poniedziałek, 2 sierpnia 2021

Szwendanka podwrocławska.

Hmmm, cudze chwalicie swego nie znacie...
Otóż, przyznaję, prawie nie znam najbliższych okolic mego miasta, jakoś się nie składało, aby je poznać.
Nadarzyła się okazja aby to nadrobić, mianowicie bratanek zaoferował swój czas i samochód, w piątek więc  ruszyliśmy na szwendankę za granicę Wrocławia.
Założenie było takie, że szukamy słonecznikowych pól
 
 
 a takoż boćków oraz ciekawostek wszelakich.
 
 
Jak się mieszka w centrum, to aby wyjechać za miasto należy wpierw przez nie przejechać ;) 
Jedziemy za północno-zachodnią granicę miasta.
Jadąc ulicą Grodzką, przejeżdżamy obok Uniwersytetu Wrocławskiego.

 
Po moście Uniwersyteckim przejeżdżamy przez Odrę. Na moście stoi Powodzianka, rzeźba kobiety dźwigającej książki, upamiętnia wysiłek wrocławian w walce z powodzią tysiąclecia w lipcu 1997.

 
Ulica Dubois.

 
 Jeszcze kilkanaście chwil i będziemy poza miastem.

 
Wysoka miejska zabudowa za nami, pora rozejrzeć się za tym słonecznikowymi polami.



 
Bocianów także należny wypatrywać.
 


Hehehehehe są!!!

Co prawda tylko zagonek a nie całe pole, ale jako się rzecze; pierwsze koty za płoty...zostały już przerzucone ;)



Słoneczne kwiaty obfotografowane, jedziemy dalej.



Oooooooooo!!!!! W głębi widać ONE

znaczy się bociany :)

Pierwsze słoneczniki obfotografowane, pierwsze boćki także mam już na karcie pamięci.


 Okolica jak widać zielona, przyjazna, można, ba, należy się szwendać dalej ;)


Patrzcie patrzcie, kogoż my tu mamy?!

Są następne bocianusie :)



Szwendamy się już 1,5 godziny a pola słoneczników nie widać!

Mary cha cha, jak nie widać, jak nie widać?!

Przecież są, są, są!!!
 

 Tyyyyyyyyylachna słoneczników


Tylko dlaczego one tak tylcem się do mnie odwróciły?! ;)


Jednakoż znalazłam także takie ustawione boczkiem

 i zrobiłam im sesyjkę :)





Nie można tkwić i tkwić koło pola słoneczników, szczególnie na dość ruchliwej drodze.


Jedziemy dalej.


I dojeżdżamy...


do następnego bocianiego gniazda!


Spokojna wiejska droga,

można więc bez obaw zrobić fotograficzną sesyjkę :)




Ta biała skośna kreska nad bocianem to dwupłatowiec.







Szwendamy się dalej

W tych podwrocławskich wsiach, estetycznie, zielono, sporo drzew iglastych, ale tuj niewiele, jednak nigdzie nie dostrzegłam malw za to w każdej wsi są miliny. To to pnącze oplatające lampę.
Milin amerykański – gatunek ozdobnego pnącza należącego do rodziny bignoniowatych. Pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, ale jest uprawiany w wielu innych regionach świata, również w Polsce
 


Drugiego słonecznikowego pola nie ma, jest za to

Miasteczko Portowe nad Odrą.

 
Miasteczko Portowe znajduje się w niewielkiej miejscowości Uraz, położonej około 25 km od Wrocławia w kierunku Brzegu Dolnego. Na miejscu można popływać po Odrze, zjeść rybkę w tutejszej tawernie, pograć w szachy na świeżym powietrzu, a dzieci mogą pobawić się na pirackim placu zabaw.
 http://www.matkawmiescie.pl/miasteczko-portowe-uraz/







W Rościsławicach zaś

 
jest taki bardzo ciekawy kościół


W szwendance naszej docieramy do lasu.


I robimy sobie godzinny reraks w lesie ;)




















Wyruszyliśmy z domu o godz. 11.00 a zbliża się już 15.00, głód nam mówi, że należałoby coś zjeść, jedziemy więc do Obornik Sląskich na pizze ;)


Z Obornik blisko do Wilczyna Leśnego.


Prawie 40 lat temu z okazji Dnia Dziecka przyjeżdżaliśmy tutaj z dziećmi przedszkolnymi na wycieczkę.


Są tutaj dwa zbiorniki wodne.



Czas kończyć nasze szwendanie, jeszcze w Pęgowie popatrzymy przez płot na pałac, teren prywatny, bliżej podejść nie można.

W Pęgowie, niewielkiej wsi leżącej przy trasie z Wrocławia do Obornik Śląskich, stoi urokliwy i mało znany pałac z przełomu XIX i XX wieku. Nieruchomość kryjąca się za dawnymi zabudowaniami gospodarczymi i wysokim płotem od ponad 20 lat jest prywatną własnością. Co kryje się w środku?
 https://www.radiowroclaw.pl/articles/view/85652/Tuz-kolo-Wroclawia-stal-niegdys-piekny-palac-Ile-zostalo-z-jego-dawnego-blasku-Bylismy-tam-z-kamera-WIDEO
 

Popatrzymy jeszcze na bociany.








W Zajączkowie zachwycimy się zajączkami :)




I już Wrocław!
Nasza szwendanina wiodła pomiędzy miejscowościami: Wrocław, Paniowice, Kotowice, Raków, Uraz, Jodłowice, Rościsławice, Oborniki Sląskie, Wilczyn Leśny, Pęgów, Zajączków, Szewce, Wrocław.


A we Wrocławiu Most Trzebnicki nad Starą Odrą






Do mojej kamienicy ino ino


Za zielenią z lewej strony zaczyna się moja ulica. To ostatnie zdjęcie na które pozwoliła mi bateria w moim aparacie fotograficznym ;)

Tak to wyglądała nasza podwrocławska letnia szwendanka. Było pole słonecznikowe i bociany, znaczy się cel wyprawy został osiągnięty! ;)


35 komentarzy:

  1. Piękna wycieczka Marija:)
    Podziwiam pola słonecznikowego i bociany, poczułam się tak jak bym tam była :)
    Fajnie, ze miałaś możliwość wyjechać za miasto, Chociaż Twoje miasto tez cudne :)
    Serdeczności ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje cudne miasto mam na co dzień Orszulko, a wycieczka poza miasto to zawsze urozmaicenie :)
      Dziękuję za serdeczności, ja do ciebie też cieplutkie myśli ślę♥

      Usuń
  2. No to ja rozumiem wycieczka! :) Wielkie dzięki za nią bo warto było to wszystko obejrzeć. Słoneczniki po prostu cudowne, o boćkach nie wspominając. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Danusiu, że zajrzałaś do mnie, obejrzałaś zdjęcia i że ci się podobało :)

      Usuń
  3. NAjpierw zachwycę się bratankiem..mysli o Cioci! brawo!
    Następnie na widok motyli zawsze pędzę do atlasu...tak więc pierwszy to osadnik egeria a drugi to poproch pylinkowiak..zapamietam? haha
    Po trzecie..nie wiedziałam, ze tyle bocianów jest w pobliżu Wrocławia, myśłalam,ze lubią one wschód Polski. A tu proszę!
    Po czwarte...sloneczniki sa piękne...odkryłam Ameryke? a i Wrocław jest niczego sobie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bratanek mnie lubi, a ja lubię jego, no i jest dumny że ma taką niezwyczajną ciotkę :)
      Dzięki za wyszukanie nazw motyli, ja tak od jednego razu to raczej tych nazw nie zapamiętam ;)
      Jeździliśmy cały czas dość blisko Odry i dlatego sporo tych bocianów.
      A słoneczniki mają taki swojski urok, a jeszcze w takiej ilości, to urok do potęgi entej, wszak nie tylko egzotyka zachwyca :)

      Usuń
  4. Ja pewnie pamiętasz, byłyśmy ostatni z córką w Toruniu, w sprawach króliczych. Jechałyśmy z tego powodu z Warszawy do Torunia przez Serock. Dużo tam pól słonecznikowych i bocianów też sporo, ale nie zatrzymywałyśmy się ze względu na brak czasu oraz wystarczająco dobrego aparatu. Fotki z telefonu to jednak nie to.
    Fajną miałaś wycieczkę, piękne widoki i zdjęcia super. Te bociany to Ci zapozowały cudnie. Las przepiękny, tak jak i słoneczniki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak pewnie pamiętasz, miało być :)

      Usuń
    2. Jak jeździliśmy w poprzednich latach w kierunku Milicza, tam słonecznikowych pól było więcej, ale to dalej od Wrocławia było i tak nam się udało, że trafiliśmy akurat na to pole :)
      Bociany były otumanione gorącem chyba i dlatego tak cierpliwie znosiły moje dreptanie wkoło gniazda ;)
      Serdeczne dzięki Ninko za pochwałę zdjęć!

      Usuń
  5. Wow! Super wycieczka! Uwielbiam Wrocław, to piękne, bardzo ciekawe miasto, ale jak widać - okolice też są przepiękne! Fantastyczne widoki, bogata przyroda, rewelacja! Tak to pięknie wszystko opowiedziałaś i pokazałaś, że poczułam się prawie jakbym tam była razem z Wami :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że przybliżyłam ci okolice Wrocławia, jest ładnie bo dużo zieleni i ta zieleń pomimo to że to środek lata prawdziwie zielona.
      Serdecznie dziękuję Małgosiu za pochwałę posta :)

      Usuń
  6. Na piechotkę tak by się nie dało. W Polsce nie ma wielu pól słoneczników. Co innego we Francji albo Rumunii. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehehehe Kosiku jakbyś znał mojego bloga, to byś wiedział, że na piechotkę kiedyś się dawało, ino mój los coraz więcej każe sobie płacić za życie, no i tak się porobiło, że teraz się nie daje, może jeszcze kiedyś się da;)
      Cieszy mnie bardzo, że pomimo to że nie żyję we Francji, ani w Rumuni tylko w Polsce to jednak jest u nas trochę słonecznikowych pól, a najbardziej cieszy mnie to że udało nam się w czasie tej szwendanki odnaleźć chociaż jedno :)

      Usuń
  7. Bardzo udana wycieczka, sa bocianki, sa, tez dzis widzialam.

    Kiedyś przejezdzalam przez Zajaczkow w drodze po naszego kotka Robinka.

    Ale,ale, czy nie upolowałaś sterowca, ktory latal nad Twym miastem przez dwa lub trzy dni?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbyśmy wnikliwiej poszukali to boćków byłoby pewnie jeszcze więcej, te sfotografowane przeze mnie miały swoje gniazda przy drogach, a pewnie są jeszcze gniazda w bardziej ustronnych miejscach.
      Podobał mi się pomysł z zajączkami w Zajączkowie :)
      W internecie znalazłam, że Rościsławice chwalą się, że są stolicą słoneczników, bo kilka lat temu rosło tam ponoć dużo ich. A związane to było z legendą: "Pomysł, aby właśnie one stały się wizytówką wsi wziął się z miejscowej legendy. Głosi ona, że kiedy w 1911 roku praktyki w miejscowym sierocińcu odbywała św. Edyta Stein, zobaczyła smutek na twarzy dzieci i postanowiła obsiać słonecznikami całą polanę otaczającą ośrodek" Dlatego właśnie chciałam dotrzeć do tej miejscowości, jednakoż nie udało mi się wypatrzeć tam ani jednego słonecznika. Może jednak tam rosną tylko tam gdzie myśmy nie dojechali.
      Sterowca nie widziałam, obok Szymanowa przejeżdżaliśmy 2 godziny po jego wylądowaniu, we Wrocławiu też go nie widziałam.

      Usuń
    2. Wczoraj też latał.Szkoda, bo to tez gratka zobaczyc tskiego olbrzyma na niebie.

      Usuń
    3. Siedzem w domu Dora, albowiem w poniedziałek się wykorpytnęłam i uszkodziłam sobie stopę, tą zdrowszą, tylko że ona kiedyś była skręcona i od tego czasu lubi robić mi kawały, bo to chyba przez nią się przewróciłam. Boli mnie śródstopie, dzisiaj już trochę lepiej, ale nie na tyle aby zejść z 3 piętra, a potem na nie wejść.

      Usuń
    4. Och, tak mi przykro, wiem co to znaczy ból stopy.Mocz w wodzie z solą, nie zaszkodzi a moze pomóc, złagodzi ból.

      Usuń
    5. Dzięki za współczucie, okładam kapustą i masuję żelem z czarcim pazurem, boli znacznie mniej, ale opuchnięta.

      Usuń
  8. Piękna wycieczka:) Pole slonecznikow śliczne. One tak główki odwracaly, czekając na Ciebie. Zastanawialy się, kiedy Marycha je uwieczni;)
    I boćki udało się spotkać, i zrelaksować w lesie... Plan dobrze wykonany:)
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He Kalipso, takie uprzejme to te słoneczniki nie były, musiałam podejść kawałek aby znaleźć te odwrócone bokiem ;) Jednakoż cieszę się, że udało nam się na nie trafić :)
      :*

      Usuń
  9. Przecudne te słonecznikowo-bocianie cudności:-)!!!!
    I wszystkie inne też!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak piękno mamy wokół siebie, tylko trzeba go poszukać :)

      Usuń
  10. Z przyjemnością powędrowałam z Tobą Mario. We Wrocławiu bywałam częstym gościem gdy mieszkała w nim moja córka. Miło było przypomnieć go sobie na Twoich zdjęciach.
    A wycieczka zza miasto zawsze owocuje w ciekawe zdjęcia.
    Myślę ,ze będę tu zaglądać:)) Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teniu cieszę się, że przypomniałam ci choć trochę Wrocław :)
      Serdecznie dziękuję za pozdrowienia, ja także pozdrawiam i zapraszam :)

      Usuń
  11. Ale dałaś czadu, jest wszystko, co najlepsze!
    Takiego pola słoneczników nie widziałam jeszcze na żywo, bociany podglądaliśmy kiedyś w Krzeszowie, jak chodziły za maszynami w czasie żniw, piękny widok!
    Twój post dowodem na to, jak swojskie rzeczy mogą nam sprawiać radość:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki!
      Tak swojskie może być równie piękne jak egzotyczne :)
      Te bociany w ogóle nie bały się tego traktora, ustępowały z drogi dopiero wtedy jak podjeżdżał bardzo blisko.

      Usuń
  12. Piękna bocianowo-słonecznikowa wyprawa...;o)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem pod wrażeniem- taka długa wycieczka, piękne zdjęcia, kochane ptaszory i tak,tak, piękna gąsienica:)Słoneczniki również urocze, ale jakoś za nimi nie przepadam.
    Milin jest jak chwast. W ciągu lata potrafi wypuścić podziemne rozłogi i w kilkunastu miejscach młode pędy, które nadają się do sadzenia. Jest straszliwie żywotny.Jednak trzeba przyznać, że niesamowicie dekoracyjny.
    Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję Jaskółko, z wycieczki jestem zadowolona :)
      Milin najwyraźniej modny w podwrocławskich wsiach, jednak skoro taki żywotny, to może te rozrosty są rozprowadzane wśród znajomych i dlatego w tak wielu miejscach rośnie.

      Usuń
  14. Dzięki za super wycieczkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi że powędrowałaś wirtualnie razem ze mną :)

      Usuń
  15. W rodzinnym mieście mieszkałam 19 lat i wcale go nie znam, a cóż dopiero mówić o okolicy. Dzieki za super wycieczkę. Pole słoneczników przypomniało mi jak bardzo lubię skubać słonecznik. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mieszkam we Wrocławiu 63 lata i też znam go mocno wybiórczo, a jego okolice jeszcze bardziej wybiórczo.
      Na słoneczniki jednak o wiele bardziej lubię patrzeć, niż skubać ziarenka, nie mam do tego cierpliwości :)
      Dziękuję za pozdrowienia, pozdrawiam także!

      Usuń