No cóż nie tylko koronawirus mnie w nim zatrzymuje.
A dom to żarłoczna bestia, zeżarłby dowolną ilość naszego czasu, gdziekolwiek nie spojrzysz cuś się drze: zrób mnie! gotowanie, pranie, sprzątanie i takie inne...
Człek kręci się w kołowrotku tych samych codziennych czynności.
Łooooooooooooooooo ileż można!!!!!!!!!!
Siła odśrodkowa tej prozaicznej karuzeli jest w stanie ciepnąć nas w jakąś niezwykle czarną psychiczną rozpadlinę!!!
Hehehehehehehe
Jednakoż nie ze mną takie numery!!!
Potrafię dawać odpór tym natrętnym wołaniom, karuzela codzienności może sobie przecież poczekać, trzeba także znaleźć czas na niezwykłość!!!
Realia na nas warczą, coraz głośniej i głośniej i może to dlatego, moja wena twórcza zwróciła się w kierunku kamieni.
Opancerzam się czy cuś???
Dlatego to dzisiaj znowu będzie o moich Kamieńcach ;)
W ucieczkach od domowej prozaicznej codzienności bardzo często pomaga mi aparat fotograficzny, bo zdjęcia mogę robić z doskoku i pomiędzy. Leży sobie mój aparat fotograficzny w zasięgu ręki, a ja pstrykam; jak dzieje się coś ciekawego za oknem, abo jest ciekawe światło i trzeba je wykorzystać na sesyjkę.
Oczywiście nie zawsze jest tak luzacko, bo rzeczywistość jednak dość często wyje, że trzeba natychmiast poświęcić jej czas. No cóż, życie to jednak nie jest bajka ;)
Jako rzekłam moja uwaga ostatnio kręci się koło kamieni.
I tak to ze zdjęć które zrobiłam Kamieniakom postanowiłam ułożyć dla Wam fotograficzną opowieść.
Może na coś Wam się ona przyda :)
Z kamieni powstał, taki jeden
Zostawiam Was z tym pytaniem i miękkości w twardym świecie Wam życzę!!! :)