W okresie tym, który pokazuje data na zdjęciach, prowadziłam autorskie zajęcia na kursie teatralnym dla nauczycieli w ośrodku doskonalenia tychże. Zapoznawałam z dość prostym sposobem wykonania kukiełki teatralnej.
W pierw ze zmiętych gazet uformowałam owalne bryły
Następnie z prostokątnych kawałków bibuły, marszcząc nadawałam jej zaplanowany kształt, wspomagając się włóczką.
W 2000 roku tak się stało, że odeszłam z nauczycielskiego zawodu, a odchodząc porozdawałam koleżankom swoje papierowe twory tworzone dla dzieci, pozostawiłam sobie tylko te dwie widoczne wyżej kukiełki, które dzielnie znoszą działanie czasu :)
Przed rokiem 2000 nabyć można było bibuły w podstawowych kolorach i z takich tworzyłam, jednakoż jakieś 10 lat później w sklepie papierniczym natknęłam się na bibuły zupełnie odlotowe! Oczywiście zanabyłam po rolce z każdego rodzaju, bo przecież mogą się przydać ;)
Przed którymiś tam świętami Wielkanocnymi użyłam tych niecodziennych bibuł do zrobienia parki sympatycznych zajączków :)
Pani Zajączkowa.


I pan Zajączek.


Muszę zaznaczyć że państwo Zajączkowstwo to figurki niewielkie, a wspominam o tym dlatego, że...
Te moje papierowe wariacje były wstępem do...
Tak jakby...zając...czy cuś???
Tak pszepaństwa!!!
To jest zając!
Rozmiarów jak na zająca sporych, kilkanaście razy większych od państwa Zajączkowstwa ;) Myk nasz kocurzasty przysiadł się aby pokazać proporcje ;)
Dla kogo i po co taki zając?
Ano dla...przedszkolnych dzieci :)
Nie, ja nie wróciłam do pracy w przedszkolu, jednak w przedszkolu pracuje przyjaciółka mojej bratowej, no i to ona zgłosiła zapotrzebowanie na duuużego zająca.
Ponieważ nie lubię szyć na maszynie, a mając w pamięci te pokazane zajączki wielkanocne, postanowiłam zrobić go z papieru.
Jak postanowiłam tak i zrobiłam :)
A dlatego że zając miał być taki duuuży i stabilnie stojący to okazało się, że to było duuuuuuuuuże wyzwanie!
Obawiałam się, że do takiej wielkości postaci bibuła okaże się za słaba i wykonana z niej figura byłaby mało trwała.
Dlatego to zrobiłam kukłę zająca z papieru pakowego.
Papier zaś formowałam tak jak i bibułę, marszcząc.
Papier formowałam na owalnych bryłach wykonanych ze zmiętych gazet, są takie dwie w głowie i brzuchu. Nogi zaś wycięłam z grubej tektury i to na nich uformowałam papier.
Do uatrakcyjnienia zaś zającowego wyglądu użyłam fikuśnej bibuły, którą mam w sporym zapasie, bo niewiele z niej zrobiłam. Właśnie to zamierzałam niedawno ją oddać, ale stało się tak że do oddania nie doszło, no i przydała się zajączkowi ;)
Papierowa wstęga kamufluje montażowe detale i zdobi oczywiście :)
I jeszcze trzeba było się uporać ze staniem zająca.
Przykleiłam go więc do prostokątnej podstawy z tektury.
Trawka i kwiatki pomagają solidnie trzymać się podłoża zajączkowym stopiskom.
A teraz stoi sobie zajączysko na oknie moim i czeka aby pojechać do dzieci :)
Zając jeszcze trochę poczeka na dzieci i Wielkanoc, a tymczasem myśmy doczekali się
WIOSNY!!! :)
Na Podwalu nad fosą miejską.
Lepiężniki różowe.
W dalszym ciągu Podwale ale trochę dalej od wody ;)
A na koniec wiosennej prezentacji
szykująca się do kwitnienia magnolia :)
I jeszcze moja grafika z przesłaniem...