wtorek, 24 maja 2022

Tykwus Koronkowy Rozdęty, a także nieco oczarowań majowych :)

 Wiosna jak wiemy cuda czyni :)

W poprzednim poście tykwa przemieniła mi się w kwiat, a dziś...

Znowu będzie tykwa, ino przemieniona w takiego jakby ptaszora czy co? ;)


Dawno już, kupiłam wysuszoną tykwę.
Skusiła mnie jej wielkość i kształt, fantazyjnie wygięty taki.
Ten jej kształt miał duży potencjał, jednak jej naskórek nie wysuszył się idealnie. Znakomicie wysuszona tykwa ma całą gładką jakby wypolerowaną lśniącą powierzchnię, a ta miała rozległe matowe skazy. Nie chciałam jej malować. bo jej naturalny beżowy kolor z licznymi ciemniejszymi przebarwieniami podobał mi się.
A ponieważ wiedziałam już, że do tykwy świetnie pasują koronki, a takowe leżały pod ręką, więc ich użyłam do maskowania tych matowych skaz.
 
Z doklejanek i wyklejanek wyłonił się
Tykwus Koronkowy Rozdęty!
 
 
Do sesyi fotograficznej postanowił zapozować mi on na tle mojej kolekcji dzwonków :)
Skwapliwie z tego skorzystałam i jak zwykle nacykałam zdjęć mrowie a mrowie, które Wam obficie zaprezentuję ;)
Popatrzta więc!
 

 
Rozdęta tykwowa poczwara zaczęła powstawać od dołu.
Albowiem wpierw dokleiłam mu człapaki czyli nogi.
 
 
Zrobiłam je ze skóry na konstrukcji z drutu i okleiłam oczywiście koronką ;)

 
 Skoro postanowiłam że ptakopodobne będzie to rozdęte cuś, dorobiłam mu więc także skrzydła. Zrobione są one podobnie jak człapy, czyli skóra na drucianej konstrukcji oklejona koronką.
 
 
 
Ech ten Tykwus, usiłuje ukryć swoje oblicze pod skrzydłem?

 
 
 Czyżby to jakiś bidok mi wyszedł, a może nieśmiały?

Przyjrzyjmy mu się zatem dokładniej!

Zbliżenie...o gębusia mu się wyłania...

podnieśmy mu skrzydełko...

co to tak w gembie biało mu błyska?

 
Hehehehe to zębiska! ;)

 
A to ci dopiero!!! 
I rozbawiony jakiś taki, nie wygląda mi to na nieśmiały uśmiech ;)

 A to cwaniaczek, niewiniątko udaje!!!

Ani chybi knuje cosik;)


Knuje czy nie knuje?

Może należałoby się go bać?

Jednakoż bać się rozdętej tykwowej poczwary nie będziemy!!!

Co to to nie :)

 
Patrzcie jak okiem łypie!
Ani chybi zdziwiony, że nie daliśmy się nabrać :)


Łypie i łypie tymi oczyskami.
No i niech sobie łypie.


Może coś ciekawego wypatrzy?
W tej pozycji co prawda łatwo mu nie będzie cokolwiek wypatrzeć, ale kto go tam wie ;)

 Ja w maju wypatrzyłam piękne co nieco :)

 Najpiękniejsza to ta oto majowa tęcza nad moją kamienicą, dawno tak intensywnie tęczowej nie widziałam!!!


 Chmurzyska towarzyszyły jej niesamowite!


Tęcza niestety to ulotne zjawisko...

 

oooo...już się rozpłynęła...

 
Na niebo nad moją kamienicą wróciły jerzyki

więc jak w poprzednich sezonach

 

wgapiam się w nie i usiłuję robić im zdjęcia ;)
 

Ech...

"Bo a gdy wiosna buchnie majem 
Cały świat się majem staje..."
 
Zdjęcia pod światło, to lubię, bardzo lubię!!!
 
 
 
A szczególnie jeśli jest to złote światło wieczorne.
 

Swojskie może być także czarowne.

Ot po prostu buk.

A tu najzwyczajniejsze mniszkowe dmuchawce a w latarenki się zamieniły.

Zwyczajność w której piękno jest ukryte, trzeba tylko wnikliwie popatrzeć i zobaczyć!

Drzewa niezbędne do ziemskiego życia.

A są tacy ludzie którym one przeszkadzają!!!

No gdzie te ludziska mają oczy, aby nie zauważać takiego piękna!!!



Ten jawor

zagląda w okna, a właściwie to prawie wchodzi do mieszkań nowo wybudowanego, jeszcze nie zasiedlonego domu. Ciekawam bardzo na ile przyszli mieszkańcy będą z tego zadowoleni?

W poprzednim poście wymawiałam wiośnie, że ociąga się z kwitnieniem kasztanowców a przecież matury tuż tuż.

Najwyraźniej moja przymówka zmobilizowała wiosnę,

zwarła się w sobie

i kasztanowce zdążyły

akurat na rozpoczęcie matur.

Za moich szkolnych lat przestrzegano maturzystów, że skoro kwitną kasztanowce to już za późno na naukę!

Nie wszystkie kasztanowce w tym roku kwitły tak obficie jak ten na moich fotografiach.


A tu ciekawostka, liście kasztanowca jako motyw dekoracyjny nad bramą wejściową w zabytkowej kamienicy na ul. Podwale :)

Chcecie nie chcecie ale pokażę Wam jeszcze trochę kwiatów kasztanowca ;)

No bo mają one w tle ciekawe dekoracyjne motywy :)



To szkoła podstawowa na mojej ulicy.

 Kasztanowce już przekwitły.

Przekwita także i akacja. Zdjęcia które pokazuję robiłam tydzień temu.

 A właściwie akacja to nazwa potoczna rośliny zwanej robinią akacjową albo grochodrzewem akacjowym.

Mam związane z nią dziecięce wspomnienie :)

W dziecięctwie mym przez rodzinną wieś oćca mega przebiegała piaszczysta droga po której poruszały się tylko od czasu do czasu wozy ciągnięte przez konie, dlatego to nikt nie zabraniał dzieciom zabawy na niej.

Przy drodze tej rosły akacje, a my jadąc tam na letnisko zabieraliśmy ze sobą dmuchaną piłkę i bawiliśmy się nią na tej drodze w pobliżu tych akacji.

No a że robinia akacjowa ma ostre ciernie to los piłki był niewesoły ;)

 Czasowi się spieszy, było kwieciście majowo, jednakoż ino ino a maj się skończy, nastanie nam czerwiec i będzie bardziej owocnie niż kwiatowo, no ale po to te kwitnienia aby było owocnie ;)

I tak to pozachwycaliśmy się wiosną, a na koniec wrócimy jeszcze do Tykwusa :)

Łypiącego koronkowca rozdętego ustawiłam na szafie w przedpokoju obok Kamy Szek.

Stoją na tej szafie zaraz przy drzwiach wejściowych.

Bystre oczyska mają, niechże pilnują aby do mieszkania jakie złe licho się nie wślizło!!!