niedziela, 5 marca 2017

Moje napatrzenia. Czaple lubią Wrocław :)

Niedawno pisałam o napatrzeniach, to taki mój sposób na odsapkę od codzienności :)
Dzisiaj będzie ciąg dalszy moich ptasich napatrzeń.
We Wrocławiu mieście poszatkowanym różnymi ciekami wodnymi jest bardzo dużo różnego ptactwa związanego z wodą, największe z nich to czaple. Lubię wszystkie ptaki, ale czapla to jednak w dużych miastach rzadko spotykany ptak i na dodatek jest go tyyyyyyyyyle, dlatego też spotkanie z nią to ekscytujące przeżycie ;)


A na dodatek, one te czaple są obecne blisko mnie.


Jeśli się ma wyczulony na nie wzrok, to można je dostrzec wysoko na niebie w różnych punktach miasta i o różnych porach dnia. Kiedyś obserwowałam taką jedną nad placem Dominikańskim, to jest samo centrum miasta, krążyła nad nim i miałam wrażenie, że ma ochotę wylądować w samym środku ruchu samochodowego ;)



Nieraz z rana dostrzegam przez okno jak przelatuje nad moim domem.


Fajnie jest dostrzec je na niebie, ale o wiele fajniej jest obserwować je na swoim poziomie, a natykam się na nie w trakcie swoich około wodnych spacerów.

Największe skupisko gniazd wrocławskich czapli znajduje się na terenie ogrodu zoologicznego, położonego nad Odrą. Obserwacja czaplińca, gdy drzewom brakuje jeszcze liści, jest fascynująca, jednakowoż trzeba uważać, coby nie zostać przyozdobionym białą, mało sympatyczną substancją spadającą z góry, albowiem ptaszyska "za potrzebą" nie chadzają "na stronę" :)











Gniazdo nie powstaje samo, należy je zbudować, a budulec rośnie na drzewach, zatem do dzieła!!!

Cienkie giętkie i długie, zatem powinny się nadawać...

Należy wybrać rozważnie.

Popróbuję...

Nie jest łatwo!

Należy odsapnąć krztynkę.



Spróbuję jeszcze raz.

Ciągnę! Ciągnę!

Ciąąąąąąąągnęęęęęęęęęęęęęęęęęęę

I jeeeeeeeeeeeeszcze, jeeeeeeeeeeeeeeeeeeszcze....

Co jest? No ciężko jest...

Odpuszczę?

Nie!!! Nie mogę odpuścić!!!

Udało się :)

Jest, jest, jest!!!

Teraz trzeba starannie ułożyć w odpowiednim miejscu.
A oto inna budownicza, w innym czasie.







Tak się spieszyła, że uciekła mi z kadru ;)



Nad czaplińcem ciągle wre ruch, no i głosy te ptaszyska mają donośny ;)




Jak się jest niedorostkiem, to zdarza się wypaść z gniazda .

Pracownica zoo znalazła na ziemi młodziutką czaplę.
Wrocław nie tylko rzekami stoi, znajdują się w nim także stawy, stawiki i różne bajora :)
Ta woda, to w Parku Szczytnickim, a w niej moczy sobie stópki, no kto? Ano czapelka ;)








I znowu Park Szczytnicki, tylko inna woda i inny czas.
Tą przydybałyśmy w ustronnym zakątku parku na małym stawku, siedziała sobie jak pani na włościach i patrzyła na nas jak na upierdliwych natrętów ;) Nic sobie nie robiła z niewielkiej odległości jaka nas dzieliła.

Jeszcze tu jesteście,

no to zadbam trochę o siebie.








Park Wschodni o którym kiedyś popełniłam osobny wpis, oblewają płytkie wody Oławy, jest to więc czapli raj. Jednak wody te pozarastane są roślinnością i nie każda bytność w parku jest jednoznaczna ze spotkaniem pierwszego stopnia, ale nieraz się udaje :)










A coś takiego fajnego przytrafiło mi się w tym parku, w tamtym roku :)
Czapelka siedziała sobie nad taką malowniczą rzęsową zielonością, na drugim brzegu rzeki, więc dość daleko. W trakcie fotografowanie musiałam używać maksymalnego zoomu, a i słońce było bardzo intensywne, dlatego zdjęcia nie wszystkie są tak ostre jak bym chciała ;)

Taaaaaka sielanka!!!


Wypatrzyłam ją, zatrzymałam się i zaczęłam robić zdjęcia.


Chyba nie bardzo jej się to podobało bo...


doleciały mnie jakieś takie dzwięki jakby kląskanie, a przez zoom zobaczyłam, że kłapie dziobem.


Zwiększyłam więc zdjęciową częstotliwość ;)


Jestem zdjęciowy upierdliwiec, jak mnie coś zafascynuje, to trudno mi odejść i cykam jak maniaczka ;)
Przy przeglądaniu zdjęć na monitorze zobaczyłam że czaple mają...język, a jak mają to mogą nim "pytlować".
Najprawdopodobniej ona do mnie pyskowała cobym sobie poszła ;)












W końcu stwierdziła, że to wstrętne babsko jest jednak niekumate i...


zerwała się do lotu...


przysiadła na wodzie...


i ponownie zerwała się do lotu!
A w moim fotograficzno maniaczym jestestwie rozgrywał się dramat niepewności, zdążę to uchwycić na zdjęciu czy nie...Jak widać prawie się udało, albowiem zdjęcie jednakowoż mogłoby być ostrzejsze ;)


Pooooleciała i...przysiadła nieopodal, popstrykałam ją jeszcze trochę, ale tam słońce było jeszcze mniej łaskawe dla zdjęć, no i ileż można sterczeć przy jednej czapli, odpuściłam i poszłam sobie ;)

Na taką zamaszystą czaplunię natknęłam się nad Oławą, bardzo blisko ulicy Traugutta, która jest bardzo ruchliwą trasą wylotową z miasta, a ten teren nad wodą nawiedzany jest między innymi przez kloszardów i różne "niebieskie ptaki", dlatego w wodzie tej można zauważyć różne obce jej elementy.







Taką fajną ma czuprynkę
Ta nie była tak cierpliwa jak ta powyższa z parku, bo odległość między nami była dla niej mało bezpieczna, a ludzie w tym miejscu, niektórzy mało przyjaźni. Dlatego też jak tylko zauważyła, że się nią zainteresowałam, to po prostu zwiała!




I to by było na tyle moich czaplich napatrzeń :) Oczywiście w tym poście, bo w "naturze" będę zawsze patrzeć na nie z fascynacją!!!

Jeśli ktoś ma ochotę obejrzeć zdjęcia z czaplego polowania nad stawem we wrocławskim Parku Południowym, to warto wdepnąć na tą stronę: http://www.fotoport.pl/park-poludniowy-wroclaw-czapla-na-polowaniu/ Takich zdjęć "jak żyleta" prawdopodobnie nigdy nie uda mi się zrobić ;)


24 komentarze:

  1. Dzięki Tobie i ja się napatrzyłam. Czaple widuję tylko w ZOO, tym bardziej mi sie podobają Twoje zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Ewo, że Ci się nasze wrocławskie czaple podobają i moje ich zdjęcia :)

      Usuń
  2. Mam kuzynkę maniaczką ptasią, też jak dorwie czaplę to nie odpuści :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czaple są bardzo fotogeniczne :) A pyskująca to już w ogóle - przekupa na targu ;) widocznie nie lubi się fotografować :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to wygląda, że nie lubi ;) Tak czaple są niezwykle fotogeniczne :)

      Usuń
    2. Nie wiem dlaczego ta przekupa z kims mi sie nieprzyjemnie kojarzy. :)))
      Zaiste macie we Wrocku zatrzesienie tych ptaszorow, prawie tyle co u nas. I nie marudz, Marija, ze nieostre, zdjecia sa naprawde dobre, tylko czaple sie kreco jakby mialy owsiki. :)))

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że nie ze mną Aniu, kojarzy Ci się ta przekupka ;)
      No ja nie wiem, czy u nas nie ma ich jednak więcej niż u Was, tych ptaszorów :)

      Usuń
    4. Bo przekupy już takie są. Niektóre wredne i syczące jak ta czapla z otwartym dziobem ;)

      Usuń
    5. Na szczęście nie miałam ostatnio żadnego kontaktu z przekupami ;)

      Usuń
  4. I to jest Wroclaw!? wyglada jak jaki busz, rezerwat, rozlewiska gdzies tam na krancach swiata....Wroclaw ma tyle zalet, ze trudno go przecenic. NApatrzylam sie na Twoje zdjecia , sa swietne...zajrzalam do linku, oj to mistrzowstwo ..ale Twoje baaaaardzo dooobre! pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszkam w fajnym miejscu we Wrocławiu i dlatego mam ten busz na wyciągniecie ręki :)
      Dzięki za uznanie dla moich zdjęć :) Fajnie, że zajrzałaś pod link, to wzorzec, jest do czego dążyć!

      Usuń
  5. Taki czapliniec w wielkim mieście... Kto by pomyślał:) Piękne one i dostojne. Napatrzyłam się, oj napatrzyłam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokazałam na zdjęciach tylko namiastkę czaplińca, tam jest naprawdę bardzo dużo gniazd. Jak się przechodzi nad Odrą koło muru zoo za którym znajdują się drzewa z gniazdami, to co rusz jakaś czapla przelatuje prawie nad samą głową.
      Mam nadzieję, że dzięki temu napatrzeniu ten twój pracowity tydzień będzie przyjemniejszy :)))

      Usuń
  6. Widać, że języczek mają ostry!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż strach wdawać się w polemikę, na szczęście nie była zbyt blisko i nie miała ochoty na bliższy kontakt ;)
      Jak dla mnie zobaczyć czapli język w "akcji" to ciekawe, ale takie jakieś trochę dziwne :)

      Usuń
  7. Dostojny czapli świat 😊 Zadomowiły sie we Wrocławiu, jego klimat im na pewno sprzyja.Nawet pyskowanie im dostojnie wychodzi 😉 Ta mała czapla na rękach pracownicy ZOO mnie rozczulila...😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że usytuowanie czaplińca na terenie zoo wychodzi im na dobre :) Żaden oszołom nie niszczy im gniazd, więc mogą bez przeszkód się rozmnażać, a ilość różnych zbiorników wodnych zapewnia wyżywienie. Kiedyś już dosyć dawno widywałam czaple żerujące w fosie koło Wzgórza Partyzantów, podbierały chyba jaja albo młode wronom, bo kiedyś ją goniły :)
      Dziewczyna przyniosła tą młodą czaplę do opiekunek kazuarów, aby się nią zajęły. Fajna taka rozczochrana :)

      Usuń
  8. Zawsze marzyłam, żeby mieszkać w "wodnym" miejscu...Dzieciństwo spędziłam nad ciekiem wodnym, który służył za kanał ściekowy, rzeczka w Zaścianku wyschła zaraz po tym, jak się sprowadziłam...To napiszę szczerze...Zazdraszczam Ci i tej wody wszelakiej, i tych czapelek cudnych...Echhh ;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja całe swoje życie spędziłam w bliskim sąsiedztwie Odry i Oławy i bardzo sobie to chwalę, no i powiem szczerze, że masz mi czego zazdrościć :)Tereny pomiędzy obiema rzekami to oazy zieleni, jest gdzie się włóczy i podziwiać bogactwo natury. W dzieciństwie włóczyli nas po tym terenie, ze sobą rodzice i weszło mi to w krew i tak zostało :)

      Usuń
  9. Czaplowy, a może czaplany Wrocław:) Och Mary, masz oczko fotograficzne i jak widać cierpliwość popłaca. Fajne ujęcia, a czaple to jedne z wielu moich ulubionych ptaków więc z wielką przyjemnością obejrzałam sesje zdjęciową czapl.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Wrocław bez reszty zaczaplony, cieszę się, że trafiłam w twoje ptasie gusta :)
      Dziękuję za pozdrowienia i komplimenta, macham do Cię bardzo serdecznie z małą, ale już bardzo wyraźną wiosenką :)

      Usuń
  10. Zachwycające zbliżenia, lubię czaple w miejskiej scenerii :).

    OdpowiedzUsuń