Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wyobraźnia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wyobraźnia. Pokaż wszystkie posty

sobota, 3 listopada 2018

Uroda rzeczy niepotrzebnych, pestkowce.

Owoce, każdy z nas wie co to takiego. Zajadamy się nimi z wielkim smakiem. Jednak powszechnie wiadomo, że nie cały owoc nadaje się do zjedzenia. Bo natenprzykład taka pestka przeważnie jadalna nie jest. Pestki więc jako rzeczy niepotrzebne, najczęściej lądują w koszu na śmieci.
Jednakowoż warto tym pestkom dokładnie się przyjrzeć, bo one urodziwe bywają!
Pewnie nikogo nie zdziwi, że ja nie wyrzucam pestek ;) No dobra niektóre wyrzucam, ale nie wszystkie.
Albowiem robię im selekcję i te które mają urodowy potencjał lądują w moich przydasiach. Na te pestki to jestem taka pazerna, że przygarniam także cudze ;)
Tak się składa, że ja nie jadam awokado, nie wiem czy można zakwalifikować go jako owoc, ale jego pestka, szczególnie po wyschnięciu ma niezwykły potencjał. Awokado jada rodzina mojej koleżanki, więc uwalniam ich od przymusu wyrzucania tych pestek. Znacznie rzadziej niestety jadają oni owoce mango, dlaczego niestety, albowiem pestki mango są niezwykłej urody. Trochę kłopotliwe jest to, że pestka niełatwo odchodzi od miąższu i trzeba ją starannie oczyścić, ale warto zadać sobie ten trud!!!

Jakie możliwości kryją się w mangowej pestce widać na zdjęciu niżej.
Prawda, że sympatyczny strachor wyszedł? :)
Korpus dziwadła zrobiłam z pestki mango właśnie! Pyszczek zaś zrobiony jest też z pestki, to w środku płaskich brzoskwiń tkwi takie cudo :) Oczy to malutkie żołędzie, uszy zaś to łuski pistacji.
Strachora tego zrobiłam kilka lat temu, nie ma on porządnej sesji zdjęciowej i już mu takiej nie zrobię, albowiem wylicytowała go Kalipso przy okazji akcji Orszulki.
Prawda, że warto dać szansę rzeczom niepotrzebnym? :)
No i już wiecie dlaczego w tytule jest mowa o pestkowcach :)


Tak o pestkowcach, bo zrobiłam następne!
Tak się złożyło, że całkiem niedawno dostałam od koleżanki pestkowy zapasik, pośród kilkunastu pestek awokado były trzy pestki mango.
Mangowe pestki rzadko są takie mocno kosmate, dwie z tych dostanych ostatnio takie właśnie były.
Zanęcona ich urodą, położyłam je na biurku, a one...kusiły, kusiły, kusiły...
I wykusiły takie oto zwierzaczki! :)


Hehehehehehehe przystojne co? ;)
Pewnie niektórych zastanawia, po co tracić czas na tworzenie takiego ni to ni sio. Ten czas można by przecież poświęcić na jakąś piękną i na dodatek wiekopomną pracę.


Hmmmm...dlaczego?
Właśnie dlatego, że te pestki tak kusiły!!!


Taki pestkowiec to tak jak czaplik wyzwanie dla wyobraźni.
Z tym wyzwaniem i wyobraźnią to trochę tak, że jak mam już serdecznie dosyć tej przyziemnej prozy życia, co to drze japę, to przysiadam przy biurku i się szwendam po zakamarkach wyobraźni mej ;)


Przypatrzmy się co wspomogło moją wyobraźnię.
Jako już napisałam miałam dwie fajowsko kosmate pestki mango, miałam także świeże pestki awokado, które są jasne i miękkie.
Nacięłam taką miękką pestkę awokado i wcisnęłam w to nacięcie, pestkę mango. Takim to sposobem otrzymałam tułów i łepek zwierzaczka, podobnie zrobiłam z drugim. Odłożyłam na jakiś czas, a w tym czasie schły sobie pestki awokado, po wyschnięciu są bardzo ciemne i twarde.


Wiadoma rzecz, że zwierzaczki muszą mieć nogi.
Hmmm...z czego?
Chyba wszyscy moi czytelnicy znają moje okularniki, ba wielu z Was obdarowało mnie swoimi okularami.
A okulary współczesne, coby miały jak trzymać się na naszych nosach, muszą chwycić się naszych uszu, robią to za pomocą zauszników. Ponieważ te zauszniki są bardzo fajne, to oczywiście szkoda mi je wrzucić po prostu do kosza.. Przeczuwałam, że wcześniej czy później uda mi się wykorzystać ich potencjał.



I oto są nóżki dla pestkowców!!! Prawda, że pasują? :) Ogonki też z nauszników.


Wpierw skończony był pestkowiec żubropodobny, dlatego to on dostąpił przyjemności jesiennego spaceru ze mną ;)






Chodźcie z nami po jeszcze trochę jesiennych kolorów, bo niedługo już ich nie będzie...


Idziemy sobie obok wrocławskiej fosy.


Po lewej stronie ulica Podwale, po prawej zaś Wzgórze Partyzantów.


Zabawa głębią ostrości.
Woda zaś jak to woda, niezwykle fotogeniczna jest.











Za pestkowcem majaczy kościół pw św.  Marii Magdaleny.


Doszliśmy do rynku, a tam wypatrzyłam takie fajne cuś!!!


Zwierciadła baloników.
W których w niezwykły sposób odbijał się Rynek!!!


Przyjrzyjcie się uważnie tym odbiciom, bo one magiczne są!!! ;)




W Rynku zatrzymaliśmy się dłużej na fontannową sesyjkę :)
Bo woda jak napisałam wyżej, niezwykle fotogeniczna jest!
















No to jeszcze jedna woda, w fontannie chłopca z łabędziem, w parku Staromiejskim




A woda? Niezwykle fotogeniczna jest, rzecz to oczywista :) Przynajmniej dla mnie ;)


Jeśli zaś wzbogaci się ją o takie psychodeliczne kolorki...


To już pełny odlot!!!








Karuzela...życia?


Bo w kalendarzu mamy już listopad!!!!
Niech nam...lekki będzie :)))

Przyglądajcie się rzeczom niepotrzebnym, bo one takie często są tylko z pozoru, a pozory wiadoma rzecz, mylą :)


środa, 21 marca 2018

3. Okularniki-okularowe sowiaste ptaszyska i...wiosna.

No to mamy wiosnę!!!
Gdzie?
No bez wątpienia w kalendarzu ;)
Dzisiaj, znaczy się 21 marca o godzinie 6,00, za moim oknem, świat wyglądał tak:


Znaczy się całkiem przyjemnie zapowiadał się dzień! Przymknęłam oczy jeszcze na krzynkę i przyśniły mi się powracające...jaskółki. Przelatywały i przelatywały koło mnie olbrzymią chmarą, usiłowałam im robić zdjęcia, ale oślepiało mnie słońce. Ocknęłam się z drzemki, otworzyłam oczy i...oślepiło mnie słońce!!! ;)
I to słoneczko tak sobie fajnie świeciło, od czasu do czasu jakaś chmureczka przetarła mu liczko. Po porannej domowej bieganinie, udało mi się urwać z domu aby zobaczyć co ta wiosna z sobą przynosi.
Zabrałam ze sobą jednego ze swoich okularników.
Dlaczego akurat z okularnikiem do wiosny?
Ano ptaszysko to jest, a wiosna to między innymi pora ptaków. Świergolą, pitygrylą, aże się człowiekowi radośnie na duszy robi. I przecież śniły mi się dzisiaj jaskółki :)

Moje okularniki co prawda nie świergolą, no ale co z tego? Niewątpliwie przypominają ptaki ;)
Co to Okularnik i skąd się wziął?
Poprzednio pisałam o Agatkach i o Agatkach-patrzałkach. a że w moich szufladach leżakowały sobie okulary o ładnych oprawkach, to szkoda mi było wykorzystać tylko ich szkła, trzeba było wymyślić coś na całość.
I...wymyśliłam, okularowe stwory przypominające ptaszory. Córka Elaji nazwała je sówkami :)

Taką sówkę-okularnika zabrałam ze sobą na wiosenny króciutką przebieżkę :)




 Jak widać na obrazkach, zaczyna się zielenić :)


 Jest oczywiście wiosenna klasyka :)




 Jest także i...śnieg, niestety.
Nie było go u nas całą zimę, bo nasza tegoroczna zima, zapadła sobie była w...sen zimowy...chyba...
No a jak wiosenka zaczęła wysyłać sygnały, że teraz jej kolej, to obudziła tym naszą zimę, a ta rozespana i przez to wściekła, zaczęła się mrozić i ciepać śnieżnym puchem.


Zimowo-wiosenne przepychanki nie są nam obce, przeczekamy, ciesząc się gdy wiosna będzie górą i zaciskając zęby, gdy znowu przygniecie ją zima. Takie to uroki naszego klimatu ;)
Zima z ociąganiem, czy bez musi odejść i nastanie nam...
WIOSNA RADOSNA!!!

Wypowiedziałam się na temat wiosny, to teraz pora na szczegóły o Okularnikach :)
 Ten spacerujący ze mną powstał z zabytkowych okularów. Kupiłam je na giełdzie staroci, jeszcze przed wymyśleniem okularowych sówek, dlatego, że miały...potencjał ;)


1.
Wpierw sówki powstawały z okularów metalowych, ponieważ stosunkowo łatwo nagiąć ich kształt dopasowując do kształtu agatu. A skrzydełka przytrzymujące okulary na nosie, po odpowiednim wygięciu stają się...oczami :) 

2.

3.
Potem okazało się, że z tych niemetalowych, też wychodzą całkiem udane sówki :)

4.


Okularniki najczęściej siedzą sobie na gałązkach

5.
A agaty z których powstały, jak to przeźroczyste agaty mają w zwyczaju, wrażliwe są na magię światła :)



6.

7.







8.





9.






10.





11.

12.





13.






Nie wszystkie okularniki siedzą na gałązkach. Moja bratanica wolała takiego nie dopowiedzianego :)

14.











Powstał także, taki okularnikowy świecznik :)

15.





16.





17.
Ten prezentowany na końcu Okularnik, był pierwotnie...fioletowym pajacykiem, jednym z pierwszych agatków jakie zrobiłam. Wisiał sobie kilka lat na kuchennym południowym oknie i słońce dzień za dniem...kradło mu kolor. Jak już ten kolor z niego uciekł, to powstało takie duże sowisko ;)
O agatach warto wiedzieć, że część z nich jest sztucznie barwiona. Naturalny ich kolor to brązy, beże. Fiolet, niebieski, biskupi róż, to kolory sztuczne i agaty o takich kolorach, wystawione na silne słoneczne promienie, odbarwiają się. Jednak mniej intensywne światło nie pozbawia je koloru.

18


Zrobiłam ten okularnikowy przegląd i ze zdumieniem stwierdzam, że sporo ich :) Większość z nich powędrowała w świat...

I taka to historyja przeźroczystych agatowych plastrów, samych w sobie bardzo ładnych, które jednak wzbogacone o rzeczy właściwie nikomu już niepotrzebne, stają się jeszcze bardziej interesujące :)))

Życzę wszystkim, aby wiosna była coraz bardziej widoczna wokół nas, a zima przestała się już kramarzyć :)))