Przyleciały bo wypatrzyły na szerokim zaokiennym parapecie ziarnka sezamu które tam wysypałam. Sezamu było niewiele ot tylko tyle ile obsypało mi się z rogali.
Leżał on tam sobie jakiś czas, no i w końcu wypatrzyły go i zjawiły się te żółciaki ;)
Jakiem je zobaczyła to żem się rozradowała ogromnie i pognałam po aparat oczywista ;)
I tak to udało mi się sfotografować dowód, po co przyleciały :)
Popstrykałam trocha, a one chwila moment i sobie odleciały.
A tera zagadka, ile ptaszków jest w mojej mocno prowizorycznej stołówce?
Sikoreczki na parapecie to dla mnie rarytasik, kupiłam więc słoniny i powiesiłam za oknem. Wisiała sobie ona, wisiała, ino sikoreczki się już nie pojawiły.
Jednakoż znalazłam je niedaleczko na moim podwórku.
Dwie kamienice dalej od lat są dwa karmniki i to do nich one przylatują.
O moje okno zaś zawadziły przypadkiem.
Sikorki rozpromieniały mi grudniowe mroki
I oto grudzień się kończy i nareszcie mroków będzie coraz mniej.
Albowiem mamy już za sobą przesilenie zimowe!!!
"Na ziemiach słowiańskich w czasie przesilenia zimowego obchodzono Szczodre Gody, które inaczej nazywano również Świętem Godowym lub Świętem Zimowego Staniasłońca.Najkrótszy dzień w roku przypada na 22 grudnia i właśnie w wigilię tego dnia – w nocy z 21 na 22 grudnia rozpoczynało się świętowanie. Szczodre Gody trwały 12 dni, aż do Wieczoru Godowego, który obecnie przypada na dzień Święta Trzech Króli. Pogańskie zwyczaje były żywe na obszarach wiejskich ziem polskich aż do XIX wieku. Długi czas funkcjonowały obok tradycji chrześcijańskich, które stopniowo przejęły rodzime zwyczaje. ...
Szczodre Gody związane są z kultem solarnym. Od momentu przesilenia zimowego dzień staje się dłuższy. W mitologii słowiańskiej mówi się o narodzinach syna boga słońca – Swarożyca. Nowonarodzony bóg miał zapewnić obfite plony w nowym roku, a świętowanie w tym czasie skupione jest na zjednaniu sobie boga. Aby zapewnić sobie opiekę Swarożyca, wyprawiano obfitą ucztę w Wigilię Szczodrych Godów, czyli 21 grudnia, na której znajdowało się 12 potraw – symbolizujących 12 miesięcy w roku. Przez kolejne 12 dni, które były wróżbą na nadchodzących 12 miesięcy, świętowano. Był to czas spotykania się z rodziną, bliskimi przy ognisku, wspólnego biesiadowania i śpiewania kolęd na część Boga Słońca. ..." https://slavicdivision.com/module/smartblog/details?id_post=13
Współcześnie zamiast 12 dni słowiańskiego ucztowania mamy 2 dni ucztowania bożonarodzeniowego, plus jeszcze wieczerza wigilijna. Przez dziesiątki lat okres przedświąteczny w naszym domu był pełen nerwowej krzątaniny i nadmiernego wysiłku.
W tym roku nie dałam się wciągnąć w to jarzmo musu, zamiast pucować chaupe abo latać po mieście w obłędzie zakupów, ściboliłam sobie te moje różne dziwolągi ;)
Jako że swego czasu sklepowe wyprzedaże wabiły mnie i kusiłam się na sporo rzeczy z potencjałem, mam w zakamarkach zgromadzone wiele dobra wszelakiego. Od kilku miesięcy przetrzepuje kąty i z tych potencjałów natchnienie czerpię do mej robótkowej ściubaniny ;)
Z kilkanaście lat temu kupiłam po 1 zł za parkę...anielskie skrzydła, tak same skrzydła właśnie. Od wiosny mam taki jeden pomysł na te skrzydła, ale jakoś realizacja pomysła tego mi się odwleka.
A jakieś ze dwa tygodnie temu grzebiąc wśród takich różnych drewnianych, wypatrzyłam kuchenną szufeleczkę do soli. Popatrzyłam otwartym umysłem i zmaterializowała mi się myśl ;) że z tego to by był świecznik jak nic! Pofantazjowałam trochę w jaką postać oblec ten świecznik, no i stanęło, że skoro so anielskie skrzydła i zbliżają się święta, to anioła należy wyścibolić ;)
Na zdjęciu niżej widać, szufeleczkę do soli, oraz inne akcesoria z których anioł powstał, oraz zapoczętego anioła.
Szufeleczka to korpus anioła wraz z głową, aby wydłużyć proporcje, przyklejona do drewnianego okrąglaka, przyklejone to jest do drewnianej gwiazdy oklejonej kordonkową serwetką.
Suknia to tkanina podklejona skórą.
Rączki powstały z maleńkich drewnianych łyżeczek
Bujna zaś fryzura z...druciaka do szorowania przypalonych garnków ;)
Skrzydła to te kupione po 1 zł na wyprzedaży.
Gotowy anioł świecznik wygląda oto tak.
A tak wygląda w nastroju świątecznym :)
Agniecha zrobiła mi świąteczny prezent w postaci tej oto paczuszki. Anioł stwierdził, że skoro drzewiej w tradycji tak było że prezenta na Boże Narodzenie przynosiły aniołki, no to on podpiął się do zdjęć ;)
Agniecha przysłała mi...
flachę wybornego octu jabłkowego z ekologicznych jabłek, który to sama wyprodukowała!!!
Agniecha najserdeczniejsze dzięki!!!
Od Ninki zaś dostałam przepiękną karteczkę którą sama zrobiła.
Serdecznie dziękują Ninko, zainspirowała ona moje Dyniaki do śpiewania kolęd.
Kolędy to to co w bożonarodzeniowych świętach lubię najbardziej.
Kilka lat temu opracowałam świąteczny kolędowy post, można go znaleźć pod tym linkiem:
W poprzednich latach pisałam ciekawsze, serdeczniejsze i bardziej wypracowane świąteczne posty.
Jednak po śmierci mamy (18 grudnia minęła pierwsza rocznica jej śmierci) moje splątane myśli za bardzo kłębią się w jestestwie mym i jak na razie nie mają ochoty wychodzić na zewnątrz...
Niech te święta będą dobrym czasem i pozostaną w pamięci jako piękne wspomnienia!
Wszystkiego najlepszego! fajny post i jednak świąteczny. Aniołek tez mi przypadł do gustu, ale najbardziej sikoreczki, ja mam cały czas ich tabun przed oknem, mają stołówkę i ja używają , były tez mazurki w ilościach zastraszających, ale zniknęły..widać gdzieś maja imma stołówkę. Lubię się na te ptaszki patrzeć. Ściskam serdecznie Sciskam serdecznie...
Tak, post o dziwo wyszedł świąteczny, a aniołek taki mało subtelny a raczej zabawny :) Masz ptasią stołówkę już od lat, ptaszki ją znają i licznie odwiedzają, do mojej wywieszonej słoniny od czasu do czasu podlatuje...wrona ;) Do nich jednak o wiele trudniej podejść z aparatem niż do sikorek, są niezwykle czujne i jak tylko dostrzegą nawet mały ruch, to wieją. Dziękuję za życzenia, odściskuję równie serdecznie!!!
Najważniejsze, że dosypujesz, mają na zaś :) Serdeczne dzięki, tak minimalistycznych świątecznych przygotowań to jeszcze nie miałam, dzisiaj nagotowałam tylko gar kapuchy z fasolą, za to duży, obiecałam bratowej na wspólną wigilię. Czuję przeogromną niechęć do wszelkiego musu ;) Cieszy mnie niezmiernie, że dziennego światła będzie więcej i coraz więcej i więcej!!!
Krysiu ta kapusta to jest chyba odmiana mojej mamy kapusty z grochem. Mama gotowała z białej surowej kapusty, a nie z kiszonej, zamiast grochu dawała fasolę, no i grzyby. Ja zrobiłam na podobieństwo. Naszatkowałam kapuchy, kupiłam tylko trochę grzybków suszonych, za to dużo pieczarek. Pokroiłam obgotowałam pieczarki, odcedziłam, a na wywarze pieczarkowym ugotowałam do miękkości kapuchę. A fasolę która moczyła się przez noc, ugotowałam osobno też do miękkości, potem ją trochę podeptałam. Do miękkiej kapuchy wsadziłam grzyby, trochę pogotowałam razem, potem dodałam fasolę i też trochę pogotowałam, ino teraz trzeba już często mieszać, aby nie przywarło. Doprawiłam solą pieprzem i octem od Agniechy i mnie smakuje ;)
Jotko twój komentarz przyszedł na maila, kopiuję więc go tutaj. "Sikoreczki u nas tez bywają, choć ostatnio zmieniły metę, u Ciebie wypatrzyłam trzy. Nie przestajesz mnie zadziwiać, ten anioł jest bardzo sympatyczny i przynosi światło w dodatku! Buziaki zasyłam, a życzenia jutro na blogu:-)"
Na zdjęciu zagadce są 4 sikorki, czwartej widać tylko czubeczek łepka na dole po lewej stronie, pod ogonkiem innej sikorki :) To dobrze, że jeszcze zadziwiam, serdecznie dziękuje :) Ta moja kreatywność trzyma mnie na powierzchni, daje mi satysfakcję, wiele radości i siłę do borykania się z życiowymi upierdliwościami!
Widzę, że wczorajsze komentarze na niektórych blogach mi zjadło.... chyba blogger mnie nie lubi. Sikorki u mnie tez bywają, choć ostatnio zniknęły. Nie tylko ptaszki robisz śliczne, anioły równie sympatyczne!
Sikorki ogólnie fajne są. Kiedy nie mieliśmy kotów, to na balkonie miałam karmnik - bajzel był straszliwy, ale co tam i sikorki przylatywały. Potem założyliśmy siatkę i karmnika już nie ma. Coś za coś. Post wyszedł Ci świąteczny, ciut może inny, ale spoko. Spokojnych Świąt, Marija :*
To z linku - bardzo smutne, unikam. Ale zdjęcia ptaszków cudne - tak sobie myślę że kiedyś chciałbym ukryć się w lesie i podglądać fruwacze :) Pozdrowienia serdeczne
Jak masz takie pragnienie Tomku to staraj się je zrealizować, obserwacja fruwaczy, relaksująca jest bardzo, co Grażyna potwierdzi :) Serdecznie dziękuję za zachwyt dla zdjęć i za pozdrowienia, także pozdrawiam.
Anioł wspaniały, chociaż ze zmywakiem na głowie:DDD
OdpowiedzUsuńCudnie tworzysz i fajnie piszesz.
Serdecznie pozdrawiam:)
Cieszę się, że Ci się zmywakowy anioł podoba :)
UsuńSerdecznie dziękuję za podziw!
Także pozdrawiam :)
Wszystkiego najlepszego! fajny post i jednak świąteczny. Aniołek tez mi przypadł do gustu, ale najbardziej sikoreczki, ja mam cały czas ich tabun przed oknem, mają stołówkę i ja używają , były tez mazurki w ilościach zastraszających, ale zniknęły..widać gdzieś maja imma stołówkę. Lubię się na te ptaszki patrzeć.
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie
Sciskam serdecznie...
Tak, post o dziwo wyszedł świąteczny, a aniołek taki mało subtelny a raczej zabawny :)
UsuńMasz ptasią stołówkę już od lat, ptaszki ją znają i licznie odwiedzają, do mojej wywieszonej słoniny od czasu do czasu podlatuje...wrona ;) Do nich jednak o wiele trudniej podejść z aparatem niż do sikorek, są niezwykle czujne i jak tylko dostrzegą nawet mały ruch, to wieją.
Dziękuję za życzenia, odściskuję równie serdecznie!!!
Jakie sliczne sikorki. Do nas przylatuje maly tabunek i wtedy pamietam, ze nie dosypalam smakolykow. Jak dosypie, to po nich sladu juz ine ma...
OdpowiedzUsuńSliczne rzeczy wyczarowalas i sliczne dostalas :)
Mam nadzieje, ze Swieta bedziesz miala takie, jakie chcesz - bez musu.
Szczodre Gody odkrywam od paru lat, piekne slowianskie swieto, dyskretnie wyparte przez nowsza religie. Ale jest, o ile sie pamieta.
Najważniejsze, że dosypujesz, mają na zaś :)
UsuńSerdeczne dzięki, tak minimalistycznych świątecznych przygotowań to jeszcze nie miałam, dzisiaj nagotowałam tylko gar kapuchy z fasolą, za to duży, obiecałam bratowej na wspólną wigilię. Czuję przeogromną niechęć do wszelkiego musu ;)
Cieszy mnie niezmiernie, że dziennego światła będzie więcej i coraz więcej i więcej!!!
:)
UsuńKapusty z fasola w ogole nie znam. Fasola jasiek? I co dalej? ;)
Krysiu ta kapusta to jest chyba odmiana mojej mamy kapusty z grochem.
UsuńMama gotowała z białej surowej kapusty, a nie z kiszonej, zamiast grochu dawała fasolę, no i grzyby. Ja zrobiłam na podobieństwo. Naszatkowałam kapuchy, kupiłam tylko trochę grzybków suszonych, za to dużo pieczarek. Pokroiłam obgotowałam pieczarki, odcedziłam, a na wywarze pieczarkowym ugotowałam do miękkości kapuchę. A fasolę która moczyła się przez noc, ugotowałam osobno też do miękkości, potem ją trochę podeptałam. Do miękkiej kapuchy wsadziłam grzyby, trochę pogotowałam razem, potem dodałam fasolę i też trochę pogotowałam, ino teraz trzeba już często mieszać, aby nie przywarło. Doprawiłam solą pieprzem i octem od Agniechy i mnie smakuje ;)
Ciekawe danie, pewnie nieco eksplozywne.
UsuńRaczej nie jest ekskluzywne, ale smaczne :)
UsuńJotko twój komentarz przyszedł na maila, kopiuję więc go tutaj.
OdpowiedzUsuń"Sikoreczki u nas tez bywają, choć ostatnio zmieniły metę, u Ciebie wypatrzyłam trzy.
Nie przestajesz mnie zadziwiać, ten anioł jest bardzo sympatyczny i przynosi światło w dodatku!
Buziaki zasyłam, a życzenia jutro na blogu:-)"
Na zdjęciu zagadce są 4 sikorki, czwartej widać tylko czubeczek łepka na dole po lewej stronie, pod ogonkiem innej sikorki :)
To dobrze, że jeszcze zadziwiam, serdecznie dziękuje :)
Ta moja kreatywność trzyma mnie na powierzchni, daje mi satysfakcję, wiele radości i siłę do borykania się z życiowymi upierdliwościami!
Spokojnych, pogodnych i zdrowych świąt:) Z sikorkami, dyniokami i ciepłymi myślami pospołu:)
OdpowiedzUsuńAnioł jest przecudny. Ach ta czuprynka:)
Serdecznie dziękuję Jaskółko :)
UsuńPiękne te Twoje sikoreczki Mario!!!!
OdpowiedzUsuńZdrowych, śpokojnych, pięknych Świąt :-)
Serdecznie dziękuję Stokrotko :)
UsuńOj Mary cha cha,masz pomysła;)
OdpowiedzUsuńStaropolskim obyczajem zdrowych i pogodnych Świąt,Marija!
Pomysły to moja specjalność i dobrze mi z tym ;)
UsuńSerdecznie dziękuję Hanno za życzenia, wzajemnie :)
Widzę, że wczorajsze komentarze na niektórych blogach mi zjadło.... chyba blogger mnie nie lubi.
OdpowiedzUsuńSikorki u mnie tez bywają, choć ostatnio zniknęły. Nie tylko ptaszki robisz śliczne, anioły równie sympatyczne!
Serdecznie dziękuję Jotko :)
UsuńSikorki ogólnie fajne są. Kiedy nie mieliśmy kotów, to na balkonie miałam karmnik - bajzel był straszliwy, ale co tam i sikorki przylatywały. Potem założyliśmy siatkę i karmnika już nie ma. Coś za coś.
OdpowiedzUsuńPost wyszedł Ci świąteczny, ciut może inny, ale spoko.
Spokojnych Świąt, Marija :*
Sikorki to jedyne barwne ptaszki w moim najbliższym otoczeniu, dlatego takie miłe w tym szarym grudniu :)
UsuńSerdecznie dziękuję Lidka :*
Skromność to piękno z natury, sikorki chyba nas kochają. Dzisiaj widziałem całe stado gołębi. Życzę udanych świąt. Powodzenia. ;)
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję, wzajemnie :)
UsuńTo z linku - bardzo smutne, unikam. Ale zdjęcia ptaszków cudne - tak sobie myślę że kiedyś chciałbym ukryć się w lesie i podglądać fruwacze :) Pozdrowienia serdeczne
OdpowiedzUsuńJak masz takie pragnienie Tomku to staraj się je zrealizować, obserwacja fruwaczy, relaksująca jest bardzo, co Grażyna potwierdzi :)
UsuńSerdecznie dziękuję za zachwyt dla zdjęć i za pozdrowienia, także pozdrawiam.
U nas też zatrzęsienie sikorek, ale superaśnego aniołka nie mamy...;o) Trzymaj się Dzielna Dziewczyno...;o)
OdpowiedzUsuńJaniołek poleciał do rodziny brata :)
UsuńJak się nie poganiam i nic mnie nie pogania to się trzymam ;)
Sikorki to piękne ptaszki. U nas też ich mnóstwo.
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najlepsze na tą końcóweczkę świąt.
Serdecznie dziękuję :)
Usuń