Ranniki małe żółciutkie kwiateczki, chyba nie każdy potrafi je nazwać bo nie są tak popularne jak przebiśniegi, krokusy czy pierwiosnki. A to one w środku zimy przypominają nam, że wiosna nie odeszła od nas na zawsze, że ona na pewno powróci :)
Bardzo długo nie wiedziałam o ich istnieniu, jednakoż jakieś 30 lat temu, gdy pracowałam w przedszkolu, koleżanka przyniosła je aby pokazać dzieciom, wiedziałam już, że takie są, ale nazwy sobie nie przyswoiłam.
Aż kilkanaście lat temu, pod koniec stycznia, za plecami Julka, zobaczyłam setki małych słoneczek z zieloną kryzką .
W środku Wrocławia, nieopodal Rynku jest park Juliusza Słowackiego, w którym stoi pomnik tego poety. Za pomnikiem rośnie 5 olbrzymich platanów, teren pod platanami obniża się tworząc nieckę i na takiej nieckowatej łączce jest królestwo ranników! Jak je tam znalazłam, sprawdziłam jak się nazywają i nazwę tą wbiłam sobie do głowy ;)
Od lat gdy zbliżał się przełom stycznia i lutego nawiedzała mnie myśl, aby zajrzeć za plecy Julka, czy ranniki się już obudziły.
Właśnie tak moi mili, nie pomyliłam się albowiem gdy jest ciepły styczeń, to pod jego koniec zaczynają we Wrocławiu kwitnąć ranniki, mam w archiwum zdjęcia ranników z 31 stycznia, a wydaje mi się, że fotografowałam je jeszcze wcześniej, tylko nie mogę odszukać tych zdjęć.
Tej zimy remont trzyma mnie w domu i nie chce wypuścić, jednakoż 13 lutego urwałam się remontowi, poleciałam do Julka i...
Znalazłam je!!!
Hehehehehehe już są ranniki :)
Te żółciaki tam pod platanami to ONE!!!
W tym roku zima taka niezima i pewnie dlatego tak ich dużo.
Jak widać wzbudzają zainteresowanie przechodniów.
W tle widoczne kamienne plecy poety.
To on pomiędzy tymi dwoma platanami.
Popatrzcie jakie bogactwo, tyyyyylllllle złota :)
I jakie piękne!!!
Złote łebki w zielonych kryzkach.
Ranniki do tej pory trzymały się nieckowatej łączki, ale znalazłam jednego uciekiniera kilkadziesiąt metrów dalej, czyżby zaczynały inwazję w dalsze części parku?
Dla tych którzy niepokoją się, że nagłe opady śniegu i spadki temperatur mogłyby kwiatuszkom zaszkodzić, kilka zdjęć z mojego archiwum.
W 2011 roku zrobiłam zdjęcia rannikom na początku lutego.
Kilkanaście dni później spadł śnieg, więc 20 lutego poszłam sprawdzić co dzieje się z rannikami.
A one żółciły się na śniegu.
Płatki jednak miały zamknięte, wyczytałam, że w ten sposób chronią się przed niską temperaturą.
Zrobiłam tym samym rannikom zdjęcie na początku marca, jak widać śnieg im nie zaszkodził.
Kwitnie długo, jeśli utrzymuje się niska temperatura. Gdy temperatury przekraczającą 10°C – bardzo szybko przekwita. Z kolei przymrozki i opady śniegu kwiatom nie szkodzą, a jedynie opóźniają rozwijanie się kolejnych. Wieczorami, a także podczas pochmurnej pogody kwiaty stulają okwiat, prawdopodobnie w celu ochrony wnętrza przed niską temperaturą. Rozwijają się zwykle ok. godziny 9 rano. Szczyt kwitnienia przypada na godziny od 10 do 12.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rannik_zimowy
Takie to zimnoluby z tych ranników :)
Oprócz ranników znalazłam także trochę pomarańczowych krokusów.
Były także krokusy fioletowe.
Takich jasnofioletowych to była nawet spora łączka :)
I kilka przebiśniegów też znalazłam :)
Podziwianie tych kwiatuszków, to dla mnie bardzo miła odskocznia od widoku mojej remontowanej kamienicy, w której kiedyś na pewno będzie pięknie, ale jak na razie nie jest ;)