Od jakiegoś czasu życie depcze mi po skrzydłach, jednakowoż lata terminowania u Piotrusia Pana nie idą na marne, więc wyszarpuje te moje skrzydła tak często jak tylko się da!!!
Na początku grudnia, zachciało mi się polatać i wylatać na chybcika cuś fajnego, chciałam już zaraz zobaczyć rezultat tego fruwania! Aura była bura i ponura, zatęskniło mi się więc do bieli śniegu...biel, biel...olśniło mnie, wszak w mojej szufladzie leżakuje biała czapka com jom kupiła za jakieś grosiki na wyprzedaży...
I jest jest jest!!!
Znalazłam pomysł na tą czapeczkę!
Wszak białe są...bałwanki :)
Oto takie właśnie!
Czapka miała taki trochę wymyślny fason, przez jakiś czas łudziłam się, że może jednak będę w niej chodzić, ale było to tylko złudzenie ;)
Bardzo mnie więc cieszy, że wbałwanił mi się do głowy ten bałwanek, oznacza to bowiem, że ubyło mi jednego manela, a i bałwanisko wyszło niczegowate ;)
Bałwanek jest czaplikiem i jako takiego uformowałam go wyłącznie z tej właśnie białej czapki, jej nadmiar wpychając do środka onego. Wydzieliłam główkę obwiązując włóczką. Pseudo marchewkowy nos uformowałam z filcu. Czapeczka zaś powstała z frotowej podkolanówki, szaliczek też z podkolanówki. Bałwanka dopełniają guziczki. To co on trzyma na patyku to według mnie choinka, którą wymotałam z kawałka sweterkowego golfa. Chciałam, żeby było szybko i było, bałwaniasty (bez choinki) powstał w dwie godziny :)
Na Jarmarku Bożonarodzeniowym kupiłam temu bałwanku takom fajniastom podstawkę z jałowcowych okrąglaczków. Włożyłam w nią trochę pracy własnej, między innymi okleiłam koronkową wstawką.
Należało temu zimowemu stworowi zrobić sesyje zdjęciową.
Jednakowoż wrocławski grudzień szary, bury, ponury i wilgotny był, właściwie to jakby przedłużenie listopada, warunki na dworze mało fotogeniczne, no i wiadoma to rzecz, że bałwanki wilgoci nie lubiejo, a w szczególności jeśli są zrobione z białej włóczki.
Pozostali my wiec doma, w moim osobistym pokoju, w którym właściwie niedługo nie będzie już miejsca dla mnie ;)
Oto moje łoże, a na nim dzierganki mojej mamy z kowarskich odrzutów, mama dziergała a ja złożyłam w całość.
Na zdjęciowe potrzeby wyciągnęłam z zapadlin szafowych kordonkowe serwetki i tak oto stworzyłam sobie taką pokojową śnieżną zimę :)
Fajna taka zima, ciepła, ino smakuje jak ciepłe lody, mdławo tak ;)
Bałwanek zrobił obrót coby zaprezentować się galancie, to tera mała zmiana dekoracji ;)
Dzwoneczkowe śnieżynki podobały mi się więc je sobie kupiłam :)
A tera zmiana kąta widzenia, coby Wam przypomnieć moją kolekcję dzwonków, których ciągle przybywa :)
Skoro sesja w moim pokoju, to musowo muszą także zaistnieć dyniaki, wszak rozpanoszyły się w każdym kącie ;)
Ufffff...koniec bałwankowej sesyji!
Takie domowe fotografowanie upierdliwe jest, trzeba zadbać o scenografię, oświetlenie, usunąć zbędne przedmioty, zdecydowanie wolę fotografować swoje dziwolągi na dworze, tam mam dowolną ilość scenografii, wystarczy wybrać tą która mi najbardziej odpowiada :)
Ech Mary cha cha ty tu jakieś bałwanki, dyniaki pokazujesz...no a świąt u ciebie nie widać????!!!!!!
Jakaś tam maniunia pseudochoinka u bałwanka to śmieszna błahostka.
No cóż...mój tegoroczny świąteczny zapał nie wyszedł o wiele dalej...
Ponieważ dostatecznie dużo nerwówki dostarcza mi moja mama, która rozpaczliwie zmaga się ze swoją starością, dlatego mój mózg powiedział dosyć, żadnego okołoświątecznego kociokwiku w tym roku nie będzie i nie dał się nakłonić do przedświątecznej krzątaniny. Nie było więc, sprzątania, biegania, strojenia...
Oszczędzam siły, bo ten mroczny czas jaki nam nastał, to dla mnie w tym roku ogromne wyzwanie, jakoś to z bratem ogarniamy ale letko nie jest...
Z dużym mozołem podsycamy płomienie naszego domowego ogniska, metaforycznie i całkiem prozaicznie, mianowicie paląc w naszych kaflowych piecach. Taki żywy ogień to fajna rzecz, tylko że...
węgiel, na trzecie piętro starej kamienicy sam wejść nie chce ...ale, ale, na szczęście mamy w rodzinie dobre duszki i one dostarczają nam na górę ten leniwy węgiel co to sam nie chce się do nas przyturlać ;)
Duszki te, to moja bratanica Olusia i jej chłopak Jacek, oraz ociec Oli. Serce rośnie jak patrzy się na dwoje młodych ludzi, co to według powszechnego mniemania nic nie warte powinny być, jak latajo po stareńkich drewnianych schodach obarczone czarnym ciężarem i... to jest moja świąteczna magia!!!
Serdecznie Wam dziękuję!!!
Zaś po odrobinę świątecznych magicznych ułud powędrowałam na jarmark ;)
A na tym to jarmarku skusił mnie taki dzyndzolący ptaszor, zrobiłam sobie z niego świąteczny prezent i zasilił moją kolekcję ;)
Dzydzoląca choineczka też mnie skusiła i wprowadziła do mego pokoju akcencik świąteczny :)
Akcenty świąteczne mam także zakamuflowane w rożnych zanadrzach, wydobyłam więc ich odrobinę ;)
Taką choineczkę natenprzykład.
|
Przy obróbce zdjęcia spostrzegłam, że ta literatura za choinką, taka jakaś, hmmm... |
Bałwankowi dostał się także jeszcze jeden świąteczny akcencik.
A Myko bawi się w perfekcyjną panią domu, sprawdza jak się mają pajęczyny na suficie, ano nie mają się, bo je to akurat omiotłam, a kurzu zalegającego wysoko na szafie przecież nie widać ;)
Allle ten Myk to jednak upierdliwiec, no bo ten jego wzrok to tak jakby chciał rzec: A może ty Mary cha cha za jako pożyteczną robotę byś się zabrała?
No przecież to co robię bardzo pożyteczne jest, wszak to prezent!
A przy okazji wyszarpuje życiu moje skrzydła ;)
Także w ramach wyszarpywania skrzydeł, przygotowałam maniuni prezent graficzny dla Was. Oszroniłam trochę zdjęcia bałwanka i zapisałam w takiej rozdzielczości, że jeśli macie ochotę możecie ich użyć jako tapetę na monitor, albo wydrukować w formacie pocztówkowym :)
Kociokwik świętom do niczego nie jest potrzebny, one po prostu przychodzą.
Pora więc na życzenia!
Udało mi się znaleźć wenę na całą świąteczną grafikę.
Choineczka śpieszy się do Was z paczuszką!
Przynosi Wam w darze to czego najbardziej pragniecie i czego Wam najbardziej brakuje, jest tam także zrozumienie, ciepło i bliskość. A jak dobrze poszukacie w tym pomarańczowym pudle to na pewno znajdziecie jeszcze sporo przydatnych różności :)
|
Tło tej grafiki powinno być znajome niektórym Kurom :)
I jak, rozpoznaje któraś? |
Stworzyłam także drugą grafikę, ale połowicznie, bo tego misia przeniosłam z innej grafiki :)
Misiu bezustannie zachwyca się światem, należałoby brać z niego przykład!
Niech Wam będzie fajnie w te święta!!!