Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rocznica bloga. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rocznica bloga. Pokaż wszystkie posty

piątek, 30 czerwca 2017

Blogowa walizowa historyja :)

Ufff w końcu ją trochę ogarnęłam, więc najwyższa pora na prezentację! :)

Tak wyglądała jak ją dostałam.
Prawda że fajowska ta waliza? Moja, teraz już moja! :)
Bardzo mi jej zazdrości nasz rejonowy listonosz :)))


Jak widać rozmiary ma imponujące, dokładnie 90 cm długości i 50 cm szerokości.

Pewnieście ciekawi skąd ją mam?
Ano było to tak:
 Jakoś tak około Wielkanocy zajrzałam na fejsa a tam...Pantera ta od bloga Świat to dżungla pokazuje zdjęcia dwóch olbrzymich waliz! I ona ta Pantera zapytuje, czy ktoś może miałby ochotę te walizy przygarnąć? No to zgłosiłam się jako chętna na jedną, a zaraz za mną na profilu Ani Pantery zjawiła się Gosianka i ona zaklepała drugą. To że ta waliza trafiła do mnie zawdzięczam właśnie Gosi, ponieważ walizy należało odebrać w Łodzi. Gosia pojechała tam bo odwoziła jednego z psiaków ze swojego domu tymczasowego dla zwierzaczków i jadąc z powrotem zabrała walizy, jedną dla siebie, a drugą dla mnie, a potem jeszcze na dodatek, jej mąż dostarczył mi ją pod sam dom, a mój braciszek wtachał na górę! No bywa się szczęściarą!!! :)))
 Ania już raz, rok temu obdarowała mnie szczególnie, acz bardzo niespodziewanie, albowiem dostałam od niej kilka pięknych dzwonków do mojej kolekcji!!!
Aniu jeszcze raz serdecznie Ci dziękuję za wspaniałe dary!!! :)))
Gosiu tobie także bardzo, bardzo dziękuję

Waliza jest wiekowa, w związku z tym ma swoją historię, Ania opisuje ją tu: http://swiattodzungla.blogspot.com/2017/04/dwa-kufry.html#comment-form

Dostałam walizę, a z nią dylemat... gdzie ją ustawić? Chciałam ją mieć u siebie w pokoju, no ale...
Ci co byli w moim pokoju, a jest trochę takich osób spośród czytelników mojego bloga, wiedzą, że wtłoczyć tam jeszcze walizisko tych rozmiarów, to wyzwanie nie lada ;) Jedyne możliwe miejsce znalazłam pomiędzy nogami drabiny, ale przecież jednak od czasu do czasu sprzątam, a takie umiejscowienie bardzo by tą czynność utrudniało.
Główkowanie zajęło mi trochę czasu, w końcu wymyśliłam, że dorobimy  walizuni...kółka, co ułatwi jej przemieszczanie :)


Kupiłam takie kółka rolki na łożyskach, aby waliza bez problemu przesuwała się w każdym kierunku. Pod dno walizy podłożone są dwie listewki wzmacniające i wszystko skręcone do kupy.

Na zdjęciu widoczne jest jedna z dwóch listew z kółkami.

Na dnie walizy widoczne są śruby mocujące kółka rolki.


Jak wspomniałam waliza ma sporo lat, no i zęby czasu zaczęły ją podgryzać ;)

Efekt działanie zębów czasu ;)

Tu jeszcze jeden
Uszkodzeń płótna pokrywającego pudło walizy, było sporo, postanowiłam do ich zamaskowania użyć...kwiatuszków...wełnianych ;) Moja mama przytargała kiedyś do domu niedokończoną kwiatkową robótkę, kilka kwiatów już kiedyś wykorzystałam, w nietypowy sposób, teraz pora przyszła na resztę ;)
Waliza majora w kwiatuszki, hmm...a czemu nie?!

Oto tak prezentuje się kufrowe walizisko z kwiatuszkami!!!

Kwiatki są także na dnie walizy :) 
Hehehehehe!!!! Mnie się podoba, mam nadzieję, że Ania Pantera nie dostała palpitacji serca ;)

Ukwiecona walizunia mogła powędrować na swoje miejsce :)



 Przestrzeni jest akurat tyle, że można ją swobodnie otworzyć.


A teraz TA DAM!!!
Tak na niej, pośród kwiatuszków, prezentują się moje dyniaki!!!




Prawda, że piknie, mam nadzieję, że major, przodek Ani, już się  nie gniewa na mnie za te kwiatki :)))




Jak widzicie blogowanie ma różne przedziwne sympatyczne aspekty :) Jednym z takich aspektów są także spotkania blogowe, na jednym z takich spotkań, u Gosianki, poznałam Anię osobiście :)))


Na spotkaniu tym poznałam także Sonic i Dedytkę.
 Cieszę się, że mogłam Was poznać dziewczyny!!!



Pisząc o tych sympatycznych aspektach mojego blogowania wspomnę o tym, że 22 czerwca 2015 roku po długich przymiarkach założyłam tego oto bloga, minęły więc dwa lata od tej doniosłej chwili ;)
Cieszę się, że odważyłam się na ten skok w przepaść, jakoś sobie radzę, bo przecież zaglądacie tutaj, komentujecie :) Ba znaleźli się pośród Was nawet tacy którzy zechcieli mnie poznać osobiście, a nawet gościli mnie w swoich domach, to były dla mnie niezwykłe przeżycia!!! :)
Stukrotne Wam wszystkim dzięki!!! :)))


środa, 22 czerwca 2016

Letnie wrocławskie dyńptaków spacery i...

Raz prast i mamy lato, a dopiero co zaczynała się wiosna, ech....
Lato to czas podróży, poznawania nowych ciekawych miejsc. Jednym z takich ciekawych miejsc jest właśnie moje miasto Wrocław :)
Na progu lata wyłoniłam z niebytu nowe dyńptaki i swoim zwyczajem zabrałam je z sobą na łazęgi po moim mieście. Chodźcie  powłóczyć się z nami, na razie wirtualnie, ale jak wam się spodoba to może wakacyjne wiatry przywieją was do miasta rzek i mostów :)
W niedzielę pogoda zmienną była, zabrałam więc ze sobą jednego malutkiego dyńptaszka i powędrowaliśmy nad Odrę.
Kierujemy się na bulwar Dunikowskiego, który jakiś czas temu całkowicie się przeobraził. Niedawno zorganizowane zostało tam wspaniałe świetlno-muzyczne widowisko Slow nad Odrą.
Poniżej widok na Plac Dominikański, chmury niezwykle malownicze są, ale ich kolor i kształt daje do zrozumienia, że chyba nie utrzymają długo nagromadzonych w sobie kropli deszczu, ale nic to z cukru wszak nie jestem, a dyniaczek bezpiecznie ukryty w plecaczku :)

Słońce z chmurami bawiło się w chowanego, a właściwie to chmury starały się za wszelka cenę ukryć słońce.
Pęczniały, nadymały się i siniały z wysiłku.
Chmurowy galimatias, słonku jeszcze chwilami udaje się zrobić świetlne - a kuku.

Jesteśmy już na bulwarze Xawerego Dunikowskiego,
górka z prawej strony to Wzgórze Polskie.
Jeśli pójdziemy tam skąd idą ludzie, to dojdziemy do Mostu Pokoju.
Z tej strony chmury mają zupełną przewagę nad słońcem.
Tutaj jeszcze nie do końca...
Jeśli zaś pójdziemy za tymi młodymi ludźmi i ich balonem to dojdziemy do Mostu Piaskowego.
Wydostałam z plecaczka dyńptaszka, niech się trochę napatrzy na Wrocław, patrzcie razem z nim :)

Na wprost Ostrowia Tumskiego, powstał taki swoisty amfiteatr.
W tym miejscu można zejść aby bratając się z rzeką, po prostu posiedzieć sobie nad wodą.
Można także wejść na statek i popłynąć w spacerowy rejs.
Dyńptaszek zdumiony? Urzeczony?
- Odwróć się ptaszorku, za tobą w dali widać wyspę Piaskową,
znajdujące się tam budowle to Biblioteka Uniwersytecka
i kościół Najświętszej Marii Panny.
- Miałeś się przecież odwrócić.
-Zobacz po lewej stronie, w głębi za statkiem widać Most Tumski, przez który wchodzi się na Ostrów Tumski.
- Ech maluchu, maluchu ciągle nie patrzysz w odpowiednim kierunku!
 Za tobą wszak Ostrów Tumski,
Po lewej Katedra,
po prawej Kościół pod wezwaniem św. Krzyża.
- A nad tym chmurki? - To chyba jednak chmurzyska?
- No piękny ten Ostrów, ale mówię Ci będzie...lało!!!

-A...może nie będzie lało,
zobacz słoneczko jeszcze nie do końca daje za wygraną.
- Mówiem Ci te chmury som potwornie humorzaste, będzie lało!

- Zobacz, zobacz, tam tak fajnie zielono!
- Ta ścieżka wśród zieleni prowadzi na Wzgórze Polskie.
- Ech Mary cha cha, ja Ci mówię idzie burza, ino, ino ją widać i zaraz będzie ją słychać!
- Wiejmy!!!

Pomiędzy ciężkimi, ale rzadkimi kroplami przedostaliśmy się pod Panoramę Racławicką, dyńptaszek oczywiście w plecaczku :) Stojąc pod zadaszeniem, można się było napawać urodą letniego deszczu.

Taaaak chmura prawdę Ci powie, a co dopiero tyle chmur ;)
Jak widać leje.
Plumka sobie deszczyk, a raczej deszczysko,
no i pomrukuje burza.
Zobaczcie we Wrocławiu nawet deszcz wygląda pięknie!

Kiedyś słyszałam taką opinię, że jak na kałużach tworzą się bąble, to oznacza długotrwałe opady.
Hmmm...
Pada i grzmi, szybko szybko, trzeba znaleźć schronienie!

No i plumka i plumka...
Bąble na kałużach okazały się kiepskimi wróżbitami, deszcz ustał, wyszłam spod zadaszenia i z dyńptaszkiem w plecaczku powędrowałam do domu.
Zaś kilka dni przedtem musiałam załatwić coś w Urzędzie Miejskim, a dzień był pięknie słoneczny, zabrałam więc ze sobą dwa inne dyńptaki, aby połączyć pożyteczne z przyjemnym :)
Na Nowy Targ droga prowadzi przez Plac Społeczny, a tam, kwietna łączka i kto by to pomyślał, taż to sam środek miasta.
Wypuściłam z plecaka dyniaki, niech się napatrzą.


Bujna łąka w centrum miasta,
z tyłu widoczna estakada na placu Społecznym
- Ech Mary cha cha, ładnie tu!

- Ba łąkowe kwiateczki, pikne som!
- Aniebo takie błękitne.

Po opuszczeniu Urzędu podreptaliśmy na Plac Solny, gdzie pomiędzy kwietnymi kramami ukrywa się fontanna ze smokami.
Trochę wody dla ochłody :)

Wśród kwietnych kramów fontanna zwieńczona głowami smoków.  

-Tak, słoneczko praży, wiec trochę wody dla ochłody :)

- O jak fajnie bryzga!

- O, a teraz, jeszcze fajniej

Takie uczniowskie prawo, że końcówka roku szkolnego, to pora wycieczek.

- Ho ho ho, co ja widzę-smoki i jakie fajnie te bryzgi!
- E powtarzacie się.
- No, ale fajne te bryzgi!
- A może by tak skoczyć i wypluskać się?
- E eee hola, hola, co prawda wymyśliłam cię jako ptaka, ale na pewno nie wodnego!!!
- Po za tym idziemy dalej!
I poszliśmy w stronę Wzgórza Partyzantów.
Teren położony na przeciwko Wzgórza  także nam ostatnio wypiękniał. Ach te rabaty!!!
Przedtem były tulipany, potem wielgachne maki, teraz róże.

Na drugim planie, widoczne Wzgórze Partyzantów.

- Różyczki, tra la la la!
- Popatrzcie jak mi w nich do... hmm...dzioba!
- Różano, różowo-pomarańczowo, wonnie :)

- Przystojniak ze mnie, nie?

- O rety! Chyba zgubiłem się w tych różyczkach!

Dyńptaki i róże w tle, fajnie się komponują :)
Na dzisiaj koniec z dreptaniem z dyńptakami po Wrocławiu. Jednak, że lęgną się cały czas nowe, to wkrótce będzie pewnie jakaś nowa łazęga :)

-Ale, ale Mary cha cha, jakąż to datę dzisiaj mamy?
- No 22 . 06 . 2016
- 22 czerwiec powiadasz i co?
- No co i co? Aaaaaaaaaa chyba już wiem, tak to 22 . 06 . 2015 opublikowałam pierwszy wpis na tym blogu!!!

No, no, no, kto by to pomyślał, ROK cały jeden ROK piszę swojego bloga!
Rok temu wzięłam sobie na ambit i z dużą dozą determinacji zaczęłam poprzez ten blog do was gadać. Jakoś to mi chyba wychodzi bo statystyki pokazują, że zaglądacie tutaj. A nawet komentujecie i z komentarzy wynika, że Wam się podoba, no, no, no....

Ech 
„ Co ja robię tu ?
Co Ty tutaj robisz? ...”

No piszę tego bloga, piszę... Co prawda stwierdzenie, że piszę to spore nadużycie, bo jednak więcej pokazuję niż piszę. Od czasu do czasu, coś jakby wena mnie ponosi i wystukam jakisik dłuższy tekścik ;)

Śmichy chichy na bok, tera będzie całkiem poważnie!
Dziękuję Wam moi drodzy czytelnicy, że do mnie zaglądacie i komentujecie. Każdy sympatyczny komentarz uskrzydla, daje dobrą energię i takie cudowne ciepło koło tego...no...serca :)
Bardzo dla mnie ważnym "skutkiem ubocznym" prowadzenia bloga jest poznawanie Was w realu, a właściwie to nie skutek uboczny, a esencja posiadania swojego bloga. Dla mnie niezwykle istotne jest to, że komentarze zyskują twarz! 
O moich blogowych relacjach i spotkaniach w realu pisałam niejednokrotnie: TU, TU, TU, TUTU, TU, TU, TU, TU, TU. Nazbierało się trochę tych TUtów ;)

Dodatkowo moje blogowanie zaowocowało bardzo miłą i niezwykłą dla mnie relacją, to była twórcza współpraca z Kalipso. Stworzyłyśmy razem dwie powiastki: Jak słoneczny uśmiech złego Rudynia przegonił i Niedokończona baśń.

Prowadzenie bloga i wszystko co z tym związane, daje wiele radości :)
Dziękuję za to, że ze mną jesteście!!!

Makowe psisko dla Was :)

Trochę tematów gdzieś tam w zanadrzu jeszcze mam, no i cały czas coś tam tworzę, więc najprawdopodobniej, będę to tutaj prezentować przez następny rok :) Serdecznie zapraszam do czytania, oglądania i do komentowania :) No i może do spotkania w realu... :)