czwartek, 22 lutego 2018

Pytajdyń, taki mój zielony dyniowy wyBryk ;)

Ja, maniaczka dyniowa, uciekłam w swoją wyobraźnię, przed tym szaroburym w okół co to nie wiadomo czym jest, bo na zimę toto mało wygląda,  i wyprodukowałam nowego dyniaka. Wielkość dyniowego licha wprost proporcjonalna do ilości energii zawartej w maniaczce dyniowej, znaczy się we mnie. No cóż...duży to ten dyniak nie jest ;)
Za to zielony, że niby optymizm to mnie nie opuszcza, no i nadzieja na rychłą wiosnę :)



Zielony dyniak trochę przypadkiem zawędrował był na Facebooka i tam zapytałam o propozycje imienia dla niego.


A moje fejsowe koleżanki podrzuciły mi kilka bardzo fajnych propozycji:


UFOdyniak, Zieleniak, Zielodyń, Grinuś czyli zieloniutki, Żabot Rzekot, Dyziel.


Gosianka, ta co to Za Moimi Drzwiami hołubi zwierzaczki i fajowskich domków dla nich szuka, otóż właśnie ona, zaproponowała aby zieloną dyniową pokrakę nazwać Pytajdyń! A to z tej racji, że on tym swoim ogonem w znak zapytania wywija.


Pytajdyń?
Dobra niech będzie Pytajdyń! Może zada mi jakieś istotne dla mego życia pytanie, a może uszczęśliwi mnie jakąś błyskotliwą odpowiedzią? ;)


Tradycyjnie poszliśmy sobie na dyniakowy spacerek, a właściwie to na dwa spacerki.


Fajnie nam było, a szczególnie mnie, głowę wietrzyłam i duszę...
A zielone dynisko znak zapytania potraktowało jako haczyk i jak tu takiej szaławile zadawać ważne pytania?
A niech tam, odpuścimy to sobie, spacerek nich się nam tak przelewa leniwie, zupełnie relaksacyjnie :)

-E Ty Mary cha cha,  a na cóż komu ważne pytania? ;)
Hmm...a jeśli ten zielony cudak ma rację, no bo może lepiej nie pytać i nie wiedzieć...
-Pięknie jest, słoneczko tak cudownie świeci, a od dłuuuuuuuugiego czasu tak rzadko się ono udziela, no to nie pytajmy tylko się delektujmy...

-Dobrze gadasz, tu u góry też fajowsko jest, no może trochę mroźno, ale nic to!

-Pobrykać by się trochę zdało, taki dzień akuratny do brykania.
-Pobrykać powiadasz! O brykanie to fajna rzecz, brykaj więc brykaj :)


-Ech bryknęłabym sobie także, tylko że hmm...
-Może jednak lepiej, dla całości moich członków, pozachwycać się ino tym słonkiem co tak pięknie złoci :)



-Nie brykniesz jednak sobie?
-Oooo Pytajdyń pyta jednak ;)
-Wiesz ty co zieleniatku, jak się tak dobrze zastanowić to ja brykam, cały czas brykam, tylko tak bardziej wewnętrznie brykam ;)


-Wewnętrznie powiadasz?????
-A czymże ty jesteś jak nie moim wewnętrznym brykaniem!!!

-Jaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!! 
-No Ty!!!!! Bo jak się tam w środku tak bardzo rozbrykam, to potem wyskakują z moich rąk takie cudaki jak Ty właśnie :)))

-Łoooooooo, powiedziała co wiedziała!!!!

-Ja, ja, jaaaaaa? Jej wewnętrznym wyBrykiem!!!!!!

-Ale co tam, bryka się tak fajnie to i wybrykiem można być, jakimś tam wewnętrznym.
- O patrzcie, gdzie on znowu w bryknął!!!


-Eeeeeee! Pytajdyniuuuuu, niechże to twoje nadrzewne brykanie na coś się przyda!!!
-A popatrzże uważnie, wiosny to tam gdzie nie widać?

-Wiosna, a co to wiosna?
-To takie przyjemne i zielone, no, no, no, takie jak Ty!

-Przyjemne i zielone, przyjemne i zielone, takie jak ja hmmm tra la la.

-Widzę coś widzęęęęęęęęęę!!!!!!

-O jest, jest!
-Zieleń taka nie całkiem moja i takie maławe to to...
-I co to, ta wiosna?
-Tak Pytajdyniu, tak! To zapowiadające wiosnę pączeczki na beziku są, hehehehehe

-To też zielone, to także wiosna?
-Tak Pytajdyniu! Przebiśniegi to też wiosna :)

-To też wiosna?
-To nie tylko zielone jest.
-To wiosna, bo wiosna oprócz zieleni przynosi inne kolory :)

-To, to też wiosna :)

-A ta, jaaaaakaaaaaa zielono złota :)))) 

-I tak jej dużooooooo...

-A to, co to???????????????
-To, bobry na wiosnę "zęby zaczęły sobie ostrzyć", też im się wiosny chce! :)))

Plotę sobie takie androny i brykam dyniakami, coby nie dać zestarzeć się duszy :)))

Tak wewnętrznie brykać, to w każdym wieku sobie można!
A właśnie na Facebooku skrzyknęło się sporo takich bryKurek, co to je wiek przyozdobił już kurzymi łapkami i pokazują jakie piękne wyBryki im wychodzą, no mówię wam prawdziwe cacuszka wybrykują Kurzymi Łapkami!!! Codziennie inna pokazuje jak potrafi brykać, warto do nich zaglądać!!!
A wbryknąć do Kurzych Łapek można poprzez banerek zamieszczony u góry po prawej stronie!

Kurze Łapki ZAPRASZAJĄ.



poniedziałek, 12 lutego 2018

"Wstąpił do piekieł po drodze mu było" ;)

W sierpniu ubiegłego roku pokazywałam magiczne podwórko przy ulicy Roosevelta we Wrocławiu.
W podsumowaniu napisałam wtedy: " Muszę się w to miejsce jeszcze wybrać, szczególnie, że obok jest jeszcze jedno artystyczne podwórko i powstaje następne :)" Z tym wybieraniem się, to mi tak schodziło i schodziło...no ale w końcu tam dotarłam! Tak trochę, na zasadzie "wstąpił do piekieł po drodze mu było", pojechałam załatwić pewną sprawę do urzędu, a potem odbiłam trochu w bok :)

Taka to ta ulica Roosevelta, ani ładna, ani za bardzo brzydka...a na podwórkach,  po obu jej stronach, prawdziwe skarby!


Za tymi budynkami jest artystyczne podwórko które pokazałam latem.


A tędy można także na nie wejść. Myśmy wjechali samochodem z innej strony, do tej bramy zajrzałem tylko bardzo pobieżnie, dlatego dzisiaj pokażę kilka fajnych detali, które pominęłam poprzednim razem.

Zwróćcie uwagę, na zapaćkane bele jakim graffiti okna, potem do tego nawiążę.  


Nieprawdaż że kapelusik uroczy :)






Indianin jak żywy

Kapeluszowa dama




Następne podwórko na ul. Roosevelta we Wrocławiu zamieniło się w kolorową galerię sztuki. Tym razem artyści i mieszkańcy na szarych murach stworzyli 1600 metrów kwadratowych malowideł, pokazujących przekrój stylów malarskich.
https://www.wroclaw.pl/portal/kolejny-niezwykly-mural-powstal-na-roosevelta-zdjecia

Za tymi budynkami jest podwórkowa galeria sztuki.
Na szarych murach i budynkach podwórka przy ul. Roosevelta zagościli van Gogh, Munch, Klimt, Chagall czy Frida Kahlo. To chyba największa plenerowa galeria sztuki w Europie. Każdy może tam przyjść i podziwiać obrazy oraz charakterystyczne cechy różnych stylów malarstwa.To dzieło artystów z Ośrodka Kulturalnej Animacji Podwórkowej oraz samych mieszkańców Nadodrza, bo oni też czynnie uczestniczyli w powstawaniu tej ogromnej galerii. 
https://www.wroclaw.pl/portal/kolejny-niezwykly-mural-powstal-na-roosevelta-zdjecia


Artyści nie chcieli już tworzyć tego samego. - Rozmawiając z ludźmi mam wrażenie, że ogólna znajomość sztuki sprowadza się do nazywania "Picassem" tego, co jest namalowane nierealistycznie. Pomyślałem więc, że wychodząc ze sztuką na podwórze możemy sprawić, że będzie dla ludzi czymś więcej, nie tylko tym "Picassem" - tłumaczy Mikołajek.
http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,22086262,podworko-odkrywania-sztuki-artysci-z-mieszkancami-stworzyli.html
– Całość projektu nazywaliśmy „Odkrywanie Sztuki”, bo to swoisty przegląd sztuki malarskiej. Poza największymi sławami malarstwa światowego mamy też motywy sztuki egipskiej czy nawiązania do sztuki polskiej. Jest też namiastka drzeworytu. Łącznie 15 różnych stylów. Obrazy pokryły budynki, mury i bramy wejściowe, wpletliśmy w nie również elementy ceramiczne, które dopełniają całość – opowiada Mariusz Mikołajek z ośrodka OKAP.
https://www.wroclaw.pl/portal/kolejny-niezwykly-mural-powstal-na-roosevelta-zdjecia

Odkrywanie Sztuki, nazwa, jak się przekonałam, o podwójnym znaczeniu ;)


Za samochodem widać fragment bramy przez którą weszłam w przestrzeń podwórka.
Malowidła w bramie były typowe dla kibiców piłkarskich, a one jakoś nie specjalnie mnie interesują,
dlatego nie zrobiłam im zdjęć.
Bo po wejściu w podwórkową przestrzeń, początkowo nie zobaczyłam nic pozytywnie zaskakującego, ot typowe szare, zaniedbane podwórko, jakich wiele we Wrocławiu. Zaczęłam się jednak wnikliwie rozglądać i wtedy zza nawału samochodów, zaczęły wabić mnie kolory. Podążyłam więc w ich kierunku...
Odkrywszy pierwszy kawałek sztuki, już wiedziałam, że warto było tu przyjść!


Na obu kolorowych podwórkach, warto wypatrywać ceramicznych detali, to są wisienki na tych artystycznych podwórkowych tortach, wielce smakowite wisienki!!!







Ło!!! Dyniak czy cuś? ;)




Wszystkie dzieła sztuki opisane są tabliczkami, tylko nie do wszystkich tabliczek dodarłam.









O i znowu dyniakowe licho!


No i mamy tutaj dzieło...oraz element bardzo utrudniający oglądanie tego dzieła, a poza tym estetyka tego elementu jest taka jak widać...



Ech ten ceramiczny detal!








Następne dzieło, które trudno objąć wzrokiem w całości,  ponieważ dostęp do niego, tym razem, utrudniają samochody. Zastanawiałam się czy kadrować zdjęcia tak aby nie było na nich tej prozaicznej nadbudowy, tylko czy to nadbudowa, a może w tej podwórkowej rzeczywistości to już integralna całość. Wygląda na to, że w tej galerii,  życiowe realia, do światowej sławy arcydzieł,  dołożyły dodatkowe elementy.








Nadbudowa, a może dobudowa, w postaci samochodów i jeszcze znak drogowy.



Taki detal
A tu taka energetyczna krateczka. Nie jestem orłem z historii sztuki, ale coś mi majaczy, że takie krateczkowate dzieła też można w niej znaleźć, nie dotarłam do tabliczki informującej.





Portrety mieszkańców, a podpisy chyba twórców, nie znalazłam informacji na ten temat.
To co pokazałam powyżej podobało mi się, ale oczarowała mnie ta secesja!!! No i w końcu, odpowiednia przestrzeń pozwoliła na delektowaniem się każdym smakowitym detalem i całością oczywiście także!


To jest jedyne potencjalne zielone miejsce na tym podwórzu, nie licząc mchów, zarastających zacienione zakamarki.


Popatrzcie! W ogólnym zarysie pełny profesjonalizm!




Aj, aj!!! I te DETALE!!!


Natenprzykład taka brama!!!



O!!! I znowu dyniakowe licho?
Czyż nie cudny ten ceramiczny kącik? :)
A TO?

I jeszcze takie detaliki,
No i widać, że ptaszki dorzuciły nadbudowę ;)

No właśnie ptaszki i skąd ta nadbudowa?...to nie te ceramiczne ją dołożyły.
A te widoczne niżej, ale trudno się dziwić, skoro widać takie swojskie podwórkowe obrazki, no może odchodzące już w przeszłość, ale nie wszędzie...




Wracam do arcydzieł, bo to one przede wszystkim przyciągają mój wzrok!



Mniam, mniam...detaliki





Czyż nie cudnie wzbogacone te Irysy?




Ten gołąbek nie dokłada nadbudowy :)
Za to niezwykle interesująco komponuje się z tymi listkami :)



Pozachwycałam się i podążyłam podziwiać dalej...














Taki śliczny kotecek :)
Te renesansowe inspiracje od początku przyciągały mój wzrok, ino że szłam po kolei, w końcu dotarłam i do nich.


No i kurna te samochody...


Zaparkowane przed najciekawszymi fragmentami!!!




A tu nagle gołąby skończyły chlebową ucztę!


Bardzo mi się to podoba!


A to jeszcze bardziej!!!


Ta anielica zaś...nieszczególnie.



Ale dyniaczek musiał się z nią sfotografować ;)




Wolno stojący budynek Monaru pilnuje taki kocurek,


oraz strzeże anioł...


Imponujący i jakiś taki...przejmujący!!!




Niestety Chagalla bardzo mało widać za tymi samochodami :(




...takie "ładne kwiatki" w nadbudowie...
Docieram do końca podwórka i mam wrażenie jakbym wchodziła w inny wymiar...może dlatego, że tutaj czas jakby się zatrzymał w ubiegłym tysiącleciu...











Moja dziecięca dusza uśmiechnęła się we mnie radośnie na takie widoki :)


Tutaj podłoże było do kitu i farba zaczyna odpadać.



Ten kwiat przyciągał mój wzrok,





Ale to te kwiatuszki na bocznej ścianie, mnie oczarowały i właściwie nie wiem dlaczego...



Strażnik tej galerii?

Taki przedziwny miksmasz!!! Nie do ujrzenia w żadnej innej galerii.

Podobne komórki pamiętam ze swojego dzieciństwa, było to przeszło 50 lat temu!

Tylko, że tych w mojej pamięci, nikt nie zamieniał w TAKIE dzieła.

O!!! czyżby moje alter ego?!






Ten stary mężczyzna i ta plątanina kabli...

















Chodzę tak sobie, patrzę i patrzę i zdjęcia robię oczywiście i tak sobie myślę, kurna czy jednak nie dałoby się inaczej parkować tych samochodów!








Tak aby one tak nachalnie nie wciskały się w te dzieła!!!


Mnie gapiowi z zewnątrz żal, że te wszechobecne pojazdy tak okrajają malowidła.


Mogłabym się przecisnąć i spróbować dotrzeć do szczegółów, tylko że moje stopy bardzo źle funkcjonują na nierównej powierzchni, więc sobie odpuszczam. Muszę się zadowolić ogólnym zarysem.





Psiaczki mieszkańców.
I tak drepcząc po tej niezwykłej galerii, docieram do jednej z dwóch przelotowych bram, przez którą można wejść i wyjść z tego artystycznego podwórka.


Oto brama! Zachwyciła mnie, w odróżnieniu od tej którą weszłam, (przypomnę, że tamta była kibicowska)  dlatego bardzo dokładnie ją obfotografowałam!


















I opuściłam to unikatowe podwórko.


Można by mieć pretensje do mieszkańców, że zasłaniając samochodami te artystyczne dzieła, nie w pełni doceniają to co mają, tylko, że to oni tu mieszkają i skoro mają auta, to stawiają tam, gdzie od lat parkowali. Podejrzewam, że to właśnie takie przyzwyczajenie. Jednak pomimo tej automobilowej nonszalancji, żaden wandal nie domalował swoich "trzech groszy" na bardzo dużej twórczo zagospodarowanej powierzchni, , a mieszka w tej okolicy nie jedna osoba, która byle jaką graficiarską działalnością rozładowuje swoje frustracje. Budynek Monaru akurat w tym miejscu, sporo i bardzo wymownie mówi o dużej grupie ludzi zamieszkującej tą okolicę.
Znaczy się mieszkańcy szanują i pilnują, to co zrobili własnymi rękami.
Byłam tam w południowych godzinach, więc na podwórku było niewiele ludzi, ale kloszard z pełnym wózeczkiem uzbieranego dobra, któremu stałam na drodze robiąc zdjęcia, cierpliwie czekał aż skończę.
A gdy kończyłam już zwiedzanie tej niecodziennej galerii, zaczepiła mnie mieszkanka. Z jakąż dumą mówiła o swoim podwórku i jaka była zachwycona moimi pochwałami.
Tak sobie myślę i myślę...wkoło tych podwórek mieszka masa ludzisków, takich najzwyczajniejszych, koneserów sztuki jest wśród nich pewnie niewielu i tak sobie myślę...że sporą grupę pewnie zachwyca...zachwyt tych którzy przychodzą aby obejrzeć tą ICH NIEZWYKŁĄ GALERIĘ. Bo we współczesnych celebryckich czasach oni także czują się WAŻNI!!!
Są i tacy którzy sobie na tej galerii dorabiają ;) Kobieta, widząca mnie robiącą zdjęcia, poprosiła o datek, nie wyglądała ubogo, no ale pewnie wyglądałam na taką, która ma więcej ;)