na klombach mych myśli sadzone za młodu..."
i stąd właśnie biorą się moje fijoły :D


No dobra koniec z ptaszorami na dzisiaj :D
Pszepaństwa !!!
Wrony zmieniały miejsca na antenie a ona tkwiła ciągle w tym samym.
Nik Elektro to...Szkodami ;)

a jeden z nich świetlny jest ;)
Znaczy się jak widzę jakiś ciekawy, choćby najmniejszy, świetlny promyk to...w zachwyt wpadam, no i najczęściej chwytam za aparat fotograficzny :)

Innym moim fiołem jest słabość do zegarków mechanicznych!
Mechanizmy wieczne nie są, psują się, no a ja nie umiem zepsutego zegarka wyrzucić.
Dlatego to zebrało mi się ich tak małowiele ;)
Już jakiś czas temu wybebeszyłam kilka budzików, a także zegarków ręcznych.
Mechanizmy zegareczków ręcznych uwodzą mnie w sposób szczególny.
Z 3 tygodnie temu te zegarkowe bebeszki zaczęły nachodzić myśli me.
Nurtowało mnie że obie strony zegarkowego mechanizmu są ciekawe, jak je więc wyeksponować aby były widoczne z obu stron?
Grzebałam w myślach, grzebałam i znalazłam!
Pomógł mi w tym jeszcze jeden mój fioł...soczewki okularowe, wyłuskałam ich całkiem sporo ze zniszczonych oprawek.
Sparowałam więc soczewki do każdego mechanizmu i zamknęłam te mechanizmy wewnątrz.
Następnie oplotłam toto drutem srebrzanką tak aby przypominały ptaszory.
6 ptaszorów wyszło, odnóża zrobiłam im tak aby stały, albowiem nie miałam jeszcze pomysłu jak i gdzie je wyeksponować.
No i znowu myślałam myślałam i myślałam...
Mój świetlny fioł podpowiadał mi:
Pamiętaj, soczewki okularowe bardzo ciekawie reagują na światło, musisz je tak wyeksponować aby ci to zagrało!
I wymyśliłam tak! :)
Naprzeciwko okna bez firanek mam lampę z wysięgnikiem.
Ten wysięgnik ruchomy jest.
Podwiesiłam na nim na drucikach ptaszory i mogę je sobie obracać tera wte i wewte ;)
w poszukiwaniu ciekawego światła :D
Jednakoż światło dopada ptaszory przede wszystkim w pozycji na tle ściany, bo to jest pozycja podstawowa lampy tej ;)
A skoro światło to mój fijoł a ptaszorowa kompozycja to moja nowość, no to jak widzicie popstrykałam sobie solidnie hahahahahaha
E ty Mary cha cha na dzisiaj to już będzie koniec z temi ptaszorami!!!!!!!!!!!
No dobra koniec z ptaszorami na dzisiaj :D
Jednakoż ze świetlną mą fascynacją jeszcze dzisiaj nie skończyłam ;) albowiem wczoraj caluśkie to styczniowe niebo zafundowało nam cudne widowisko!
Mała dygresyjka.
Aby dogadzać mojemu świetlnemu fiołowi w pokoju mym mam okno bez firanki. A ten fioł świetlny tak wyszkolił moje oczy że dostrzegają nawet dyskretne świetlne sygnały że na dworze ze światłem dzieje się cuś fascynującego.
I otóż...
Jak już rzekłam, wczora, zachodnią porą, spoglądam ci ja przez okno me, a za nim niebo chmurami zaciągnięte, ale ale?
na dachu domu naprzeciwko smuga złotego światła!
O o ooo znaczy się dzieje gdzieś, słońce jakąsik lukę znalazło!
Poleciałam więc do kuchni z aparatem, bo to zachodnia strona mego mieszkania.
Niebo wyglądało tak!
Fotografując zachód przez otwarte okno poczułam wilgoć!
Ło kurna deszczyk, maniuni ale deszczyk!
Znaczy się po drugiej stronie tego zachodu tęcza być powinna...
Pognałam więc do przeciwległego pokoju
No i BYŁA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
To moje okno bez firanki prowokuje aby zerkać przez nie o różnych porach.
Tydzień temu, po przeciwnej stronie szerokiej ulicy, wypatrzyłam na antenie przymocowanej na dachu, ptaszę.
Mam aparat ze sporym zoomem ale nie jest to teleobiektyw.
Niebo całkiem zachmurzone, buro więc, dlatego mocno rozjaśniłam ekspozycję i powiększyłam dodatkowo w komputerze i ptaszę wygląda tak!
Wydaje mi się że to pustułka.
Niepokoiło mnie, że siedzi na tej antenie i siedzi.
W międzyczasie nawiedzały ją wrony.
Ostatnie zdjęcie zrobiłam o 16,00, było już ciemnawo, jak zerknęłam kilkanaście minut później to jednak odleciała.
Coraz rzadziej udaje mi się zmobilizować do opracowania nowego posta, dlatego to pokażę Wam jeszcze
Nika Elektro :)
Kończ wreszcie Mary cha cha!
Aże już już kończę!
To o tych fiołkach w głowie to z Wierzyńskiego.
A ja niezwykle zadowolona jestem że kieeeeeedyś te fiołki w głowie sobie zasadziłam, pielęgnuje je troskliwie już kilkadziesiąt lat :)
Pozdrawiam serdecznie wszystkich Was którzy tu jeszcze do mnie zaglądacie :)
Pewnie za jakiś czas sklecę jakiś następny post ;)
Nie wiem co najwspanialsze.... Bardzo lubię ptaki i świetlne spektakle na niebie, więc na te zdjęcia zwróciłam specjalną uwagę.
OdpowiedzUsuńAle te początkowe Twoje fijoły też nadzwyczajne.
Nie przestawaj tworzyć Mario.... masz niesamowity talent :-)
Serdecznie dziękuję Stokrotko, co do twórczości to mam nadzieję że mi tak to zostanie :)
UsuńJakie piękne niebo!
OdpowiedzUsuńA te fiołki to mam nadzieję, że wiele z nas ma. Każda swe własne, mniej lub bardziej pielęgnowane...
Tak Agniecha jakieś fijoły to pewnie mają wszyscy ino często wstydzą się do nich przyznać :)
UsuńCudeńka!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDzięki!!!!
UsuńCzasoptaki przepiękne !! ;o)
OdpowiedzUsuńA Twoje fijoły niech się rozmnażają, niech pęcznieją i wybuchają nieograniczoną radością tworzenia...;o)
Serdeczne dzięki Gordyjko, co do fiołów to tyle ile mam wystarczy, zadowoli mnie jak nie będą wysychać :)
UsuńJesteś mistrzynią w zaskakiwaniu pomysłami!
OdpowiedzUsuńTęcza, to nagroda za wyobraźnię i wytrwałość w czarowaniu!
Podlewaj te fiołki i pokazuj rezultaty!
Serdecznie dzięki Jotko :)
UsuńO fijołki dbam ino z tym chwaleniem to ostatnio tak mi trochę pod górkę ;)
To pustułka ani chybi, Wrocław daje nam same niespodzianki a Ty je nam pokazujesz..napisałaś ,że fiołki a ja myślałam, że w Twoim mieście już one kwitną, że się jeszcze bardziej pospieszył niż zwykle. Fajne te wyniki Twego fijołowania, a podwójną tęczę rzadko się widzi więc jesteś szczęściarą. pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPustułki mają gniazdo w kamienicy na mojej ulicy. Latem jak wychodziłam wieczorami na podwórko to latała para, one mają taką charakterystyczną sylwetkę i głos. Nie dało mi się wypatrzeć skąd wylatują a tylko raz udało mi się je sfotografować w zachodzącym słońcu, siedziały wysoko na potężnych antenach.
UsuńCo do kwitnących fiołków to pewnie kwitną, jednakoż życie ostatnio podrzuca mi coraz to jakąś atrakcję, dzień krótki, wychodzę zazwyczaj już po zmroku, tak że ten tego...
Serdeczne dzięki i także pozdrawiam :)
Jakie cudowne są te okularowe ptaszki :). Tez z motywem zegara bardzo mi się podoba. Mógłby przypominać o upływającym nieustannie czasie, albo wręcz przeciwnie - zatrzymać go na chwilę. Piękna tęcza. Chyba jeszcze nie widziałam zimą tego zjawiska na żywo. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńSerdeczne dzięki Karolino :)
UsuńTęczę w zimie widziałam już wielokrotnie, ale ta którą teraz pokazuję była niezwykle wyrazista, no i na purpurowym zachodnim niebie.
Ptaszo-zegarki - jak zwykle - zaskakują kreatywnością Twojego umysłu. I do tego świetnie się prezentują na ścianie za lampą. I robi się efekt mnogości, bo nie wiadomo, czy to już ptaszor, czy jeszcze cień.
OdpowiedzUsuńA tęcza podwójna super wyszła na wrocławskim niebie. Kiedyś miałam przyjemność widzieć takie zjawisko 1 stycznia. To pomyślna wróżba na cały rok. Niech będzie dobry dla Ciebie.
To rozmnażanie się ptaszorów za pomocą światła sprawia mi największą frajdę, bo tak jak napisałaś trudno odróżnić realnego ptaszora od cienia.
UsuńTa tęcza ze zdjęć była niezwykle efektowna, jednak dzień wcześniej także była we Wrocławiu tęcza, ale nie w całym mieście widoczna, ja widziałam tylko jej zdjęcia na fejsie. Zimowe tęcze zdarzają się w moim mieście coraz częściej albowiem zimy u nas są deszczowe ze zmienną pogodą i często jest tak że w jednej części miasta pada deszcz a na horyzoncie świeci słońce.
Serdecznie dziękuję za życzenia, niech ten rok i dla ciebie będzie dobry!
Nie przestajesz mnie zadziwiać kreatywnością! Zastanawiałam się czy te mechanizmy żywicą zalałaś i w życiu bym nie wpadła, że to soczewki! Piękne ptaszory! Zegary i ptaki - w ciągłym ruchu, jakieś to takie metafizyczne. Jeszcze do tego gra światła... No niesamowite! I to niebo zalane płynnym złotem. To trzeba mieć nie tylko fiołki w głowie ale całą kwietną łąkę, a nie siano jako ja posiadam :)))))
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję Piesie, chyba masz rację z tą metafizyką :)
UsuńPoznałam cię Piesie osobiście i wiem że z tym sianem w twojej głowie to bujda! :)
Nie taka znowu bujda. Mam wrażenie że z roku na rok głupieję, siana przybywa i uszami wychodzi jak z dziurawego siennika. Coraz mniej we mnie kreatywności i chęci, a coraz więcej w działaniu automatyzmu niestety
UsuńCodzienny kierat, to mnie zawsze w życiu przerażało, dlatego zamiast przykładnie założyć rodzinę, powić dziatki i dzielnie służyć rodzinie, wiałam od tego! Co prawda w końcu to mnie dopadło, jednak bez moich "fiołków" to bym sczezła...
UsuńKleć, Mania, kleć:)
OdpowiedzUsuńPiękne ptaszory i Nik Elektro! Cuda z tym światłem i ptaszkami się dzieją. Zdjęcia z pustułką (?) bardzo mi się podobają.
Miło tu zajrzeć do Twojego świata:*
Ooooooo Kalipso! To ci niespodzianka, niezwykle mi miło że zajrzałaś do mojego świata!!!
UsuńSerdeczne dzięki :*
w ptaku (żywym) także wykryłem pustułkę. a luty minął nadaremnie, czy taka zapracowana byłaś, że nie klikałaś nowinek?
OdpowiedzUsuńZ moich obserwacji zaokiennych wynika że wrony chyba nie przepadają za pustułkami, wczoraj widziałam wroni pościg za pustułką.
UsuńCzy ja jestem zapracowana? To raczej proza życia, a szczególnie jego upierdliwości przygniatają mnie do podłoża i tak jakoś świat blogowy spychają na dalszy plan.
ja widziałem, jak wrona przeganiała czaplę, choć ta tylko tranzytem pruła nad jakiś nieznany mi bliżej akwen i o wronim gnieździe nawet słuchać nie chciała.
Usuńwalcz i nie daj się zepchnąć.
Właśnie dwie czaple przeleciały od strony Alei Wielkiej Wyspy! A wrony goniące czaplę też widziałam, nad fosą koło wzgórza he partyzantów ino że wrony na tym odcinku fosy miały gniazda w tych olchach nad wodą.
UsuńA przed zepchnięciem bronię się, ino przetasowane priorytety brużdżą ;)