sobota, 6 maja 2017

Maximilianpark-mokro wszędzie, co to będzie, co to bęęęęęęęęęęęęędzieeeeeeeeeeeeeeee... ;)

Czy to bajka, czy nie bajka...

No i jak? Czyż nie wygląda bajkowo, pewnie zaraz nadleci Baba Jaga na mietle.
...nie to nie bajka, to najprawdziwsza rzeczywistość!

Nie ma czarownicy, są dzieci, które może nawet nie wiedzą co to ta Baba Jaga,
wszak one mają teraz inne bajki ;)
Co lubią dzieci?
słońce - gdy świeci,
deszcz - kiedy pada,
wiatr - kiedy gada,
mróz - kiedy szczypie,
śnieg - kiedy sypie...

Każdą pogodę
z upałem, chłodem,
o każdej porze...
Byle na dworze!
Melzacki Włodzimierz

Ja jestem stanowczo za tym aby dzieci jak najwięcej czasu spędzały na dworze :)
Maximilianpark jest wymarzonym miejscem do takiego nadwornego aktywnego wypoczynku.
Wśród wysokiej zieleni, skrywają się prawdziwe cuda nie widy, a wszystkie te urządzenia skonstruowane tak, aby ani na chwilę nie było nudno, aby wszechstronnie rozwijać sprawność ruchową i aby bawiąc uczyć.
















W  młodym ciele, młody duch :)
Moja koleżanka sprawna jak kozica...

...a ja jestem... już rozsądna, chociaż kusiło, och kusiło ;)















Powyższe zdjęcia, to by było tytułem wstępu ;)
Do dalszej części zapraszam wszystkich tych w których duszach mieszka jeszcze jakaś Piotrusia Pana, abo i Piotruś Pan, bo jeśli chodzi o mnie, to smarkula we mnie piała z zachwytu ;)

Snując się tak od urządzenia do urządzenia zauważam, że chyba Niemcy w pełni zaakceptowali pewną dziecięcą potrzebę, którą spora część polskich rodziców uważa za breweryje ;) Jest to potrzeba taplania się w wodzie, a najlepiej, aby była możliwość zrobienia  jeszcze z tej wody błotka. W Maxiparku, dzieci mają multum takich możliwości, bo tu prawie z każdego sprzętu tryska, albo rozbryzga się, albo sobie płynie, można przepompować, wypompować itp.

Na tym urządzeniu widocznym poniżej, widziałam przed laty, w pełni lata, tak cuuuuuudownie wymorusane dzieci, że niejedna polska mamusia zeszła by na zawał ;)


 Koleżanka zgodziła się zademonstrować jak to działa ;)

Pompowana woda wypływa...

...i sobie płynie, do rynienek, gdzie z nawrzucanego tam piasku robi się taaaaaka cuuuuuudowna ciapa ;)
Następna konstrukcja wielofunkcyjna.




Nie zapomniano w niej o wodzie :)

Woda wypływa z tej rury na górze,
spływa do tego zardzewiałego i płynie sobie w dół.
Wyszukany w necie filmik pokazuje, jakie ciekawe możliwości ma ta instalacja :)



I zaraz obok następna konstrukcja, ta "tylko" wspinaczkowa

Ta linowa konstrukcja była akuratnie poddawana konserwacji.
A oto brama, której strzeże pajączek.


Dokładne zdjęcie mogłam mu zrobić od tylca, bo z przodu tryskało wodą prosto w obiektyw ;)


Są oczywiście następne atrakcje, bo jeśli się przychodzi na cały dzień do Maxiparku to dzieci nie mogą się nudzić :)
Jak byłam tu ostatni raz kilkanaście lat temu, była tutaj bardzo duża łąka, którą zagospodarowano, bardzo bogato.
Pod tą wieżą w tej kamiennej podstawie są krzyżujące się korytarze.



Jaś i Małgosia?
Może jednak należy się uważnie, rozejrzeć za Babą Jagą ;)






Paszcza smoka jest wejściem do  korytarza.

Tak smokowe wejście wygląda z boku,


Wieża widoczna z drugiej strony.
I co? I bryzga wodą ;)

Lekko z prawej strony rozwarta paszcza smoka, wejście do korytarza.
A tutaj jak sobie wspaniale tryska i bryzga!!!






Na znalezionym w necie filmiku, widać, jak dzieci potrafią z tej atrakcji korzystać.



Jak napisałam łąka była spora, zmieściło się więc na niej wiele, oj wiele...


Taki piracki statek też.




Nie może być inaczej, statek musi tryskać wodą ;)




Ośmiornica jest chyba bezwodna, ale...


za to obok takie zmyślne wodne urządzenie :)




Rzut okiem do tyłu. Jak widać park nie jest pusty, o temperaturze świadczy zaś ubiór ludzi . Chmurzyska też są bardzo wymowne.



A tu taka mała fajna bzdetka ;)
 Poniższa wieża jest jednym z najstarszych urządzeń w Maxiparku. Tą rurą zjeżdżałam osobiście w 1989 roku, z wielgim szwungiem zresztą, albowiem wydawało mi się, że muszę zjechać na leżąco, bo inaczej to się w niej nie zmieszczę ;)


Idziemy dalej, zmierzamy ku krańcowi dziecięcego jarmarku cudów.


 Jeszcze tylko taka wieżyczka, nie zauważyłam co by z niej coś tryskało, ale może trzeba poczekać, na zdecydowanie wyższą temperaturę.


Jeśli by ktoś miał mało wody w tym parku, to jest jej oczywiście jeszcze więcej ;)


Taki sobie stawek, jakich pewnie widzieliście wiele, ale jest w nim coś bardzo ciekawego :)
A mianowicie; to sztuczny zbiornik, a woda w nim to...deszczówka, oczyszczana urządzeniami znajdującymi się pod tym domkiem - kawiarnią widoczną z prawej strony.



Tego ptaszka widocznego z lewej strony za moment poznacie bliżej, a nawet, bardzo blisko :)

Kiedyś nie było tego ogona, za to można było sobie po wodzie popływać w okrągłych takich baliowatych pływaczach.
Popatrzcie ino uważnie, po prawej stronie, przy wodotrysku cuś siem różowi...


Ach cóż to może być, cóż?



 Łoooooooooooooooo! Jakisik człek zażywa materiakingu na wodzie!!!!!!!!!!
W taką pogodę! Bohater!!!!

Teraz już coraz wyraźniej widać człeczą sylwetkę :)

Człek na pewno, ino jakiej pci?

Ani chybi to kobita jest!
A jaka wyluzowana w taki ziąb!!!

Kształty takie bardziej obfite ma, jak i ja....
Ale to nie ja ;)
O kurna trochu jakby zaczynała się rozpękać hehehehehehe
 Skądże się wzięła na tej wodzie wyjaśni filmik, który znalazłam w Internecie :)
W Maxiparku odbywa się cyklicznie wiele imprez, między innymi są świetlne widowiska jesienią. Filmik nagrano właśnie na takiej imprezie.



A teraz po lewej stronie stawku, dla odmiany punkcik szary, to zbliża się do nas...


 Bernikla, kanadyjska gęś!


 No pikna ona jest! :)




Odpływa sobie, szkoda...


 Jednak nie, postanowiła nam zrobić prezent i przyszła do nas na sesyjkę ;)


 Oczywiście bardzo skwapliwie skorzystałyśmy z jej uprzejmości :)))






















Popatrzcie jak niezwykle bogato posypana jest diamentami!!!




Każdą sesję należy jednak skończyć, choć to trudne, dla mnie bardzo trudne ;)

Po naszym odejściu gęś wróciła na wodę, co by świadczyło, że wylazła na brzeg specjalnie dla nas!!! Hehehehehe




Pokażę jeszcze zdjęcia z takiej trochę "dzikiej" części parku.



















 Okrążyłyśmy park.


 Tą ścieżką nie szłyśmy, a wygląda interesująco. Jednak temperatura otoczenia, oraz kolor chmur mówi nam: Idźcie baby już doma ;)


Jeszcze sobie popatrzymy na elefanta od tyłu, tak także prezentuje się ciekawie :)




 Mijamy instalację przypominającą o kopalnianej przeszłości Maximilianparku.


Wychodzimy na zewnątrz, co poniektórzy zmarzli :)


A deszcz łaskawca uznał, że już i tak długo zwlekał, jednak my jeszcze chwilę musimy poczekać na prywatnego kierowcę :)


Rozglądam się więc wkoło, nie wiadomo kiedy tu znowu będę...

Takie ślady przeszłości...

Lidka, czy Ty to widzisz?
Semafor wrósł w otoczenie, wygląda jak swoista rzeźba :)

Jedziemy do domu na obiad.
Jeśli by ktoś chciał się wybrać do Maximilianparku, to musi trafić na ten drogowskaz ;)

Tędy do Maxiparku! :)


Mam nadzieję, że obie moje fotograficzne relacje z Maximilianparku pokazały, że to ciekawe miejsce, więc jeśli będziecie w pobliżu, wpadnijcie tam! Zapewniam Was, że trudno będzie wyjść stamtąd, szczególnie jeśli będziecie całą dzieciatą rodziną :))

Informuję moich czytelników, że jeszcze ciąg dalszy mojej relacji z podróży, nastąpi!!! ;)
Jednakowoż będzie to już ostatni odcinek i fotograficznie przeniosę Was nie do Hamm, tylko w inne miejsce Niemiec :)
Początek relacji Tu


24 komentarze:

  1. Widzę i się zachwycam :))) Że stary semafor nie zgnił gdzieś tam na złomie, tylko żyje i może działa nawet?
    Fajnie, że tory zostawiono, wszystko zadbane jakby tam ciągle pociągi jeździły.
    Jest co oglądać w tym parku Maksymiliana :))
    PS. Fajna torba, Marija :)) Międzynarodowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten semafor pewnie działa, bo Ania mówiła, że od czasu do czasu z okazji jakiś świąt po tych torach jeżdżą pociągi :
      Torbę uszyłam sobie na zeszłoroczną moją kurzęcą rajzę, potrzebna mi była na aparat, można ją nosić także zapiętą wokół pasa, a taki międzynarodowy pasek kupiłam kiedyś, już dawno, w lumpeksie. Torba powstała z kamizelki tak przerobionej, że wykorzystałam wszystkie kieszenie jakie w niej były :) Kiedyś wracałam tramwajem z pod Hali stulecia i zachwyciła się tą torbą, pewna kobita, z rozmowy wynikło, że myślała, żem cudzoziemka ;)

      Usuń
    2. A bo kiedyś gdzieś torbę z takim paskiem gdzieś widziałam - chyba też w lumpku u nas :)
      Tory faktycznie wyglądają na jeżdżone :)

      Usuń
    3. Ja kupiłam go jako samodzielny pasek z klamrą, z tą myślą, że uszyje sobie torbę i przyszyję go do niej, nawet kupiłam także czerwoną spódnicę w tym celu i ta spódnica, gdzieś jeszcze leży :)

      Usuń
  2. Rzeczywiscie jest tam prawdziwy raj dla dzieciarni, aczkolwiek na pewno nie dla mnie jako dziecka, gdyz poniewaz ja zawsze bylam dzieckiem czystym i nie mialam sklonnosci do zabaw w blocie. Nosilam sukieneczki ze sztywnymi haleczkami i szyfonowymi szarfami. A kiedy lepily mi sie raczki od zjedzonych lodow, dotad marudzilam az babcia kupila wode z saturatora, zeby mi te lepkie lapki umyc, bo nie chcialam czekac az wrocimy do domu.
    Teraz pewnie chetniej bym sie wytaplala w blocie, ale kiedys... w zyciu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Także byłam niezwykle czystym dzieckiem, ale nie miałam żadnej okazji zetknąć się z takimi zabawowymi cudami jakie mają współczesne dzieci, więc nie wiem, może jednak ciekawość, na takim wodnym placu, by zwyciężyła ;)Wszak to nie zwykłe babranie się w błocie, ale także wypróbowywanie wszystkich tych urządzeń :)

      Usuń
    2. Haha, witajcie w klubie :))) Chociaż w błocie i piachu też się bawiłam, ale ręce musiałam mieć potem starannie umyte :)

      Usuń
    3. Ja między innymi dlatego nie bawię się malarsko, bo to za brudna robota ;)

      Usuń
  3. Już sobie wyobrażam jaka bym tam sponiewierana była...Księciunio opanował bezbłędnie hasło: Babcia też !! ;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ło, przecież Ty dajesz radę, a tam miałabyś pretekst by to wszystko wypróbować, bo tak to może by jakieś wewnętrzne opory, co też to ludzie powiedzą ;)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Tak Doro, aż żal, że już taka okazała jestem, no i ciało już takie jakieś mdłe się robi :))) A jak byłam dzieckiem to w ofercie były tylko huśtawki, trzepaki i prymitywne karuzele ;)

      Usuń
  5. Bardzo fajne miesce dla dzieciaków. Zdecydowanie uważam, że dziś dzieci za mało spędzają czasu na powietrzu a jak już do bidne ciągle pod nadzorem starszych. Jak to kiedyś było, że nas nikt nie pilnował i zyjemy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jeszcze na dodatek starsze dzieciaki pilnowali młodszych i jedni i drudzy mieli się dobrze, wiem coś na ten temat :) Jako dziewięciolatka, krążyłam po okolicy z moim rocznym bratem w wózku, znosiłam go na rękach z trzeciego piętra, a było co znosić ;)

      Usuń
  6. Bardzo fajne miejsce, taki małpi gaj. Sama pobawiłabym się z dziką rozkoszą. Pani na materacyku urzekająca:)
    Ale gęś przebija wszystko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak gęś zrobiła nam wielką uprzejmość i przyjemność, tym pozowaniem, poczułam się bardzo wyróżniona :)

      Usuń
  7. Jest prześliczna, nie widziałam jeszcze na żywo. One raczej gdzieś w parkach właśnie, u nas nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem pewna czy jest we wrocławskim zoo, jakoś sobie nie przypominam. Najbardziej ekscytujące było to, że skubała sobie trawkę prawie na wyciągnięcie ręki :)

      Usuń
  8. ale duuuuuuży i piękny "plac zabaw" :)) świetny ten park tylko szkoda, że pogoda była kiepska! ale zdjęcia są, piękne więc może nie ma czego żałować? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, że prawie nie padało, chociaż ziąb był łokrutny, alem była bardzo dobrze opatulona ;)
      Jeśli chodzi o zdjęcia, to te chmury i zmienne światło dobrze im zrobiło, gdyby było pełne słońce, nie były by takie interesujące :)

      Usuń
  9. Najwaznieksze, ze prawie nie padalo...hahaha...prwie! ales optymistka, ale miejsce tego optymizmu warte, rzeczywiscie wiele w nim ciekawostek i cala masa dobrego humoru wykonawcow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażyna na pewno wolelibyśmy aby temperatura była chociaż kilka stopni wyższa, pogodowe dno to jednak nie było, w końcu w zimie w trakcie mrozów też spaceruje, a jakieś przelotne kapaniny, nie liczą się za padanie, na dodatek malowniczość chmur jest bardzo fotogeniczna ;)
      Co do optymizmu to jestem na niego skazana, gdyby nie on, to nie wychodziłabym już w z domu, życie optymisty nie jest albowiem łatwe, to cytat z Arteńki :)
      A pamiętasz jak lało w Ostrołęce i jaki to dało dodatkowy efekt tym świetlnym pokazom :)
      Pozdrawiam z prawie słonecznego, acz zimnego Wrocławia :)))

      Usuń
  10. No po prostu wspaniała fotorelacja! Maximilianpark to musi być raj dla najmłodszych, ale jak widać, nie tylko dzieci mogą tam dobrze się bawić :). Piękna sesja bernikli kanadyjskiej. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maximilianpark to miejsce rodzinne, lata temu jak córki koleżanki były dziećmi, brałyśmy wałówkę i spędzałyśmy tam cały dzień i wtedy dawałam folgę swojej dziecięcej duszy i wypróbowywałam niektóre urządzenia ;)
      Dziękuję za uznanie i pozdrowienia :) Pozdrawiam!

      Usuń