wtorek, 19 lutego 2019

Dyniaczka Preczzimka wiosny pilnuje ;)

W końcu zrobiłam nowego dyniaka, a właściwie dyniaczkę :) Już od jakiegoś czasu kusiły mnie dyniowe suszki, ale jakoś nie mogłam się zebrać...
Jednakowoż przecież w zielone gram i marazmom mówię NIE!!!!!!!!!!!!!!!!                                                
No i jest :)
Nawet nie tak długo ją robiłam, ale powstała tylko z jednej dyni, no i poszłam na skróty i darowałam sobie prawdziwe ręce, takie tylko macki ma. Hmm jakoś będzie musiała sobie z tym radzić...

W kalendarzu luty, już albo dopiero. Ja w każdembądźrazie zimy mam już dość!!!
A że luty ten mało srogi jest, a wręcz przeciwnie, łagodny i mami nas wysokimi temperaturami, to powoli zaczęła zakradać się do nas wiosna. Nieśmiało na paluszkach, na paluszkach...

Zrobiłam moją dyniaczkę po to aby broniła tą wątlutką wiosenkę przed powrotami zimy.
Dlatego to nazwałam ją Preczzimką :)

A oto właśnie Preczzimka!


Dałam jej kolory wiosennego słońca, jednak z niepokojem i troską spogląda w niebo wypatrując zimowych oznak, aby w stosownej chwili powiedzieć PRECZ ZIMO!!!


Precz, precz, precz!!! Nie chcemy Cię już zimo.
Dziękujemy i zapraszamy za rok.


Wrocławski Ogród Botaniczny, otwarty jest także zimową porą, ale tylko w weekendy.
A skoro zrobiłam Preczzimkę to wybrałyśmy się doń w niedzielę, bo przecież należało sprawdzić jak sobie radzi ta delikatniutka wiosenka.
Załadowałam stworę do kieszeni i wybyłyśmy do ogrodu :)


Mamy takie metaforyczne wejście, z mroków zimy wchodzimy w światło wiosny ;)


Jest jest światełko w tunelu!!!


Ba duuuuuuuuuuuuuuuuużo światła!!!!!!!!!!!!!!!!


Preczzimka sprawdza czy na to wspaniałe słońce, gdzieś tam na niebie nie czyhają przypadkiem jakieś zabłąkane mroczne śniegowe chmurzyska...




Uffff, niebo błękitne i bezchmurne :)


Słońce słońcem, jednak dyniaczka nie ufa temu lutemu, bo w ogrodzie jest już co chronić przed zimnicą zimy.


Natenprzykład zaczyna kwitnąć wawrzynek wilczełyko.


A widzicie tam za dyniaczką?


Przebiśniegi!


I ranniki,


ranniki a na nich?
Pszczółka!!!
Robi wiosenne zwiady :)


Są także krokusy.


W krokusach także buszuje pszczoła.


Fiu fiu fiu hehehehehehe a tu?
CYTRYNEK! Motyl w lutym!


Kowale także świadczą o wiośnie!


I słoneczne czary-mary.
Jaki piękny jest świat!!!










Widzisz, widzisz zimo, tylko spróbuj im zrobić krzywdę!!!


Waleczna mi wyszła ta dyniaczka ;)


Patrzcie, patrzcie jaki cudowny łanek!
 







Nie tylko przy ziemi widać wiosnę, trochę wyżej także.




A tutaj stare i nowe :)




Aby zobaczyć lutową wiosnę, trzeba być uważnym,




albowiem należy bystro przyglądać się otoczeniu,






a jak skupimy się, to...


cudeńka zobaczymy! :)








Tutaj zamiast wiosny widać srokę, ale podobają mi się sroki, mają taki elegancki wygląd ;)


Bardzo, bardzo lubię także świetlistość!












Echhhhhh, fajnie byłoby, gdyby moja dyniaczka Preczzimka miała taką moc i nie dopuściła już do nas zimy.


Na ostatek zostawiłam taki rarytasik :)
Tak, to są najprawdziwsze zieloniutkie lutowe listeczki :)




Ale nie martwcie się, przyroda jeszcze całkiem nie zwariowała, bo te listeczki to tylko na jednym jedynym krzaczku, to po prostu jakiś twardziel ;)


Wtrącę jeszcze taki wiosenny wątek ;)
Chodzi o jaskółki, a właściwie o taką jedną Jaskółkę :)

Posłałam Ryjka do pewnej Jaskółki, a od tej Jaskółeczki przyleciał do mnie Niebieski Ptak z Wygiętą
Szyją!


Ta Jaskółeczka niezwykle skromna jest, bo ona twierdzi, wyobraźcie sobie, ze jej hafty nie są artystyczne!!!
No jakże nie artystyczny? Przecież on, ten ptak jak najbardziej artystyczny jest!!!


 Ptak przyniósł ze sobą łapacza snów. Fajniasty :)


Tak w ogóle to bardzo ciężko było mu lecieć, bo przyniósł także różniaste różności, w które zaopatrzyła go ta Jaskółka.Popatrzcie tylko ile tego jest!!!


Serdecznie dziękuję Ci Jaskółeczko! :):):):)
Ptak wspaniale wkomponował się w dary od innych moich blogowych koleżanek, a łapacz snów dzielnie mu towarzyszy :)


Preczzimko, Preczzimko!!!


Niech Ci się uda!!!