Tym razem, ten następny motacz, bez żadnych aplikacji, a cały niebieściutki jak chaberek, z szaliczka co to przed laty wydziergała go moja mama w ramach terapii antydepresyjnej.
Zabrałam ze sobą tego motacza szalikowego Chabermota do Ogrodu Botanicznego na wizytę finiszującą sezon. Kiedyś ogród czynny był tylko to końca października, ale że zima już nie ta co ongiś, bo coraz bardziej ociąga się z przyjściem to i sezon w ogrodzie się wydłużył. Na fejsie wyczytałam że 20 listopad to definitywnie ostatni dzień sezonu i jako,że listopad raczył być w tym dniu aurowo łaskawy, podreptaliśmy z motaczem na łono natury.
Na łono ogrodu dotarliśmy o 14:45 i miało się ku wieczorowi...tak to nie pomyłka wszak to listopad.
1852-1884 na stanowisku profesora botaniki i dyrektora Ogrodu fizjolog roślin i paleobotanik Heinrich Robert Göppert (1800-1884); gruntowna reorganizacja Ogrodu, wprowadzenie wielu innowacji, m.in. grup geograficznych, ekspozycji surowców roślinnych, roślin kopalnych; powiększenie kolekcji roślin do 12 000 gatunków i odmian; opatrzenie roślin trwałymi etykietami; udostępnienie Ogrodu do zwiedzania we wszystkie dni powszednie.
http://www.ogrodbotaniczny.wroclaw.pl/autoinstalator/joomla1/index.php/dzieje-ogrodu.html
Egzotyczny unikat w naszych ogrodach !
Żółtnica pomarańczowa
syn. Cudrania
Maclura pomifera http://www.futuregardens.pl/zoltnica-pomaranczowa-syn-cudrania-maclura-pomifera.html
Sprawdzałam w kilku źródłach i tam napisane jest, że maclura to krzew, albo małe drzewo, a w naszym ogrodzie to drzewo kilkunastometrowe. |
Znalazłam na ziemi rozłupany owocnik, zdjęcie zrobiłam na tle drzewa matki, jak widzicie nie wygląda na małe drzewko. |
Oto on: niebieski jak chaberek motacz szalikowy czyli Chabermot! No, no, no listopadowe słonko też potrafi oślepić, to pewnie dlatego, że taki niecierpliwy był ;) |
Rozeźlił się dzianinowy stwór na to namolne słońce!!! Ech Motek, motek cichaj, ono ostatnio tak rzadko u nas bywa... |
Jakoś udało mi się ominąć Motka ;) |
Te pączki należą do bzu lilaka. |
Magnoliowa alejka. |
W tle wieże Katedry. |
Rude i puchate jak wiewióra :) |
Ale, ale...pomińmy szalikowego stwora i spójrzmy na niebo!
Na jego tle, bezlistny, więc rogaty miłorząb, podoba mi się taki :)
Jest także pnącze, które bardzo podoba mi się w jesiennej szacie.
Wyobraźcie sobie, że udało mi się zapamiętać nazwę tego promiennego pnącza, a znam je właściwie dopiero od tamtego roku ;) |
To dławisz okrągłolistny – gatunek liściastego pnącza z rodziny dławiszowatych. Naturalnie występuje w południowo–wschodnich Chinach, Japonii oraz na Półwyspie Koreńskim |
Jednak, to niebo dzisiaj, o tej porze dnia, zachwyca!!!
I to drzewo na tle nieba!!! |
Na tle nieba widoczna bryła kolegiaty Św. Krzyża i Św. Bartłomieja, to jedyny w Polsce gotycki kościół dwupoziomowy. http://spacerownik.wroclawski.eu/index.php?category=3&item=10 |
Zejdźmy już na ziemię ;)
Chabermotek chwilowo nieobecny, za to jest niezwykle interesujący okaz klonu palmowego, ciekawie przebarwiony.
No tak, już jest, nasz Chaberek.
O czyżby się obraził?
I na dodatek w takim ciekawym miejscu ten listopad.
Żartowałam, a może nie ;)
Motaczek wspiął się na bezlistną już fantazyjnie powyginaną karaganę i zerka w kierunku Domu Pielgrzyma im.Jana Pawła II
https://pl.wikipedia.org/wiki/Hotel_im._Jana_Paw%C5%82a_II_we_Wroc%C5%82awiu
Tak różnie zachowują się jesienią liście na drzewach. Karagana już całkiem je zgubiła, a na rosnącej obok leszczynie, nawet nie zdążyły zmienić barwy. Ta leszczyna na którą przeniósł się teraz Motek, to najulubieńsze moje drzewo w ogrodzie, a właściwie drzewko. Na tabliczce ma wypisane leszczyna zwyczajna, a ona jest niezwyczajnie cudowna i najciekawiej wygląda wczesną wiosną obwieszona kotkami baziami. Wtedy wyraźnie widać jej powykręcane gałęzie.
Te różowe zorze na niebie, malowane przez słońce oznaczają, że czas zbierać się do domu.
W drodze do wyjścia można przecież, a nawet trzeba zarejestrować na karcie pamięci aparatu ten przyjazny listopad ;)
Na końcu tej alei jest jedna brama do ogrodu, tędy weszłam. |
Z drugiej strony alei jest druga brama i do tej zmierzam. |
Światełko w tunelu jest, listopad się kończy, jeszcze tylko kawałek grudnia i dzień zacznie się wydłużać ;)
PS
Chabermota zrobiłam ze zrolowanego po skosie szalika, dlatego wyszedł mu taki szpiczasty ryjek. W odwłoku wytworzyła się pusta też szpiczasta przestrzeń i dlatego wyszedł mu taki pękaty brzuszek :)
Chabermotacz, imiona stworkom wymyslasz tak kreatywnie jak kreatywne sa one same...pokazujesz Wroclaw tak piekny a na dodatek w listopadzie, co jak wiadomo nie jest najlepszym czasem dla pieknosci krajobrazowej, te pioropusze na niebie, kolorki delikatne zachodu, sylwetki domow...baardzo dobre zdjecia! Ech Wroclaw, ladny jest!
OdpowiedzUsuńListopad jak juz nieraz pisałam, był dla mnie "martwym" misiącem. Dwie rzeczy sprawiły, że zmieniło się moje nastawienie do tego miesiąca. Dwa lata temu pierwsza edycja Białej Kury i zaraz potem wizyta Arte. Zdałam sobie sprawę że jak dzieje się coś ciekawego to jestem w stanie pokonać wewnętrzny bezwład, a listopadowe włóczęgi z Arte pokazały mi, że ten miesiąc jak mu się dobrze przyjrzeć nie jest wcale brzydki :)
UsuńTwoj Chabermot przypomina mi jako zywo niesporczaka (https://pl.wikipedia.org/wiki/Niesporczaki), stworzenie nie do zdarcia w kazdych okolicznosciach. Jego wzruszajacy konski ogonek czyni go jednak jeszcze piekniejszym, bo niepowtarzalnym.
OdpowiedzUsuńPiekny ten Wasz Wroclaw, taki zadbany.
Obejrzałam niesporaczka, podobieństwo zewnętrzne jest niewątpliwie, a czy Motek jest równie odporny to czas pokaże :)
UsuńJeśli zaś chodzi o Wrocław to jak w każdym mieście są miejsca bardziej i mniej zadbane, ale widać, że cały czas idzie ku lepszemu i bardzo mnie to cieszy :)
Chabermot ożywiał kolorem jesienne zdjęcia, ale niebo nie ma sobie równych.
OdpowiedzUsuńTak Ewo, niebo jak to niebo, nie ma sobie równych! :)
UsuńWycieczki z Tobą i Twoimi stworami są zawsze ciekawe!
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy, że Ci się te moje łazęgi podobają :)
UsuńPiękny ten listopad na Twoich zdjęciach, Marija :)
OdpowiedzUsuńChabermot zadawał szyku i nawet mój kot zaplątał się we wrocławskich liściach :))) Chociaż nie do końca mój, bo taki malutki jakiś ;) chociaż puchaty.
Koty w ogrodzie mają się bardzo dobrze :) Jak poszłam skorzystać z toalety, to właśnie do portierni ładował się jeden rudas, sam otwierał sobie przymknięte drzwi, widać było że dbają o niego. Ten czarny ze zdjęcia, też nie był zabiedzony, futerko miał piękne, lśniące. Nie był zbyt poufały, ale i nie strachliwy, nie uciekał :)
UsuńJak tam Lidka układa Ci się w nowej pracy?
Fajna nazwa dla motanki. On taki bardziej smoczasty jest:):) Tylko nie jestem przekonana, ze dobrze mu było wisieć za łeb na drzewach. Nawet w tak pięknym jesiennym otoczeniu:):)
OdpowiedzUsuńJaskółko z tym wiszeniem to poszłam na skróty, ale to wina krótkiego dnia listopadowego. Godzina na sesję to bardzo mało, dlatego właśnie jest jak jest :)
Usuń♥
OdpowiedzUsuńKrótko, ale za to jak treściwie :)
UsuńDzięki Kalipso♥
Na Twoich zdjęciach każda pora roku piękna. I Chabermot uroczy, taki trochę kretowaty:)))
OdpowiedzUsuńO mało nie przegapiłam Twojego postu. Wszystko przez kurnicze przebieranki.
Hana ja też uważam, że Chabermot kretowaty jest :)
UsuńCo do piękna to za wszelką cenę staram się je zobaczyć, to mnie trzyma w pionie ;)
PS. Ja też myślałam, że pod drzewem leżą jakieś wybrakowane brokuły i ktoś robi kolejny happening.
OdpowiedzUsuńHehehehe Hana to właśnie tak wyglądało ;)
UsuńZamotałaś listopad na chabrowo...;o)
OdpowiedzUsuńTaki chabrowo zamotany, przyjaźniejszy jest :)
UsuńDzięki Twojemu postowi wiedziałam CO znalazłam na naszym Cmentarzu.Będąc w sobotę z koleżanką u jej sp.męża zobaczyłam pod krzakiem znajomą kulę.Oczywiście zaraz się pochwaliłam co to jest i skąd to wiem:)
OdpowiedzUsuńNiestety nie widziałam ani onego krzaku-drzewa ani więcej owoców.Podejrzewam,że ktoś gdzieś podniósł i w tym miejscu wyrzucił.Będę miała jednak na uwadze znalezienie onego cudaczka:)
Zdjęcia i Twoje stworki,jak zwykle pomysłowo-cudniaste:)
Miłego dnia:)
Dziękuję Orko :)
UsuńBardzo mnie cieszy, że niosę kaganek oświaty i mój wpis okazał się użyteczny :)
Dobrze, że zdążyłaś odwiedzić ten ogród przed zamknięciem. Pięne zdjęcia, a Chabermot to model doskonały:)))
OdpowiedzUsuńZałapałam się, na ostatnią godzinę, całkiem dosłownie i przeciągnęłam tą godzinę o kilkanaście minut, tyle ile się dało :)
Usuń