Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kormorany. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kormorany. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 4 lutego 2021

Apetyt na życie i...fobie.

 Przez ostatnie lata wyhodowałam sobie kilka całkiem dorodnych fobii, a właściwie to bestie same do mnie przylazły. A zakradały się boczkiem, boczkiem, na paluszkach już od kilkunastu lat. Związane są z upierdliwościami zdrowotnymi które pozostały mi w spadku po terapiach nowotworowych.
Te fobiaste bestie utrudniają mi wyjście z domu!!!
Jeszcze przed remontem ciekawość świata była silniejsza od fobii, upychałam je w zakamarkach mego jestestwa,  chwytałam za aparat i szłam łazikować.
Jednakoż  2020 rok tak mi dokopał, że skurczyłam się w sobie, a razem ze mną i te zakamarki w które upychałam moje strachy.
 
Przyszedł Nowy Rok 2021, wszyscy życzyliśmy sobie, aby był lepszy od poprzedniego!
A co on na to?
Pod koniec stycznia zabiera nam Ewę, naszą blogową koleżankę, w sposób szczególny związaną z kurencjami które kokoszą się na grzędach w  Pastelowym Kurniku.
 

 Ewa była pasjonatką łazęgowania, niestrudzenie przemierzała zakątki Krakowa, a wszystko co ciekawe chwytała w kadry aparatu fotograficznego. Od jakiegoś czasu wędrówki Ewy były coraz krótsze bo podstępna choroba po cichutku zabierała jej siły, aż nagle szast prast  zabrała także i Ewę!
W piątek 29 stycznia był jej pogrzeb. W dniu tego ostatecznego ziemskiego pożegnania postanowiłam złowić dla niej jakąś fotograficzną ciekawostkę. Wiedziałam że w moją bliską okolicę przypałętały się kormorany, zebrałam się więc w sobie, stłamsiłam trochu te moje fobie i poczłapałam nad Oławę.
Ewuś te kormorany dla Ciebie!!!
 
 
Oto Oława. 
Tam w głębi kadru wpływa do Odry.
A to zabytkowy most Oławski.
 



 I właśnie tu gdzieś powinny być te kormorany. 
Niestety jak doczłapałam do mostu na wodzie żadnego nie dostrzegłam. 
Po chwili jednak jeden przeleciał nade mną.
O!!! obiecująco jest.
 
 
 
 Postanowiłam poczekać
 
 
 
 W międzyczasie przyleciała modraszka.
 
 
 
 Są, są, są i kormorany!

 
 
 
 

Wylądowały trzy.
 
 
 
 
 

 
 

 A przyleciały tutaj oczywiście na wyżerkę ;) 

 
 
 O kuperek widać

 

 A tutaj widać już tylko kręgi na wodzie, kormoran zanurkował.
 
 
 
 Hmmmm
 
 
okazuje się, że one nie są wcale takie całkiem czarne.








Poszybowały, pewnie nad Odrę, bo Wrocławianie tam także je widują.

 
 
 Ech Ewo, daremnie będę czekać na Twój komentarz...

Ty 2021 roku zamierzasz we wredności dorównać poprzedniemu?!
 
Jednakoż jaki by ten rok nie zamierzał być, trzeba się z nim zmierzyć! Bo pomimo że od dwóch miesięcy śmierć przypomina mi, że żyć na ziemi nie będę wiecznie, to ja mam apetyt na życie!
Za tymi co odeszli, tęskno, pozostaną oni w szkatule mej pamięci.

A moje życie aby było smakowite to muszę wykopać z siebie, te moje fobie!
 
No tak hmmmm... jednak okoliczności temu nie sprzyjają. Patrzę ja  albowiem przez okno, a tam posępnie jakoś tak, szaro, ponuro... śnieg który od czasu do czasu spada, topi się, albo zamarza. A te fobie wtedy siadają mi na kark i przygniatają, przygniatają...a cóż ja wtedy robię? zostaję w domu zamiast wyjść!
 
Zdarzają się jednak dni, że przez okno zaglądają słoneczne promienie i wtedy odzywa się we mnie ciekawość świata i kusi:
Zobacz jak pięknie tam na dole, jak jasno, promiennie i śnieg się tak bieli...
Hmmmm wyjdę!
A fobie na to.
Nie bądź głupia, zobacz jak ślisko, no i jeszcze to...no wiesz...
 
W ostatnią niedzielę, słońce i ciekawość świata wywabiły mnie!!!
I jeszcze cuś kazało mi wyjść ;)
 
Ło takie.
 
 
 A cóż to, cóż to takiego?
 
 
He jakaś szara masa ;)


A to pszepaństwa...
Berecik Bercik!!!
Zrobiłam go z...beretu mojej mamy, takiego z antenką.
 
 
 Z domu wyszłam.
Eeeee, jednakoż daleko to nie zaszłam.
No bo naprawdę było ślisko. A te moje fobie to mi jeszcze dokumentnie wytresowały rozsądek ;)
A on mi przypomniał, że niedawno upadek w rodzinie skończył się bardzo tragicznie!!!
Doszłam więc tylko do takiego oto miejsca i postanowiłam go kreatywnie wykorzystać :)
 
 
To wykopy zabezpieczone takimi ładniutkimi płotkami.
Hehehehehe i w tym oto miejscu w poszukiwaniu ciekawych kadrów spędziłam prawie godzinę ;)

 
A teraz przyjrzyjmy się Berecikowi Bercikowi.
Popatrzcie jak mu sterczy do góry nochal, a zakończony on jest właśnie beretową antenką.

 
 To ta antenka była dla mnie punktem wyjściowym dla tego stworka.
 

Wszak świetnie się ona nadaje na czubek nosiska :)


Z Bercikiem podobnie jak ze Sweterciakiem łatwo nie było.
 

Musiałam przemotać płaską okrągłą formę beretu na złożoną przestrzenną.
 
 
Obracałam gotowy nochal, obracałam, motałam i znowu obracałam z namysłem to co wychodziło...


motałam, 

 
 dość długo,
 
 
  a wyszło
 
 
  to co wyszło ;)
 
 
  Zdjęć zamieszczam dużo, aby było widać Beretka pod każdym kątem.
 
 
 

 Bercik usiłuje ukryć w dłoniach czarodziejską kulę :)


Zdjęć jest dużo także i dlatego, że skoro robiłam je długo, to wiadoma rzecz, że mnóstwo ich napstrykałam, nie mogą się więc zmarnować :)
 
 
 A tak przy okazji zauważcie ino jak ten czerwony płotek ożywił kadry

 
i jak można go było w różnorodny sposób kadrować.

 
I nawet śnieżną zimę na tych zdjęciach widać! ;)


A robione były na przestrzeni 2 metrach kwadratowych :)


Już początek lutego, za oknem równie ponuro jak w styczniu...