sobota, 15 sierpnia 2015

Przenikanie dwóch światów

Ooooooooo raaaaaaaaaaaaaany chciałam dzisiaj napisać trochę o blogowaniu i chcąc znaleźć coś na atrakcyjny wstęp, zadałam wujkowi Googlowi pytanie o cytaty związane z blogowaniem ;) I ja patrzę i ja widzę, że zaczynając pisać bloga powinnam była wpierw zapoznać się z różnorodnymi poradnikami dotyczącymi tej aktywności ;)) Ogarnęła mnie lekka panika, noooo bo co ja w takim razie tu robię skoro nie przygotowałam się należycie ? ;))
Po głębokim namyśle, postanowiłam zignorować wszelkie instruktaże i opowiem Wam trochę o sobie w kontekście blogowania :))

Właściwie prawie od zawsze coś sobie rękodzielniczo dłubię ;) W związku z tym  kilka lat temu zaczęło mi chodzić po głowie, że aby pokazać moją twórczość innym,  może powinnam założyć bloga, . I ja naiwna zamiast zacząć profesjonalnie, od czytania poradników, zaczęłam bywać..... w Blogosferze ;) Moje bywanie polegało na wyszukiwaniu ciekawych blogów niekoniecznie o treści rękodzielniczej i regularne ich czytanie. Następnym krokiem było dość nieśmiałe komentowanie. Po pewnym czasie okazało się,że to czytanie i coraz śmielsze komentowanie, staje się powoli bardziej emocjonalne i te blogerki u których bywałam regularnie, zaczęłam traktować jako zaprzyjaźnione koleżanki, a wizyty na blogach jak spotkania towarzyskie :)) W realnym świecie niełatwo umówić się na spotkanie, wszyscy mamy jakieś obowiązki, terminy. Komputer zaś można włączyć w każdej wolnej chwili i nawiązać kontakt z zaprzyjaźnioną osobą.
Jednak w takim tylko wirtualnym kontakcie czegoś mi brakuje. Ja to nazywam brakiem znajomości twarzy. Jestem wzrokowcem i naprawdę czuję osobę kiedy ją zobaczę :)) Ideałem zaś jest nie tylko zobaczyć, ale i pobyć razem. Dlatego też wykorzystuję każdą okazję aby się spotkać z moimi blogowymi koleżankami w realnym świecie :))

Blog który bardzo polubiłam i w którym zaczęłam pisać swoje pierwsze komentarze, to było Za Moimi Drzwiami a że osoba która go prowadzi to moja krajanka, to ją postanowiłam poznać najpierw :)) I tak poznałam Ankę Wrocławiankę, która potem stała się Gosianką, a teraz jest po prostu Gosią :)))
Od Gosi trafiłam do Lidii do Życia i szycia . Lidka i jej mąż, przybyli do Wrocławia na biegi z kijkami i stało się to okazją do naszego spotkania :))
Dzika kura w pastelowym kurniku Hany i Miki to zjawisko niezwykłe, jeśli ktoś z czytających nie zna tego bloga to bardzo dużo traci :))) Do kurnika także trafiłam od Gosianki. I załapałam się na Sabacik  zorganizowany na gumnie u Hany, na którym poznałam: Hanę i Mikę, Kretowatą, Owcę Rogatą i była tam także Lidia:)))
Zaraz potem poznałam cudARTeńkę, z którą spotykałam się jak przyjeżdżała do Wrocławia. Byłam z nią także razem w Zakopanem, gdzie spędzałyśmy wspólne wieczory z Miką :))
A potem to już kolejności nie pamiętam :)) Podam więc bez należytej kolejności kogo jeszcze poznałam : JolkęM, AnięM, Opakowaną, Brujitę,


Dlaczego piszę o tym teraz, bo własnie wróciłam od Orszulki z jej polskiego Orszulkowa :))) Orszulka zawiozła mnie do Inkwizycji, gdzie oprócz niej poznałam jej rodzinę i jej niezapomniany zwierzyniec :) A kilka dni wcześniej we Wrocławiu była Elaja ze swoją siostrą Gosią Maszową :)) i w międzyczasie odbył sie Sabacik u Gosi na którym oprócz mnie była Elaja i jej siostra Gosia Maszowa i jako niespodzianka JolkaM :)) Jak widzicie taka mała kumulacja :)))

Strasznie Wam dziewczyny dziękuje że mogłam Was wszystkie poznać, porozmawiać i po prostu pobyć razem, bo to bycie razem z Wami jest dla mnie najważniejsze. Wzbogaciłyście mój świat :))))
Ale to jeszcze nie koniec, bo mam zamiar spiąć się i odwiedzić Kalipso z którą wspólnie coś knujemy i jak się skończą te upierdliwie upały i kiedy powrócą nasze zdolności twórcze, to zamierzamy Wam to zaprezentować :)))
 Nawiasem mówiąc większość osób o których pisałam wyżej, poznałam przed założeniem bloga :))

Jak wspomniałam to bycie razem z moimi poznanymi w Internecie koleżankami jest dla mnie najważniejsze, dlatego na tych spotkaniach prawie nie robię zdjęć, no chyba że jesteśmy w terenie i okoliczności przyrody, albo jakieś ciekawostki, jednak odciągną moją uwagę od sympatycznego towarzystwa :)))

Dlatego też pełnej dokumentacji zdjęciowej nie będzie, ale trochę to i owszem. Z żalem muszę niestety poinformować, że dzień przed wyjazdem do Orszulki, po długiej i bardzo rzetelnej służbie.... padł mój.....aparat fotograficzny, prawdopodobnie matryca odmówiła posłuszeństwa, dlatego moje zdjęcia z pobytu u Orszulki i Inkwizycji, są raczej kiepskie ;(( Niestety ale nie udało mi się odświeżyć znajomości i zapanować nad moim starym aparacikiem :((( Na szczęście poratowała mnie Orszulka swoimi zdjęciami, za co jej bardzo dziękuję :))

Tak jak napisałam, będzie trochę zdjęć :) Są to zdjęcia z moich ostatnich spotkań.
Elaję i Gosię Maszową na inauguracje naszej znajomości zaciągnęłam do ciemnego parku, na szczęście zaczęło się całkiem nieźle ;)))

Ela i Gosia przyjechały  z Warszawy pod wieczór.
Pojechałyśmy do Parku Szczytnickiego na wieczorny spacer.

I trafiłyśmy na zachód słońca :)))

Słońce zachodzi za świeżo odrestaurowany Pawilon Czterech Kopuł



Słońce odbija się w basenie fontanny multimedialnej, która w tym dniu była nieczynna z powodu awarii.





A potem nastąpiła ciemność ;))
Dziewczyny przepraszam, to ten upał.......
 Zdjęcia zachodów słońca dodałam w hołdzie .....  mojemu aparatowi, który tak wiernie mi służył przez lata ;)) Ilość zdjęć zachodów obrazuje także cierpliwość Gosi, która nie robiła zdjęć, ale spokojnie stała obok i pobłażliwie pozwalała na cykające szaleństwo mnie i Eli. Za co Ci Gosiu bardzo dziękuję:))

Niżej zachodzące słońce, w innym miejscu i w innym czasie. Zdjęcie to zostało zrobione w trakcie naszego sabatowego spaceru, w tropikalnej temperaturze pomimo wieczorowej pory. O sabacie bloginek zorganizowanym przez siebie, pisze Gosianka na swoim blogu Za Moimi Drzwiami, są tam także personalne zdjęcia uczestniczek zlotu :))

Uczestniczki złotu na Moście Bartoszowickim.
Na pierwszym planie JolkaM, w oddali Ela, jakiś pan, Gosianka i Gosia Maszowa.
Chcąc zażyć trochę ruchu mietły zostawiłyśmy u gospodyni ;))
JolkoM dziękuję za pamięć :))
Gosianko bardzo Ci dziękuję, że pomimo tego obezwładniającego upału zorganizowałaś to spotkanie, było przesympatycznie i swobodnie tak jakbyśmy poznały się jeszcze przed Potopem, albo i dzień przed :)))
Ojesu co ja gadam, co ja gadam, przecież to tylko ja żyję tak długo, a one takie młode....


Z Elają i Gosią Maszową spotkałam się jeszcze raz i kto zgadnie gdzie je zawlokłam ? ;))) No, no.... macie rację, gdzie indziej jak nie do.... ogrodu botanicznego :))
To zdjęcie świetnie obrazuje nasze spacery :)
Ela fotografowała, Gosia obserwowała i......cierpliwie czekała :)))
Gosia to taki dobry opiekuńczy duch :))

Ela fotografuje :)))
Na schodach do mojego mieszkania spotkałyśmy jaskółkę , nasza sublokatorkę :))
Jaskółki od lat mają gniazdo na naszej klatce schodowej,
nad drzwiami wejściowymi do mieszkania sąsiada.
W tym roku były dwa lęgi i własnie w tym dniu jaskółeczki
 z drugiego lęgu opuściły gniazdo, a wtedy uczą się fruwać
 na naszej klatce schodowej :))
W planach miałyśmy zobaczenie jeszcze trochę miasta, ale zwiększający się upał skutecznie studził nasz zapał i tak spacerkiem przez Ostrów Tumski, robiąc przerwę na obiad, dotarłyśmy na popas do Mojego Pokoju, aby tu miło spędzić jeszcze jakiś czas razem :))) Dziewczyny dziękuję wam za Waszą obecność i całą resztę :)))

Kilka dni później korzystając z miłego zaproszenia Orszulki, udałam się w stronę moich ulubionych gór, w których ostatnio bywam bardzo rzadko. Polskie Orszulkowo to piękne miejsce do życia :)))
Spotkanie było jednodniowe ale intensywne, prawie od wschodu do zachodu słońca :)))
Wpierw po pysznym śniadaniu, spacerek po najbliższej okolicy.

W najbliższym otoczeniu Orszulkowa, jakiś chyba domorosły artysta wykuł sobie pieska, sądząc po wyglądzie skały,
piesek ma już słuszny wiek.

Zaraz koło piesa znajduje się krowa.  Orszulka robi zdjęcie, które znajduje się poniżej.

Mordusia krowy dobrze widoczna, rogi są na załomie skały. Zdjęcie autorstwa Orszulki.

Potem Orszulka zrobiła mi niespodziankę i pojechałyśmy do Inkwizycji i jej zwierzyńca. Inkwi ma do swoich zwierząt matczyne uczucia i niektóre niecnie to wykorzystują, jak na ten przykład trzynoga owieczka Agnieszka, która bardzo dobitnie pokazuje, że "służba" nie ma nic do powiedzenia ;)) Skubana nie chciała mnie wpuścić do samochodu ;))A jak ta owca potrafi pyskować, to kłótliwe beczenie, jak ono brzmi....
Niestety z żalem muszę powiadomić, że ta bestia mój aparacik, pokazał mi że to on rządzi, zdjęcia zwierząt są tak kiepskie, że do pokazania nadaje się tylko fotografia koników ;(((

Koniki huculskie Inkwizycji.Nie ma ślicznych kóz
i owiec
i psów :(((

A potem pojechałyśmy na obiad w bardzo ciekawe miejsce do znajomych Orszulki, którzy to miejsce stworzyli i tam gospodarzą :))

Jest to wędzarnia ryb, które można spałaszować na miejscu.
Na pierwszym planie kameralny bar rybny w głębi wędzarnia. 

W tym ciekawym urządzeniu, które skonstruował sam gospodarz, z....... bojlera, koła pochodzą z jakiegoś urządzenia rolniczego, wędzone są ryby.
Gospodarz pokazuje nam wędzące się ryby, które takie ciepłe, prosto z wędzarni trafiają do żołądków głodomorów :)))
Takich jak mu trzy :))
Porcje były solidne i bardzo dobre :))) 

Po obfitym jedzonku oczywisty jest spacer, pojechałyśmy do urokliwego miejsca na takowy.

Wspaniały las, to lubię :)))


Słońce przypieka solidnie, ale po tych drzewach tak prawie tego nie widać.

Są też i skały, to także lubię i wodospad.
 Ja na górze.....


one na dole :)))
A tak wyglądało moja "wdrapanie" się na tą górę ;))
To po prostu one zeszły w dół ;)))


Pięknie jest .......



Tutaj nie widać suszy, jest bajkowo- cudownie :))



Taki klombik.
To natura wymyśliła wszystko, my ją tylko naśladujemy.


Mój mściwy aparacik, zły na mnie, że nie poświęciłam mu na tyle uwagi,
aby go sobie przypomnieć ;))

Prawie wszystkie zdjęcia z tego spaceru są autorstwa Orszulki, dziękuję :)) 



Bo przecież jednak potrafi robić zdjęcia :))
Orszulko, Inkwizycjo bardzo Wam dziękuję za ten wspaniały dzień :)) I do zobaczenia :))


Jak widać powyżej, tych osobistych kontaktów jest całkiem sporo i na pewno to jeszcze nie koniec, bo takie przenikanie się dwóch światów jest bardzo sympatyczne i uważam że prawidłowe, albowiem osobisty kontakt z drugim człowiekiem jest bardzo ważny, chociaż nie zawsze możliwy :))

Dziewczyny mam nadzieje że o wszystkich pamiętałam i wszystko prawidłowo podlinkowałam, jeśli jest coś nie tak, natentychmiast poprawię :)) Od linków zaczęło mi się trochę kręcić w głowie ;)))










  

42 komentarze:

  1. ależ Ty masz kondycję!! podziwiam :) to my dziękujemy, że chciałaś nam dużo czasu poświęcić i służyć za przewodnika po ciekawych miejscach :) Ogród Botaniczny jest piękny, urokliwy, więc wołami nas nie musiałaś tam ciągnąć ;) a jak pokazałam córce zdjęcia Twojej kolekcji to zakrzyknęła, że powinnaś tworzyć głównie sowy i sprzedawać w internecie po kilkadziesiąt złotych, jest przekonana, że miałyby wzięcie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, nie tylko kondycję ale i talenta przeróżne i wielkie :)
      dzięki Mario!

      Usuń
    2. Ela kondycję to ja miałam kiedyś, teraz zostały marne jej resztki ;)) Musiałam się trochę sprężyć aby dać radę tym skomasowanym spotkaniom, ale po stokroć było warto. Zebrałam kapitał pozytywnej energii na listopadowe szarugi :)) Dziękuję :))
      Co do sów to wiem że mają potencjał, zamierzam to wykorzystać tak bliżej Bożego Narodzenia.

      Usuń
    3. Ja Tobie Gosiu też bardzo dziękuję :))
      Podziwiam Twoją relację z Elą, chciałabym mieć takie siostry :))

      Usuń
  2. Miło mi bardzo tyle razy czytać nazwę mojego bloga. Wygląda na to, że twoje życie blogowe zaczęło się od moich drzwi. :))
    I ja uważam, że to ewenement. Tyle, ile poznałam cudownych dziewczyn, w tym ciebie, to brak słow, a Ty, Mario jesteś bardzo towarzyskim zwierzem. :)
    Post mądry i piekny, a zdjęcia zachodu słońca cudne! Mam nadzieję, że i ja poznam Inkwi, i Orszulkę i inne dziewczyny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Gosia to najprawdziwsza prawda, że to u Ciebie zaczęłam ostrzyć mój pisarski pazur, któremu nadziwić się nie może Hana :))
      Moja choroba i mój pobyt na rencie trochę mnie wykluczył z życia, dlatego uczę się na nowo bycia z innymi ludźmi i stąd mój pęd do takich spotkań :)
      Dziękuję za miłe słowa :)) Zanosi się na to że będzie okazja do poznania :)

      Usuń
  3. Zgadzam się, nie ma jak osobiste kontakty. Moje blogowe znajomości też zaczęłam jako komentatorka, a osobiste we Wrocławiu w Ogrodzie Botanicznym i w parku. Do Kurnika trafiłam od Gosi, a do niej już nie pamiętam. Tak to szło po sznureczku. Do prowadzenia bloga wcale się nie przygotowałam., uległam namowom.
    Pięknie o spotkaniach napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ewo za miłe słowa :)
      Ja do prowadzenia bloga dojrzewałam na swój sposób.
      Nic nie zastąpi osobistego kontaktu z drugim człowiekiem i tej całej gamy doznań która temu towarzyszy.

      Usuń
  4. Rozhulałaś się, Marija :))) Aż Ci zazdraszczam, szczerze mowiąc ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano Lidko hulaj dusza póki.... masz siły hehehe
      Ty mi nie zazdraszaj tylko...

      Usuń
  5. Maria, a to sie u Ciebie dzieje)))
    Romantyczne te wieczorne zdjecia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, ano dzieje się dzieje, trzeba robić zapasy dobrej energii, albowiem idzie ku jesieni....
      To dzięki Eli i Gosi zobaczyłam ten zachód, często bywam w tym miejscu, ale nigdy tu nie byłam o takiej magicznej porze. Co prawda był jeszcze jeden raz, w listopadzie. Razem z Arte obserwowałyśmy też tam zachód słońca tylko magia była trochę inna, nie było wody w zbiorniku

      Usuń
  6. ja bloga założyłam ...to był żart tali. a potem poszłoooo. spędziłam z wami wiele wspaniałych godzin wirtualnie i troszkę w realu. trochę żałuję że nie mam aż tyle czasu żeby więcej bywać i w tym wirtualnym i tym realnym świecie ale m takie wyobrażenie ze dusże pokrewne jakoś ciagna do siebie... wszystkie poznane w realu dziewczyny są super.


    OdpowiedzUsuń
  7. ja bloga założyłam ...to był żart tali. a potem poszłoooo. spędziłam z wami wiele wspaniałych godzin wirtualnie i troszkę w realu. trochę żałuję że nie mam aż tyle czasu żeby więcej bywać i w tym wirtualnym i tym realnym świecie ale m takie wyobrażenie ze dusże pokrewne jakoś ciagna do siebie... wszystkie poznane w realu dziewczyny są super.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Mnemo, pokrewne dusze ciągną do siebie. A moje doświadczenie jest takie że w realnym życiu trochę trudniej je znaleźć. Szczególnie jeśli chce się nawiązać nowe znajomości, a nie pracuje się i miejsce zamieszkania też ma swoje znaczenie

      Usuń
  8. Marija, nudna jestem, ale ja ciągle cmokam nad Twoim pisaniem, czego podobno nie potrafisz. Ściemniałaś i na tym polegało przygotowanie mocnego wejścia, hrehrehre! Ty to jesteś niezły spec od marketingu!
    Nie wiem, jak żyłam PRZED. No nie wiem! Co tu się przygotowywać? Poszłam na spontan (na ogół tak chodzę, chociaż nie zawsze dobrze wychodzę), co można zobaczyć w pierwszych wpisach, hrehrehre! Mika nie była lepsza ode mnie! Mnie zgwałciła Mnemo i Kretowata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehehe Hana :)) Wyobraź sobie że Was NIE podpuszczałam ;)
      Człowiek ma w sobie całą kopalnię różnych skarbów, ja dokopałam się własnie do skarbu pisania. Muszę Ci jednak donieść że bardzo trudno mi się ten skarb wydobywa, jak na razie, może się wyrobię ;)
      W moim pisaniu po prostu dzielę się sobą z innymi i dlatego jest takie a nie inne.

      Usuń
    2. I w tym jego (pisania) siła!

      Usuń
  9. Na spontan najlepiej. Marija, szalejesz! Zgadzam się z tobą absolutnie, że nie ma to jak spotkania twarzą w twarz. Też już mam sporo tych spotkań na koncie i bardzo się z tego cieszę:))))
    Szkoda aparatu, takie ładne zdjęcia robił...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Mika chyba Ty masz tych spotkań więcej, ale staram się jak mogę :))
      Na blogu nie można popatrzeć drugiej osobie w oczy, no i emotki, czy jak to się nazywa, to jednak nie to samo co realny uśmiech :))
      Aparat już bardzo wysłużony był, nie do końca sprawny, no i dawał sygnały, że już kona ;))

      Usuń
  10. Niech to przenikanie dwoch swiatow bedzie jak nigdy nie konczaca sie opowiesc.
    Pozdrowienia serdeczne Marija :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, właśnie tak Orszulko pięknie to sformułowałaś :)) To od nas zależy czy ta opowieść, będzie się snuć bez końca, dlatego do zobaczenia w następnym odcinku :))
      Pozdrowienia i uśmiechy takie od serca :))

      Usuń
  11. To ja tylko gwoli ścisłości - konie Inkwi są słynnej rasy czystej huculskiej. :-)
    A poza tym fajnie, że wycieczka się udała. Czyżbym tu komentowała po raz pierwszy? Jeżeli tak, to dzień dobry po raz pierwszy u Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Agniecha za ścisłość :))
      Wycieczka była wspaniała, pokazywano mi gdzie można skręcić do Ciebie, może następnym razem.....
      Chyba jednak już komentowałaś na mojej inauguracji, ale mogłabyś to robić częściej, bardzo lubię Twoje komentarze, zresztą nie tylko Twoje :))

      Usuń
  12. Aparat da się naprawić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hana aparat już swoje przeszedł i już ledwie dychał, wyświetlacz nie działa od lat. Po za tym serwis tylko w Warszawie, wiem bo próbowałam naprawiać wyświetlacz. Tak że nawet gdyby dało go się naprawić, to chyba jednak bardziej się opłaca mimo wszystko szarpnąć na nowy. Liczyłam się z możliwością zgonu i jakieś pieniądze na ten cel mam. Ostatnio dostałam od Oświaty na wczasy pod gruszą, a że spędzam wakacje pod Iglicą to rozumiesz ....
      Po za tym trzeba mieć jakieś priorytety, moim jest aparat fotograficzny hehehehe

      Usuń
  13. Marija!!! Zazdroszczę!!!!! I znam ból - mój aparat też wziął i zdechł:-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krecie pochylam się we wspólnym bólu ;))) Ty nie zazdraszaj, tylko przyjeżdżaj do Wrocławia, miałaś.....

      Usuń
    2. No wiem... Ale nie wiem kiedy...

      Usuń
    3. No tak...Może coś się wyklaruje.....

      Usuń
  14. No więc w nawiązaniu, Mary, już objaśniam. Zajrzałam do Ciebie już rano chyba o dziesiątej i nacieszyłam gałki oczne zdjęciami, poczytałam nowości, czyli gdzie jeszcze Cię zaniesło w te upały i chciałam napisać o tym, oczywiście, ale wtedy się spostrzegłam, że mam zaległy pościk - ten o ślimaku, i zaczęłam w nim gmerać. Ale chyba akurat wtedy podkusiło mnie coś do Hany, albo najpierw do Hany, albo do Gosi, wiesz, jak to jest. Mało tego, sama zaczęłam coś pisać, żeby się nieco wytłumaczyć z nieobecności, a przy okazji spełnić oczekiwania mojej prezeski bloga, która mi wierci dziurę w brzuchu. I nawet trochę już napisałam, i... wtedy wyłączyli prąd. Na dwie-trzy minuty, ale tekst diabli wzięli. Musiałam pójść odreagować. :] Między innymi do Kurnika, bo gdzie! ;)

    I chciałam napisać jeszcze, że z wszystkim, co napisałaś, się zgadzam, że trudno w realu tak hasać z ludźmi jak w wirtualu, bo i czas, i odległości. I się też zgadzam, że jakoś tak ciągnie swój do swego, i w ogóle. :) I że zazdroszczę Ci obecności u Inkwizycji i że mogłaś osobiście poznać Trzynóżkę. :) I różne takie.
    Ale się napisałam! Mam nadzieję, że nie wyłączą znów prądu, zanim opublikuję... Bo chybaby mnie pierun szczelił. :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i dobrze że prądu nie wyłączyli, szkoda by Cię było :))) Cieszę się że nasze przemyślenia są takie zbieżne :))
      Trzynóżka jakoś małowyrywna do zawierania znajomości, za to niezwykle pyskata i uparta, takie zupełne dziwo, bo i trzy nóżki i ta cała reszta ;))
      W pociągu w drodze do Jeleniej to mnie tak cóś tchnęło że może poznam i Inkwizycję, ale zaraz potem wydało mi się to jakąś moją mrzonką :)))
      Masz rację do odreagowania najlepszy jest kurnik :)) JolkoM widzę że Ty niezwykle wielofunkcyjna jesteś, to wygląda mi na jakieś blogowe ADHD ;))

      Usuń
    2. O tak, Maryś, ADHD z pewnością. A wszystko to z tego, że mam taki komp, co jak się czasem zatnie, to w mordę nożem w dupę i do rzeki, ani drgnie. To ja z tych nerw, jak on już niekiedy ruszy z kopyta, wskakuję tu i tam, żeby ogarnąć, ale mam wrażenie, że on mnie robi dalej w bambuko, bo wtedy to się akurat tu i tam zatnie, i ja tak naotwieram tych zakładek, naotwieram, i on się jeszcze bardziej wtedy ociąga, bo mu ciężko, i takie błędne koło my se toczymy niemal zgodnie. :] Z tym że niemal robi dużą różnicę w poglądach na to niby całkiem okrągłe koło. ;)

      Z prądem prawdziwe szczęście, bo za chwilę znów mi wyłączyło na kilka minut, ale akurat niczego już mi nie wessało w czeluści wirtualne i przepastne. Uff!

      Usuń
    3. Ja też mam zazwyczaj na otwierane pełno wszystkiego i pomimo że mam w miarę szybki internet, to i tak dostaje nieraz czkawki ;)

      Usuń
  15. Ja też tak bez planu i przygotowania, tak całkiem spontanicznie:) I chyba tak jest najlepiej!
    Piekne miałyście spotkania i w we Wrocławiu, i w Orszulkowie!
    A teraz czekam, aż tu przybędziesz:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że najlepiej jest po prostu po swojemu :))
      Spotkania były piękne :))
      Postaram się przybyć ale nie wiem kiedy, albowiem do takich dłuższych odległościowo wypraw muszę się odpowiednio przygotować i duchowo i fizycznie :))) Ale przybędę, obiecuje :))

      Usuń
    2. Właśnie! Po swojemu jest najlepiej:)
      Już się cieszę na to nasze spotkanie:)))

      Usuń
  16. Ty juz znasz prawie caly Kurnik...ale intensywne spotkania i to w takie tropikalne czasy, podziwiam Cie . A ile fajnych zdjec, zachody slonca niesamowite! Popatrz ile pozytywnych emocji dostarcza internet! sciskam Cie serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do znajomości całego kurnika jeszcze mi trochę brakuje :))
      Co do spotkań w tropikalnym czasie to Ela z siostrą zapowiedziały się dużo wcześniej zanim on nastąpił. Miały wykupione bilety i opłacony pobyt, a reszta to już siłą rozpędu, nie przeczę, że musiałam się sprężyć, ale było warto :))
      Jeśli chodzi o Internet to wszystko ma swoje dobre i złe strony, to od nas zależy jakiego dokonamy wyboru, trzeba umieć odsiać plewy od ziarna i nam się to udaje :)
      Całusy przesyłam z chłodniejszego dziś trochę Wrocławia :)))

      Usuń
  17. Mario, chyba kazda z nas podchodzila do blogowania podobnie. Na poczatku z pewna niesmialoscia, komentowaniem na innych blogach ktore nas zainteresowaly. Nigdy nie interesowala mnie komercja, nabijanie licznika, czy np. nawolywanie i proszenie o komentarze, czy reklamowanie mojego bloga.
    Mysle, ze w tym wielkim swiecie blogowym kazdy trafi na swojego:))))
    Milo, ze dzieki blogowaniu poznalas tyle wspanialych dziewczyn i macie mozliwosc spotkania sie i popytlowania wspolnie.
    I fajnie, ze piszesz i bardzo sie ciesze, ze poznalam Cie dzieki Kurnikowi.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja też poznałam Ciebie dzięki Kurnikowi i też się z tego cieszę :))) Dzięki Tobie i Twojej pasji szwędania się po świecie, ja także poznaje świat :))
    Masz rację Internet jest bardzo pojemny i swój trafia na swego :))
    Spotkania z blogowymi dziewczynami są niezwykle sympatyczne i jak zauważyłaś jest to powód do pytlowania na różne tematy :)
    Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń