niedziela, 29 maja 2016

Uroczy ludzie w uroczym miejscu :)

Ostatni etap mojej blogowej rozgadanej podróży.

Uroczy dom w Henrykowie Urocze,
W którym mieszkają uroczy ludzie

Henryków Urocze to urocza wioska. W tej wiosce, uroczy dom wybudowało sobie dwoje uroczych ludzi :) To moja  blogowa koleżanka Krysia Opakowana, snująca różnorodne opowieści i tworząca różne ceramiczne lepieje i jej mąż, sympatyczny olbrzym :)

Ceramiczne lepieje Opakowanej,
pojemnik zrobiony przez Krysię dla męża

i tabliczka na drzwiach pokoju "milczącego olbrzyma"
Dostałam takie ceramiczne, własnoręcznie zrobione przez Krysię cacko, dorzuciłam do niego swoje "trzy grosze", znaczy się dorobiłam co nie co :)

Ceramika opakowana w życzliwość i dużo dobrych emocji :)
Krysiu Opakowana dziękuję.
Patrząc na ten ceramiczny kwiat moje myśli pobiegną do dwojga uroczych ludzi i do uroczego Urocza :)
Moje dobre emocje dla uroczych ludzi którzy mnie gościli :)
Niebieski dudek - broszka dla Opakowanej
i żarówkowy brelok - robot, dla jej męża.


 Mała urocza kobieta, Krysia opakowana w ogromną życzliwość (wpuszcza do ruchu wszystkich napotkanych kierowców) i empatię, buduje domy dla kotów i wyciąga żaby z bajora :)



Krysia przyjechała po mnie do Grażyny i po solidnej wspólnej porcji pogaduszek, zabrała mnie do siebie :)

Jesteśmy już w Henrykowie Urocze w wiosce pod Warszawą.
Drzewa, dużo drzew, to lubię, bardzo lubię :)))

To już jest Henryków Urocze 

Zbliżamy się do zagrody Opakowanej





W tym sadzie przechadza się bażant Stefan, a może nie Stefan, na pewno bażant.
Co prawda nie raczył mi się pokazać, ale japę darł jak się patrzy ;)

wypatrujcie bażanta Stefana ;)

Jesteśmy na miejscu :)

Tak wygląda domek od frontu

I tak od strony ogrodu.

A tak wygląda ogród.
Opakowana też ma swój osobisty guaz

Wierzba którą widać z daleka :)

Trawnik angielski, ponoś nie do końca, kiedyś ma służyć do gry w krykieta :)












Bez podchodzący do płota.

Wlazł kotek na płotek....?
Nie kotka jednak nie widać.


Ach ta "zimna Zośka" robi sobie oktawę ;)

A kiedy pada deszcz...jest mokro i zimno,
To nie jest niestety cieplutki majowy deszczyk.


Jak widać powyżej, pogoda nie rozpieszcza.
A w domu...
Ciepło i bezpiecznie !!!

Ogień przy którym można się ogrzać i ...bajać :)

Można także wypić kapinkę za i na zdrowie.
Tym razem to przenośnia, niestety moje jelita właśnie odmówiły współpracy.

Krysia odstąpiła mi swój pokój, wszelakich skarbów ma tam ona mrowie, a mrowie :) Jest oczywiście także i włóczka, no bo jakże mogłoby być inaczej :)


Maleńki fragmencik pokoju Krysi.
Gardenia z tyłu za krzesłem jest "koszyczek" z włóczką, to tylko cząstka jej włóczkowych zbiorów.
Koło komody jest pikna waliza w motylki :)

Najbardziej urzekł mnie lunetowy zakątek

A ten przyrząd w pokoju męża Opakowanej wabił i kusił, żeby go wypróbować ;)

Dam radę?

No wyobraźcie sobie, że ruszyło!!!

No ale letko nie jest ;)

Nad obrazami namalowanymi przez teścia Krysi wisi ryba,
Barwna historię jej zakupu, Opakowana opowiadała kiedyś w Kurniku :) 

Pomimo że pogoda taka jak widać, mój wewnętrzny łazik wygonił mnie na spacer po okolicy ;)







Nieopodal daczy mojej koleżanki, takie oto klimaty.
Uhhh  jak ja takie lubię!!!!

I na każdym kroku żółci się żarnowiec.

Urocze Urocze!!!
I taki gość mnie nawiedził.
Ktoś wie jak to się zwie?
No i co?
No i żarnowiec oczywiście :)
Oddalając się od domu Krysi, zawędrowałam na ulicę Uroczą. Wiadoma to rzecz, że w uroczym miejscu mus aby była ulica Urocza ;)

Drzewa to bardzo urocza rzecz na ulicy Uroczej!!!

No sama nawierzchnia już zdecydowanie nie jest urocza.
Krysia powiedziała, że ze względu na błoto należało utwardzić nawierzchnię.
No i napatoczył się jakisik amator mocnych wrażeń...

Na wszystkich uliczkach mnogo drzew!



A jednej z bram pilnują dwa takie "swojskie" kociaczki :)
Żarnowiec, a jakże :)
i znowu kwitnąca mietła ;)

uroczy



Pomiędzy domostwami rosną sobie mini laski.
 Na niebie się dzieje..
Drzewa sięgają nieba


a pod drzewami, takie pachnące cuda, konwalijki :)


Niebo humorzaste. 






Urocze Urocze Opakowanej mnie urzekło !!!!
Serdecznie dziękuję Krysiu za zaproszenie i wspaniałą gościnę :)))

W Warszawie mieszka sporo blogowych koleżanek związanych z Pastelowym kurnikiem. Kilka z nich było we Wrocławiu i mogłam je poznać. Pomyślałam sobie, ze skoro jestem tak blisko stolicy, to mogłybyśmy się spotkać. Elaja mieszkająca na Pradze zaprosiła nas do siebie.
Na spotkanie wyruszyłyśmy z Opakowaną wczesnym popołudniem. GPS odmówił nam współpracy kilkadziesiąt metrów za bramą domu. Krysia miała w samochodzie mapę ino że, moje okulary do czytania zostały we Wrocławiu obok komputera, w drogę ze mną wybrało się samo etui. Niestety etui nie poprawia ostrości wzroku ;)
Jechałyśmy więc przez miasto...


Jechałyśmy, jechałyśmy, jeden most okazał się być zamykany w trakcie szczytu komunikacyjnego.
Na drugi ktoś nam ukradł wjazd, no to jechałyśmy...
Nie traciłyśmy jednak ducha, chociaż od czasu do czasu tłukła się myśl: czy aby na pewno dojedziemy?
No i co? No i dojechałyśmy!!!


 Dotarłyśmy tylko z półtoragodzinnym opóźnieniem ;) Umówione z nami koleżanki cierpliwie czekały. Wpadłyśmy w wir pogaduch tak intensywnych, że zapomniano o lodach, które przyniosła Mnemo. Zapomniano pewnie i dlatego, że na stole było pełno smakowitych kąsków.
Elu dziękujemy Ci za wspaniałą gościnę :)))

Na pamiątkę dla moich blogowych koleżanek:
Elaji, Maszowej, Mnemo, AniM, Ewy z Antygony.
W tych przedmiotach zawarte są wzruszenia i miłe wspomnienia :)
Ptaszek od Kalipso
Dzwonki: z Lourdes od Mnemo i z Wenezueli od Grażyny
Kartki i znaczek z warszawskiej Pragi od Maszowej
Niebieska ceramika od Opakowanej
Najmocniej dziękuje dziewczyny :*

Tak to wyglądała moja kilkudniowa łazęga szlakiem moich blogowych koleżanek :) o szczegółach można poczytać Tu, Tu, Tu
Serdecznie Wam dziewczyny dziękuje, za niezapomniane wrażenia i ogrom pozytywnych emocji :)
I to już KONIEC relacji, ale wszystko to pozostanie w mojej pamięci i będzie wracać ciepłym wspomnieniem:*

57 komentarzy:

  1. Marija - az z wrazenia domu i zagrody nie rozpoznalam!!! az sie dziwie, z enie ma zdjec z mojego pokoiku! tam klamotki na klamotkach, ino sciany gole, bo albo uobrazki nie oprawione albo slubny sie boi wbijac gwozdzie w sciany, bo ma wbic w jakies drewienka co siedza w scianie. w saunie ma ktos wbil gwozdzie. r eszta to podobno loteria.
    Tak pacze na gumno i jest mocno lyse..teraz sie rozszalalo straszliwie!
    A ja Ci dziekuje za wizyte, za dudka i za przemile towarzystwo. No i za niezapomniana jazde na Pragie (przez prawie Gdansk...hrehrehrher). Wiesz gdzie jestesmy, wiesz, ze w komorce gosci nie trzymamy, nastepnym razem sie poprawie i zorganizuje jedzenie lepiej!
    Breloczek stoi na biureczku slubnego :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Twoim pokoju, to i tak nie zrobiłam najważniejszego zdjęcia tej włóczki dla Gardenii :( I w ogóle na zdjęciu z Twojego pokoju najlepiej mi wyszło moje spanie, wiec uznałam, że może niekoniecznie należy go pokazać ;)
      Wiem Krysiu gdzie jesteście i nie omieszkam jeszcze skorzystać z waszej gościny. Jedzenie było jak trzeba, wiesz przecie że to ja byłam niedysponowana i bałam się brać cokolwiek do buziuchny, szczególnie przed podróżą.

      Usuń
    2. Marija spokojnie, kiedyś zrobisz dla mnie to zdjęcie.
      Bo ja wiem, że jeszcze zagościsz u Krysi na pewno:))

      Usuń
    3. Garde dołożyłam zdjęcie z pokoju Krysi gdzie widać maleńka namiastkę jej zbiorów :)A na drugi raz obiecuję, że bardziej się przyłożę :))

      Usuń
    4. Właśnie widzę, jak ten motek na mnie nieśmiało zerka zza krzesełka:))
      Dzięki Marija .

      Usuń
    5. Garde, zerka, zerka, nawet niejeden. trza tylko zsynchrniozowac rozne dzialania: odnalezc adres, znalezc pudeleczko jakie, papier, tasme, czas na poczte. wszystko to zgrac, ach! sekretarka mi potrzeba, rhehrehre
      Marija, wybralas czesc mej dziupli, gdzie w tle stoi portet naszego psa, wielkosci A2 chyba. juz byla starutka, ale zywiutka :)))
      no i swieta walizeczke mojego Taty widac...moj slubny tez tak ma, choc teraz podrozuje nie tak czesto jak dawniej (dawniej = dwa tyg. w kazdym miesiacu...przez chyba 9 lat...), Tata czesto bardzo jezdzil w delegacje i ta walizeczka to byl jego niezzbednik, ktorego nie rozpakowywal w domu, procz brudnych ciuchow i golarki i czegos tam. obskurna ale sentymentalna :)

      Usuń
    6. Jak Cię znam Krysiu to wszystko dasz radę ogarnąć. Kto jak nie Ty:)))
      Walizki walizkami ale moje oczy ciągną te różniste wiklinowe koszyki i koszyczki. Super są:))

      Usuń
    7. nie moge obojetnie przejsc kolo wikliny!!!!

      Usuń
    8. U nas jej sporo rośnie, ale chyba nie taka Cię interesuje:))
      A tak poważnie to ja też bardzo ją lubię.

      Usuń
    9. Ja też lubię wiklinę :)

      Usuń
    10. Kolo Piaseczna, blisko, jest producent i sprzedaz, mozna obstalowac co sie chce...fajne! wokol tego miejsca...rosnie po prostu wiklina i juz wiem jak wyglada zanim jest zamieniona na koszyczki ;))

      Usuń
    11. Opakowana-dom marzenie! Cudo!

      Usuń
  2. piękna relacja :) ale dom i zagroda Krysi jeszcze piękniejsze! :) cieszę się, że udało Ci się wreszcie dojechać, chociaż szkoda, że zdrowie Ci psikusa sprawiło! ale plan wykonałaś, dzięki Tobie spotkałyśmy się w miłym gronie, więc i ja dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Ela dom i zagroda Krysi superowskie, zdjęcia były by lepsze, gdyby było lepsze światło. Szczególnie zdjęcia z wnętrz wyszły kiepsko.
      Jeśli chodzi o zdrowie to przed wyjazdem nałożyło mi się sporo spraw, no i nie zdzierżyło. Ten wyjazd był bardzo dużym wyzwaniem dla mnie, ale było super fajnie i bardzo się cieszę, że przyjęłaś kury w swoje progi :))

      Usuń
    2. No i kobieta podrozowala z wlasnymi sucharkami!!
      jeszcze sa ale juz nieduzo, bo mi smakuja i jak pamietam to pogryzam...

      Usuń
    3. Krysia sucharki kupiła dla mnie Grażyna, co prawda dlatego, że wyraziłam takie zyczenie ;) Dobrze że Ci smakują, bo trzeba je dokończyć :)

      Usuń
  3. Piękne to Urocze Henrykowo. Okolica też sielska, drzew dużo, a zdjęcia Twoje piękne.
    Świetną podróż miałaś, szkoda, że pogoda nie dopisała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Ewo podróż była niezapomniana, bardzo mile ją wspominam, no a że nie można mieć wszystkiego naraz, to pogoda dała "popalić" ;)
      A Krysia świetnie wybrała dla siebie miejsce i pięknie je zagospodarowała i bardzo dobrze bo Ona i jej mąż to bardzo fajne ludzie som i siem im należy :) Zresztą poznałaś Krysie to wiesz :))

      Usuń
  4. Ale żeby o tej porze posty umieszczać, kiedy to człowiek spać powinien... No...:))) Po takiej dawce zdjęć z gumnami przecudnej urody to ja chyba nie zasnę, będę marzyć:)
    Piękny jest dom Opakowanej! I uroczy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Resztę napiszę jutro! Trzeba spać.

      Usuń
    2. Posta to ja opublikowałam o przyzwoitej godzinie, ino blogger uznał że to jeszcze nie pora i nie chciał o tym Was poinformować ;)
      Przyznaje dom Opakowanej uroczy, a marzyć tego nikt nie może nam zabronić :)
      Oczywiście Krysia jest co najmniej równie urocza jak jej dom :))

      Usuń
  5. Och siedlisko Opakowanej jest cudowne. Okolica też urokliwa.
    A przy takim kominku też ogrzałabym się chętnie:))
    Piękne Marija są Twoje wspomnienia, cieszę się razem z Tobą, że wycieczka się tak udała, i nawet dolegliwości zdrowotne nie zdołały Ci przeszkodzić.
    Ps. Żałuję ,że u nas konwalie nie rosną tak dziko jak tam:((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stukrotne dzięki Gardenio!!!
      Te konwalie nie wyglądały na dzikie, bo te są drobniejsze, było ich niewiele, ale bardzo ucieszył mnie ich widok :)

      Usuń
  6. Toz to szlachecki dworek w miniaturze! Piekny i okolica tez adekwatna do nazwy. A najbardziej urocza wlascicielka wlosci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pons mi wybiega na lico me szlachetne ;)

      Usuń
    2. Och Krysia pochwały Pantery całkiem zasłużone jeśli chodzi o Ciebie i o Twój dom! :)

      Usuń
    3. tu gdzie my i sadownik, to byl folwarak - podtrzymujemy tradycje, rhehre

      Usuń
  7. Pieknie mieszka Opakowana! bardzo mi sie podoba dom i okolica! szczesliwa na pewno w takim miejscu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażyna wybierz się tam kiedy, naprawdę warto!

      Usuń
    2. prawda, ze szczeliwi. slubny wprawdzie zaszyty u siebie, pracuje, ale jak sobie przypomni, to usiendzie na tarasiku i sie napawa, w przerwach czytajac wypociny swoich studentow...ale od razu lepiej one wygladaja. a ja sie napawam jak juz jest ciemno i chlodniej, bo zapach od roslin i ziemi i powietrza jest cudny...

      Usuń
    3. i Grazyno - koniecznie przyjedz do nas oczywiscie.

      Usuń
  8. Wspaniała okolica, cudowna podróż czego efektem są piękne zdjęcia, pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. I jak nie mieć psa w takich warunkach! No, naprawdę! Pęknie tam, pięknie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ten pies, za przeproszeniem, co ma robic jak nas nie ma? Na drutach??? rhehre
      jakbysmy byli na miejscu, to minimum 2 psy by sie zdaly.

      Usuń
  10. To się nazywa zadbane gumno! I Urocze jakie przepiękne! I Twoje prezenciki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zadbane jak zadbane. chwasty sa dosc niesamowite...

      a z nowosci zupelnie swiezych, to na debie przy bramie - stary on bardzo ten dab i konary mamy na gumnie choc rosnie on w ulicy. mamy gniazko! Tylko nie wiadomo czyje, bo ptaszki, spore dosc, sprytnie sie kryja. gniazdo jest z trawy bardziej niz patyczkow, bo sianko dynda troche. teraz sie nie dziwie, ze taki bezczelny kot sasiada juz nie tylko zakrada sie na taras do kociej miski, ale wczoraj go nakrylam dwa razy, raz siedzial w krzech pode konarem w/w a pozniej lezal na srodku podjazdu i udawal ze spi....no musze trzymac warte z jakim dragiem. konar jest tez nieco w bok od oczka, gdzie rok temu robilam akcje ratunkowa jeza. teraz tam sucho i pani Malgosia od ogrodu zamontowala drabinke dla jezy.

      Usuń
    2. Hana urocze bardzo przypadło mi do gustu :)
      Krysia pilnuj ptasząt przed kociastym draniem!

      Usuń
  11. Mary, świetna relacja z uroczego spotkania z uroczymi ludźmi. masz talent fotoreporterski :) a do relacji z Warszawy przeszłaś tak płynnie, że przez chwilę zastanawiałam się, co też robi Nike w Henrykowie :)
    Opakowana, piękne miejsce stworzyliście! bywasz czasem w Górze Kalwarii?

    OdpowiedzUsuń
  12. Och jej ..... same gumna oglądam, co jedno to ładniejsze :))

    OdpowiedzUsuń
  13. No, to fajny objazd sobie zafundowałaś Mario :) I relacja super ! Same radości z takich spotkań ! A gumno Opakowanej przepiękne ! I bardzo !!! mi się dom podoba. Bardzo !!! Taki trochę angielski ! Świetne rzeczy się w kurzęcym świecie dzieją :) ... Krysia, co to za roślina kwitnie na piękny ciemno żółty kolor - ta, co to w takich rabarbarowych liściach rośnie - zdjęcie nr 21 !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa - spojrzalam Ci ja, liscie rabarbarowate to zdaje mi sie malwa a to zolte to jakies tajemnicze, pani Malgosia mnie o to pytala, bo podobno JA to przywiozlam i posadzilam. a ja nie wiem co to, zrobie zdjecia blizej, bo dalej kwitnie.
      a dom czy gumno troche angielskie, no bo ten tego...ja tamoj od 37 lat mieszkam...jakos mi w nature wlazlo ;)

      Usuń
    2. Ewo może byś tez trochę czasu wyskrobała na jakie spotkania :)
      Gumno angielskie, no bo jest angielskie, wszak mąż Opakowanej to rodowity anglik ;)

      Usuń
  14. Uroczy domek tej naszej uroczej Opakowanej :)
    Nie mam siły już chwalić, bo od wczoraj chwalę sfszystkie gumna, ale muszę napisać, no muszę- Krysiu, cudnie u Ciebie i jak schludnie i czyściutko, i gustownie, ach.. i te prezenta sfszystkie - nacieszyłam oczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeny - schludnie? Zaraz powiem slubnemu, a to sie usmieje, hrehrehrehre to jest zgrabna imitacja schludnosci....chcialabym zeby bylo naprawde schludnie, ale do tego to trzebaby wywalic polowe gratkow....

      Usuń
    2. Sonic jak jest czym to mus się pozachwycać :)

      Usuń
  15. ten chrząszczyk to chyba naliściak srebrnik, okropnie żarłoczna bestia. swoją drogą, polskie nazwy owadów są czasem nieźle odjechane. moja ulubiona to turkuć podjadek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tempo - roslinka nazwa pasuje do podjadka - bluszczyk kurdybanek :)))

      Tempo - czy mysmy sie jakos umawialy? Bo juz zupelnie jestem oglupiala od wszystkiego, ale najbardziej od upalu....

      Usuń
    2. Na Mopka czaem mówię kurdybanek, nie wiem, jakoś tak mi się kojarzy z jego krótkiki łapkami.

      Usuń
    3. TG sprawdziłam to chyba będzie ten naliściak srebrnik, taki ładny a taka paskuda no no :)
      Podobają mi się nazwy i turkucia podjadka i bluszczyka kurdybanka :)

      Usuń
  16. Jejku, jak u Opakowanej ślicznie, no uroczo, a nawet więcej.Potwierdzam, że Marija przygotowała dla nas śliczne prezenty, ja mam broszkę-kaczkę. Jest śliczna. A to zielone to zapomniałam jak się nazywa, bo mu je po mazursku nazywamy i to jest niestety brzydko bardzo. One są bardzo żarłoczne, mnie objadają róże do cna, ale nie tylko. I one tak jedzo a przy tym kopulują na morgi, na tych liściach oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiałam się, czy ta kaczka, dla Ciebie, będzie czytelna, bo miałam problem ze znalezieniem odpowiedniego koralika na łepek, więc się cieszę, ze broszka wyszła mi podobna do kaczki :)
      Szkoda że te żuczki takie żarłoczne, ładne są.

      Usuń
    2. znaczy zabawiaja sie w prokreacja zagryzajac piernatem ;)

      Usuń
    3. Na to wygląda, i żarłoczne i chutliwe bardzo.

      Usuń
  17. Mario, podczas wojaży spędziłaś czas z uroczymi ludźmi w uroczych miejscach, a nie ma nic lepszego. I świetnie o tym napisałaś. Zdjęcia cudownych miejsc zachwycają.

    OdpowiedzUsuń