Przedmieście Oławskie wprawdzie do XIX wieku było sielską wsią, ale z budowlami godnymi miasta i z zaradnymi mieszkańcami, dla których uprawa roli była tylko dodatkowym zajęciem. Wielki świat przyjechał tu koleją.
W końcu nawet kardynał Philipp Ludwig von Sinzendorf, syn cesarskiego dygnitarza, ambasadora Austrii w Paryżu, szkolny kolega późniejszego papieża Benedykta XIV, światowiec i koneser sztuk, postanowił zbudować tu letni pałac.
Na parcelę nie wydał, bo pałac miał stanąć na terenie Białego Folwarku (dziś pl. Zgody), należącego do biskupstwa. Projektantem został prawdopodobnie Christoph Hackner, budowniczy biskupa wrocławskiego, człowiek zaradny, zarabiający na spekulacjach gruntami, ale jako architekt cieszący się sporym uznaniem. Zatrudniał 23 czeladników, co znaczy, że na brak zleceń nie mógł narzekać.
Dla kardynała postarał się wyjątkowo. Wprawdzie jego szef i inwestor umarł w wieku 48 lat, wykończony przez podagrę, ale pałacem zajął się troskliwie następca Sinzendorfa, biskup Philipp Gotthard von Schaffgotsch, mason i hedonista.
W 1738 roku gotowe było gniazdko dla konesera przyjemności - wokół rezydencji ciągnął się ozdobny ogród z sadzawką i pergolami, a w oranżerii hodowano drzewka cytrusowe, które wystawiane latem na powietrze tworzyły egzotyczny gaik.
http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/1,35771,19956147,jak-powstalo-przedmiescie-olawskie-mapy-archiwalne-zdjecia.html
Pałac nie służył jednak zbyt długo biskupom i w następstwie różnych wydarzeń często zmieniał właścicieli. W końcu w 1880 r. rezydencję nabył Egmont Websky rozbudowyjąc ją jednocześnie do kształtu, w którym mniej więcej można ją oglądać do dzisiaj. W czasie drugiej wojny światowej pałac został wypalony, a jego odbudowa nastąpiła w latach 1962-65 wg. proj. Jana Grudzińskiego. Przez długi czas mieścił się w nim Dom Aktora, a ostatnio po generalnym remoncie pałac stał się siedzibą Muzeum Etnograficznego.
Pałac nie służył jednak zbyt długo biskupom i w następstwie różnych wydarzeń często zmieniał właścicieli. W końcu w 1880 r. rezydencję nabył Egmont Websky rozbudowyjąc ją jednocześnie do kształtu, w którym mniej więcej można ją oglądać do dzisiaj. W czasie drugiej wojny światowej pałac został wypalony, a jego odbudowa nastąpiła w latach 1962-65 wg. proj. Jana Grudzińskiego. Przez długi czas mieścił się w nim Dom Aktora, a ostatnio po generalnym remoncie pałac stał się siedzibą Muzeum Etnograficznego.
Muzeum Etnograficzne znajduje się od 2004 roku na Przedmieściu Oławskim, a ja mieszkając nieopodal dopiero miesiąc temu zebrałam się w sobie i obejrzałam z otwartą gembom jego ciekawe eksponaty ;)
Co prawda kilka lat temu wybrałam się z cudARTeńką do muzeum, ale ze względu na remont dostępna była tylko wystawa czasowa, dlatego też nie zobaczyłyśmy tego co najważniejsze.
Często bywa tak, że jedziemy pół świata, aby obejrzeć jakieś cudze cuda, a nie korzystamy z dziwów które mamy na wyciągnięcie ręki. Jak widać mnie się też to przytrafia, chociaż staram się poznawać swoje miasto.
Wystawa przygotowana przez Muzeum Etnograficzne w Krakowie.
http://www.muzeumetnograficzne.pl/index.php?section=wystawy_czasowe&page=wystawy_czasowe
Na weselu powinien być tort, na wernisażu weselnej wystawy też był, otaczający go szczelnie wianuszek degustatorów zniechęcił mnie jednak do posmakowania ;)
http://www.muzeumetnograficzne.pl/index.php?section=wystawy_czasowe&page=wystawy_czasowe
Podsumowanie wystawy. |
Ponieważ jednak nigdy nie byłam Panną Młodą, nie mam też dzieci, więc wesel dla nich także nie będę wyprawiać, to emocje związane z tym obrzędem są mi obce.
W stałej ekspozycji muzeum są czepki i wianki weselne.
O katolickiej proweniencji świadczy także tematyka rzeźb. Przeważają nawiązania do cudownych wizerunków maryjnych z miejscowości pielgrzymkowych Śląska i terenów sąsiednich. Równie częste są wyobrażenia Chrystusa - Ukrzyżowanego, Zmartwychwstałego, Chrystusa u słupa i Małego Jezusa Praskiego. Stosunkowo nieliczne są, tak popularne w całej Polsce, figury Chrystusa Frasobliwego, który ustępuje miejsca innemu, równie uniwersalnemu przedstawieniu typu Pieta. Rzadziej występują wyobrażenia Trójcy Świętej i Świętej Rodziny. Także w tym zespole, podobnie jak w całej ludowej sztuce przedstawiającej, wyraźny jest niezwykle silny związek z dewocją i wiarą w opiekuńczą moc patronów. Dużą grupę tworzą przedstawienia świętych, zwłaszcza popularnych na tym terenie św. Jana Nepomucena (który znany jest przede wszystkim jako patron chroniący przed klęską powodzi i utopieniem - jego kamienne figury umieszczane były przy wielu mostach), św. Floriana (patrona chroniącego przed klęską pożaru, którego wizerunki umieszczane były zazwyczaj we wnękowych kapliczkach, w szczytach domów), św. Rocha (patrona chroniącego przed chorobami zwierzęta), św. Sebastiana i św. Rozalii (patronów chroniących przed zarazami).
Św. Jan Nepomucen Dolny Śląsk XIX w |
Św. Antoni Dolny Śląsk XVIII/XIXw |
Święta rodzina Dolny Śląsk XVIII/XIX w |
Św. Rozalia Dolny Śląsk XIX w |
Madonna z dzieciątkiem Dolny Śląsk XIX/XX w |
Święty Dolny Śląsk XIX wCzy ktoś może ma sugestię jaki to święty? Muzeum nie zidentyfikowało. |
Kapliczka koronacji Matki Boskiej Dolny Śląsk XIX/XX w |
Madonna z dzieciątkiem Opolszczyzna XIX/XX w |
Anioł Dolny Śląsk XVIII/XIX w |
Św. Jerzy ze smokiem Dolny Śląsk XIX/XX w |
Kowalstwo istniało na wsi dolnośląskiej już od średniowiecza. Do końca XVIII w. kowale wyrabiali pługi, metalowe okucia do drewnianych narzędzi, kopaczki, motyki, sierpy. Ich dziełem były też żelazne krzyże nagrobne i przydrożne, elementy ogrodzeń, kraty okienne, zawiasy i zamki do drzwi, szaf i skrzyń, okucia wozów, a także siekiery, tasaki, noże, świecaki itp. W każdej wsi znajdowała się co najmniej jedna kuĄnia, a jej stałym wyposażeniem było palenisko, przy którym zawsze usytuowany był skórzany miech do nadmuchiwania powietrza do ogniska. Na środku stało kowadło, a narzędzia zawieszano na ścianach, układano na podręcznych stołach lub w szafkach. Na wystawie zaprezentowano przede wszystkim zdobione wyroby kowalskie, w tym okucia do wozów oraz zdobione i datowane kowadła z cennej muzealnej kolekcji, liczącej 26 tego typu obiektów. W końcu XIX w. tradycyjne kowalstwo zaczęło upadać.
Maselnica kołyskowa |
Pralka początek XX w |
Ule figuralne. |
W zdobnictwie czepców znalazły zastosowanie złote i srebrne nici, cekiny, szkiełka, kamyki, koraliki - wykorzystywane do wykonania pięknych haftów o motywach roślinnych, a także różnego rodzaju koronki, tasiemki, wstążki - te ostatnie przyczepiane najczęściej z tyłu w formie kokardy. Wszystkie czepce uszyte zostały ręcznie, większość jednak przez wyspecjalizowane czepkarki.
Jak widzicie jest co oglądać, a nie pokazałam przecież wszystkiego.
Miałam za mało czasu, aby obejrzeć wszystkie eksponaty, nie mówiąc już o smakowaniu, dlatego muszę się częściej zbierać w sobie i zachodzić do Muzeum, mam przecież te dziwy na wyciągniecie ręki :)
Zaiste jest co ogladac, ale mnie szczegolnie spodobala sie czesc slubna.
OdpowiedzUsuńW części ślubnej bardzo istotne są relacji wypisane na ścianach, trzeba mieć sporo czasu jakby się chciało to wszystko przeczytać, nie miałam tyle czasu, poczytałam wyrywkowo i wysłuchałam ze dwie relacje w słuchawkach.
UsuńBardzo interesująca relacja. Tak to jest, ja też odkrywam miasto ciągle na nowo. W naszym Muzeum Etnograficznym byłam, ale bardzo dawno i nie pamiętam czy byłam w archeologicznym.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe eksponaty, lubię ludowe rękodzieło z dawnych czasów.
Wesel nie lubię i chodziłam tylko na takie, na które musiałam, trochę narażając się rodzinie.
Sama wesela nie miałam, tylko przyjęcie w domu dla najbliższej rodziny, a po cywilnym dla przyjaciół.
Ja za to byłam w archeologicznym, ale to już też kilka lat temu, jest ono położone znacznie dalej ode mnie niż etnograficzne.
UsuńEksponaty ciekawe, różnorodne i fajna atmosfera, a i obsługa bardzo sympatyczna i kompetentna :) Tak łażąc ostatnio trochę po tych wystawach i muzeach zauważam, że osoby pilnujące zbiorów mają na ich temat dużo wiadomości, kiedyś chyba tak nie było.
Ach, jak ja lubię czytać o Wrocławiu semper fidelis! Krajewskiego czytałam z dwiema mapami Wrocławia - tą z moich czasów i najnowszą, bo niektóre ulice zmieniły imię ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś kustoszką(?)/dyrektorką tego muzeum była pani R. z TYCH R., u której mieszkałam na pierwszym roku. Ale wtedy nie interesowało mnie to muzeum, dużo ciekawsza była teściowa pani R. Babcia była M., z TYCH M. Cóż to była za kobieta, coś jak generałowa Sosnkowska, tylko jeszcze lepszy numer ;)
Dzięki za wpis, znów przez chwilę tam byłam...
Galia Anonimia
Cieszę się Galio, że przywołuję twoje wspomnienia i wracasz myślami do Wrocławia :)
UsuńAle fajne rzeczy w tym muzeum są :) I też ślubne się mi najbardziej podobały ;))
OdpowiedzUsuńChociaż obrazy, naczynia, stroje też są bardzo ciekawe, rownież i takie wystawy lubię oglądać ... tylko czemu jeszcze w Poznaniu nie byłam, w Etnograficznym?? ;)
No właśnie czemu jeszcze nie byłaś? Pewnie z tego samego powodu co ja, trzeba się zebrać w sobie, no więc zbierz się w sobie i idź, wszak niedługo będziesz miała wakacje :)))
UsuńO tak, wakacje :))))
UsuńMaryjanka !! Przyjeżdżaj do Zaścianka !! Mam eksponaty !! ;o) Butelczyna z wesela i zawieszki butelkowe z wierszykami gordyjskimi (rocznik 2012)...;o) I przy degustacjach tłoku nie będzie...;o)
OdpowiedzUsuńKuszące zaproszenie :)
UsuńOmatko, jakie cuda! Nie wiem co cudniejsze! Maselnica, pralka, wianki, rzeźby czy meble?
OdpowiedzUsuńNa mnie największe wrażenie zrobiła pralka i maselnica, bom ja zwierze techniczne, a potem cała reszta, bo właściwie wszystko jest bardzo ciekawe!
UsuńMi się podoba firaneczka w jednym z okien:)
UsuńFiraneczki też piękne :)
UsuńDużo pięknych i róznorodnych rzeczy w tym muzeum, każdy znajdzie tam to co lubi :)