Wszystkie ludzie tera jeżdżą na wakacje, a my sobie nie jedziemy tylko idziemy...w miasto. Jacy My, ano Ja i mój najnowszy dyniak Takstdyń :)
Wędrówkę oczywiście zaczynamy na klatce schodowej naszej kamienicy, na którą warto "rzucić okiem" wszak to szacowny zabytek :)
Hmm, tylko czy szacowny? ;)
Prawda, że jest klimacik?
Jednakowoż ja jako mieszkanka tej kamienicy wolałabym, aby gmina znalazła w końcu pieniądze na jej remont ;)
W zielnym sezonie, moje miejskie drogi, bardzo często prowadzą do ogrodu botanicznego ;) Dla mnie tam zawsze, jest ciekawie :)
Taksdyń jednak taki jakby mało zadowolony...
Chyba się biedak trochę zagubił.
|
-Co tu tyle tego zielska! |
|
-Ło kurna, gdzie ja jestem...
Gąszcz jakiś taki i jeszcze te schody! |
|
-No nie, trzeba wiać! |
|
-Do domu, do domku, domeczku... |
|
-Im szybciej, tym lepiej! |
-Taksdyniu, Taksdyniu, a dyć poczekaj że ino!
|
-Jakie czekaj, a po co?! |
-A po to...żeby sobie pochodzić...
Twoja ucieczka to też jakieś tam chodzenie, tylko dlaczego uciekać, skoro nieśpieszne chodzenie gdzie oczy poniosą, może takie fajne być :)
Idziesz, idziesz, idziesz, bo coś każe ci iść,
rozglądasz się, to tu coś wpadnie ci w oko, to tam...
Powiem ci coś w zaufaniu Taksdyniu, chodzenie jest także, bardzo dobre na smutki...
|
|
i wielkie troski.
Zwali ci się coś na kark, wydaje się, że nie udźwigniesz...
wychodzisz jednak z tym i idziesz...
Troska tłucze się w tobie, krzyczy jak oszalała!
Ty idziesz.
Idziesz, idziesz, idziesz...
Troska powoli, bardzo powoli zaczyna zapadać się w sobie.
Już tak nie wrzeszczy do ciebie, już tak nie przeraża.
W tym chodzeniu oswajasz się z tą troską!
Nie, nie pozbyłeś się jej, ale teraz jesteś już zdolny do tego aby starać się zrzucić ją ze swojego karku.
Tak to działa u mnie Taksdyniu!
|
-Ło kurna!!! Ale, ale od chodzenia przecież nogi bolą ;( |
Eeeee, nie marudź, chodź pochodzimy sobie :)
Hej, hej Taksdyniu, mówiłeś, że cię nogi bolą, a teraz rozhulałeś się, nie nadążam za tobą i na taki wielgi kamulec, żeś wlazł!!!
|
-No a jakże, wlazłem sobie! |
Wiesz Taksdyniu...zazdraszczam ci...ja już po kamieniach nie daje rady :(
Dla mnie teraz, najlepsza to droga gładka jak stół!
Po takiej jeszcze mogę iść, iść i iść, jeszcze mogę...
Hmm, trochę gorzko zabrzmiało, takie życie... trzeba to rozchodzić ;)
Chodźcie ze mną pokażę Wam teraz prawdziwie letnie oblicze ogrodu, bo oglądając powyższe zdjęcia, moglibyście pomyśleć sobie, że jakiś kataklizm go spustoszył ;) Spoko, jak na lato przystało, pięknie jest, zielono
i kwiatuszków wielki dostatek jest w nim :)
Na dowód, że nie łże, kilka kwietnych faktów :)
Kwitną liliowce.
I lilie.
Już jeżówki otworzyły swoją stołówkę :)
Niestety jeszcze nie udało mi się zapamiętać nazwy, tych przepięknych kielichów, a jest ich w naszym ogrodzie spora i bardzo interesująca kolekcja.
Zaczyna kwitnąć cuś takiego, ktoś wie co to, bo nieopisane było.
Dzbanuszki milina też już pną się coraz wyżej.
Lawenda gościnnie wita wszystkich skrzydlatych gości.
A glicynii cosik się pofyrtało, zapomniała, że czas jej kwitnienia już minął ;)
Nastała także pora hortensji.
Jest także kolekcja surfinii
I cała masa owadów też jest :)
No piknie w tym naszym ogrodzie!!! :)))
W moim przypadku nieprawdziwe jest powiedzenie: "Cudze chwalicie, swego nie znacie" ja chwalę nasz wrocławski ogród, taka ze mnie chwalipięta :)
Hej, hej, hej macham do Was moi czytelnicy z kapryśno letniego Wrocławia! Gdziekolwiek jesteśmy, wychodźmy z domu pochodzić i smakować lato, takie jakie jest, bo jeszcze trochę kwitnięć, jeszcze masa dojrzewań i już go nie będzie, tego lata :)))
Piękny ten wasz wrocławski ogród :)
OdpowiedzUsuńA Taksdyń ... no cóż dla mnie nieziemski, genialny po prostu. Pozdrówki ślę dla Was :)
Też dziś wylazłam ... chociaż aura różnista była. Ale czas nieubłaganie ... zmierza dokądś, i nie poczeka.
Dzięki Beata, Taksdyń nieziemski bo dyniasty, coś mnie ostatnio naszło na te dyniaki, właśnie klecę następnego :)))
UsuńZmierzamy razem z czasem nieodwołalnie w jednym kierunku, lata przed nami coraz cenniejsze się robią...
Dziękujemy za pozdrówka i odzdrawiamy :)))
Zadek i cialko jamnika, pletwy morsa, a pyszczek i kryza jaszczurki - cudowna hybryda z zacieciem filozoficznym. Bomba!
OdpowiedzUsuńA kfiatki czarujace. Chyba tez musze sie w koncu wybrac do botanicznego.
Stuktotne dzięki :)))
UsuńTaks to jamnik i dlatego właśnie Taksdyń ;)
Ogrody botaniczne mają tą fajowską właściwość, że w jednym miejscu gromadzą, te zielne cudowności, wybierz się na pewno nie będziesz żałować :)
Nie gadaj Marija, ze po kamieniach nie dajesz rady ;) Nasza wspólna wycieczka na skroty, ze tak powiem gdzie Cię wyprowadziłam była po kamieniach i to w gąszczu krzaczasto drzewiastym :) Miałaś lepsza kondycje niż ja :) Twoja kamienica bardzo ciekawa architektonicznie, podobają mi się zdobione schody - nigdzie dotąd takich nie widziałam. Ogród botaniczny bogaty w kolory i zapachy pewnie tez. Taksdyn ma śliczne kolory i nuszki takie fajne i stabilne, orła mu ciężko będzie wywinąć ;) Marija, trzeba urządzić wystawę Twoich Dyniakow, one naprawdę na to zasługują. Niech cały świat je zobaczy i się zachwyci tak jak między innymi ja :) Pozdrowienia serdeczne :)
OdpowiedzUsuńIno że Orszulko to było dwa lata temu ;) Ten post ma dlatego treść taką jaką ma, bo...nie dałam rady wejść na dwa kamienne schodki. Po prostu bez podpory nie daje rady, to ponoć neuropatia, jako skutek uboczny radioterapii, tak zdiagnozowała pani neurolog.
UsuńKlatek schodowych podobnych do naszej jest wiele na Przedmieściu Oławskim.
Masz rację Orszulko, Taksdyń bardzo stabilny jest ;)
Nad wystawą dyniaków rozmyśliwam, ino trzeba by jakieś miejsce znaleźć, może Orszulko znasz jakiś adres, gdzie byliby zainteresowani moimi dyniakami? :)
Marija, a w jakimś pobliskim domu kultury może, prężnie działającym?
UsuńMarija, popytam jak już bede na miejscu. Mam pewien pomysł ale musze być w PL.
UsuńOrszulko bardzom ciekawa tego pomysłu, poczekam na rozwój sytuacji :)
UsuńDziękuję:*
Lidka gdybym miała kontakt z jakimś domem kultury to sytuacja byłaby prostsza. A tak jako człowiek z zewnątrz, tak wejść i powiedzieć: robię odjechane rzeczy, zróbcie mi wystawę, to nachalne takie i potrzeba do tego determinacji, a ja jeszcze do tego nie dojrzałam ;)
UsuńTak, wyjście z domu to dobry pomysł, żeby te troski choć na chwilkę z siebie zrzucić.
OdpowiedzUsuńTaksdyń cudny :) I dzielny, że z Tobą wędrował mimo zmęczenia i zmiennej pogody ;)
Twoja kamienica klimat ma, jest piękna i mogłaby się w końcu remontu doczekać. Tyle, że ekipa musiałaby być specjalna, doceniająca niuanse i ozdoby, żeby tego nie zaprzepaścić.
Ano, kochajmy to lato, nawet kapryśne jak to tegoroczne :)
Cieszę się Lidka, że mnie rozumiesz :)))
UsuńNa remont kamienicy czekamy...50 lat słownie, żeby nie było nieporozumień pięćdziesiąt ;) Jak żeśmy się tam wprowadzali tyleż lat temu, to remont miał być tuż, tuż. No, ale bądźmy dobrej myśli hehehe
Lato oczywiście mus kochać, nie ma to tamto :)))
😁 a te kielichy to kantedeskie bodajże. Trochę inaczej się pisze chyba, przez c. Wiem, bo miałam z nich bukiet ślubny. Tylko moje były ciut ciemniejsze niż te na zdjęciu.
UsuńA czemu Taksdyń? Bo wzrokiem wszystkich taksuje? 😉
Ok. Doczytalam, czemu Taksdyń 😁
UsuńNazwa tych kwiatowych kielichów, bardzo obco mi brzmi, dlatego trudno mi ją zapamiętać. Moja bratanica miała bukiet ślubny z białych, one teraz popularne w tej roli :) Nie liczyłam, ale w naszym ogrodzie mają chyba ze dwadzieścia różnych kolorów, a może i więcej. W tym roku dopiero zaczynają kwitnąć :)
UsuńPiękny, wspaniały i dzielny dyniak po mamusi :) Kalipso w podróży
OdpowiedzUsuńTak powiadasz Kalipso, dzięki za te słowa, to bardzo miłe :)))
UsuńFajowsko, że cały czas w podróży, chłońcie wrażenia całymi osobami i całą duszą!!! :)))
Bardzo pasuje do pokrzyka wilczej jagody ! Jest piękny, a szczególnie w kolorach :) Trochę jak jakiś mitologiczny stwór morski :)
OdpowiedzUsuńEwo przy pierwotnym założeniu to Taksdyń miał wychodzić właśnie z wody, no ale potem tak się porobiło, że wybrałam skojarzenie z jamnikiem :)
UsuńPoczątkowo nie miałam do siebie zaufania jako do kolorystki, teraz powoli zaczyna to się zmieniać :)
Piękna dynia o dziwnym kształcie, przypomina mi troszkę jamnika :D. Wrocławski ogród przepiękny. Zapraszam w swoje skromne progi https://zapiskinsc.blogspot.com/.
OdpowiedzUsuńOgród botaniczny odwiedziłem w czerwcu, niestety to był maraton a nie zwiedzanie a szkoda Ogród botaniczny.
Tak ta dynia po mojej obróbce przypomina trochę jamnika i dlatego jest taks, jamnik :)
UsuńMaratony zwiedzające mają to do siebie, że pozostawiają niedosyt. Odwiedziłam Twojego bloga, bardzo interesujące zdjęcia ogrodu :)
Zapraszam częściej. Na jeden i na drugi blog.
UsuńTaksydyński jest ODLOTOWO piękny i nieziemsko kosmiczny :) Super Ci się udał!! I te jego kolory!!!
OdpowiedzUsuńA Ogród wiadomo- przepiękny- miejsce moich randek i wagarów :)
buziaki :*
Dzięki Sonic za komplimenta, bardzo fajnie łaskoczą moją duszyczkę :)))
UsuńZantedeschia...te kielichy przepiekne...
OdpowiedzUsuńOgrod wroclawski musze zobaczyc, kiedys....
Stworek dyniowy jak zwykle superhiperoryginalny, oczka mi sie podobaja bardzo, kolorek tez, i nuszki z czego to?
A jakie to smutki gnaja Cie po dezdrozach ogrodu? mam nadzieje, ze juz ich nie ma!
Te przepiękne kielichy były opisane, ino zatendeschia jak dla mnie to trudne nawet do przeczytania, no i jak to zapamiętać ;)
UsuńNuszki stworka zrobione z grubej skóry, którą kiedyś przysłała mi Hana :)
Moje rozważania dotyczące chodzenia, dotyczyły w zasadzie całokształtu. Najintensywniej musiałam rozchodzić nowotworową traumę. A teraz to jakby obiektywnie na to spojrzeć, tragedii nie ma, jest za to coraz bardziej upierdliwa codzienność. Huśtawki nastrojów mojej mamy, moje zdrowotne zawirowania. Trzeba się z tym oswoić i nauczyć się z tym radzić i zdystansować do tego i wtedy takie chodzenie pomaga. Chociaż z samym chodzeniem też już niestety nie najlepiej, to moje chodzenie ratuje to, że zawsze bardzo lubiłam chodzić i w dalszym ciągu to lubię :)
Grażyna pamiętam, że miałyśmy się obie wybrać do ogrodu botanicznego, tylko jakoś w tym roku trudno mi się ogarnąć, ale wybierzemy się na pewno! :)
Po każdej Twojej wędrówce w Botaniku mam ochotę tam być jeszcze raz. Bardzo miło wspominam wrocławski ogród. Chodzenie dobre jest, też lubię chodzić. Dzisiaj się nie udało, może jutro. Taksdyń jak zwykle oryginalny i pomysłowo wyeksponowany.
OdpowiedzUsuńDzięki Ewo za pochwałę Tasdynia :)
UsuńMnie niestety coraz rzadziej udaje się pochodzić i pewnie dlatego chodzi mi się coraz trudniej, jednakowoż staram sobie wygospodarować czas na chodzenie :)
Nasz ogród pomimo, ze niezbyt duży ma niezaprzeczalny urok, jeszcze na pewno do niego przyjedziesz Ewo!
KIlmacik jest, oczywiscie:) Ogrod cudowny. Tyle kolorow:)
OdpowiedzUsuńJakby ją chociaż obmalowali tą naszą klatkę schodową to klimacik by trochę sporządniał ino pewnie nikt by nie pozwolił gnieździć się jaskółkom ;)
UsuńA ogród cieszy kolorowym kwitnieniem :)
"Rozchodzenie" kłopotów to bardzo dobra strategia...;o) A na urlopie nieustannie Cię wspominaliśmy sprawdzając prognozę pogody...Wszystkie fronty szły przez Wrocław..."Marynia nie pójdzie na spacerek"...;o)
OdpowiedzUsuńHehehehehe podoba mi się to skojarzenie, a fronty jak przechodziły tak wiercą się dalej :)))
UsuńO kurcze, ale fajny ten Twój towarzysz podróży:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że Ci się podoba :)
Usuń