Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jarmark Bożonarodzeniowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jarmark Bożonarodzeniowy. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 22 grudnia 2019

Płoną izby drzewka blaskiem...

Płoną izby drzewka blaskiem,
pachnie świerkiem, grzybkiem, plackiem,
talie mężnie walczą z paskiem
i pucharów dźwięczy brzeg.
O, jak błogo w drzewka blaskach,
z łonem pełnym dum i ciasta,
tonąć w pieśniach i powiastkach,
co w zaciszu krążą strzech.
Nim więc zgasną drzewka blaski,
posłuchajcie opowiastki
o zdarzeniach pewnej gwiazdki,
które taki miały bieg…
[Jeremi Przybora, "Płoną izby drzewka blaskiem"]









Dwudziesty drugi. Dzień najkrótszy.
Noc tajemnicza się przybliża.
Zmarznięty cieślo w koźlim futrze,
Zdejmij siekierę i w drewutni
Niech się zawczasu ludzie smutni
Zakrzątną koło krzyża.
Zjawi się, zjawi niezwyczajnie.
Nawiedzi znowu świętą stajnię
Miłość w malutkim niemowlątku,
Podniesie swą wszechwładną rękę,
Dwutysiącletnią zacznie mękę
Powtarzać od początku.
Nadciągną króle z ciężkim złotem
I palić będą mu kadzidła,
By z Nazaretu na Golgotę
Szedł cuda czyniąc i by o tem
Szeptały pieśni, malowidła.
Wyjdzie pouczać między ucznie
Że prawda sponad jest zagłady,
Aż po ostatniej z nimi uczcie
Otoczą go żandarmskie włócznie
I pocałunek sprzeda zdrady.
Ojcze stolarzu, noc się zbliża,
Nad świętą stajnią gwiazda krzyża
I blask nad światem staje wielki.
Pośród wesela i okrzyków
Ty nie zapomnij czeladników
Przydatnych do ciesielki.
I gdy nadbiegnie pierwszy pasterz,
Przed stajnię wyjdź, zawołaj nas też,
Bo my o wszystkim dobrze wiemy.
Przy niemowlątku w nędznym żłobie
Klęczymy płacząc i przy Tobie
Pod blask, pod krzyż kolędujemy.
[Kazimierz Wierzyński, "Kolęda"]





Białe ściany. Wapnem bielone. 
Bije radość z świętych obrazków.
Wzory srebrniuteńkich koronek
szron na oknach ślicznie wygłaskał.
Bzy w okiściach. Listki paproci.
W izbie ciepło. Miło. Przytulnie.
Drwa trzaskają ogniem z komina.
Pies pod ławą z kotem się czuli.
Śnieg na dworze. Luty mróz. Zima.
Wniósł ją ojciec z siana brzemiączkiem.
Zapachniało siano łąkami.
Biały obrus pachnie krochmalem.
Biel opłatków jaśnieje na nim
w złotych paskach, w siwych, rumianych.
Cieszą się z nich aniołków buzie.
W rondlu postny zaskwierczał olej
– matka postne racuchy smaży.
Obok huczy garnków półkole,
pryska smakiem grzybów i warzyw.
Kłęby pary okap połyka.
Przy choince jazgot dzieciarni.
Starsza siostra wiesza łakocie.
Tu srebełko; tam lichtarz wprawi;
ówdzie piernik, strojony w złocień.
Zdobi całą w łańcuch kolorów.
Tak się staje śliczność. Odmiana.
W głos pulsuje rade powietrze.
Weseleją święci na ścianach.
Ściany białe i coraz bielsze.
Biały obrus. Opłatki białe.
Mroźny zachwyt okna oniemił.
Szron zaklęty w blaszki świetliste
różowieje, skrzy się i mieni
w bzów okiściach, w paproci listkach.
Na choince potop śliczności.
Ojciec twarz swą w dobroć wygłaskał.
Już opłatki matka rozwija.
Buzie dzieciąt – aniołki w blaskach.
Pierwsza gwiazda zabłysła. Wilia.
W imię Ojca i Syna!... Wilia!..
[Stanisław Młodożeniec, "Wilia"]



















Jest w moim kraju zwyczaj, że w dzień wigilijny, 
Przy wzejściu pierwszej gwiazdy wieczornej na niebie,
Ludzie gniazda wspólnego łamią chleb biblijny
Najtkliwsze przekazując uczucia w tym chlebie.
Ten biały kruchy opłatek, pszenna kruszyna chleba,
a symbol wielkich rzeczy, symbol pokoju i nieba.
Na ziemię w noc wtuloną, Bóg schodzi jak przed wiekami.
Braćmi się znowu poczyńmy, przebaczmy krzywdy, gdy trzeba.
Podzielmy się opłatkiem, chlebem pokoju i nieba.
[Cyprian Kamil Norwid, "Opłatek"]



Świeciła gwiazda na niebie,
Srebrna i staroświecka,
Świeciła wigilijnie,
Każdy zna ją od dziecka.
Zwisały z niej z wysoka
Długie, błyszczące promienie,
A każdy promień to było
Jedno świąteczne życzenie.
I przyszli – nie magowie
Już trochę postarzali –
Lecz wiejscy kolędnicy,
Zwyczajni chłopcy mali.
Chwycili za promienie
Jak w dzwonnicy za sznury,
Ażeby śliczna gwiazda
Nie uciekła do góry.
Chwycili w garść promienie,
Trzymają z całej siły,
I teraz w tym rzecz cała,
By się życzenia spełniły.
[Leopold Staff, "Gwiazda"]

https://culture.pl/pl/artykul/wigilia-w-polskiej-poezji

Tak właśnie, niech nam się spełnią życzenia, te pełne ciepła i życzliwości♥♥♥♥♥




środa, 6 grudnia 2017

Grudniowa skrząca się iluzja.

Po wyjącym listopadzie, mamy już grudzień. Jaki on jest ten grudzień? No cóż, hmm... jak u nas to taki jak i listopad, czyli mokro i ciemno. Słonecznego światła, takiego które daje energię, ani nawet na lekarstwo, powędrowałam więc na Rynek, na Jarmark Bożonarodzeniowy, po światło magiczne...
A tam aże lśni i skrzy się!!!




 Wszystkich czytelników, którzy mają w sobie srokowe upodobania do świecidełek, zapraszam na około Bożonarodzeniowy roziskrzony post :)
Zacznę od choinki wyniośle konkurującej z wrocławskim Ratuszem.




Tylko hmm...choinka to, czy jednak nie choinka i czy to TO ładne jest, czy jednak ohydne, zdania są skrajnie podzielone, jednak chyba tyle samo jest zachwyconych, co mocno zdegustowanych.


Jakkolwiek byśmy to nazwali, choinką, czy stroikiem w kształcie stożka, to mojej wewnętrznej sroce siem TO podoba ;)

No bo czy nie pięknie skrzy się? :)


Jako, że przyszłam tutaj po magiczne światełka, to nastawiłam odpowiednio aparat i zaczęłam łowy :)


Zoom pracował na pełnych obrotach, nie zawsze nadążając z wyostrzeniem obrazu, jednakoż takie rozmyte światełka, mają jakby jeszcze więcej magi :)







Jakiem detalistka, musiałam oczywiście obstrykać to choinkopodobne cacko dokumentnie i pod różnym kątem ;)


A detale mnie urzekały!!!





Piękno odbite!

Bombkowy mój autoportret ;)




Moja wewnętrzna sroka, aże drgała z zachwytu!!!








Notom się pozachwycała tym bombkowo-bombowym stożkiem, należało ruszyć dalej, ino, że ta chmara luda co to się zlazła na Kiermasz, bardzo utrudniała pomykanie w którymkolwiek kierunku.


Wybrałam więc drogę zaplecków, zachwycając się oświetloną urodą Ratusza!


Rzadko chodzę tak na wprost ratuszowej wieży, zazwyczaj pomykam boczkiem.
No więc idąc tak na wprost, zadarłam głowę do góry i postanowiłam zoomem aparatu zajrzeć pod zwieńczenie wieży.

I odkryłam takie ciekawe szczegóły.
Jest dzwon, nigdy nie słyszałam brzmienia tego dzwonu, więc nawet nie wiedziałam,
że takowy tutaj jest.
A pięterko wyżej takie fajne słońce.

A Fredro siedzi sobie w tym morzu światełek i świeci blaskiem odbitym, a może to światełka czerpią energię od komediopisarza?




Naokoło mnie skrzy się i nawet jakieś lampowe słońca świecą na całkiem ciemnym już niebie.




Lampowe słońca świecą także na niewielkiej estradzie, przygotowanej na Placu Gołębim dla Mikołaja. To jeszcze nie 6 grudzień, ale za to przed Mikołajkowy weekend, więc na wrocławski Rynek, ma niezadługo przybyć zaprzęg z Laponii.


Na estradzie zapaliło się jeszcze więcej lampowych słoneczek i bałwanek pomachuje i czeka...


...czekają także ludziska, przy okazji podziwiając twór choinkoprawdopodobny, jak ta pani widoczna pośrodku zdjęcia.


A z Mikołajem, tym od prezentów, było tak:
Chcąc się przedostać do choinki nie przedzierając się przez tłumy, poszłam sobie Sukiennicami i tam pod Radą Miejską odkryłam cuś takiego!



Tak właśnie, były to sanie Mikołaja.
Skoro w tym miejscu są sanie to pewnie będzie tu i Mikołaj...
Jak już obfotografowałam choinkę i te różne światełka, to akuratnie zrobiła się Mikołajowa godzina, poczłapałam więc do miejsca, gdzie czekały sanie, aby trochę po podglądać.
I w ten sposób trafił mi się nieoficjalny spektakl bez tłumów gapiów, przynajmniej na początku ;)


Mikołaj i jego orszak "stwarzali się" w Sukiennicowej knajpce, na oczach przypadkowych gapiów.


Jak przybyłam to jeden Anioł był już "stworzony", a reszta orszaku jeszcze mozolnie się przeobrażała.


Najbardziej mozolnie to miał drugi anioł, bo...


on, taki "wyrośnięty" musiał wyjść przez drzwi, nie przewidziane na jego rozmiar :)



Skrzydła drugiego anioła materializowały się na zewnątrz :)




Mikołajowy orszak powoli zaczyna szykować się do drogi.


Ooooooooooooo!!!!!!!!!!!!!!!!! Już jest ON!!!!!
Mikołaj :)


 Wita się z gapiami, których jest coraz więcej.


Renifer Rudolf już jest i Czerwony nosek też, zaprzęg wyrusza więc w drogę.












Nie podążyłam za orszakiem bo, uznałam, że to co zobaczyłam zaspakaja mój "mikołajowy głód", oddaliłam się więc w odwrotnym kierunku ;)




Ogarniam wzrokiem jarmarkowy szeroki plan, Ratusz pośród morza światełek wygląda dostojnie jak żaglowiec na roziskrzonych blaskiem słońca falach!
Pora wracać do domu.


Świetliste wyjście ze świata iluzji.


Trzeba się jeszcze napatrzeć i wpatrzyć te skrzenia w siebie.


Jeśli już muszą być długie grudniowe wieczory to niechże będą choć trochę magiczne.


Taki potężny haust iluzji, jak ja to lubię!!!
Pewnie niektórzy zakrzykną: To mamienie się, bo przecież życie okrutne jest i złe! No tak, bywa właśnie takie, dlatego trzeba od czasu do czasu to życie zaczarować. Mamię się więc tymczasem, tak do wypęku i jest mi tak dobrze z tym mamieniem! :) A potem wracam do takiej sobie rzeczywistości, czy jest mi łatwiej, no... na pewno jestem w niej krócej o ten czas spędzony w skrzącej się iluzji ;)