Gwoździuchy się spotkały
i na wędrówkę się wybrały.
Ło kurna!!!
A cóż to za pancerne monstra po chaupie mi się szwendajo???
No paradują sobie jak by u siebie były!
I tak to przedstawiam Wam:
Gwoździcha Chochelkowa i Gwoździec Pierścieniasty ;)
Już nieraz na tym blogu wspominałam że niektóre przedmioty do mnie gadają. Patrzę ja sobie na jakieś coś, a ono do mnie: - Fajowskie jestem, no nie? -Na pewno wyjdzie ze mnie cosik cudacznego ;)
Dwa takie kupiłam. I jako że podobały mi się bardzo to stały sobie na półce, lubiłam na nie patrzeć. Chciałam coś z nich zrobić, tylko jeszcze nie wiedziałam co.
Długo nie wiedziałam.
Niedaleko tych gwoździ polegiwała sobie chocheleczka do sosów, którą też już dawno wygrzebałam na starociach.
Pomysły mają to do siebie, że nie ma ich, nie ma, nie ma, nie ma...
I nagle jest!!!
No bo popatrzcie, przecież ta chochelka jak nic pasuje do gwoździska!
Taki znaleziony pomysł, daje kuksańca wyobraźni ;)
I siedzę tak sobie z tą moją wyobraźnią nad żelastwem wszelakim i kombinujemy co i jak połączyć ze sobą aby dziwoląg był interesujacy, ale i stabilny, a wszystkie elementy solidnie połączone ze sobą.
Przy takim zadaniu potrzebna jest nie tylko wyobraźnia, ale i zmysł konstrukcyjny i tak to przydają się te lata spędzone w szkole budowlanej ;)
Popatrzmy więc cóż ja jeszcze dołożyłam do gwoździa i chochelki aby Gwoździcha Chochelkowa wygladała tak jak wygląda.
Nogi zrobiłam z zardzewiałych widelczyków i nakrętek. Ręce z drutu mosiężnego i drucianej spiralki. Oczy to pineski, a całość aby się nie rozpadła solidnie omotana miedzianym drutem.
Jak napisałam wyżej, gwoździe były dwa, jednakoż po zrobieniu Gwoździchy, pomysły powiedziały; basta, musimy odpocząć!
Gwoźdźiec Pierścieniasty oto on :)
Głowę ma z drucianego koralika.
oczy z koralików metalicznych
szyja jest z takich blaszanych miseczek
Zupełnie przez przypadek wyszedł mi Gwoździec który przypomina smoka ;)
Moim zdaniem takiego sympatycznego smoczusia :)
Teraz już wiecie dlaczego to po moim mieszkaniu szwendają się Gwździuchy, pancerne dziwolągi :)
Moje mieszkanie nawiedziła także taka sympatyczna stwora. Przyleciała i przycupnęła sobie obok zlewozmywaka :)
Jako że mój kotecek niezwykle lubi polować na wszelkie fruwające stwory, odradziłam tej ważce pobyt w naszym mieszkaniu. Złapałam ją do pudełka i wypuściłam na dwór.
Po Polsce biega jeszcze lato, śle więc do Was pozdrowienia od siebie i od lata :)