wtorek, 13 października 2015

12 Dolnośląski Festiwal Dyni i ogromna satysfakcja małej niedocenionej dziewczynki

Tego posta dedykuję wszystkim tym w których jestestwie ukrywa się jakaś mała niedoceniona istota i rozpycha się mniej albo i więcej, nie dając nam w pełni zaistnieć :)))
O Dolnośląskim Festiwalu Dyni pisałam już na tym blogu i o tym także pisałam że tuptam na niego prawie że od jego początku .
W niedziele 11 października odbyła się kolejna 12 jego edycja. W tym roku także tam byłam, ale tym razem inaczej :)))
Jestem gotowa do wyruszenia do ogrodu botanicznego na festiwal dyni
niedziela godz 7 rano.
W 12 Dolnośląskim Festiwalu Dyni brałam albowiem udział czynny :))) Czynny udział oznacza że Ja i moje "dyniaki" uświetniliśmy, nie bójmy się tego słowa hehehe, tą edycje festiwalu. Słowem "uświetniliśmy" chciałam wyrazić ogrom mojej satysfakcji z tego w jakiej roli się tam znalazłam i jak zostałam odebrana :) Satysfakcji małej niedocenionej dziewczynki, w której kiedyś jakoś niewiele dorosłych osób, szczególnie moich nauczycieli, potrafiło dotrzeć jakiekolwiek szczególne zdolności. Ot była sobie jakaś taka mała nijaka Marysia, nawet dość sympatyczne dziecko, ale właściwie nic szczególnego. Zdarzało jej się dość często uciekać w Siebie. I ta oto mała Marysia zapatrzyła się , dość późno jak na tą lekturę, w"Anię z Zielonego Wzgórza ". Tak jej zazdrościła oryginalności, że powoli, bardzo powoli, ale konsekwentnie  zaczęła kształtować w sobie oryginała. Uważam że przesadziła, bo wyszło jej dziwadło, no ale pracujemy cały czas nad złotym środkiem, tylko nie wiadomo dokąd nas to zaprowadzi ;)))
Ale, ale Mary cha cha, miało być o festiwalu dyni !!!!
Uważam jednak, że wstęp ten był niezbędny do zrozumienia ogromu mojej satysfakcji ;)
Jednakowoż zacznę od początku ;))
Moje docieranie do festiwalu miało kilka etapów. Pierwszy, to był email do organizatora Pawła Fedorowa, w którym przesłałam mu kilka zdjęć moich dyniaków i napisałam że jestem osobą prywatną i nie mam żadnych doświadczeń wystawienniczych, ani kiermaszowych. Organizator w odpowiedzi, zachęcił mnie do przysłania oficjalnego zgłoszenia, które wysłałam i dostałam zaproszenie na wzięcie udziału w festiwalu.
Zgłaszając swój udział w festiwalu wybrałam opcję wystawy. Założeniem moim było pokazanie tego co robię i reklama mojego bloga. W związku z tym oprócz "dyniaków" zabrałam ze sobą przekrojowo różne moje wytwory, wykonałam tabliczki z wizerunkiem mojego bloga i wizytówki z jego adresem.
 Moje przygotowanie do tej doniosłej chwili, było intensywnie, a towarzyszyła mu huśtawka nastrojów, miałam obawy czy poradzę sobie z organizacją i czy mój organizm nie spłata mi jakiegoś zdrowotnego psikusa. Obawy okazały się bezpodstawne, dałam radę :))) W organizacji bardzo pomogła mi moja kochana rodzinka, szczególnie bratanek Tomek i bratanica Ola. Bardzo Wam dziękuję, bez Was nie dałabym rady :)))

Moim stoiskiem wystawienniczym była stara drewniana malarska drabina, którą przygarnęłam w spadku po tatusiu. Stanowi ona element dekoracyjny mojego pokoju, ale planując udział w festiwalu, nie brałam jej początkowo pod uwagę ze względu na transport. Drabinę jako element mojej jakieś ewentualnej wystawy sugerowała, będąc kiedyś u mnie, moja koleżanka blogowa, Opakowana :)) Potem w towarzystwie mojej realowej koleżanki Joli zastanawiałam się nad sposobem ekspozycji i ona wysunęła propozycję drabiny , a potem poparł to mój brat i okazało się że mój bratanek ma dostęp do dużego samochodu i tak to drabina została zatwierdzona i pojechała z nami do ogrodu botanicznego ;)

Moja ekspozycja, z bratankiem w tle :))
Tomek dziękuję że jesteś i że byłeś tam ze mną ♥
Organizator wyznaczył mi miejsce pod olbrzymią wierzbą, w sąsiedztwie instalacji plastycznej "Kwartet" wyobrażającej klapy fortepianów, albowiem taką miał wizje artystyczną, zresztą bardzo trafną :) Lokalizacja ta miała jednak taką wadę, że nie docierało tam słońce, a właściwie docierało, ale dopiero wieczorem, w związku z tym było mało światła i na dodatek słoneczko nie mogło nas dogrzać, a temperatura była niestety dosyć niska i był zimny wiatr. Mała ilość światła miała szczególnie znaczenie przy eksponowaniu Okularników i Agatków, nie można było ukazać w pełni ich walorów.
Autorka wystawy czyli mła ;)
Przygotowuję ekspozycję.
Moja ekspozycja widziana z różnych stron.
Pod kwiatkowym płótnem ukryte są plastykowe pojemniki, w których przywiozłam swoje prace.




Obserwatorzy :)

Moja bratanica w okolicznościowych okularkach od Opakowanej :)
Kochana Opakowano serdecznie dziękuję:*

Druga bratanica prezentowała się w okularkach tak. Obok młodszy bratanek, na ostatnim planie drzemie starszy :)

Rodzina, rodzina, tak cieszy, tak cieszy, gdy jest, bo jeśli jej nie ma, samotnyś jak pies :))))
To młodsi członkowie mojej :) Ten czerwony nos Oli to wynik dworowej temperatury, niestety
Zmienię trochę temat i przejdziemy się po ogrodzie :)
Dyniowe kompozycje, zdjęcia robione o poranku, dlatego widoczni są tylko nieliczni oglądacze.

To według mnie najwspanialsza kompozycja i na dodatek najokazalsza.















Olbrzymie dynie biorące udział w konkursie na największa dynię. Zdjęcia robione przed komisyjnym ważeniem.






I po zważeniu, rekordzistka :)))
Prawda, że robi wrażenie :)))
I trochę drobiazgu :)


A teraz te najoryginalniejsze, biorące udział w konkursie na najdziwniejszą dynię.







Dyniowo, kiermaszowo.



Tematyczny namiocik :)))


 
Tak bawią się najmłodsi.


I ociupinkę ogrodu z pytaniem. Co To?
Ja wiem, ale dam Wam szansę hehehe.



Wracamy do mnie :))))
Słoneczko coraz niżej ......


I teraz moje stoisko wygląda najpiękniej....



Zapatrzony.........



Zdjęciowo to by było na tele ;)
Pora na podsumowanie.
Wrócę do tej satysfakcji. Na pytanie co mi dała ta niedziela, to własnie ogromną satysfakcję i mnóstwo obserwacji i materiału do refleksji, nowe pomysły także. Dała mi także jakieś pieniądze ;) Na dobry start, z samego rana bardzo sympatyczna para kupiła Okularnika z okularów Gosianki  :) Uwaga bardzo ważne, z uśmiechem na ustach, bez targowania się, za satysfakcjonującą mnie kwotę którą wymieniłam i nie była to mała kwota :)))) To mi dało takiego pozytywnego kopa, że ustawiło mi cały dzień :))) Jak napisałam wyżej moim założeniem była wystawa, chciałam także sprawdzić, czy jestem w stanie sprzedać moje wytwory za godziwą cenę i teraz wiem że nie będzie to łatwe, ale możliwe. Na moich zdjęciach nie widać tłumów w koło mojego stoiska, ale było naprawdę duże zainteresowanie. Ludzie podziwiali i pytali o cenę, ja ją mówiłam i....... nie padło ani jedno zdanie typu : Pani chyba upadła na głowę, taaaaaaakie pieniądze, ja  uzasadniałam wysokość tej kwoty i oni słuchali ze zrozumieniem. Nagadałam się całą furę z naprawdę sympatycznymi i życzliwymi ludźmi. Moja refleksja jest taka, że jest już sporo ludzi którzy wiedzą że sztuka, rękodzieło musi kosztować. Dlaczego nie kupują ? Niektórych nie stać, jak pewną emerytkę która z takim żalem patrzyła na moje prace, że miałam ochotę jej którąś podarować. Ludzie pytali o cenę dyniaków, która jest dla większości zaporowa, ale ja na razie nie zamierzam ich sprzedawać. Okularniki budziły bardzo duże zainteresowanie i ludzie prosili o wizytówki. Jeden z panów wprost powiedział że mnie poleci znajomym. Co ciekawe, dyniaki budziły sympatię i zainteresowanie bez względu na wiek i płeć. Bardzo sympatyczne było ze jeśli odkryła mnie jedna osoba z jakieś większej grupy, to po pewnym czasie przyprowadzała ze sobą rodzinę albo znajomych. Rozczulił mnie jeden pan, który długo i dokładnie konteplował moje prace, a po jakies godzinie wrócił w towarzystwie kobiety. No i sprzedałam jeszcze kotową broszkę,za słuszną cenę i za wysupływane z portfelika ostatnie grosze :))) Był jakisik cudzoziemiec, który pytał o animację i z którym nie mogłam się dogadać, a Tomka w tym czasie nie było.
Jak widzicie masa pozytywnych emocji, chociaż czułam także w trakcie tego brylowania, delikatnie mówiąc, dystans wystawców obok. I był jeszcze taki przesympatyczny czas gdy zaczęli się na raz schodzić krewni i znajomi królika. Przyszła moja bratanica z koleżanką, zaraz potem Gosia z TCO i brat z bratową i drugi brat z dziećmi i zrobiło się wernisażowo......ech....:))))
Podsumowując podsumowanie, było to dla mnie bardzo pozytywne i rozwijające doświadczenie :)))
Ale kurna ta mała niedoceniona dziewczynka tkwiła gdzieś obok i nie mogła uwierzyć.....

I jeszcze dziękuję wszystkim życzliwym mi ludziom za trzymanie kciukasów i pozytywne fluidy :))))

Nie wyczerpałam tematu, ale nie mogę go na razie rozwinąć bo wzywa mnie real. Jeśli będzie Wam mało to wrócę do tematu, odpowiem na ewentualne pytania :))))


49 komentarzy:

  1. Gratuluję!!! Najbardziej tego, że Mała Dziewczynka zdobyła się na pokazanie swoich prac.
    Powiedziano mi kiedyś, że trzeba się cenić i chociaż to trywialne, są tacy co taniego nie poważają. To tak na marginesie, bo ogromnie się cieszę, że jesteś zadowolona, że wystąpienie dało Ci satysfakcję.
    Rodzinkę masz niezwykle urodziwą. Ściskam i ogromnie się cieszę, że Ci się udało.
    Żałuję, że mnie tam nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo najmocniej dziekuję za te sympatyczne słowa:*
      Jeśli chodzi o wycenę prac to uważam że pomysł szczególnie wart jest zapłaty, jeśli tak dużo ludzi płaci ciężkie pieniądze za modę i markę. Wyceniając moje prace biorę pod uwagę różne aspekty mojej pracy, ale głównie to że są to moje prace autorskie, a w dobie internetu tak dużo rękodzielników po prostu powiela pomysły innych.
      Uroda w naszej rodzinie jest dziedziczna ;)))
      Zostałam zaproszona przez organizatora na następną edycje festiwalu, więc pewnie spotkamy się na nim w przyszłym roku :)))

      Usuń
  2. Mary, wleciałam na chwilę, bo mam dziś mało czasu, ale widzę, że z tą małą chwilą to ja tu niczego nie zwojuję, więc się zapowiadam na późniejsze dokończenie - na razie jestem tak mniej więcej w połowie. ;)

    Już teraz gratulacje wielkie! :) Aha, no i tak jak pisałam w Kurniku, poznałam tę drabinę! ;) I co na to Myk, że go z nią nie zabrałaś? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za gratulacje i czekam na Cię JolkoM niecierpliwie ;))
      Myk w sprawie drabiny nie miał nic do powiedzenia, albowiem to ja jezdem przewodnikiem stada ;)

      Usuń
    2. Wreszcie w spokoju doczytałam i obejrzałam zdjęcia. Twoje stoisko oryginalne, choć zacienione, rzeczywiście; dużo zyskało, gdy zniżyło się do niego słoneczko. :) Śliczne światło, eksponaty od razu wychynęły w całej okazałości na to światło... wieczorne. :)
      Pomoc rodziny, życzliwość i zaciekawienie zwiedzających (i kupujących!), i jeszcze odwiedzane przecież przez Ciebie miejsce - ileż to satysfakcji! :)

      A do tego te oryginalne, pomysłowe dyniowe dekoracje! Wspaniały dzień! Na pewno przyczyni się do upewnienia tej zalęknionej i niedowierzającej dziewczynki, że trochę się ona myli w ocenie sytuacji i że powinna uaktualnić emocjonalne dane. ;)

      Ściskam mocno, Mary! Ukłony i pozdrowienia dla Mamy i tak życzliwej Ci rodziny, i buziak za uchem dla Myka, co do którego i tak się mylisz i wcale nie rozpoznałaś, że to on rządzi i że tylko Ci tę drabinę w swej łaskawości i wspaniałomyślności pożyczył na ten ważny i radosny dzień. ;)

      Usuń
    3. JolkoM dzięki żeś doszła, tak jak obiecałaś :)))
      Masz rację to był wspaniały dzień i ważny.
      Co do Myka to pozostajemy przy swoich zdaniach, zawarliśmy taki swoisty pakt, jak na dwa koty przystało ;))
      Serdecznie dziękuję za życzenia dla mnie i mojej rodziny :)))

      Usuń
  3. Bardzo, bardzo się cieszę, że się Tobie udało, że jesteś zadowolona i nawet coś zarobiłaś :))))
    Co do Dyniaków, to pewnie musisz zrobić specjalnie takie na sprzedaż, bo z tymi jesteś chyba zbyt emocjonalnie związana ;)
    Super, gratuluję serdecznie :********

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję Lidka:******
      Co do dyniaków to mam właśnie taki zamiar, aby zrobić trochę, mniej czasochłonnych.

      Usuń
  4. Ponoć"najtrudniejszy pierwszy krok"!:)))Gratuluję odwagi,pomysłu,realizacji no i oczywiście wszystkich Twoich prac.Dla mnie są unikatowe i nie powtarzalne i piękne.Sama kombinuję czy nie podesłać Tobie pamiątkowych okularów cobyś je przerobiła na takie w których odbija się słoneczko:)Już dawno,dawno rzuciły mi się w oczęta Twoje druciane ptaszory i byłam nimi zauroczona:)
    Niech Twoja praca przekształci się nie tylko w przyjemność tworzenia/bo ją chyba masz:)/ale niech też przyniesie wymierne korzyści czego życzę z całego serca!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Orko za sympatyczne słowa i życzenia :))
      Okulary z chęcią przygarnę i obiecuję że zrobię z nich dobry użytek :)))
      Chyba dobrze pamiętam, że byłaś ciekawa skąd biorą się takie fantazyjne kształty dyń. Jeden z hodowców uchylił mi rąbka tajemnicy, ale tylko rąbka. Prawda jest taka, to nie geny tylko ludzie. prawdopodobnie na pewnym etapie obwiązuję je, może sznurkiem.

      Usuń
  5. Ależ się cieszę :))) Cieszę się, że ta mała Marysia stojąc z boczku i patrząc z niedowierzaniem mogła się przekonać, że ma swoją wartość ! Że to, co robi jest fajne, że podoba się ludziom ! Aha, i jestem wredna, bo się cieszę, że nauczyciele nie do końca Cię doceniali, bo nie wyhodowalabyś w sobie tego Oryginala, który jest aż tak bardzo oryginalny, i fcale ale to fcale nie dziwoląg :* ... Kombinuj i myśl już o przyszłorocznym Festiwalu. A ja szukam po znajomych okurarów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stukrotne dzieki kochanieńka:*
      Z temi nauczycielami to siem z Tobą zgadzam ;)
      Juz kombinuje co do przyszłego festiwalu, mam już kilka pomysłów :)

      Usuń
  6. Wygrałaś przede wszystkim z brakiem wiary w swój talent .A to jest bardzo trudne.
    Inni mogą chwalić, ale jak tej pewności nie ma, siedzi się cichutko w kąciku i potencjał marnuje.
    W Kurniku już pisałam,że najbardziej podobają mi się sowy,super pomysł z wykorzystaniem oprawek.
    Rozwijaj się Mary,ku chwale Kurnika :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję rucianko, ale to trochę inaczej :)) Już od pewnego czasu znam siebie dość dobrze, znam także swoją wartość, to nieskromne, ale wiem że robię rzeczy niepowtarzalne hehehe
      Ta mała dziewczynka nie może uwierzyć że ona i Ja jesteśmy jednym, zresztą to trochę trudne do wytłumaczenia :)))

      Usuń
  7. Marija, tak się cieszę, że nie masz pojęcia! Odkąd Cię znam, wiedziałam, że powinnaś pokazać światu to, co robisz! Twoja kreatywność jest niesamowita, przechodząca koło ludzkiego pojęcia! Nie znam drugiej takiej twórczej osoby, nie ściemniam. Chciałabym mieć tyle wyobraźni, to i rysunki do kalendarza byłyby bardziej odjechane:)
    Miałaś mocną obstawę - to też jest ważne, że Rodzina mogła zobaczyć Cię w innych okolicznościach przyrody!
    Płyń na fali!
    Czy słać moje okulary-zwyklaki? Nie chciałabym zaśmiecać Ci domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Hanuś najmocniej:***
      Mam zaczęty post o mojej kreatywności ino bardzo osobisty on i jeszcze nie dojrzałam aby go dokończyć i opublikować, ale obiecałam Kalipso, więc może kiedyś go opublikuję heheh.
      Uważam ze Ty także masz bardzo duży potencjał, tylko to trzeba tak do końca uwierzyć w siebie i potem jak już się jest na tej górze to już z górki na pazurki ;)))
      Okularki możesz słać, one zawsze się przydadzą i możesz dołożyć jeszcze skórę, jesli ją jeszcze masz :)))

      Usuń
    2. Mam skórę, mam i nawet pamiętam, ale mi schodzi:(

      Usuń
    3. A o co idzie z tą skórą, dziewczynki?

      Usuń
    4. Jolu w ramach uspokojenia Ciebie donoszę, że nie chodzi o osobistą skórę Hany, tej nie śmiałabym pragnąć, ino o skórę jaką dostał Ognio od znajomego rymarza, zdaje się i którą Hana mi po trochu podsyła, na chwałę "dyniaków" i tych innych :))

      Usuń
  8. owoc magnolii! tak mni sie zdjecie, takie byly w moich rodzinnych Wiekszycach...ciesze sie ze wystawa miala powodzenie i ze sie przekonalas , ze Twoje dziela wzbudzaja zachwyt...wcale sie nie dziwie, ze okularnik gdzies powiedrowal, bardzo mi sie podobaja i takze te stwory agatowe, w sloncu sa magiczne. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Grażyno to owoc magnoli :)))
      Dziekuję za miła słowa :)
      Pozdrawiam Ciebie także :)

      Usuń
  9. Ja nie wiem co to za owoce. :(

    Maria, nie masz pojęcia jaki MCO zachwycony! Twoje prace zrobiły na nim wielkie wrażenie. Podziwiam i ja Ciebie od kiedy pierwszy raz byłam u ciebie. Masz wyobraźnie, pracowitość i ducha artysty!
    Super było cię zobaczyć. Widziałam jak ludzie patrzą i podziwiają.
    Fajne zdjęcia zrobiłaś, moje są do kitu. Te wielkie dynie, ach!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najmocniej Gosiu dziekuję za całokształt:***** Strasznie się ucieszyłam że przyszliście :))))
      Moje zdjęcia też nie wszystkie wyszły, ale w nie których zakatkach ogrodu jest mało swiatła i dlatego zdjecia wychodza nieostre, a pod tą wierzbą światła jest zawsze bardzo mało.
      Te nasiona to magnolia, Grażyna wiedziała :)))

      Usuń
  10. Zapomniałam zachwycić się dyniami. Bardzo je lubię, wszystkie! Za formę, za kolor, za smak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hanuś toż one mnie czarują już 12 lat :)))

      Usuń
    2. Jak ogarnę sajgon w chaupie to pokażę te cudne cudaki które zanabyłam, a nie żałowałam sobie, wszak nie musiałam sie z nimi tarabanić ino jechały z fasonem samochodem ;)))

      Usuń
  11. A zauważyłyście, jak te wielkie dynie rosną ! Jakby się rozpływały, albo zemdlały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, gdybyś ważyła ponad pół tony, też byś zemdlaua:)

      Usuń
    2. Taaaa te dynia tak się rozlazły pod swoim ciężarem, taaaaaaka waga na pewno bardzo ciąży ;))

      Usuń
  12. Ściskam Małą Dziewczynkę tak na szybko:***
    Wrócę później!

    OdpowiedzUsuń
  13. Pierwszy krok masz już za sobą, bardzo gratuluję.
    Radość,kiedy innym podobają się prace i jeszcze znaleźli się kupcy, no po prostu pełen sukces! Bardzo się cieszę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Gratuluje!!!!! Zawsze wiedzialam ze jak w koncu sie przełamiesz to wygrasz!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Lenka, no zamkłam oczy i rzuciłam się do przodu :)))

      Usuń
  15. Baaardzo fajny post, baaardzo fajne stoisko to Twoje.
    Strasznie sie ciesze, ze sie na cos przydalam:)
    No i ogromnie sie ciesze, ze bylo zainteresowanie i ze sprzedalas cosie. Znaczy rzeczywisscie sa ludzie, ktorzy widza oryginalne, niebanalne rzeczy i wiedza, ze to jest to :) Kongratulacje! zaluje, ze nie dalam rady przyjechac :( Niedziela byla bardzo w biegu, do poznego wieczora.

    a Mala Dziewczynka moze isc w tlo ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Opakowana :)))
      Szkoda że nie dotarłaś, ale myślę że się dobrze bawiłaś :))) Jak tam szkolne bractwo, rozpoznawalne, w ilu procentach ?
      Sęk w tym że ta mała dziewczynka jest w tle, a mogłaby już sobie pójść w czorty!!!! Tylko że to chyba nierealne, bo to tak jakby miała odejść cząstka mnie...... a to ona mnie kształtowała.

      Usuń
    2. :)))

      1/3 nie rozpoznalam...potem ktos mi powiedzial kto to, imie-nazwisko rozpoznalam, ale reszty juz nie - widac z tymi ludzmi malo mialam do czynienia... 1/3 mnie nie rozpoznala, pewnie z tego samego powodu, 1/3 rozpoznalam z wzajemnoscia :)
      Mala dziewczynka zawsze tam bedzie, bo masz racje, byleby poszla w najdalsze tlo i nosa nie wysciubiala!!! Moze byc pod kupa lisci jesiennych....

      Usuń
    3. Tak to jest ze spotkaniami po latach....

      Usuń
  16. Marijo, jakbym czytała o sobie samej! Kiedy zdobyłam się na odwagę, żeby robić to, co lubię, co mi podpowiada wyobraźnia, okazało się, że to się podoba. Ale ta mała dziewczynka we mnie wciąż jeszcze nie wierzy...
    Twoje prace to klasa sama w sobie i stoisko świetne; dobrze, że wzięłaś udział w tym festiwalu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Ninko to o mnie, Tobie i całym mnóstwie nam podobnych stąd moja dedykacja :))) Nie dajmy się tym naszym Małym dziewczynkom :))
      Dziękuję za miłe słowa :)))

      Usuń
    2. kolo mnie tez sie peta taka dziewczynka...jak kamien u szyi....

      Usuń
    3. Małym upierdliwym dziewczynkom w nas mówimy stanowcze nie!!!!!!!!!!!!!!!!!! hehehehe

      Usuń
  17. Z opóźnieniem, ale szczerze, bardzo gratuluję! Bardzo się cieszę, że tak dobrze wyszło i że ludzie docenili twoją pracę:)) No i jeszcze kupili coniebądź:)) Pierwsze koty za płoty, teraz proszę się dalej eksponować.
    Niektóre instalacje dyniowe bardzo pomysłowe, dziadek mi się bardzo podobał i morsy. A te giganty dyniowe imponujące!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Mikuś :)))
      Jak będzie okazyja to siem będę eksponować ;)
      Wszystkich dyniowych kompozycji nie widziałam, bo tylko na chybcika obchody po ogrodzie robiłam. Wszak pańskie oko konia tuczy, dlatego nie chciałam na długo odchodzić od tej mojej wystawy. A dyniom to siem uroooooooooooooooooooosło ;))))

      Usuń
  18. Nie no, gdzie mój koment???

    Tyle się napisałam...buuu.

    Cieszę się, że masz tyle pozytywnych emocji. Lody przełamane, nadszedł czas Marija na kolejny etap. Dziewczynka potrafi robić piękne rzeczy i teraz to pokaże światu:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Mnemo, pozytywnych emocji nigdy za wiele, ta wystawa dobrze mi zrobiła :)))
      Jak patrzę w statystyki bloga to rzeczywiście ogląda prawie cały świat :)))

      Usuń
  19. Twoje stoisko było najpiękniejsze!!!! Nie dziwię się, że inni wystawcy mieli dystans, hrehrehre:)
    Jesteś Dziewczynką oryginalną, jedyną w swoim rodzaju, ale nie dziwną! Wyjątkową po prostu! Dyniaczki i inne stwory są niezwykłe, bajkowe, taką masz wyobraźnię. A nauczyciele czasem nie widzą, niestety.
    Jak zobaczyłam te dyńki powykręcane, co do konkursu na najdziwniejsza dyńke startują, to pomyślałam, co Ty też mogłabyś z nich zrobić...
    Tak się cieszę, z Twojego pokazania się światu, że nie masz pojęcia:)))))
    Ściskam mocno♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ho, ho, ho Kalipso allllle laurka ;) Bardzo Ci dziękuję za ten entuzjazm i taką olbrzymią wiarę we mnie:****
      Te najbardziej powykręcane dyńki nie do nabycia, hodowcy nie sprzedają dyń z wystawy, pytałam. Ale kupiłam sporo także fantazyjnych, już zdobiąc suszą się. Zrobię jakiegoś posta i pokażę:)
      Cieszę się że wychodzisz z niemocy :))) Przytulam♥♥♥

      Usuń