niedziela, 29 lipca 2018

Obłoczno - ornitologiczny rejs po Odrze ;)

Srebrzy się Odra, najmilsza ma rzeka
I płynie z piosenką do Ciebie
Przedreptałam brzegami Odry dziesiątki, a może i setki kilometrów i z tej perspektywy zrobiłam jej mrowie, a mrowie zdjęć, maleńką cząstkę tych zdjęć pokazałam Wam tutaj na blogu. Jednakowoż od czasu do czasu zamiast dreptać przy niej, zdarza mi się wsiąść na jakisik stateczek turystyczny i popłynąć razem z nią ;)

Mokry początkowo lipiec, coraz bardziej rozgrzewa się, woda zaś bardzo pasuje do wysokich temperatur, dlatego to w niedzielę zebrałam się w sobie i weszłam na pokład :) Oczywiście nie dałam leniuchować memu zdjęciorobowi, jednakowoż nie pokażę Wam dzisiaj zdjęć z tego rejsu!
Bo dzisiaj pokażę inną moją pływającą podróż :) A dlaczego to? a dlatego, że kurzą mi się na dysku zewnętrznym fotografie z najdłuższego mojego odrzańskiego pływania, szkoda żeby się marnowały, bo fajne są ;)
Było to tak, 5 lat temu przechodząc obok Przystani Zwierzynieckiej wypatrzyłam rejs gigant, jak na nasze miejskie warunki, zwał się on ornitologiczny i płynęło się poza granice miasta, w stronę Kamieńca Wrocławskiego.
Żeglowanie po Odrze ma specyficzny charakter ze względu na to że:
Jest to największy w Polsce i jeden z największych w Europie system dróg wodnych oraz budowli hydrotechnicznych, zlokalizowany na obszarze aglomeracji miejskiej.
Układ koryt rzecznych zmieniał się w czasach historycznych na skutek licznych powodzi oraz działalności człowieka.
Stare Miasto leży w szerokiej dolinie Odry, gdzie rzeka tworzy liczne rozgałęzienia opływające kilkanaście wysp, i gdzie uchodzą do niej cztery dopływy średniej wielkości: Oława, Ślęza,Bystrzyca i Widawa.  
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wroc%C5%82awski_w%C4%99ze%C5%82_wodny

W takiem razie, psze państwa!
Odry wody dla ochłody!
Zapraszam na pokład Goplany!!! :)


Przystań Zwierzyniecka,
28 o8 2013 rok
godzina 9.30
Odbijamy!


I już mamy specyfikę naszego Węzła Wodnego. Akuratnie jesteśmy na wodach Starej Odry, po lewej stronie na wodzie widać szarą kreskę, to próg wodny, za tym progiem zaś widać biały statek płynący po Odrze.


Próg wodny oznacza różnicę poziomów, dlatego to musimy popłynąć w lewo,


do śluzy Szczytniki,


muszą nas podnieść do wyższego poziomu Odry. Dla przypomnienia dodam, że byliśmy na Starej Odrze :)


Osiągnęliśmy poziom właściwy, możemy wypłynąć :)



Po lewej stronie te obiekty na wodzie to Muzeum Techniki przy Wybrzeżu Wyspiańskiego.
Jesteśmy już na Odrze.



Początki wyszynku nad odrzańskimi wodami.
Za parasolami mur zoo.
No i zrobiliśmy wodną pętelkę ;)  W głębi widoczny Most Zwierzyniecki, to przy nim znajduje się przystań z której wypłynęliśmy. Poniżej mostu na wodzie widoczna szara kreseczka to właśnie ten próg wodny, teraz widoczny z drugiej wyższej strony.
Mały lądzik który opływaliśmy to Wyspa Szczytnicka.


Płyniemy, płyniemy...przed nami zaś Kładka Zwierzyniecka, a z lewej strony przystań przy zoo.


Nie wiem czy pamiętacie, że rejs zwie się ornitologiczny, a my płyniemy i płyniemy i jakoś ptaków nie widać, za to widać fragment rurociągu który pokazywałam w poprzednim poście, oraz przesmyk którym można wpłynąć w zatoczkę, gdzie znajduje się przystań harcerska.


Płyniemy sobie płyniemy, a wiatr duje i duje, chorągwie? chorągiewki? czy też bandery? sobie wiewają.


Mijamy sobie po drodze obiekty różne, które jednakowoż nie są ptakami ;)


O przepraszam ten przecinek z lewej to na pewno ptak, więc jednak ornitologiczny ten rejs? ;)




 Płyniemy, płyniemy a odrzańskie wody donoszą nas do Wyspy Opatowickiej, to ta kępa zieleni pośrodku.


Teraz już wyraźnie widać wyspę.
I tutaj to, rzeka ma znowu różny poziom, po prawej stronie znajduje się Jaz Opatowicki na rzece, my zaś wpłyniemy w kanał Opatowicki, aby dopłynąć nim do...


Po drodze do tego czegoś, mijamy widoczną pomiędzy drzewami bardzo starą, niewykorzystywaną estradę.


Kiedyś gdy byłam dzieckiem, statki miały kursy do wyspy, wysadzały na niej pasażerów, wtedy estrada pełniła swoją artystyczną funkcję. Mam w pamięci taki całodzienny pełen atrakcji pobyt tutaj.


W oddali majaczy już,


śluza.
I nasz stateczek znowu wędruje do góry.




Możemy płynąć dalej.


Razem z nami w śluzie podnosili się także policjanty, uwolnieni, dali nam spektakl na wodę i dźwięk ;)


Ło jak ja lubię takie bryzgi!!!
To atrakcja w zamian za te ptaki których nie widać ;)








 Wyspa Opatowicka kończy się tym cypelkiem i znowu wpływamy na wody rzeki Odry :)


Jesteśmy już poza Wrocławiem.
A na niebie zaczyna się dziać :)


Czyż nie dramatycznie? ten stalowy maszt próbuje zatrzymać zwiewne obłoki!!!




Ech to niebo, ono chce sobie przywłaszczyć ten rejs!


Wyraźnie daje do zrozumienia, że to ma być rejs obłoczny.




O! Docieramy do Wschodniej Obwodnicy Wrocławia w Łazach.






A obłoki znowu nacierają.
Patrzcie, patrzcie na nas!!! Co tam jakaś rzeka...


Ooooooooooooo!!!!!!!!!!!!!
Jakiś ptak próbuje przywrócić rejsowi jego nazwę ;)


Jest, jest, jest!!!!!!!!!!!!!!!!!
Czapelka!!! Ornitologiczna ;)


Phi, mówią chmury!




A tutaj Odra znowu postanowiła się podzielić. Tworzy w tym miejscu sporą wyspę w obrębie której znajduje się zbiornik wodny, zwany umownie Balatonem.
Jest to najdalej wysunięty punkt naszej podróży! Gdzieś tam za drzewami po lewej stronie jest Kamieniec Wrocławski.
Naaaaaawracamy się!!!


I płyniemy w kierunku naszego miasta.
Obłoki jakby się zastanawiały, czy kontynuować spektakl...


Hehehehe zdecydowały jednak, że nie popuszczą ;)



obwodnica
Co im tam jakieś słupy, mogą sobie rozpościerać te swoje stalowe ramiona, one wyrwą się i popędzą
dalej, przecież wiatr pędzi razem z nimi!!!


Chmurom chyba jednak zaczyna nudzić się zabawa z nami, bo jakieś takie niezdecydowane się robią...
To jest ich mniej,


to więcej...






Ale, ale, oto docieramy na powrót do Opatowickiej wyspy. W oddali widać niebieski most nad Jazem Opatowickim.


To właśnie on!
Spadku wody na zdjęciu nie widać, ale on tam jest, pod tym mostem pieni się wściekle spadająca Odra.


My oczywiście wpłyniemy w kanał,


na którym czeka na nas śluza,


która musi nas opuścić.


Wspaniały rzut,


bo należy stateczek unieruchomić.


Woda opadła,


płyniemy dalej.
A w dali...widać to co widać właściwie z każdego punktu miasta, to Sky Tower ;)




I mamy już rurociąg.
A nisko, w lewym rogu...jaskółka! Ornitologiczna ;)


Rurociąg ramiona ma baaaardzo szerokie, może to jemu uda się zatrzymać obłoki?


Nie udało się ;)
A na zdjęciu Ranczo, wodniacki ośrodek harcerski.


Patrzcie kaczki!!! Ornitologiczne :)))


Jednakowoż, bardziej widoczna jest ta żaglówka i...chmurki :)


Jest godzina 12.25 i zbliża się koniec naszego pływania.
Bo to już Kładka Zwierzyniecka.
Zobaczcie, zobaczcie co wyprawiają te chmurzyska, chyba się w końcu zmęczyły, bo ułożyły się na kładce, jak w hamaku ;)


Już widać Starą Odrę.


I jesteśmy już na niej.


I oczywiście śluza,


która akurat wypuszcza statek.


A może nazwa rejsu pochodzi od śluzowych kaczek?




Tak i to już jest koniec, albowiem widać Most Zwierzyniecki i przystań.




O mijamy przystań i...


Przepływamy pod mostem, albowiem to dopiero za nim nawracamy,




aby przybić do przystani!
O tutaj czekają na nas, kaczki! Ornitologiczne :)))



Przystań Zwierzyniecka,
28 o8 2013 rok
godzina 12.53
Wchodzimy na ląd


I to już koniec naszej podróży, która trwała przeszło 3 godziny, a to długo jak na miejski rejs. Aktualnie stateczki rejsowe nie dopływają aż do Kamieńca.
Bez względu na to, czy to było pływanie z ptakami czy też z obłokami fajne było :)
Wszystko wskazuje na to, że dalszy ciąg nastąpi, ino że pływać będziemy w obrębie miasta. Jak Wam się podobało, to zapraszam?


24 komentarze:

  1. Cudna wycieczka! Aż nabrałam ochoty.
    Ale swoją drogą myślałam, że to moje różniste tematy długo czekają na publikację... ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piesie ja 5 lat temu nie miałam bloga, un ma 3 lata ten mój blog ;)Więc ten rejs czekał sobie, bo wypierały go sprawy bardziej bieżące, ale się w końcu doczekał :)
      Przeglądałam sobie rozkład rejsów i wygląda na to że gdzieś dalej to płyną raczej na zamówienie, według rozkładu to kręcą się w granicach miasta. A śluza Opatowicka jest chyba jeszcze remontowana.

      Usuń
  2. Swietna wyprawa, woda, widoki, dobra pogoda, sliczne chmurki tylko jak na moj gust ornitolozki amatorki malo ptaszkow....no ale czapla okazala!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ptaszki na pewno były w tej zieleni na brzegach, tylko że szerokość Odry nie pozwalała mi ich dostrzec :) Chmury wynagrodziły mi braki ornitologiczne, no i jako że jestem zwierzę techniczne to rajcowała mnie ta infrastruktura techniczna widziana po drodze :)
      Jak Twoje zdrowie Grażyna, doszłaś już do siebie?

      Usuń
    2. Wrocilo do normy, dzisiaj jestem jak nowo narodzona, jutro ruszam w podroz...

      Usuń
    3. Szybko dałaś radę :) Super!!!
      A dokąd się wybierasz?

      Usuń
  3. Pewnie, że się podobało! Amatorką ptaszorów nie jestem bo mi zawsze uciekają z kadru, obłoki lubię bardzo. Piękny rejs i zdjęcia.
    Chyba się skuszę na wyprawę do Tyńca, tylko albo nie mam czasu, albo pogoda nie taka jak trzeba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Ewo, że Ci się podobało :)
      Wybierz się do tego Tyńca, Ty będziesz miała przyjemność i my, oglądając twoją relację :)

      Usuń
  4. Oj, jak ja lubie rejsowac! Nie mialam wielu okazji w zyciu, moze cztery czy piec razy, wiec z najwieksza przyjemnoscia wybralam sie na rejs po Odrze z Toba. Wszystko bardzo przepiekne, ale gdzie ta ornitologia? Malo mi jej bylo jakos. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mając żeglowną Odrę i przystanie pod samym nosem, mogłabym częściej rejsować, ino jakoś tak nie zawsze wychodzi, jednakowoż w całym swoim życiu trochę po Odrze popływałam. Poza tym będąc na Mazurach fundnęłam sobie rejs z Rucianego-Nida do Mikołajek i z powrotem, to był fajowski rejs, a na dodatek w drodze powrotnej złapała nas burza. Byłam także kiedyś w Świnoujściu w sanatorium i wtedy żeśmy sobie pływali na statkach wolnocłowych. Jedni płynęli aby nabyć alkohol, ja dla przyjemności :)

      Usuń
  5. Zawsze w takich razach zastanawiam się dlaczego nic nie dzieje się na Warcie w Poznaniu. Taka piękna rzeka, a płynie odłogiem. Ani bulwarów, ani śluz, ani w ogóle nic. Martwota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Poznaniacy stawiają na dziką naturę, Odra była kiedyś drogą wodną dla barek i dlatego te śluzy i kanały.
      U nas dzieje się coraz więcej, po remoncie brzegów Odry powstają nadwodne knajpki, a ludziska w gorące dni lubią w nich spędzać czas. Porobiłam dzisiaj trochę zdjęć, pokażę jak to wygląda. Politechnika urządziła taki nadbrzeżny teren o wysokim standardzie.

      Usuń
  6. Trzeba było machać do mnie, bo płynęłaś blisko mojego domu! :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdjecia stare, ale jare! I znow cos nowego zobaczylam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Basiu :)
      Blogi wzbogacają nas o cudze światy :)

      Usuń
  8. Piękną, ornitologiczna wycieczkę odbyłaś:) Wprawdzie ptaszków jak na lekarstwo... Widoki jednak miałaś wspaniałe! I ten wiatr we włosach:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wycieczka była piękna, ale bardziej ornitologiczna to ona by była gdybym płynęła łódką albo kajakiem blisko brzegów rzeki :)
      Tak, wiatr we włosach to jest to!!! :)

      Usuń
  9. Ptaśków to było jak na lekarstwo, ale rejsik pyszny...;o)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzisiaj przydałby się taki wiatr :)
    Rejs na pewno fajny, chociaż ptaszków na lekarstwo ... może kiedyś było ich więcej, moze dlatego ornitologiczny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ornitologiczny to moim zdaniem chwyt reklamowy, widocznie nie za bardzo chwycił, bo nie ma już w ofercie takich rejsów ;)
      Moja mama ma fobie na chociażby najmniejszy wiew, więc przy dużym wietrze byłoby jeszcze ciężej...

      Usuń
    2. No tak, jednych wiatr cieszy, a innych przeraża. Nasz kot też wiatru nie lubi i ze spacerów ucieka przy silniejszych podmuchach.
      Ten ornitologiczny musiałby być lepiej przygotowany chyba, to by chwycił, a tak - niestety ...

      Usuń
    3. No jak kociastego wiatr przeraża to może mama ma rację i to jakaś siła nieczysta ;) To tytułem żartu, a poważnie, to mama kiedyś dawno, po porodzie brata, od szpitalnych przeciągów dostała zapalenia płuc, teraz pamięć tego wraca...
      Na takie długie rejsy nie ma zbyt dużo chętnych i to główny powód, że statki rejsowe kursują przede wszystkim w obrębie miasta i są to rejsy tak plus minus godzinne. Dłuższe rejsy organizowane są na zamówienie. Biznes to biznes musi się opłacać ;)

      Usuń