Powróćmy więc na moment do lata :) Pokażę Wam dzisiaj Ogród Japoński, jeden z piękniejszych zakątków Wrocławia.
Przedstawiam Wam także Czardynia, to jeden z moich dyniaków, nie przyciąga wzroku nadmiarem barw, ale mogę Was zapewnić, że ma piękną kolorową duszę, skąd to wiem, no przecież sama go zrobiłam :)
Do ogrodu pewnej lipcowej niedzieli, wybrałam się właśnie z nim. Zabrałam małe licho ze sobą, aby trochę oswoiło się ze światem, zamierzałam bowiem wkrótce posłać go hen...
Widząc jaka ciekawska z niego najrzydziura, ucieszyłam się, że na pewno da sobie radę, gdzieś tam...
Porządny kawał kamienia i on Czardyń! |
Ogród Japoński, położony w Parku Szczytnickim w rejonie Hali Ludowej przy ul. Mickiewicza, jest jednym z niewielu śladów po Wystawie Światowej z 1913 roku, jakie pozostały we Wrocławskim Parku Szczytnickim. Przygotowany i urządzony przez największego wówczas japonistę - entuzjastę, hrabiego Fritza von Hochberga, przy udziale japońskiego ogrodnika Mankichi Arai - był perłą wystawy. Po ekspozycji zabrano jednak liczne, wypożyczone na czas wystawy, detale (decydujące o japońskości założenia ogrodu).
W 1994 roku władze Wrocławia postanowiły zrewaloryzować Ogród Japoński. Po pomoc merytoryczną zwrócono się do Ambasady Japonii w Warszawie. Prośba spotkała się z żywym zainteresowaniem Ambasadora Japonii - Pan Nagao Hyodo.
Od 1996 r. rozpoczęto prace rewaloryzacyjne przy udziale specjalistów japońskich z miasta Nagoya (ogrodników, architektów aranżacji kamiennych, architektów ogrodów itd.). Dzięki obecności japońskich specjalistów wszystkie projekty i prace, do najdrobniejszych szczegółów, odpowiadają oryginalnej japońskiej sztuce ogrodowej. Każdy element zrewaloryzowanego ogrodu ma swoje miejsce i znaczenie - często niewidoczne dla Europejczyków.
Odbudowa z udziałem specjalistów z Japonii trwała trzy lata, jednak wrocławianie długo nie cieszyli się nowym miejscem. Dwa miesiące po otwarciu Ogród zniszczyła powódź, przepadło 70 proc. nowo nasadzonych roślin. Na kolejne otwarcie azjatyckiej enklawy czekać trzeba było do października 1999 r. http://www.wroclaw.pl/ogrod-japonski-otwarcie-nowego-sezonu
Ogród, nawiązując do założeń historycznych z roku 1913, uzyskał jednocześnie wiele zupełnie nowych elementów nadających mu charakter rzeczywiście zgodny z zasadami japońskiej sztuki ogrodowej. Dawną kaskadę przebudowano na kaskadę „męską”, o szybko spadającej kurtynie wody. Wybudowano też drugą kaskadę „żeńską” wolno płynącą, o dwóch stopniach pośrednich. Woda z obu kaskad płynie do stawu o bardzo urozmaiconej linii brzegowej. http://pik.wroclaw.pl/Ogrod-Japoski-m330.html
Do ogrodu prowadzi ozdobna brama główna i szeroka aleja kierująca zwiedzających do centralnej części i jednocześnie największej atrakcji ogrodu - pięknego, zwieńczonego ozdobnym dachem mostu spinającego dwa brzegi stawu. http://pik.wroclaw.pl/Ogrod-Japoski-m330.html
Wejście na most |
Most zwieńczony ozdobnym dachem. |
W stawie tym pływają karpie olbrzymy. |
Ogród zyskał też, między innymi: nową wyspę, kamienne latarnie oraz dodatkowe ścieżki pozwalające zbliżyć się do stawu i podziwiać widoki z samego brzegu.
http://pik.wroclaw.pl/Ogrod-Japoski-m330.html
Po prawej stronie wyspa z olbrzymią wierzbą. |
Romantyczny łukowaty mostek |
Można przycupnąć na pomoście i pokontemplować przyrodę, albo uciąć sobie pogawędkę :) |
Na wysepce w głębi jedna z kamiennych ozdób. |
W Ogrodzie Japońskim bywam dość często, w związku z tym jego zdjęć mam całą masę i to z różnych pór roku. Te powyższe pokazuję, nie dlatego że są najładniejsze, bo nie są, brak słońca nie wyszedł im na dobre. Pokazuję je głównie dlatego, że jest na nich to dyniowe cudactwo :)
Dyńptak Czardyń jakiś czas temu wywędrował z mego domu na spotkanie z pewną moją koleżanką blogową, pech chciał, że niestety minęli się w drodze. Dyniowy cudak przycupnął więc w mieście Łodzi i czeka tam na nią. Fama niesie, że niedługo już się doczeka, trzymam kciuki aby przypadli sobie do gustu :)
A teraz tadam powiem Wam dlaczego to właśnie dzisiaj opowiadam o Czardyniu!!!
Tak się albowiem składa, że ta koleżanka blogowa, znaczy się Ania Pantera obchodzi dzisiaj okrągły jubileusz i to głównie dlatego właśnie w dzisiejszym dniu na mój blog razem z Czardyniem zawitało lato!!!!!
Powyższym postem przyłączam się do Panterowego Spisku, który trwa już kilka tygodni, a wymyśliła go.....
Nie, spoko, oczywiście, że nie napiszę kto hehehehe !!!
Dzisiaj Finał! Fanfary!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Składam Ci Aniu najserdeczniejsze życzenia!!!
Życie jakie jest każdy widzi, dwubiegunowe takie. Z jednej strony upierdliwe jak licho, a z drugiej olśniewająco piękne!!! Sztuka życia polega na tym, aby się w nim ustawić od tej urokliwej strony, a upierdliwość pozostawić w tle, jednak cały czas trzeba baczyć, aby nas nie zniosło w tym niepożądanym kierunku.
Aniu! Trzymanie steru życia na tym pożądanym kierunku łatwe nie jest ale idzie się tego nauczyć. Mówię z własnego doświadczenia, da się! :) Życzę Ci abyś znalazła ten kierunek! :)
I taka skromna grafika dla Ciebie :)))
Sto lat! Sto lat! Sto lat!
Kilka toastów za zdrowie Ani :)
Kto abstynent - jego strata, pijmy zdrowie Jubilata!
Pijąc wódkę, jedząc śledzie
będziem silni jak niedźwiedzie.
Zawsze jest okazja do picia! Dziś pijemy za urodziny Ani! Ani moje, ani Twoje!
Pod hasłem toasty z morałem, znalazłam coś takiego ;)
Jak wiadomo największym aktorem angielskim był Oliver. Pewnego razu wzywa Olivera Królowa angielska i mówi:
- Oliverze, mam taką królewską zachciankę i chcę spędzić pełną namiętności noc z Napoleonem! Oliver się odpowiednio ucharakteryzował. Królowa była zadowolona. Oliver dostał order. Po pewnym czasie Królowa znowu wzywa Olivera i mówi:
- Oliverze, tym razem chciałabym spędzić pełną namiętności noc z Szekspirem.
Oliver się odpowiednio ucharakteryzował. Królowa była zadowolona. Oliver dostał order. Po kilku takich zachciankach Królowa wzywa Olivera i mówi:
- Oliverze, mam już dość tych moich królewskich zachcianek. Tej nocy chciałabym się po prostu przespać z tobą!
Oliver cofnął się o krok i kłaniając się powiedział:
- Niestety, królowo, to jest niemożliwe, gdyż od urodzenia jestem impotentem.
Wypijmy za potęgę sztuki!
Pod tym linkiem jeszcze kilka ;) http://toasty.com.pl/toasty/toasty-z-moralem-0
Powyższym postem przyłączam się do Panterowego Spisku, który trwa już kilka tygodni, a wymyśliła go.....
Nie, spoko, oczywiście, że nie napiszę kto hehehehe !!!
Dzisiaj Finał! Fanfary!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Składam Ci Aniu najserdeczniejsze życzenia!!!
Życie jakie jest każdy widzi, dwubiegunowe takie. Z jednej strony upierdliwe jak licho, a z drugiej olśniewająco piękne!!! Sztuka życia polega na tym, aby się w nim ustawić od tej urokliwej strony, a upierdliwość pozostawić w tle, jednak cały czas trzeba baczyć, aby nas nie zniosło w tym niepożądanym kierunku.
Aniu! Trzymanie steru życia na tym pożądanym kierunku łatwe nie jest ale idzie się tego nauczyć. Mówię z własnego doświadczenia, da się! :) Życzę Ci abyś znalazła ten kierunek! :)
I taka skromna grafika dla Ciebie :)))
Kilka toastów za zdrowie Ani :)
Kto abstynent - jego strata, pijmy zdrowie Jubilata!
Pijąc wódkę, jedząc śledzie
będziem silni jak niedźwiedzie.
Zawsze jest okazja do picia! Dziś pijemy za urodziny Ani! Ani moje, ani Twoje!
Pod hasłem toasty z morałem, znalazłam coś takiego ;)
Jak wiadomo największym aktorem angielskim był Oliver. Pewnego razu wzywa Olivera Królowa angielska i mówi:
- Oliverze, mam taką królewską zachciankę i chcę spędzić pełną namiętności noc z Napoleonem! Oliver się odpowiednio ucharakteryzował. Królowa była zadowolona. Oliver dostał order. Po pewnym czasie Królowa znowu wzywa Olivera i mówi:
- Oliverze, tym razem chciałabym spędzić pełną namiętności noc z Szekspirem.
Oliver się odpowiednio ucharakteryzował. Królowa była zadowolona. Oliver dostał order. Po kilku takich zachciankach Królowa wzywa Olivera i mówi:
- Oliverze, mam już dość tych moich królewskich zachcianek. Tej nocy chciałabym się po prostu przespać z tobą!
Oliver cofnął się o krok i kłaniając się powiedział:
- Niestety, królowo, to jest niemożliwe, gdyż od urodzenia jestem impotentem.
Wypijmy za potęgę sztuki!
Pod tym linkiem jeszcze kilka ;) http://toasty.com.pl/toasty/toasty-z-moralem-0
CZardyn bardzo mi sie spodobal, podoba mi sie jego czarny kolor wlasnie. Ania powinna byc zadowolona bardzo! a parku japonskiego we Wroclawiu nie widzialam, kiedys tam dotre!
OdpowiedzUsuńTyle wkoło nas czarnego ptactwa, że dyńptak w takim kolorze też musiał powstać, czarne tyż piękne, na przykład kosy, albo gawrony :)))
UsuńGrażyno Ogród Japoński w tej chwili jest zamknięty. Dostępny do zwiedzania jest od kwietnia do października.
Zapraszam Cię do Wrocławia na wiosnę, powłóczymy się po zielonych wrocławskich terenach, zobaczysz jak miasto wypiękniało, oprócz mojej okolicy ;) Ona też powoli się zmienia :) Zresztą niektórzy uważają, że właśnie taka ma swój urok ;)
Wsiade w pendolino wiosenne i dojade!
UsuńZnaczy się jesteśmy umówione :)
UsuńŚwietny pomysł z tym postem dla Jubilatki.
OdpowiedzUsuńMiałam szczęście być w ogrodzie japońskim, bardzo mi się podobał.
Dziękuję Ewo, prawdę mówiąc nie mogłam się zebrać, aby wysłać przesyłkę.
UsuńA Ogród Japoński bardzo klimatyczny jest, tylko coraz bardziej oblężony przez turystów.
Czardyń wymiata. Zdjęcia ogrodu nabrały z nim sensu i urody. Grafika dla pantery piękna. Wypiję kielicha za zdrowie i za pomyślność Pantery, ale dopiero wieczorem.
OdpowiedzUsuńU nas przepiękne słońce w ostrym powietrzu.
Miłego dnia
Dziękuję Jaskółko :)
UsuńFajnie, że Ci się podoba grafika dla Ani :) Masz już zainstalowany program?
U nas piękne słońce było do południa, potem przesłoniły je chmury.
Już wieczór, więc spełnijmy ten toast:
Niech nam Ania Pantera żyje długo w zdrowiu i szczęściu!!!!
Czardyń wymiata, ale to Ogród Japoński, do którego kiedyś miałam żabi skok z Czackiego, niemal mnie załzawił, jak to zwykle z semperfidelisowatymi wspominkami bywa...
OdpowiedzUsuńGalia Anonimia
Ot nostalgia Galio :) Wybierz się kiedyś do Wrocławia, dla radości ponownego pobytu w naszym mieście :)))
UsuńUroczy ten dyniowy ptak, ale Twoja opowieść jeszcze lepsza!
OdpowiedzUsuńDziękuję, życie to surowy, ale mądry nauczyciel :)
Usuń"Trzymanie steru życia na tym pożądanym kierunku łatwe nie jest ale idzie się tego nauczyć" - pieknie napisalas Marija.
OdpowiedzUsuńSesja Czardynia w ogrodzie japonskim urocza - bedac studentka czesto urzedowalam w tym pieknym zakatku Wroclawia :)
To takie "mądrości" wiedźmy Orszulko :)
UsuńNie będę Ci wypominać wieku Orszulko, ale chyba czas, aby odświeżyć pamięć, miałyśmy się razem powłóczyć po Wrocławiu :)))
Już kiedyś Gosia pokazywała u siebie ogród japoński, ale zdjęć było zdecydowanie mniej. Teraz na dodatek z Czardyniem - super! Te twoje dyniaki są niesamowite. Mają charakter :)
OdpowiedzUsuńNinko, ja też nie pokazałam całego ogrodu, jest w nim jeszcze trochę fajnych miejsc do pokazania, pewnie jeszcze wrócę do tematu :)
UsuńA dyniaki, jak to dyniowe licha, mają charakterki ;)
Ale foty! No i Czardyń oczywista dodaje im blasku :) Pomimo jak sama piszesz niewielu kolorów na nim. Ale za to jaka dusza!
OdpowiedzUsuńGrafika też super. Za zdrowie Twoje, Ani i swoje też łyknę wieczorkiem ;) Na razie nie mogę :)
Dziękuję Beata :))
UsuńCzardyń to bardzo serdeczny dyńptak, przytuli i pocieszy :)
Za moim oknem już wieczór, wznoszę więc toast za Anie i wszystkich czytających mojego bloga:
Niech Wam się szczęści!!! No i mnie oczywiście też :)
Niech się szczęści :)
Usuń:)
UsuńCzardyń jest piękny :) I tak czaruje otoczenie, spoglądając na świat z innej perspektywy :)
OdpowiedzUsuńI Panterę czarną też zaczaruje z pewnością.
Ogród Japoński piękny jest :) W ogóle Wrocław się mi podoba :)
Mam taką nadzieję i pragnienie, niech ją zaczaruje! :)
UsuńGłupio mi Lidka, październik minął i...nici kurna, ale on był taki denny pogodowo! Ten listopad zapowiada się podobnie, chyba poczekamy do wiosny :)))
Śliczny Czardyń i piękny post, zawierający madrość życiową. Grafika cudna! Pantera chyba jeszcze nie widziała:)
OdpowiedzUsuńStukrotne dzięki Kalipso :)))
UsuńPantera ma tyle rzeczy do oglądania, że trochę czasu jej to zajmie, zostawiłam jej link w komentarzu urodzinowym, to pewnie trafi, jak się upora z przesyłkami :)))
Czardyń jest czarny kruk, i na pierwszy rzut oka trochę złowieszczo wygląda :) Ale na drugi, to już widać, że przytulak :) I pazureiry ma piękne, zresztą cały jest piękny i rasowy :)
OdpowiedzUsuńNo a jakże by inaczej, dziękuję Ewo :)))
UsuńTo wzruszajace, ze Czardyn, Dyn w kolorze bardzo adekwatnym, wybral sie na moja czesc do Ogrodu Japonskiego, gdzie jest tak pieknie i typowo po japonsku bezpretensjonalnie. A jak on wdziecznie dla mnie pozowal, jak glowke filuternie zadzieral, jak prezentowal swoje perfekcyjnie wypedikiurowane nuszki i starannie wybieral miejsca, w ktorych mial byc sfotografowany... Rozczulil mnie do bialosci ♥
OdpowiedzUsuńMarija, w tym amoku urodzinowym nie mialam czasu pisac komentarzy, a potem... alzheimeroza... wiadomo, w pewnym wieku... i calkiem wylecialo mi z glowy. Ale, jak powiadaja, lepiej pozno niz w ogole. Bije sie wiec w klatke z piersiami az huczy, dopraszam o wybaczenie i wyrozumienie oraz uroczyscie bije dziekczynne poklony do samej ziemi.
Jestem do samego jadra (nie mylic z jadrami, nie posiadam) zwruszona. Dziekuje Tobie, dziekuje Czardyniu. ♥
Cieszę się, że Czardyń wzbudził w Tobie tyle pozytywnych emocji :)))
OdpowiedzUsuńBędzie się Wam na pewno fajnie układać, bo Czardyń to niezwykle dobrze ułożony dyniak, przede wszystkim nie sika po kątach, kłócić się z kocicami też nie będzie :))
To widac, ze dobrze wychowany:) Bardzo mi sie anegdota spodobala:)
UsuńKasiu, bardzo mnie to cieszy :)
Usuń