poniedziałek, 24 lipca 2017

Chwalę swoje :)

 Stanisław Jachowicz dawno temu powiedział: "Cudze chwalicie, swego nie znacie sami nie wiecie co posiadacie". Otóż ja, chwalę swoje :)
Ze znajomością tego mojego miasta to bywa różnie, są w nim miejsca w których nigdy nie byłam. Mam natomiast szczęście że mieszkam w bezpośrednim sąsiedztwie zabytkowego centrum, więc wrocławskie zabytki znam dość przyzwoicie. Tubylcy bardzo często po swoim terenie poruszają się na pamięć, no niby wiedzą gdzie co jest, tylko nie zawsze potrafią nazwać ulicę na której to się znajduje. Muszę przyznać że mnie się także to zdarza, niedawno dowiedziałam się, że zrewitalizowano Wyspę Daliową, ło a gdzież ona się znajduje? Okazuje się,że koło tegoż wyspiątka, bo to ten rząd wielkości, przechodziłam tysiące razy tylko nie miałam pojęcia, że tak pięknie się nazywa :)
Na tejże wyspie postawiono rzeźbę "Nawa"  Kształt rzeźby nawiązuje do bramy, która ma być alegorią otwarcia się miasta na nowe szanse, innowację, sztukę, miejską kulturę i wspólnotę przestrzeni – opowiada Oskar Zięta. – Jej forma wyrasta w naturalny sposób z wyspy, jest podkreślona łukami, z jednej strony pełna, z drugiej transparentna. Zostanie wykonana ze stali nierdzewnej polerowanej, każdego dnia, w różnym świetle, będzie wyglądać inaczej – opowiada. Rzeźba będzie około 3 razy wyższa od człowieka (ma mieć ok. 6-7 metrów wysokości, około 15 metrów długości). 
Czytaj więcej: http://www.gazetawroclawska.pl/kultura/wroclaw-europejska-stolicy-kultury/a/na-wyspie-daliowej-stanie-rzezba-oskara-ziety-za-1-mln-300-tys-zl,10372616/
Poniżej widoczna jest Wyspa Daliowa, ciekawam bardzo ile osób znających Wrocław wiedziało, że to miejsce ma taką nazwę? :)

 Wyspa Daliowa położona jest koło Wyspy Piasek, oddziela je śluza.

Za drzewami widoczna jest rzeźba Nawa.




Na pierwszym planie widać bunkier w którym znajdują się urządzenia sterujące zamykaniem i otwieraniem śluzy.

Po lewej stronie, biegnąca nadbrzeżem Odry, ulica Grodzka z Ossolineum.

"Nawa" składa się z 35 wypolerowanych łuków ze stali nierdzewnej.
Te wypolerowane łuki odbijające obraz jak lustra, przypomniały mi hinduską bajkę o "Wieży o tysiącu luster"
I.Był sobie raz piesek, który dowiedział się skądś, że istnieje podobno wieża o tysiącu luster. W tej wieży każdy może poznać prawdę o sobie i o całym świecie. Piesek szukał zaś odpowiedzi na pytanie jaki jest on sam i jaki jest cały świat. Nie zwlekając ruszył teraz w drogę, by odnaleźć cudowną wieżę. Nie wiedział wprawdzie, co to jest lustro ani jak ono działa, ale uporczywie szukał wieży, pytając o nią każdego, kogo tylko spotkał. I wreszcie dotarł na miejsce.
Ten piesek to było bardzo lękliwe stworzenie. Nie chciał jednak dać po sobie poznać, jak straszliwie się wszystkiego boi i dlatego na wszelki wypadek ciągle szczerzył kły. Kiedy więc stanął na progu wieży o tysiącu luster, pierwsze co zobaczył, to był pies, który szczerzył kły. Piesek ogromnie się przestraszył i zaczął warczeć. Wtedy ujrzał wkoło siebie pełno psów, a każdy z nich warczał groźnie. Piesek ze strachu najeżył sierść i nagle okazało się, że wszystkie psy dookoła przerażająco jeżą sierść. Panika ogarnęła pieska. Zaczął w rozpaczy szczekać. I wtedy wszystkie psy dookoła odpowiedziały mu ostrym szczekaniem. Piesek chciał już tylko jak najprędzej wydostać się z wieży. W końcu wypadł z niej jakoś i pędząc do domu wołał:
– Już wiem, już wiem, jaki jest ten świat ! Jest pełen złych, wściekle ujadających psów!


II.Był sobie także drugi piesek. On również słyszał o wieży z tysiącem luster, w której każdy może poznać prawdę o sobie i całym świecie. Postanowił więc odnaleźć tę wieżę, choć wcale nie wiedział, ani co to jest lustro, ani jak ono działa. Ruszył w drogę i odnalazł wieżę po długiej wędrówce.
Ten piesek to było wesołe i przyjazne światu stworzenie. Toteż, gdy stanął na progu wieży, z radości pomachał raźnie ogonkiem. I pierwsze co zobaczył, to był piesek, który na powitanie machał do niego ogonkiem. Ucieszył się bardzo. Tak bardzo, że aż wyskoczył w górę. Zobaczył wtedy wokół siebie pełno piesków, które radośnie wyskoczyły w górę. Piesek był teraz tak szczęśliwy, że podniósł obie przednie łapki do góry, a wszystkie psy zrobiły w tym momencie to samo, jakby chciały powitać przybysza. Szczęście wypełniło serce pieska. Zaczął się bawić z innymi i każdy chętnie z nim się bawił, a kiedy już się nacieszył zabawą, zapragnął wrócić do domu. Wybiegł z wieży i pędził przepełniony szczęściem, wołając:
– Już wiem, już wiem, jaki jest świat! Jest pełen małych, przyjaznych piesków!

http://morticia.plath.pl/wieza-o-tysiacu-luster-zabawa-biblioterapeutyczna-inspirowana-bajka-hinduska

Ciekawe czy rzeźba Nawa objawi kiedykolwiek komukolwiek jakąkolwiek prawdę o sobie i o świecie...

Popatrzcie na nią :)


Trzeba przyznać, że błyszczy należycie ;)

Wzbudza spore zainteresowanie.
 Otoczenie godne, aby się zwielokrotnić w lustrzanych łukach.









 Lustrzane powierzchnie mają moc tworzenia piękna, och ach te słoneczka!


Magia jak w Gabinecie Krzywych Luster.


Atmosfera jarmarczna.





Raczej nikt nie przyszedł tu po zadumę.


A może jednak...

Tu widać oczarowanie!

A tutaj oczarowanie, ale tylko sobą!
















Znacie już moc naszej Nawy, jedno jest niewątpliwe, że można jej efektowne zdjęcia zrobić ;)

Taki bonus mi niebo zafundowało, promienie słoneczne rozczepiły się w chmurzastym woalu :)






I jeszcze jeden bonus sobie wypatrzyłam!!! :)


Na stalowej linie siedziały ptaszki!!!


Czyż nie pięknie, tyle ptaszków w jednym miejscu, w środku dużego miasta :)















A jak się zwą te ptaszęta?


To przepaństwa jerzyki! :)




Jaki sympatyczny puchatek.
Coś nie tentego, trzeba wiać!!!


Fałszywy alarm, wracamy!







Fajne ptaszki, pierwszy raz miałam okazję przyjrzeć im się tak dokładnie :)

Zwróćcie uwagę na jego pazurki, a może to ona i chcąc być modna dokleiła sobie tipsy ;)








I tak to chwalę swoje i niezwykle mniem to cieszy, że mieszkam tu gdzie mieszkam :)))


23 komentarze:

  1. No bo Wrocław... Coś w nim musi być, skoro po tylu latach, nadal robi mi się w sercu ciepło ;) I okazuje się, że Wyspę Daliową znam świetnie, choć za moich czasów nie myślało się o niej "wyspa", a tym bardziej "daliowa"!
    Jeśli można zamawiać wycieczki, to ja poproszę o przystaneczek choćby na tym wewnętrznym dziedzińczyku Osso. Wprawdzie to już nie to, kiedy wchodziło się tą cudną bramą od Szewskiej i było w innym świecie, mury szare z bluszczami, studzienka... Jednym słowem: magia! Teraz wypiękniony, wymalowany, z oknami plasticzanymi, ale chętnie bym tam przysiadła z tobą choć na chwilę...
    Galia Anonimia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Galio przyjmuję zamówienie, ale nie wiem kiedy zrealizuje :) Mam zdjęcia z dziedzińca Ossolineum z przed 5 lat, bo masz rację teraz na ten dziedziniec droga bardziej złożona jest. Postaram się je zaktualizować i wtedy zrobię posta :)

      Usuń
    2. Fajno, poczekam ;)

      Usuń
  2. Mialas wielkie szczescie z tymi jerzykami, bo one normalnie to tylko smigaja w powietrzu i nielatwo je sledzic nawet okiem, ze nie wspomne o oku kamery. A one dla Ciebie tak pieknie przysiadly, jakby specjalnie pozujac. Dla Ciebie i dla nas.
    Nawa jest dziwna, z pewnoscia niezwykla i niebanalna i bardzo interesujaca... optycznie. Tyle Marij widac na jednym zdjeciu. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I takie wysmukłe te Marije ;)
      U jerzyków byłam dwa razy w odstępie dwóch dni i za każdym razem było ich tyle samo. Wyglądało na to że one łowią owady nad wodą i następnie przysiadają na tej linie :)

      Usuń
  3. Ach, ten Wrocław ... rzadko bywam, ale bardzo lubię. Dziękuję za te spacery po tym pięknym mieście.
    Jeżyki, to faktycznie rzadkość, coby tak pozowały. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fajnie, że lubisz moje miasto :)
      Jerzyków nie odkryłabym, gdyby nie Nawa :)

      Usuń
  4. Zdjęcia jak zwykle ciekawe i piękne. Jeżyki i u nas się pojawiaja, ale bardzo rzadko. Kiedyś było ich więcej. Od kiedy ocieplili bloki, zniknęły prawie całkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Ewo :)
      W moim najbliższym sąsiedztwie obecną są przede wszystkim jaskółki, jerzyków jakoś nie zauważyłam w pobliżu. Co prawda miejsce które pokazuję powyżej nie jest tak bardzo daleko ode mnie, ale to nie najbliższe otoczenie :)

      Usuń
  5. tak też myslałam ,że to jerzeki jak zobaczyłam pierwszą fotę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeciez jerzyki nigdy nie przysiadaja a jednak przysiadaja i moglas im zrobic piekne portrety! baaaardzo mi sie spodobaly...a "nawa" rzeczywiscie niezwykla! Wroclaw Twoj przedstawia sie bardzo interesujaco...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się pokazywać Wrocław z tej najciekawszej strony, a zawsze coś ciekawego się znajdzie nawet w takich miejscach które wydawałoby się że wyczerpały swoje możliwości :)
      A te jerzyki na tej linie to był taki fajowski prezent od losu :)))

      Usuń
  7. Chwal, Mario, dalej. Wrocław zasługuje na chwalenie. Nawa pięknie błyszczy. A jerzyki... Udały Ci się:))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę chwaliła Kalipso, a jakże! :)))
      Nawa błyszczy jak piesowi wiadomo co, ciekawe czy czas szybko da jej w kość ;)))
      Tak jerzyki mnie się udały, pójdę pewnie niebawem sprawdzić, czy nie zmieniły miejscówki :)

      Usuń
  8. Ciekawe jaką prawdę o mnie objawiłaby Nawa? Ileż pięknych zakątków ma Wrocław!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o Nawę to można przyjechać i sprawdzić :)
      Pięknych zakątków Wrocławia chyba jeszcze wszystkich nie poznałam, ciągle powstają nowe :)

      Usuń
  9. Zachwalaj ile możesz !! Kuś ile wlezie !! Może w końcu przyjadę zinwentaryzować te Twoje krasnoludy...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No kuszę i kuszę, a Ty nie przyjeżdżasz, mam nadzieję, że zdążysz zanim Księciunio wyrośnie z Krasnoludków ;)

      Usuń
  10. Wroclaw odwiedziłem po raz kolejny w czerwcu i nadal mnie oczarowuje. Te moje wizyty są zawsze w większym śledzie więc nie ma okazji na slowfeel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem twój niedosyt, takie samodzielne smakowanie, ma swój niezaprzeczalny urok :)

      Usuń
  11. Marysiu, przepiękne te Twoje jeżyki. Wyspę Daliową oglądałam również wieczorem, nocą z podświetleniami i...jest jeszcze ładniej :)No i Tak jak Ty Kocham Wrocław miłością gorącą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba by sprawdzić czy te jerzyki jeszcze na tej linie stacjonują i na wyspę z podświetleniem też trzeba by się wybrać :)
      Zdjęcia twojego podwórka wyszły całkiem przyzwoicie, nawet te w bramie też są ostre, będzie stosowny wpis :)

      Usuń