Dyniakowo ostatnio wykluło mi się coś, co jest wyraźnie do czegoś podobne ;) Tak, jak widać na zdjęciach podobne do... ptaka jest :)
Stworzyłam takiego oto niebieskiego ptaka, co to nie orze nie sieje, pomyka sobie przez świat i jest mu z tym bardzo dobrze!
W związku z tym miałam nazywać go Leserdyń ;)
Jednakowoż Hana zobaczyła go na fejsie i napisała: Rajski ptak! Rajdyń!
O, tak! Rajdyń! Przecież jak żyje się w Raju to można nic nie robić ;)
I tak pszepaństwa, oto Rajdyń :)
Rajdyń zawdzięcza Hanie nie tylko swoje imię, ale także swoje piórka, bo to od niej dostałam gałązki z listkami, a listki te okazały się akuratne na upierzenie, żaden inny materiał nie spisałby się tak dobrze w tej roli :)
Skoro Rajdyń to musiałam mu znaleźć jakieś namiastki Raju w tej naszej szarawej rzeczywistości.
Ci moi czytelnicy którzy do mnie od dawna regularnie zaglądają , pewnie rozpoznali widoczną na zdjęciu fontannę i już wiedzą gdzie szukałam raju dla Rajdynia, :)
Tak, z następnym moim dyniakiem udałam się na sesyjkę do ogrodu botanicznego :) Co prawda robiliśmy już z Rajdyniem przymiarkę do sesyjki, ale to była tylko przymiarka, bo różne okoliczności sprawiły, że nie mogłam się odpowiednio skupić, a to jest mi nieodzowne aby zrobić ciekawe zdjęcia. No i zmiana imienia zmieniła mi kuncepcję posta, tak że pojechaliśmy do ogrodu po nowe zdjęcia :)
W ogrodzie, Rajdyniowi zachciało się kwietnego raju, a to już sierpień i więcej owoców niż kwiatów, hmmmm co robić?
Oooooooo!!!!!!!! Trąby archanielskie!!! Znaczy się jest raj, kwietny raj ;)
Ta cudownie kwitnąca brugmansja, na którą natknęliśmy się na początku naszej ogrodowej łazęgi , natchnęła mnie pewną myślą!
Brugmansje rośliny magiczne. W Ameryce Południowej liście i nasiona wykorzystywane są przez szamanów ze względu na działanie halucynogenne.
Roślina magiczna...halucynogenna, no no no...
A niech sobie Rajdyń w tej różowości pohasa wtedy łatwiej znajdziemy raj dla niego ;)
Patrzcie jaki zadowolony pomiędzy tymi trąbkami!
Rozgląda się ciekawie...
i...
chyba chycił fluidy halucynogenne!
O!!! Chłonie?
Chłonie...
chłonie...
O kurna, trzeba go stąd zabrać, bo przedawkuje!!!
Starczy Rajdyniu, zabieram cię stąd, jeszcze sobie popatrzymy na te niezwykłe trąbki i idziemy szukać innych kwietnych rajskich zakątków.
Ho, ho, ho ten łan surfinii prezentuje się niczegowato!
Jednakowoż z góry mniej imponująco to wygląda.
Rajdyń jednak zdaje się być zadowolony.
No ale jakże ma nie być, przecież te kwiatuszki ładniusie som :)
Patrzcie tylko jak mu się dziobisko uśmiecha, znaczy się nie jest źle z tym rajostwem.
Dobra surfinie ładne kwiatki są, ale może znajdziemy coś bardziej efektownego!
Ooooooooooooooooo!!!! Jaka przepyszna czerwień!!!
Tak, tak, tak, te begonie tworzą całkiem przyzwoity raj!!!
Dobrze trafiliśmy, Rajdyń w siódmym niebie jest!!!
Fajnie jest się przytulić to takiego bogatego piękna :)
Napatrzeć się,
I zatrzymać w sobie taki rajski Raj :)))
Oczywiście z tą brukmansją to taka moja ściema, żeby się nią oszołomić trzeba ją specjalnie spreparować.
Mnie i Rajdyniowi nie potrzebne takie wspomaganie, mamy "oko" do piękna nawet tam gdzie jest go niezbyt wiele, a wrocławskiemu ogrodowi botanicznemu nigdy piękna nie brakuje, nawet w okresach mniej kwietnych, tylko wtedy trzeba się bardziej postarać, aby to piękno znaleźć :)))
Takie mniej oczywiste piękno, znaleźliśmy trochę dalej nad wodą, na drewnianym pomoście. Przysiedliśmy sobie na ławce, a tu nagle koło naszych nóg coś pomyka...
A to polna myszka myka sobie i szuka coś na ząb :)
Pani siedząca obok na ławce, skończyła właśnie jeść lody, chcieliśmy się lepiej myszce przyjrzeć, więc pomimo, że lody to nie jest pokarm myszek, zaofiarowałyśmy jej kubeczek do wylizania.
I co? I skorzystała z tego bardzo skwapliwie, co widać na zdjęciach :)))
|
Wychodziła ze szpary, bardzo blisko mojego buta :) |
|
Pracowite wylizywanie :) |
|
Mniam, mniam, mniam... |
|
O co to? Trzeba wiać!!! |
|
Mym myk nie ma myszki. |
|
Szast prast, jest myszka! |
|
No bo te lody takie pyszne... |
|
No pyszne te lody som :))) |
Myszunia, mniej oczywiste piękno, bo przecież niektórzy krzykną: Mysz! Jaka wstrętna myszszszszzzz!!!!
A ja szepczę, jaka śliczna myszka :) Nie tylko ja, bo pani obok mnie także się ona podobała i pewnemu małżeństwu też. I była pretekstem do naszej rozmowy, która przeszła na mojego dyniaka i taki sympatyczny wieczór był :)))
Ot takie małe raje :)))