"...Hulał po mieście listopad,
dmuchał w ulice jak w flet..."
Wł Broniewski
Listopad obdzierający jesień z jej przepysznych kolorów
chlapaninę dając nam w zamian, nie wydaje się sympatyczny.
" Przyszedł sobie do ogrodu
stary, siwy pan Listopad.
Grube palto wziął od chłodu
i kalosze ma na stopach." Wanda Grodzieńska
No i tak nieładnie obchodzi się ze słońcem, rano późno wypuszcza je na niebo
A potem myk, myk i po kilku godzinach słoneczka znowu nima,
bo listopadowi tak właśnie się podoba!!!
Jednakoż nie mnie. Źle znoszę brak słonecznego światła, żadne sztuczne oświetlenie nie jest w stanie mi tego zrekompensować.
Dlatego to, mam wielką ochotę listopadowe dni spędzać tak jak te niedźwiadki ;)
I
wiecie co? Tego listopada bardzo często sobie na takie misiowe
leniuchowanie pozwałam, teraz już mogę. Bo skoro odpoczywa przyroda, to i
ja się przyłączam do niej :)
Tak
przecież drzewiej bywało, wiosna i lato było czasem ciężkiej pracy, a
po zebraniu plonów, jesienią i zimą przychodził czas spowolnienia.
Nie biorę jednak przykładu z prawdziwych niedźwiedzi i tak całkowicie w hibernację zimową nie zapadam ;)
Snując się po mieszkaniu często spoglądam przez okno ;)
Można przez nie przyuważyć ciekawe rzeczy, jak natenprzykład to groszkowe słonko snujące się po niebie.
To listopadowa mgła przygasiła jego blask.
Nie jest tak, że cały listopad spędzam w domiszczu, zdarza mi się wyściubić z niego czubek nosa ;)
Bo przecież w listopadzie bywają słoneczne sympatyczne dni.
Listopad ma jeszcze swoje kwitnienia.
Niektóre te listopadowe kwitnienia są niezwykle zaskakujące.
Oto szarotka którą wypatrzyłam na naszym podwórku 11 listopada.
Informacja dla tych którzy się na kwitnieniach nie znają, szarotki kwitną zazwyczaj wiosną.
Sasanka to także kwiat wiosenny, a kwitła sobie obok szarotki.
I jeszcze jedna kwitnąca niespodzianka, fijołeczki, zazwyczaj kwitną w kwietniu.
Jak widać szaleństwa listopadowi się zdarzają ;)
Jednak jego specjalność to strącanie liści z drzew, o czym niezmiennie mówi nam jego imię :)
Zbliża się ku końcowi tegoroczny listopad
Dlatego to liści na drzewach już niewiele
Platany jednak jeszcze nie zgubiły liści, ale one na wiosnę też się spóźniają ;)
Hmmm...po śmierci mojej mamy poczułam, że to moje wewnętrzne dziecko które
pomagało mi zmagać się z życiem, całkowicie zapadło się w jestestwie
moim. Na początku roku razem z poważnymi problemami zdrowotnymi zwaliły się na mnie moje
63 lata, wyzwalając ukryte we mnie lęki, Zamknęły mnie one w domu, bo
nagle niezwykle trudno było mi odszukać determinację z jaką pokonywałam
skutki uboczne moich dwóch kuracji onkologicznych, z którymi muszę sobie
radzić już prawie 20 lat.
Jednakoż hodowana we mnie przez te 20
lat wańka-wstańka, o której kiedyś pisałam, nie pozwoliła mi paść
całkiem na twarz, zaczynam łapać pion, a moje wewnętrzne dziecko
wygrzebuje się z zapaści i powoli odejmuje mi coraz więcej lat.
Dlatego to gdy w trakcie porządeczków, wyszperały się dwie moje
cyferkowe grafiki sprzed lat chyba 15, a może i więcej, zachciało mi się
zabawić w świrnięte cyferki ;)
Grafiki z cyferkami zrobiłam dla jednej z moich bratanic, na jakiś konkurs w jej gimnazjum, szczegóły jednakoż umknęły nam z pamięci ;)
Te świrnięte cyferki robiłam w Corelu, programie do grafiki wektorowej
W tym komputerze na którym teraz pracuję nie mam Corela a na Photoshopie
rysowanie jest możliwe jednak upierdliwe, dlatego moje obecne świrnięte
cyferki wyglądają inaczej niż te sprzed lat.
Na pomyśle świrniętych cyferek bazowałam tworząc grafikę na imieniny dla Renat, których mam kilka w swoim otoczeniu :) Jako że to prezent wzbogaciłam ją swoimi zdjęciami, aby prezentowała się odświętnie :)
Zabawa powinna bawić, no i mnie bawi projektowanie tych świrniętych
cyferek, ciekawi mnie czy jeszcze komuś wydadzą się one zabawne?
A właściwie świrnięte cyferki mogłyby się przydać do działań z dziećmi. Ja tworzyłam je tak aby opowiadały graficznie, ale można by stworzyć opowieści matematyczne. Jeśli wśród moich czytaczy są nauczyciele, pracujący z dziećmi to może przyda im się mój pomysł :)
A tak w ogóle to ciekawa jestem jak byście opowiedzieli te moje cyferkowe grafiki? Jeśli nasuwają Wam się jakieś fabułeczki to napiszcie je w komentarzu, a może zaprosicie swoje dzieci, albo wnuki do zabawy :)
Razem z Mykiem przesyłam listopadowe pozdrowienia.
Obyście mogli sobie pozwolić na późnojesienne zwolnienie tempa, jeśli oczywiście macie taką potrzebę, a jeśli ją macie to sobie na nią pozwólcie, bo z tym przyzwalanie na "leniuchowanie" to bywa różnie :)
Wiem że większość osób nie ma takiej możliwości, tym życzę aby trzymali się dzielnie i przyjemnostek różnych życzę im wiele, aby im to w tym trzymaniu się pomogło :)
No i super pomysł, ja w ogóle lubie zabawy aplikacjami rozmaitymi, jeśli pozwolisz polecę Ci świetny blog, z którego często korzystam zawodowo i nie tylko:
OdpowiedzUsuńhttp://narzedziaetwinning.blogspot.com/
Światło dla zdjęć jest najlepsze jesienią, w sobotę robiliśmy fotki w Toruniu.
Byle do przesilenia!
Serdecznie dziękuję Jotko :)
UsuńJeśli chodzi o grafikę komputerową to lubię sobie poeksperymentować i poszukać własnych rozwiązań :)
Jeszcze w zasadzie miesiąc i dzień zacznie nam się wydłużać ;)
Przyjrzałam się raz jeszcze Twoim cyferkom, one nie są świrnięte, tylko pozytywnie zakręcone:-)
UsuńMasz rację Jotko :)
Usuńpobiegałam sobie lada świt i nadal twierdzę że kociamber w wianku bije wszystkie rewelacyjne foty na łeb. Dlaczego na łeb ?nie mam pojęcia , ale tak się mówi -gupio się mufffii
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję Dosiu, mnie też bardzo się podoba Myko we wianuszku :)
UsuńFajne cyferki :)
OdpowiedzUsuńJa mam Painta i niedawno próbowałam sobie porysować i popisać (bo jest tam np. pędzel kaligraficzny). Sama się śmiałam ze swoich prób, bo na dodatek laptopa trzymałam na kolanach, a myszkę miałam z boku na stole i rękę źle podpartą. Ale i tak było o niebo lepiej, niż kiedy próbowałam tego na początku mojej przygody z komputerem, kiedy dopiero uczyłam się używać myszki :)
Ładny ten Twój listopad, nawet kiedy jest mokry.
Niedaleko mojego domu jest takie miejsce, gdzie jeszcze kwitną nagietki, laki i fiołki właśnie, obserwuję je tam w listopadzie już od kilku lat.
Ninko ja nie rysuję myszką, w programach graficznych tych bardziej zaawansowanych niż Paint są narzędzia do rysowania. Rysowanie to grafika wektorowa, na przykładzie takiej cyferki, używając potocznych wyrażeń to wygląda miej więcej tak. Szukam wśród czcionek dostępnych w programie graficznym, takiego kroju jaki mi się podoba i pasuje do moich zamierzeń. Czcionkę przekształcam w obraz, który zaznaczam różdżką tak jak do kopiowania, a potem to zaznaczenie przemieniam w ścieżkę, na której są punkty i przy pomocy tych punktów można zmienić kształt czyli rysować. To pewnie zabrzmiało skomplikowanie, w rzeczywistości jest dość proste, tylko w Photoshopie upierdliwe bo ten program bazuje na pikselach, a możliwości przekształcania linii to tylko dodatek do tego programu. Ja przygodę z grafiką komputerową zaczynałam od Corela to jest program do grafiki wektorowej i w nim się świetnie rysuje, ale bardzo dawno w tym programie już nie pracowałam. 20 lat temu zamierzałam skupić się na programach graficznych, jednak tworzenie grafiki samodzielnie, nie korzystając z dostępnych w sieci gotowców, jest pracochłonne wymaga cierpliwości. A mnie najbardziej ciągnie do tworzenia rzeczy przestrzennych, dlatego to do grafiki wracam tylko od czasu do czasu aby się nią pobawić :)
UsuńDodam jeszcze że te moje świrnięte cyferki są po zamianie w obraz zniekształcane tak aby mi pasowały do koncepcji, bo jest taka możliwość w Photoshopie.
UsuńCyfrożerki wyśmienite !! Aż człek do lodówki goni...;o)
OdpowiedzUsuńA na misiowanie czasu nie mam, bo jeszcze Wrzosowisko nie "zamknięte", a kalendarz wredota dni odmierza bez opamiętania, więc czas ogarnąć nieogarnięte (czyli domeczek)i planów wysnuć milion dwieście...A potem to wszystko zorganizować, przygotować i zrealizować...Może w lutym odsapnę ?? ;o)
Serdeczne dzięki Gordyjko :)
UsuńCuś mi mówi że ty byś nie potrafiła misiować, nawet gdybyś mogła znaleźć na to czas, taka twoja natura :)
A ja w trakcie misiowania porządkuję sobie myśli, skłębiły mi się i muszę je rozplątać...
Pomisiuj za mnie !! ;o)
UsuńObawiam się Gordyjko, że misiować to jednak każdy musi sam dla siebie :)
UsuńNiektórzy kolorują mandale inni wykręcają cyferki :) Fajne one. I faktycznie gdyby pociągnąć temat z działaniami matematycznymi dla dzieci, to coś niewątpliwie pożytecznego by z tego wyszło.
OdpowiedzUsuńJa jednak pozostaję pod wrażeniem urodności Twoich fotek. No Ty to masz oko i drugie takie masz w sercu. Jedni widzą "ćme w gorku" a Ty artystyczny obraz dalekiego słońca za mgłą. Te ptaszki, te kwiatki, te zbliżenia i pejzaże zaokienne, które w środku miasta raczej nie zachwycają - a jednak ;)
No i Myk w wianku :)))))))))))
Myku już swoje lata ma, a nic po nim nie widać. Słodziak!
Piesie twoje zachwyty to miód na duszę mą, serdecznie dziękuję :)
UsuńPejzaże w środku miasta też mogą zachwycać, wszystkie zdjęcia w tym poście zrobione są w środku miasta, no ale Wrocław ma piękny środek ;) No fakt, że do niektórych rzeczy trzeba "mieć oko", cały czas je trenuję :)
Myk jeszcze nie jest taki stary, ale młodzieniaszkiem nie jest, fakt, 10 lat ma. Nie jest już tak bardzo aktywny, bardziej przyziemny się taki zrobił, ale po rozrabiać jeszcze potrafi. I miziasty się robi, oczywiście tylko wtedy kiedy on ma na to ochotę ;)
Niesamowicie pomysłowa z Ciebie Dziewczyna Mario.
OdpowiedzUsuńWspaniale oswoiłaś listopad, który teraz w pewnością PIĘKNY jest!!!!
A Koteczek też przecudnej urody i mądrośći :-))
Serdecznie dziękuję Stokrotko :)
UsuńA listopad kończy się już, więc coraz piękniejszy ;)
DAlej ciagniemy temat....Swiat za oknem całkiem fajny jest! Poza też ..ale okno mozną obserwowac caly czas, 24 godziny na dobę. Fajne Twoje obserwację! A Ty masz dużo nieba dostępnego, ja niestety nie, bardzo chcialabym tez tak mieć. Więc skoro nie mam zaraz powieszę sobie karmnik i będę obserwować ptaszki.
OdpowiedzUsuńListopad rzeczywiście do budujących nie należy, brońmy przed przed zniechęceniem do świata.
Niech zapanuje biała zima a potem już będzie wiosna. U mnie na osiedlu zakwitł pigwowiec, mam pięknie ukwieconą gałazkę w wazonie....
Sciskam serdecznie
Ano ciągniemy temat Grażyna, a w życiu jak to w życiu, jest coś za coś, ja mam ciekawe widoki na swoim 3 piętrze, ale za to muszę na te wysokości się wdrapywać, co nie jest dla mnie proste. A ty na swoim parterze wchodzisz do mieszkania ot tak ras prast, no a powiesisz sobie karmnik i też będziesz miała ciekawe widoki, już się cieszę, że pokażesz zdjęcia ptaszków :)
UsuńListopad mamy już właściwie za sobą, jeszcze grudzień i będzie szło ku jasności, damy radę!!!
Odściskuję równie serdecznie :)
Myko :***
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię listopada, zimy, ale kiedy świeci słońce, wszystko wygląda inaczej :)
Przekazałam Mykowi twoje uwielbienie dla niego, dziękuje ci Lidko serdecznie :)
UsuńZgadza się słońce to magik i czarodziej w jednym :)
Kolorowy ten listopad, czasem jest taki szary i brzydki, a tu proszę - całkiem całkiem :)
OdpowiedzUsuńListopad to plecień, podobny w tym jest do kwietnia który to przeplata... Listopad daje nam na przemian słotę i złociste słońce, a słońce tak ma że upiększa :)
UsuńTak, Słońce to ważny aktor w życiu.
UsuńJa bym nazwała słońce genialnym scenografem!
Usuńzwiedzasz znajome mi klimaty. zacznę zwracać uwagę na niewiasty z aparatem.
OdpowiedzUsuńSuper :) Warto!
Usuń