Nareszcie!
Tak tak, wiem że w moim wieku mogę to badanie zrobić bez zaproszenia, wystarczy zarejestrować się w jakimś ośrodku. Zarejestrować się, ot proste!
Zarejestrowałam się, zrobiłam badanie, ale odebranie wyniku zaczęło mi się rozciągać w czasie.
I tak to, dotarłam po wynik, z dwutygodniowym opóźnieniem, a wręczająca mi go pani poinformowała mnie, że mam się udać do rejestracji, aby zarejestrować się na USG...do dalszej diagnozy.
Posłusznie podreptałam tam gdzie mnie skierowano, zarejestrowałam się i...
dopiero w domu obejrzałam wynik.
A diagnoza? w prawej piersi, guz!!!
Jakoś mnie to nie zdzieliło obuchem, wszak diagnozy mogą się mylić...
Na badanie, pomimo wyznaczonej godziny, musiałam kilkadziesiąt minut poczekać.
W końcu leżę ja sobie na kanapie, pan doktor mnie bada, konsultując się z jakąś asystentką.
Bada, bada, bada...
Prosi do konsultacji także swoją przełożoną i...
GUZA NIE MA!!!
Cała trójka dochodzi do wniosku, że to co na mammografii wyszło jak guz to zlepek przewodów mlekowych.
Pamparampampam nie ma guza, łoooo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ten mój spokój jednak, nie był tak do końca spokojny...
ULGA!!!
Wyraźnie poczułam ulgę :)
I ona, ta ulga, unosiła mnie tak ze 2,3 milimetry nad ziemią, a że nie miałam przez to należytej przyczepności do podłoża, to zaczęło mnie nosić ;)
Zaniosło mnie co prawda niedaleko, bo do Sky Towera, ale za to tam, odbywała się właśnie giełda staroci i takich innych wyciągaczy piniędzy ;)
No i...wyciągnął ze mnie pieniądze ten jarmark różności ;)
Kupiłam same najpotrzebniejsze i niezwykłej urody rzeczy!!!
Lampę, z radzieckiego telewizora z lat osiemdziesiątych ubiegłego tysiąclecia, oliwiarkę z socjalistycznego PGR i...w połowie splaszczoną butelkę po rumie Liberte ;)
Widzieliście kiedyś splaszczone szklane butelki? Jak wyglądają można zobaczyć pod tym linkiem https://www.pracowniatynka.pl/tag-produktu/splaszczone-butelki/
Kilka lat temu widywałam je dość często na wrocławskich jarmarkach, kusiły mnie, ale dawałam odpór.
A tu ta unosząca mnie nad ziemią ulga, zaczęła mącić i skierowałam me nadobne oczęta na butelczynę nie do końca spłaszczoną na której widniał taki wzór!
Wiecie co to jest?
Butelka jest po rumie, a rum to napitek żeglarzy i na tej butelce jest żaglówka właśnie :)
I zaczęło mi coś mówić, że może niepotrzebnie...
I zaczęłam szukać w umyśle mym...
Butelka z żaglówką, to jak wspomnienie z wakacji, jeszcze tylko listu od rozbitka w niej brakuje...
Ale porzuciłam ten pomysł z listem, bo nie bardzo mi się chciało wymyślać jego treść ;)
Skoro żaglówka to i morze, a jak morze to muszla i przypomniało mi się, że mam, mam okazałą taką, którą kupiłam z...10 lat temu.
Odszukałam ją, przyłożyłam do butelki, a ona idealnie wpasowała się w tą zapadniętą krzywiznę :)
ale to dziecko we mnie kazało mi dołożyć jeszcze jakąś bajkę ;)
Okulary to ślepia stwora, jednak udają trochę śmigło samolotu :)
Wykorzystam tą moją historię i wrzucę na koniec trochę "dydaktycznego smrodku" ;)
Badajcie się kobiety, bo ja z tą diagnozą to farta miałam!
Niestety takie zdiagnozowane guzy nie zawsze dają się "nabić w butelkę". Najczęściej są to guzy prawdziwe, ale wcześnie wykryte dają się wyleczyć!
Z paniką jednak można poczekać na ostateczne rozpoznanie:)
A najlepiej gdyby udało się podejść do feralnej diagnozy racjonalnie i bez paniki poddać się leczeniu.
W chorobach nowotworowych bardzo ważne jest to aby nie wpadać w panikę, ale wierzyć z całej mocy, że damy radę!!!
Ja dwa razy dałam radę, ale przez leczenie onkologiczne nie chciałabym już przechodzić, dlatego obiecałam sobie, że za 2 lata nie będę czekać na zaproszenie ino sama z siebie pofatyguję się na mammografię!!!
Boszszsz... Marija! Ty jestes geniuszem!!! Bo tylko geniuszom rodza sie takie niekonwencjonalne pomysly w glowie.
OdpowiedzUsuńOraz... oesu, jakie mialas szczescie.
Podwójne szczęście Aniu i z guzem i z butelką, bo gdybym nie miała tej muszli...to do butelki musiałabym wymyślać coś innego :) A ta muszla jednak świetnie komponuje się z tą butelką :)
UsuńSerdecznie dziękuję Aniu za tego geniusza fajnie się to czyta :)
UsuńWłaściwie to Pantera wyraziła to co i mnie się od razu pchało na myśl.Jesteś niesamowita, tyle Ci powiem, bo mnie z lekka zatkało.
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję Dora :)
UsuńPopatrz jak mozna sie pomylic w diagnozie, ktos a slabszym charakterze moglby dostac zawalu albo inna inszosc. Rozumiem taki entuzjazm Twoj po wyjasnieniu sytuacji, tez bym rzucila sie na jakies dziwne zakupy, na jakiekolwiek zakupy, a Ty wysznupalas najdziwniejsza w swiecie bulelczyne i zrobilas z tego doniczke,nonono...tylko Tobie takie wizje artystyczne se zdarzaja. Swietnie, ze jest swietnie!
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję Grażyna :)
UsuńUffff, to bardzo dobrze, że guzowa historia tak się skończyła, niestety nie wszyscy mają takiego farta. Jednakoż muszę bardziej dbać o badania, postaram się postarać ;)
Co do artystycznych wizji to są takie osoby, oprócz mnie, które także je miewają , ale to fajnie mieć świadomość, że należy się do tego grona :)
Jak ktoś ma talent do wymyślania, to zawsze coś wypatrzy, połączy i zrobi niebanalną, jedyną w swoim rodzaju doniczkę, która skojarzenia rozmaite przywołuje, o przygodach morskich każe myśleć i o lataniu też.
OdpowiedzUsuńNa początku się wystraszyłam, ale dobrze, że alarm był fałszywy.
Serdecznie dziękuję Ewo :)
UsuńSkoro już tą butelkę kupiłam to nie dawała mi spokoju i musiałam coś z niej wymyślić :)
Tak, to bardzo dobrze, że ten alarm był fałszywy!
O, jak dobrze! Chodzi mi o ten wynik. I dobrze, że kupiłaś tę butelkę. Cudny stwór do dźwigania paprotki wyszedł. Wspaniały!
OdpowiedzUsuń:*
Serdecznie dziękuję Kalipso :)
UsuńBardzo dobrze, że ten wynik dał się nabić w tą butelkę ;)
A stwór skoro taki wyszedł musi się teraz nadźwigać :)
:*
A ja myślałam, że ten ogon to przód...
OdpowiedzUsuńNa badanie chodzę co 2 lata, na razie spokój, ale moja koleżanka, z która chodziłyśmy razem jest już po kilku operacjach, ot loteria...
Nie martwy się jednak na zapas, licho nie śpi!
Tak, nie powinniśmy martwić się na zapas!
UsuńCo do tego gdzie stwór ma przód, a gdzie tył to interpretacja jak najbardziej dowolna i zależy od tej osoby która patrzy :)
he! a już myślałam, że tylko ja mam takie wypaczone spojrzenie na świat! - bo mnie się też ten ogon bardziej przodem wydawał :)))) - tylko te okulary na tyłku jakoś dziwne mi się wydały...
UsuńDziewczyny mnie się ta moja butelkowo-muszlowa doniczka podoba bez względu na dylematy tylnio-przodnie :)
UsuńJa lubię takie dziwolągi i właśnie produkuje następne ;)
A przecież nam się też podoba ogromnie! Jakie to ma znaczenie czy paszcza jest ogonem, czy na odwrót?! Dawaj kolejne dziwolągi! Ja Ci tej fantazji twórczej zazdroszczę jak nie wiem co :))).
UsuńPrzy takich dziwolągach nie ma znaczenia :)
UsuńSerdecznie dziękuję Małgosiu!
Nowe dziwolągi dopiero zaczęte, nie wiadomo kiedy je skończę.
Ta fantazja twórcza to mój jedyny życiowy dorobek, bo ona nie jest samoistna, wypracowałam ją sobie :)
Ale futurystyczne dzieło machnęłaś !! Wiwat "nieguz" !! ;o)
OdpowiedzUsuńHehehehehe.
UsuńWiwat!
No właśnie! Wiwat!
Usuń♥
UsuńWspaniałe to Twoje dzieło Mario. Jestem pełna uznania dla Twojej pomysłowości...i twórczości
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o "guz" to odetchnełam z ulgą....
Na pocieszenie napiszę Ci to co pewnie dobrze wiesz: Nie Ty jedna przezywasz takie historie.
Serdecznie dziękuję Stokrotko :)
UsuńOby wszystkie historie guzowe kończyły się tak, aby można było odetchnąć z ulgą...
Świetna ta butelka, bardzo oryginalny eksponat...co do badań...jak mogę to unikam( wiem że to nierozsadne i ze mnie przykładu brać nie można), ale niestety lekarze czesto zanim potwierdzą diagnozę to tak strachu napędza, ze człowiek może zejść z tej przyczyny a nie domniemanej choroby..A ja stresu jeśli mogę staram sie unikać😋
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńUnikam lekarzy jak długo się da, ale nieraz się nie da i jednak trzeba się do nich udać ;)
Mario, trzeba dbać o siebie i nie czekać na zaproszenie, bo wiesz jak działa służba zdrowia.
OdpowiedzUsuńA spłaszczone butelki piękne, zwłaszcza ta z paprotką :) Pozdrówy!
Wiem jaka jest służba zdrowia dlatego zazwyczaj dbam o zdrowie we własnym zakresie, jednakoż na badanie to jednak trzeba się pofatygować do jakiegoś ośrodka medycznego :)
UsuńFajowsko, że Ci się podoba moja butelkowo-muszlowa doniczka :)
Dobrze, że się na niczym skończyło.
OdpowiedzUsuńWyroby piękne, paprotka taka optymistycznie zielona :))\
Bardzo dobrze :)
UsuńPaprotka jeszcze zielona, ona źle znosi zimę, ale odbija na wiosnę :)
Badanie to betka, ale odbieranie wyników to już diabelski młyn… Super dziwoląg wyszedł z tej butelki. Szkoda, że nie ma różowych okularów, ale z Pani wyobraźnią, to nie należy się dziwić!
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za uznanie, niestety ale w sporej kolekcji okularów nie mam różowych :)
UsuńDziękuję bardzo :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że diagnoza się nie potwierdziła :) I życzę zdrowia! A butelka piękna - warta inwestycji :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję :)
UsuńMasz rację Królowo, butelka warta inwestycji, a był moment że miałam wątpliwości :)
Znowu długo szłam do Ciebie, ale wiesz, że my trochę daleko od siebie.
OdpowiedzUsuńDobrze, że fałszywy alarm. Ja chodzę co 2 lata o mnie pamiętają i ślą zaproszenia, a nawet dzwonią z przypominajką.
To co Ty Marija wyczyniasz, to brak mi słów, ja mam zerową wyobraźnię i słomiany zapał. No cudo wyszło, CUDO ♥♥♥.
Buziaczki i drapanko dla Myka.
Serdeczne dzięki Aniu :)
UsuńNo rzeczywiście trochę ci zeszło, ale najważniejsze że doszłaś, cieplutkie myśli ślę:*
♥♥♥
Usuń