poniedziałek, 15 stycznia 2024

Nowy 2024 "...rok leniwie brodzi w styczniowych kałużach..."

"W styczniu
Niebo zaciągnięte w szarawej zasłonie,
rok leniwie brodzi w styczniowych kałużach,
z gęstych mgieł o świcie wstaje blady promień,
przed zmierzchem przybywa jasność dnia nieduża.

Kwiatom sen o wiośnie daleki jest jeszcze,
lecz świergot sikorek weselej pobrzmiewa,
choć słońca krąg śmielszy, chłód przenika dreszczem,
sklepy rozpoczęły zimową wyprzedaż."
Ewa Pilipczuk   https://wiersze.annet.pl/w,,25960

Już kilkanaście dni nowy rok odlicza styczniowo swoje godziny, jasność dnia ciut ciut dłuższa jest, ale to ciut ciut to jednak za mało aby moja aktywność miała ochotę się aktywizować ;)
Nic to wszak zima jest po to aby zwolnić tempo!

Snuję się więc w dalszym ciągu w zwolnionym zimowym tempie po wielkim mieszkaniu mym, zaglądam w zakamarki, wyciągam z czeluści, głębszych i płytszych, różne takie które w nich upchałam i przetwarzam na cudaki i strojniki ;)



Do Lampusów, które pokazywałam w poprzednim poście, wyciągnęłam z czeluści głębokich bezpieczniki topikowe do instalacji elektrycznych. 
W ręce wpadła mi także ceramiczna osłonka do nich.


I jakiś ludek zaczynał się zarysowywać w wyobraźni mej.


Pobrnęłam więc w kierunku tego ludzika...

Banieczka chemiczna jako głowa w sam raz się nada.


A skoro to ludek to powinien patrzeć i czuć


gadać nie musi ;)


I cuś na kształt kuli mózgowych też mu zrobiłam :)




Ręce przydadzą mu się jak najbardziej.


Ręce ma nie od parady, chwytne są.


I oto jest ludek jak się patrzy! Jak się na niego nie patrzy to też jest ;)
Zwie się on
Bez Piecznik.


Bez Piecznik jest dzielny jak chwat!

Wyszukałam więc rumaka dla niego :)

Czarny rumak też dzielny jak chwat!
Pro Jektor zwie się.

Kiedyś był projektorem do dziecięcych bajek :)
Niestety transformator mu się przepalił.

A że podobał mi się jego kształt, przestał więc na mojej półce w charakterze bibelotu przeszło 50 lat!!!

Noooo skoro dostało się rumaka to dosiąść go należy!


Patataj, patataj, patataja Bez Piecznik na Pro Jektorze po chaupie mej...


W klipsowej dłoni dzierży Ściąg Acz
który ściąga niteczki dobrej energii snującej się tu i ówdzie
najwięcej jej w pobliżu moich cudaków.
 

A dobrą energię tą przesyła do jestestwa mego, abym czuła się BEZPIECZNIE! :)


Tak to cudaka wam już przedstawiłam, na strojnik teraz pora ;)

Bratowa zamówiła u mnie jakieś cuś wykwintne aby się nadawało do obdarowania w dowód wdzięczności.
Ozdóbki takie bardziej ozdobne robię dość rzadko, hehehehe nie leży to w moim charakterze ;)
No bo taka oczywista uroda zawsze znajdzie ludzi do zachwytów.
A ja uważam że warto propagować cusie o urodzie raczej dyskretnej, dlatego to bardzo często jestem twórcą urody nienachalnej ;)

W moich zakamarkach od lat leżakowało sobie trochę półproduktów który wydawały mi się za bardzo ozdobne aby ich użyć w swoich plastycznych odlotach ;)
Powyciągałam je więc, zlepiłam ze sobą i wyszło...
Hmmm to co wyszło ;)


Najbardziej ozdobna w moich zbiorach była ramka owalna lustrzana z diamencikami.
Ramkę kupiłam w lumpku za jakąś symboliczną kwotę, bo miała oderwaną klapkę przytrzymującą zdjęcie.
Z tej lustrzanej ramki zrobiłam podstawę mojego strojnika.
Do lustra przykleiłam owalną szklaną formę która miała w sobie mały otwór i częściową pustkę w środku. Moja mam kiedyś od kogoś to dostała a służyć to miało chyba jako stojak do jakiegoś pisadła. Otwór w szkle bardzo się przydał do solidnego przymocowania ptaka do podłoża.


Za ozdobna, jak dla mnie, była także metalowa gałązka, dlatego odcięłam ją od świecznika w formie klatki który kiedyś kupiłam.
Gałązka ta metalowa do lustrzanej podstawy pasowała jak najbardziej. 
I żabka którą odcięłam od pierścionka który kupiłam w wyprzedaży z powodu tej żabki właśnie, też pasowała do podstawy :) 


Ptaka zrobiłam z dwóch jaj, kamiennego i szklanego. 
Skrzydła wycięłam z blachy ze srebra przemysłowego.
Łapki wygięłam z drutu.
Do detali wykorzystałam koraliki


W ozdobniku tym osiągnęłam szczyty strojności jakie jestem w stanie osiągnąć! ;)
Bratowa zadowolona!

W twórczości swej preferuje urodę dyskretną, jednak zachwycać potrafię się także urodą kłującą w oczy!!!

Krzyczą swoją urodą! na ten przykład wschody słońca.

Chmury podświetlone wschodzącym słońcem, to cymesik!



A czy czarne ptaki na tle czerwoności wschodu to dysonans? 


Nie dla mnie :)


Wschód z czarnymi ptakami jest jakby bardziej...wyrafinowany ;) 










O tutaj uroda wschodzącego słońca dyskretniejsza się robi...


A tu coraz bardziej dyskretna, ale przecież interesująca!






Słońce potrafi zachodzić równie ciekawie jak wschodzić!






"Zima, zima, zima - pada, pada śnieg 
Jadę, jadę w świat sankami..."


Nie nie jadę w świat sankami
ale zasiadam do mojego biurka :)

Pozdrowienia zimowe ślę tym co tutaj do mnie zaglądają :)