Luty znaczy srogi, przysłowie zaś mówi, idzie luty podkuj buty, a ja...wiosny poszłam szukać ;) No ale przecież mieszkam we Wrocławiu a to ponoć najcieplejsze miasto w Polsce :) Zdarzało się i tak, że żółciutkie kwiateczki ranniki, te co mają miejscówki na polance, za plecami Słowackiego, tego z pomnika, zakwitały nawet i w styczniu!
Tych ranników właśnie mi się zachciało i poszłam ich szukać :)
Co mnie tak naszło z tom wiosno, ano bo luty oddał nam słońce i...
zamarzył mi się koniec tej zimy ;)
Będąc w pobliżu, wdepnęłam więc na maniuni rekonesans do Parku Słowackiego.
Ja tu sobie roję o wiośnie, a w parku takie oto widoki.
No dobra to na pewno śnieg, ta kałuża jednakowoż jednoznacznie świadczy, że temperatury to jednak są dodatnie.
Może więc ta wiosna gdzieś się tu plącze?
Bo przecież to słońce takie przepyszne, echhhhh...
A jak niezwykle uroczo wdzięczą się do tego słońca platany!
Ooooooo!
Widzicie?
A jednak, znalazłam cuś jakby wiosennego?
To dereń zamierza zakwitnąć!!!
Hehehehehehehe, jest, jest, jest!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Rannik :)
Udało mi się znaleźć tylko tego jednego, ale przecież znalazłam, to dowód, że wiosna o nas nie zapomniała na pewno już niedługo PRZYJDZIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ech, niezwykle minimalistyczna ta wiosenna zapowiedź, dołożę więc do tego posta jeszcze co nieco.
Jednakowoż w innym temacie.
Będąc w Muzeum Etnograficznym na
wystawie Jana Koloczka, obejrzałam także wystawę "Piękno duszy metalu" kowala Ryszarda Mazura
Miałam bardzo mało czasu na obejrzenie tej wystawy, a była to ostatnia okazja aby ją zobaczyć, przeleciałam więc przez ekspozycję jako błyskawica, ale bardzo byłam zadowolona, że jednak zdążyłam :)
Skoro jestem przy plastycznym temacie to pokażę Wam jeszcze kilka moich ostatnich urobków ;)
Otóż okazuje się, że z okularów można zrobić nie tylko okularniki sówki, ale także...
Według mnie to samochód ;)
Zrobiłam go dla młodego, świeżo upieczonego kierowcy :)
Taka namiastka i obietnica na więcej.
Gwoli wyjaśnienia, to nie ja będę dawać więcej ;)
Zrobiłam także, z kamyków, taką kotowatą biżuteryję.
Kot zawieszka.
I kot broszka.
W broszce wymyśliłam sobie takie ciekawe rozwiązanie.
Agrafkę przykleiłam z boku tułowia, a dlatego tak...
bo po przypięciu broszki widoczna jest tylko dolna część agrafy, która jest kocim ogonem :)
Kocią biżuterię zrobiłam na
Bazarek Za Moimi Drzwiami, jeśli więc komuś kocury się podobają i ma ochotę po licytować to zapraszam :)
Jak na razie, nasz wrocławski luty nie jest srogi, to i ranników pewnie będzie więcej, będę ich wypatrywać i jakby co to dam Wam znać :)
Niech ta wiosna, wiosenka przybywa!!!