czwartek, 29 października 2015

Dynie, dyńki, dynieczki czyli jeszcze słów kilka o 12 Dolnośląskim Festiwalu Dyni

Zbliża się Halloween, symbolem tego święta, między innymi jest dynia. Dynie, szczególnie te ozdobne, polubiłam o wiele wcześniej, niż święto to stało się popularne w Polsce. Pisząc polubiłam nie mam na myśli ich smaku , ale ich piękno. To ich fantazyjne kształty, jak już pewnie wiecie, skłoniły mnie do stworzenia "dyniaków" ;)
Niedawno pisałam o moim udziale w tegorocznym Festiwalu Dyni, można o tym poczytać TU. W tym poście natomiast głównie pokażę Wam, jakie cudaczne dynie udało mi się wyszperać wśród tej orgii niezwykłości :))
Gdy urządziłam już swoją wystawę, to od razu poleciałam zapolować na dynie ;) Zależało mi na wyszukaniu tych o najbardziej oryginalnych kształtach. Zabrałam ze sobą Płońdynia i wyruszyłam na poszukiwania pani u której kupiłam dynię z której został zrobiony :) Odnalazłam panią bez trudu, pochwaliłam się swoim cudakiem, zaowocowało to tym, że ona i jej towarzysz pomogli mi w wyszukiwaniu cudacznych dyń. Najbardziej oryginalną wyszukał mi partner hodowczyni i przy okazji uchylił mały rąbeczek tajemnicy ich fantazyjnych kształtów. Okazuje się, że ludzie je w jakich mechaniczny sposób kształtują, może obwiązują je sznurkami?
Za pierwszym podejściem, u wyżej wspomnianych hodowców,  kupiłam 8 dużych dyń, nie mogłam się powstrzymać wiedząc, że tym razem nie będę musiała ich tachać na własnym grzbiecie ;) Potem jeszcze kilka razy troszku pobuszowałam po stoiskach, ale kupowałam już tylko małe dynie. Donosiłam, donosiłam i uzbierało mi się tego urobku tak z kilkanaście kilo ;) Zanabyte cudeńka leżały sobie na ławce i byli tacy co mieli zamiar je ode mnie kupować, a jedna pani zarzuciła mi że zabrałam kupującym wszystkie najciekawsze ;)
Pisząc o dyniach pierwszy raz, wspominałam że je wieszam, a one dekorując mi pokój, równocześnie schną.
Przygotowania do wystawy spowodowały, że spiętrzyło mi się wiele domowych spraw, dlatego z braku czasu dynie fotografowałam już po ich podwieszeniu, a że większość drobnicy wisi wysoko, to na zdjęciach nie widać ich szczegółowo. Zbliżenia zrobiłam dużym dyniom, mam nadzieję że niejeden kształt was zadziwi i zachwyci :))
Oto one moje najcudaczniejsze :)))

Tak w ogólnym zarysie wygląda góra mojej dyniowej kompozycji.
U góry podwiesiłam przeważnie drobnice.

Tutaj małe zbliżenie, jednej strony.

I jeszcze bliżej.
Zwróćcie uwagę na tą dużą zieloną.

Właśnie na nią, to jedna z ciekawszych :)

To średnia dynia, po niej widać że już zaczyna schnąć.
Tegoroczny upalny sierpień spowodował ze dynie szybko wysychają.


Ta ma fajny ryjek, jest zdrewniały i wgłębiony, to znak że dynia szybko wyschnie.
Te plamki, jakby otarcia, to znak że już zaczął się ten proces.

Tu druga strona góry i widoczna jest dynia którą najbardziej jestem oczarowana,  :)


Tak to właśnie ta, to ją wyszukał mi towarzysz hodowczyni, o czym wspomniałam wyżej.  :)) 

Ta też niczegowata ;)
Obie z koleżanką orzekłyśmy, że przypomina nam pingwina.
Córka koleżanki ma małego fijoła na punkcie pingwinów :))


Do łańcucha przyczepiłam łabędzopodobne..

Aaaaaaaa tutaj największe okaaaaaaaaaaazy ;)))
Podwieszone są na dość solidnym bambusie, bo w sumie ważą chyba około 10 kilogramów .
Pewnie macie wątpliwości czy wyschną ?
Doświadczenie mi mówi, że powinny, a jak będzie zobaczymy :))

Tutaj, słoneczko zagląda żeby je zobaczyć i letko je przyćmiło ;)))

Promyki słoneczne pokazują która im się najbardziej podoba :))
Prawda że pikna :)))

To zroślak, czyli dwie w jednej :)

Ta jest bardzo ciężka, ale można wyczuć że ma grubą tkankę włóknistą, powinna wyschnąć.

To najdłuższy okaz w mojej nowej kolekcji :)))

A ta, bardzo się podobała samej hodowczyni,
więc jej zrobiłam przyjemność i ją kupiłam ;)

I na koniec, dynia podobna trochę do Płońdynia.
Dolnośląski Festiwal Dyni organizowany jest na terenie wrocławskiego ogrodu botanicznego i organizowany przez ogród botaniczny, co nie zawsze jest jednoznaczne, bo na niektóre imprezy ogród udostępnia teren, a organizatorem jest ktoś inny. Teren ogrodu na Festiwalu Dyni jest udostępniony wystawcom za darmo. Organizatorzy proszą o sponsorowanie imprezy, ale nie jest to obowiązkowe. Obowiązkowe natomiast jest przygotowanie dwóch rzeczy ze swojej oferty, na nagrody dla zwycięzców licznych konkursów zorganizowanych na wystawie.
Ja wykonałam specjalnie na ten cel dwa dyniaki : Gruszdynia i Łabdynia .
Zabrałam je ze sobą do Parku Wschodniego i tam zrobiłam im sesyjkę :))
Oto Gruszdyń!

Jestem taki sobie słoneczny stwór :)))


-Podoba mi się w tym parku, pięknie jest :)



Musicie przyznać, że fotogeniczny, mały urwipołeć ;)

-Ha, a może by tak coś zmalować ?
I Łabdyń

To najmniej pracochłonny "dyniak" jakiego zrobiłam.
Jak już ujrzałam tego łabędzia w tej dyni, to wystarczyło tylko trochę go uzupełnić.  

On ten łabędź, troskliwie dba o swoje piórka :)))

A tutaj tęsknie wzdycha, bo chciałby sobie popływać ;)
Z tyłu widoczna jest odnoga Oławy, która okala Park Wschodni sprawiając że park jest wyspą.
Prezentacja moich tegorocznych cudaczków skończona, teraz muszę poczekać żeby wyschły, a dopóki tego nie zrobią, będę cieszyć się ich pięknymi kolorami :))) A potem to one będą musiały poczekać na moją wenę ;))) Mam już sporo takich które czekają :))



piątek, 23 października 2015

Agatki starsze rodzeństwo Okularników

Niedawno pokazywałam Wam agatowych Okularników, ale to Agatki powstały pierwsze. A powstały podobnie jak Muszlaki, z potrzeby wyeksponowania piękna, aby się nie marnowało leżąc w szufladzie. Bo pierw była fascynacja przeźroczystym plastrem agatu. Oglądany pod światło, zmieniał swój wygląd jak kopciuszek, dotknięty czarodziejską różdżką. Aby wydobyć z nich tą czarowną barwę i fakturę zaczęłam tworzyć naokienne Agatki.
Jeden z moich pierwszych agatów, którego urok skłonił mnie do stworzenia Agatków.

Ten agatowy ptaszor Agatek, biega już tak sobie po moim oknie od lat,
dlatego też był bardzo często fotografowany, na zmieniającym się za oknem tle.

Na tym zdjęciu dokładnie widać, że agatowy ptaszor przymocowany jest do szyby przy pomocy przyssawek,
aby przyssawki lepiej trzymały przecieram je alkoholem. 

Całe niebo bitej śmietany ;)
Wrocławską giełdę minerałów odkryłam dla siebie chyba ze 20 lat temu, od tej pory bywam na niej dość regularnie i najbardziej na niej kusiły mnie zawsze agatowe plastry. Dlatego leżało ich trochę w mojej szufladzie. Po wykrystalizowaniu się w mojej głowie Agatków, zaczęłam je tworzyć dość regularnie.
Gięcie drutu zastępuje mi rysowanie, wole rysować drutem niż ołówkiem :) Łatwiej robić mi poprawki wyginając inaczej drut, niż w przypadku ołówka używać gumki.
Powstały więc kotki, a kotki łazęgowate są, wywędrowały więc z mojego domu :)))

Ten łaciaty agat, taki kotkowaty jest ;))
Tworząc jego główkę nie pomyślałam jeszcze o soczewkach okularowych.

Kot marzyciel z głową w chmurach, zakotwiczył się u kociolubnej blogowej koleżanki :)))
To kociurzysko zaś zawędrowało ze mną w okolice Ostrowia Tumskiego
i tak rozsmakowało się w wędrówkach,
że powędrowało dalej, do następnej blogowej koleżanki :)))
Ten jeżykopodobny osobnik brał udział w licytacji na rzecz Tymianków
i.......zaginął w czeluściach poczty, w trakcie wędrówki do odbiorcy.
Jako ze został wysłany przesyłką poleconą, poczta wypłaciła odszkodowanie.

Tutaj jeżyk sczerniały z żałości ;)

Z bardzo ciekawego agatu zrobiłam coś komaropodobnego,
Trochę martwi się on, że może nikt go nie zechce.
Powiem Wam jednak że to komar nie komarzyca, wiec jeśli by ktoś na niego reflektował,
to jest gotów ode mnie odfrunąć :)))
Zobaczcie tylko jak wdzięcznie prezentuje się pomiędzy chmurkami :)

Ten płomienny agat przemienił się w ptaszora, który lepiej biega niż fruwa, nogi są wszak równie dobre do przemieszczania się jak skrzydła, więc gdyby ktoś zechciał, może pobiec do niego :)

Myk, kot nad koty, pilnuje moich tworachów co by za nadto nie brykały ;)

Ten ślimak też z chęcią by się do kogoś wybrał :)))

Na tym zdjęciu też widać że Agatek wisi na przyssawce, ta przyssawka jest z haczykiem.

W kierunku słońca..


Taka sobie kaczka z dwóch agatów. Nie wiem może ona jest i dziwaczka, ale w zająca się nie przemieni ;))
Tu słoneczko ją rozpromieniło :)

A tutaj bardziej stonowana i stateczna, ale jej nożyny aż się rwą aby do kogoś potuptać :)))


Pomyślałam sobie, że jeśli światło słoneczne dodaje uroku moim Agatkom , to płomień świecy także spełni podobną rolę, dlatego z kilku Agatków zrobiłam świeczniki.

Zobaczcie jak agatowy skrzat, przymocowany do kieliszka w którym można umieścić świeczkę do podgrzewania, różnie wygląda w zależności od źródła światła które go oświetla.

Tu skrzacik oświetlony przez słońce
A tutaj tylko małą latarenką na baterie.

A tutaj oprócz latarenki na baterie, obok świeci się lampka elektryczna.
A tutaj strumień światła elektrycznego skierowany bezpośrednio na skrzaci świecznik. 
Agatowego świecznikowego kwiatka sfotografowałam w podobnym oświetleniu co skrzata.






Jeszcze jeden kwiat - świecznik, ale inaczej umocowany. Tym razem dużego agatowego kwiatka przymocowałam do kamiennego świecznika.





Myk, mój pomagier czujny jak zawsze, przecież mógłby ktoś przyjść i mi przeszkodzić,
a on do tego na pewno nie dopuści ;)


Oświetlenie takie, śmakie i jeszcze inne, może kogoś to znudziło, ale.. ja lubię bawić się światłem, a na tych zdjęciach widać jak światło i jego rodzaj zmienia wygląd przedmiotów :)

Biżuterię robię rzadko, bo noszę ja bardzo okazjonalnie, dlatego też biżuteryjnego agatowego ptaka zawieszkę, zostawiłam na deser ;) Zrobiłam go sobie na wesele mojej bratanicy.
Była jeszcze agatowa broszka kot, ale ona sprzedała się na Festiwalu Dyni i okazuje się że nie mam jej zdjęcia.

Ptaszek zawieszonego miałam na srebrnym łańcuszku.

Niektóre Agatki jak wskazują podpisy pod zdjęciami, są gotowe na wędrówkę do innych domów. Mania tworzenia sprawiła, że trochę ich jest ukrytych w różnych zakamarkach, gdzie nie dociera światło, one zaś jak pokazałam wyżej, zostały stworzone dla światła :)) Gdy rozejdą się po ludziach przyczynią się także do podniesienia mojej stopy życiowej, która to, ta stopa, zaczyna schodzić do podziemia ;)))

Stworzyłam zakładkę(jak opublikuję to zobaczę czy działa heheh) PREZENTowo. W zakładce będę zamieszczać te prace, które jestem gotowa wypuścić w świat. Na razie znajdują się tam Agatki, ale będą też inne prace. W najbliższym czasie mam zamiar zrobić kilka agatowych ptaszorów Patrzałków i trafią one do PREZENTowa.
Październik się już powoli kończy, za chwilę listopad, a na początku grudnia Mikołajki, może więc w PREZENTowie znajdziecie coś odpowiedniego na tą okazję :))
Zapraszam zatem do PREZENTowa :))
PREZENTowo, do PREZENTowa, o PREZENTowie, to tak żeby się Wam utrwaliło, mam nadzieję że nie będziecie żałować :)))

Przykro mi ale PREZENTowo nie chce działać, znaczy się zrobiłam nie tak, muszę zaciągnąć języka.
Przepraszam :)
Jest, jest, jest działa, Kalipso ozłocę Cię♥ dzięki:****

Proszę państwa zapraszam do PREZENTowa !!!!!