czwartek, 30 lipca 2020

Rogate takie, kozy to czy...owce?

Do wyszarpania stóp z grząskiej rzeczywistości skłoniło mnie zaproszenie od blogowej koleżanki Inkwizycji, w skrócie Inkwi.
To do niej właśnie jechaliśmy przez cały poprzedni post :)
Mieszka sobie ona na Pogórzu Izerskim w wielkim domiszczu. Ona i jej życiowy partner Padre, kupili to domostwo kilka lat temu, hmmm w marnym stanie technicznym. A zrobili to dlatego, że znudziło im się mieszkanie w wygodach i zapragnęli większych wyznań, Siedem lat temu tak o tym wyzwaniu napisała na swoim blogu:
"Więc jeśli ktoś ma wątpliwości, czy damy sobie radę z remontem Domu, nawet jeśli to hardcore, niech uwierzy. Po prostu znudziło nam się mieszkanie w wygodach i szukamy większych wyzwań ;-))"
http://czule-inkwizytorium.blogspot.com/2013/08/znudzio-nam-sie.html

Jak widać na zdjęciu dom mały nie jest.


Na następnym zaś zdjęciu widać, że pracy w nim krocie a krocie, więc koleżance mojej i jej partnerowi będzie on jeszcze przez jakiś czas dostarczał atrakcji :)


Plany co do tego domu mają bardzo ciekawe, będą pokoje do wynajęcia, a także i muzeum.
A pokoje do wynajęcia już prawie gotowe :)


W otoczeniu domu jest taki cudny modrzew, bardzo lubię te drzewa.


W domu oprócz ludzi są także zwierzęta.


O na przykład takie oto cudowne psiurki!
Lukas rudy


Aura czarna


Zoja biała



Zojka kocha jeść!


Popatrzcie co wsuwa z wielkim apetytem :)




O ho ho będzie się jadło coś więcej niż spadłe z drzewa papierówki ;)


Do kupna tego akurat domu, gospodarzy skłoniło nie tylko wyzwanie związane z jego remontem.


Także piękna i ciekawa okolica wkoło niego.




O taki łooooooolbrzymi obiekt stoi o rzut beretem od domiszcza.
Ten budynek to stara, nieczynna już, kruszarnia i przesypownia bazaltu; widać ją ze wschodniej części działki.


Zwierzęta zaś...są nie tylko w domu.


Najwięcej jest ich na łące za domem.


I dochodzimy do tytułowego pytania.
Czy jeśli rogata to koza?
W poprzednim wpisie pokazałam zwierzaczka z rogami i niektóre moje czytelniczki myślały, że to koza.
A otóż i nie!
To jest...owca
Szara Rogata Wrzosówka Lüneburska.
Na zdjęciu poniżej wrzosówki rogate, prawda że te mniej przypominają kozy niż ta z mojego zdjęcia?

Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Zdjęcie "pożyczyłam" dla Was  od Inkwi
To są właśnie owieczki Inkwi, tak o nich pisze.
"Owieczki rogate
Nigdy nie myślałam o owcach. Miały być kozy, wymarzone. I będą... kiedyś. Jak się trochę bardziej ogarnę.
A owieczki są takie bezobsługowe ;-) Dlatego odważyłam się i oto - tydzień temu przyjechały!"

http://czule-inkwizytorium.blogspot.com/2014/05/owieczki-rogate.html


to zdjęcie "także pożyczyłam" sobie od Inkwizycji.
Są piękne i każda inna. Jeszcze nieco nieśmiałe, nie dają się dotykać. Ale z każdym dniem pozwalają podejść bliżej.
To Szara Rogata Wrzosówka Lüneburska. Dziesięć rocznych panienek.
Pierwszy raz zobaczyłam je na blogu Rogatej Owcy. Wcześniej nie wiedziałam, że owieczki mogą mieć rogi. Pewnie nie tylko ja..."
http://czule-inkwizytorium.blogspot.com/2014/05/owieczki-rogate.html

Ja też kiedyś nie wiedziałam, że owce mogą mieć rogi, cała masa owiec rogów nie ma. 
A dlaczego Inkwizycja ma rogate owce to ciekawa historia.
Oto właśnie taka:
"Dawno temu, pewna mała dziewczynka z warkoczykami tak cienkimi, jak mysie ogonki, często miewała kolorowe sny. Pewnej nocy śniła o wielkiej, kwitnącej łące, na której pasły się owce. Były kolorowe. Czarne, brązowe, szare, grafitowe i wszystkie miały rogi. Dziewczynka widziała do tej pory tylko białe owce, które żadnych rogów nie miały."

"Baranki, to co innego, ale owce z rogami? – dziwiła się babcia dziewczynki, której dziewczynka opowiedziała sen. Nikt, z kim dziewczynka rozmawiała o rogatych owcach ze snu, takich owiec nie widział. Rogate, kolorowe owce śniły się jeszcze dziewczynce nie raz. Wiedziała, że kiedyś je naprawdę zobaczy, inaczej by do niej nie przychodziły w snach.
Rogata Owca, takie pseudo nadała sobie inna moja blogowa koleżanka, to właśnie jej śniły się rogate owce.
Bardzo chciała mieć owce ze swoich snów, trochę trwało zanim je znalazła.
W końcu jej się to udało!

"-No to teraz ze sprzedaży „nici” – pan znowu zaczął.
-Dlaczego „nici”?
-Bo poszły.
-A nie mogłyby wrócić?
-Pewnie by mogły, ale nie wiem dokąd poszły.

Wierzcie, czy nie, rozmowa w tym stylu trwała jeszcze z kwadrans... 
...Jak w końcu ustaliliśmy, w którym kierunku mogły pójść i postanowiliśmy ich szukać, musieliśmy czekać na żonę pasterza, bo tylko ona mogła je, sobie wiadomymi sposobami , namówić do powrotu i tylko jej samochodem mogliśmy jechać, bo ten samochód owce znały...

Żona pasterza wróciła, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. W drodze dowiedziałam się, że ich owce mają do dyspozycji 500 h parku krajobrazowego, nie mają żadnej zagrody, owczarni, żyją zupełnie, jak chcą i jest ich około 200. Ile dokładnie nie wiadomo, bo psy, lisy, jenoty etc. Raz w roku trzeba zrobić spis więc wtedy wiadomo ile ich jest na dzień spisu. Zimą jedzą siano zgromadzone w wielkiej wiacie.Piją wodę z rzeczki, bo nie zamarza do końca. Rodzą więc na mrozie, nie wiadomo gdzie. Najpierw byłam przerażona, potem pełna podziwu dla owiec, że dają radę. A potem je zobaczyłam. I wiedziałam już to, czego i Wy się teraz domyślacie. Tak, to były one, owce z moich snów. Ujrzałam piękne stado kolorowych owiec, rogatych, o długim runie. Wyglądały tak dostojnie i magicznie, że zaparło mi dech. To były moje owce. Jak najbardziej realne, z krwi i kości. I kilka z nich mogłam kupić. Jeśli uda się je namówić do powrotu.
http://rogataowca.blogspot.com/2012/04/veni-vidi.html

I takie to historyje z tymi rogatymi owcami :)
W dniu moich odwiedzin owieczki były po niedawnej wizycie owczego fryzjera, który pozbawił je obfitego runa, dlatego to "pożyczyłam" kilka zdjęć od koleżanki aby pokazać jak jej owce wyglądają w długim futerku, bardziej owieczkowato niż kozio :)

Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Zdjęcie Inkwizycji i jej komentarz.
"Wczoraj w nocy przyszli na świat: Abelard i Adalbert, synowie Adeli."
Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Zdjęcie Inkwizycji i jej komentarz
"Brunhilda, matka-smoczyca, ze swoją parką. Mają 3 dni i dzisiaj pierwszy raz są na pastwisku."
Tak wyglądają owieczki w śnieżną zimę

Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Zdjęcie Inkwi

Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Zdjęcie Inkwizycji.
A teraz kolej na moją opowieść o owieczkach rogatych mojej blogowej koleżanki Inkwizycji.

Widzicie tam za szopką?
To rozpoznanie, albowiem na terenie pokazali się OBCY, znaczy się ja i mój brat ;)


Można się tym obcym przyjrzeć.




ale spoufalanie się


 to już przesada!








Hmm odwróciły się tylcem i...tyla!


Są tam na horyzoncie.




Mogę je sobie przyciągnąć trochę zoomem.










Ten rogaty zwierz


to męski przedstawiciel stada


Rupert, ma imponujące rogi prawda?  :)
Koleżanka mnie poinformowała, że owieczki rogi mają mniejsze.


Myślałam, że jednak nie uda nam się napatrzeć się na owieczki z bliska, jednakoż pod wieczór już, rozegrało się na naszych oczach cudne widowisko!
Z szopki zaczęło dobiegać natarczywe pobekiwanie Dragonka, domagał się...kolacji :)
Wtedy to Padre zawołał, a one...




przybiegły :)












Dragonek to ten ciemny maluch przy portkach Padre.
Tak o nim na Facebooku napisała Inkwi:


"Drago. Nasz baranek wielkanocny.
Już umierał, ale się rozmyślił.
Nie chciał jeść, wmuszaliśmy mu po parę łyżek mleka. Był zimny i leciał przez ręce. Właściwie pogodziliśmy się z jego stratą. Będzie, co ma być - powiedzieliśmy.
Dostał różne zastrzyki i kubraczek, i karmienie co 3h, mimo że zaciskał zęby. No i tak... nagle się ogarnął :)
Mama nie chce go karmić, ale nie odrzuca. Przytula się do niej, bawi z bratem. Biega z jagnięcą mafią ;) Na noc zabieramy go do domu.
Je jak smok! Mleko, aż się butla trzęsie, wysłodki i musli dla jagniąt.
Zaczęły mu rosnąć różki :)
Nauczył się wskakiwać na łóżko :D
Żyje!"



Dragonek żyje i


w dalszym ciągu


je jak smok ;)









Widać, że mu smakuje :)


Nawet bardzo smakuje ;)


- No wiecie!!! Tak mało???


Drago nakarmiony, popatrzymy sobie jeszcze na owieczki te rogate


i pora zbierać się do domu!




Uznałam, że skoro moja koleżanka tak bardzo lubi rogate owce to...
podaruję jej jeszcze jedną ;)
Nie tak dawno kupiłam pierwszy i jedyny amonit, a on tak łudząco przypomina...rogi, owcze rogi :)


Zrobiłam więc rogatą owieczkową broszkę w prezencie :)


Codzienność ma donośny głos, słyszę jak mię woła, nawracamy się więc doma.


Zbliża się wieczór, słońce nisko,


 jego promienie oświetlają więc krajobraz takim ciepłym


złotym światłem.




W oddali widać jeszcze góry.








Zapatrzam się


i napatrzam


bo nie wiadomo kiedy znowu uda mi się wyrwać z grząskiej tej mej codzienności.




Popatrzcie!!! Obok nas pędzi samochód widmo!


Ciekawe kto w nim jedzie?


Zachód słońca, za naszymi plecami, wyczyniam więc jakieś łamańce, aby jednak zrobić mu zdjęcie ;)


Skręcamy i słońce przez moment zachodzi przed


nami :)


I oto już Wrocław!!!


Twoje zaproszenie Inkwi skłoniło mnie aby zebrać się w sobie i zorganizować sobie ten wyjazd, jestem Ci za o to ogromnie wdzięczna♥


I serdecznie dziękuję wraz z bratem, Tobie i Padre za gościnę i sympatyczne towarzystwo. Niech Wam się darzy w domu,  zagrodzie i na owczych pastwiskach, a wasze plany niech się realizują bez przykrych niespodzianek!!!