niedziela, 3 listopada 2019

Mlaskanie czasu...

W maju pokazałam mały kawalątek wrocławskiego Przedmieścia Oławskiego, a ponieważ Wam się podobało to obiecałam sfotografować dla Was jeszcze co nieco.
Hmmm...sfotografowałam i to jeszcze w maju.
A teraz mamy już listopad, a ja tych zdjęć jeszcze nie pokazałam.
No cóż, trudno mi się było zabrać do ich opracowania, bo przygnębiają mnie te fotografie.
Jednak listopad sprzyja refleksjom o przemijaniu, dlatego postanowiłam je właśnie teraz pokazać.






Marnacja i ruina!!!


Zdjęcia te pokazują ulicę Mierniczą, na której nakręcono sporo filmów. Wabikiem dla filmowców było to, że na całej długości tej krótkiej uliczki znajduje się tylko stara zabudowa, a także dlatego, że kamienice wyglądają tak jak widać na zdjęciach.




Patrząc na nie słychać jak czas mlaska ze smakiem, a my patrzymy ze zgrozą, że ten czas pożera coś tak ciekawego.


Słyszycie ten mlask i chichot.
Już Wam tego nie oddam, drwi czas!!!
Obawiam się, że może mieć rację...




Na Mierniczej nie sfotografowałam wszystkich kamienic, pozostałe są równie ciekawe i w podobnym stopniu marnacji. Co prawda ludzie zaczęli pokazywać figę czasowi i kilka kamienic na tej ulicy zostało odrestaurowanych. Jednak czas nie czeka tylko konsumuje, czy ludziska zdążą go oszukać i wyrwą mu z paszczy wszystkie domiszcza na tej ulicy?
Szczególnie przykre dla mnie, jest mlaskanie czasu na ulicy Łukasińskiego. Jest to uliczka prostopadła do Mierniczej.
Ulica Łukasińskiego, przedwojenna Marthastrasse, powstała z woli kobiety i kobieta nadal tu rządzi. W 1887 roku Anna Graupner doprowadziła do wytyczenia ulicy łączącej Löchstrasse (Prądzyńskiego) z Lützowstrasse (Miernicza). Większość kamienic, w tym czynszówkę nr 3, zaprojektowaną przez Josepha Hawlitschkę, wzniesiono u schyłku belle époque. Mają secesyjny wdzięk, z nutą dekadenckiej perwersji. https://www.nfm.wroclaw.pl/article?id=676




Ktokolwiek zagląda na dawną Marthastrasse, musi zachwycić się uroczą skrzypaczką, która gra na fasadzie kamienicy nr 8. Jeśli wierzyć napisowi, panna w wianku na głowie to właśnie patronka ulicy, tajemnicza Martha. Wprawdzie zaczyna się rozpadać, ale skończyła już 112 lat i ma prawo się godnie zestarzeć. Mieszkańcy, którym grała we dnie i w nocy, byli skromnymi ludźmi. Dorożkarzom, stolarzowi czy handlarzowi mlekiem wystarczyły skromne, dwupokojowe mieszkania z ciemnym „gabinetem”, przedpokojem, łazienką i kuchnią.
https://www.nfm.wroclaw.pl/article?id=676



O! Właśnie tutaj ten mlaszczący czas mnie tak niesamowicie drażni :(


Bo ja bardzo lubię taki secesyjny wdzięk, a jeszcze trochę a nic z niego nie pozostanie!

Skrzypaczka Martha, której prawie już nie ma.



Popatrzcie, wydaje mi się, że tu widoczne są ślady po pociskach z czasów II wojny światowej!
Następna kamienica z secesyjnym wdziękiem.





I tu też chyba wojenne ślady.
I jeszcze jedna z secesyjnym wdziękiem.




Ech dlaczego...






A ta kamienica! Popatrzcie cóż to mogłoby być za cudo!




Łooooo!!!








A tu...rozpacz!




Na końcu ulicy, stoi najciekawsze i największe domiszcze.








Jest to budynek narożny.


Architekt Max Kiehnel stworzył ją dla aptekarza Georga Hallmanna, o czym przypomina monogram inwestora na portalu wejściowym. Kamienica była gotowa w 1907 roku. Bardzo kobieca, wszystko w niej faluje, zatacza koła, wygina się. Roślinne ornamenty, szczyty, łuki okien i eteryczna dama. Jej postać umieszczono od strony ul. Łukasińskiego , na płycinie obejmującej niemal trzy kondygnacje. W zwiewnej sukni, z bukiecikiem róż w dłoni, wygląda na femme fatale. Mogłaby zrujnować niejednego mężczyznę, choć akurat w kamienicy na reprezentacyjnych piętrach mieszkali trzeźwi ludzie interesu: fabrykant Kretschmar i kupiec Rudolf. Parter zajmowały sklepy oraz restauracja z pokojami gościnnymi, więc więcej tu rozmawiano o pieniądzach niż o uczuciach.

Eteryczna dama.
Przy tej kamienicy czas chichocze aże się zanosi, bo kilkanaście lat temu odebrano mu ją, cofnięto jego niszczycielską działalność, została odrestaurowana. Krótko jednak trwał jej powrót do świetności.


Ani chybi materiały użyte do renowacji nie były najlepszej jakości, albo "fachowcy" zupełnie nie fachowi!


wszystko w niej faluje, zatacza koła, wygina się
A zobaczcie jakie ciekawe i zabawne są detale, te maszkarony takie trochę przyczajone,  z cicha pęk wyskakują z wyginających się ornamentów   :)










Niżej widoczna jedna z odrestaurowanych kamienic na ulicy Łukasińskiego, ale, ale, na jej elewacji nie ma secesyjnego wdzięku, a mnie właśnie ten wdzięk secesyjny podoba się najbardziej.


Na koniec trochę zadbanej wrocławskiej secesji, tylko ona w innej części miasta.
Świętokrzyska 57/Prusa 5
W tym miejscu stoi ogromna świeżo odnowiona kamienica, tzw. okrągła - jeden z bardziej znaczących obiektów wrocławskiej secesji. W 1902 roku zaprojektował ją Wilhelm Heller. Sam jej kształt oraz sztukaterie i metaloplastyka są naprawdę świetne. Zarzucić można coś jedynie malowidłom podgzymsowym, mianowicie lekką kiczowatość. Wijący się bluszcz - OK, ale te chmurki i słoneczko...
http://www.muzeumsecesji.pl/podroz_pliki/wroclaw_pliki/swietokrzyska57.html


Kamienica ta została tak odnowiona w 2005 roku. Przejeżdżałam obok niej niedawno i zdjęcia zrobiłam z jadącego samochodu, dlatego nie ma szczegółów.




Dzisiaj to by było na tyle, ale mam jeszcze zdjęcia kamienic z ulicy Traugutta, więc jak będziecie chcieli to może być jeszcze ciąg dalszy :)

A, i jeszcze takie zdjęcia.




Tak to wygląda na kamienicy w której mieszkam. 50 lat czekaliśmy i te tablice pokazują, jak byśmy się doczekali, tylko że hmmm... informacja wisi od miesiąca, a tylko...robotników nie widać! Zjawiło się dwóch takich i zaczęli w bramie zbijać odpadające stiuki. Sąsiad z parteru powiada, że naszedł ich konserwator zabytków, zakwestionował fachowość tego co robią i...
Cisza...



33 komentarze:

  1. Ano żal tego piękna. Ale nic na to nie poradzimy.
    Wygląda na to, że o Twoją kamienicę toczy się walka między konserwatorem, a...bezmyslnoscia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są niestety kilkudziesięcioletnie zaniedbania i raczej nie da się wygrać z czasem.
      Panowie od remontu chyba chcieli iść na skróty. Nowy miesiąc, zobaczymy jutro.

      Usuń
    2. Znajomy budowlaniec, który robi takie remonty, mówi, że remont elewacji z takimi stiukami to koszt minimum trzy razy większy. A przy przetargach firmy dają jak najniższą cenę, czasem nawet nie wiedząc dokładnie co ich czeka. I potem zaczynają się "skróty". W sumie dobrze, że ktoś to powstrzymał. Lepiej niech się remont przeciągnie, ale będzie porządnie zrobiony.

      Usuń
    3. Kiedyś Małgosiu skończyłam szkołę budowlaną, pozostało mi jakieś tam pojęcie o budownictwie, wiem jakie to są koszty.
      Przechodząc obok kujących robotników, spytałam czy te stiuki wrócą na swoje miejsce, powiedzieli, że wszystko będzie jak należy.
      Remont zaplanowany jest na 14 miesięcy, sądząc więc po długim terminie, powinno być wszystko wykonane z należytą starannością.

      Usuń
  2. Może z czasem ludzie zrozumieją, że warto dbać o to co i jak wyglądało kiedyś, oraz aby nie oszpecać budynków antenami, klimatyzatorami i innymi badziewiami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miasto tyle czasu odpuszczało sobie zabytkowe kamienice, a teraz nie ma tyle pieniędzy aby odremontować hurtem, ciągle coś robią, ale jest ogromnie dużo do zrobienia.

      Usuń
  3. O matko, zbijać stiuki, co za patałachy!
    Cudne kamienice, bardzo żal, że niszczeją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doro, brama była zalana w trakcie powodzi i stiuki do tej wysokości do której stała woda, częściowo poodpadały, a w tym roku sporo zaczęło dalej się sypać. Robotnicy zaczęli właśnie od tego fragmentu bramy, wśród tego co skuli najwięcej jest tynku, ale może mieli zamiar także dobrać się do stiuków i konserwator ich pogonił.

      Usuń
    2. U nas mają wszystko naprawiać, nie ma plaskorzeźb, ale jednak ozdobnegzymsy, brama, no, zobaczymy , na razie pracuja na zwolnionych obrotach.

      Usuń
    3. W tym roku odnowili bardzo starannie elewację kamienicy obok. Nasza kamienica miała robioną bardzo dokładną inwentaryzację frontowej elewacji, więc mam nadzieję, że nie robili jej na darmo. A na temat prac remontowych jak na razie nikt oficjalnie z nami, lokatorami, nie rozmawiał. Tylko, jak napisałam już tu w komentarzach, kamienica w całości należy do gminy, a nie tak jak u Was, do wspólnoty.

      Usuń
  4. A no właśnie. Konserwatorzy zabytków nie zauważają, jak zabytki niszczeją, a przypominają sobie o nich, jak ktoś się zabiera za renowację! I się wtedy okazuje, że panu konserwatorowi nic nie pasuje w planowanej inwestycji, przypiernicza się, że rynny muszą być miedziane, chociaż takiej, dajmy na to wspólnoty mieszkaniowej, na ten delikates nie stać, więc lepiej, żeby woda się lała po murach, niż żeby orynnowanie wykonano w tańszej technologii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że wymaganie konserwatorskie są nieraz kuriozalne. Jeśli zaś chodzi o naszą kamienicę, to ona była wyłączona spod wykupu mieszkań i cała należy do gminy. Remontowana jest chyba przy udziale funduszy unijnych. I u nas o miedzianych rynnach nie ma mowy. Ci robotnicy chyba powinni delikatnie zdejmować ocalałe fragmenty stiuków, aby je można było po otynkowaniu zamontować z powrotem i uzupełnić.

      Usuń
    2. Kamienica, w której jest biuro mojej firmy, została częściowo wyremontowana przez prywatnych właścicieli lokali (ze wszystkimi stosownymi zezwoleniami), a na elewację gmina ma dać dotację ze środków unijnych, ale właśnie konserwator sobie przypomniał, że coś go ominęło i nagle żąda wymiany niedawno zrobionego orynnowania na miedziane. Jak nie weźmiemy dotacji, to mu te rynny nie będą przeszkadzać, ale jak chcemy dotację, to ma już inną wizję. I sprawa na razie utknęła na etapie przepychanek, bo można to jakoś ominąć, ale zgodę musi wydać konserwator, a jak nie wiadomo o co chodzi, to...

      Usuń
    3. Moja koleżanka mieszka na osiedlu wybudowanym przez Niemców na wystawę. Są to budynki modernistyczne, w których rozwiązania technologiczne nie przystają do współczesności. Niedawno remontowano galeriowiec, w którym mieszka, pod dozorem konserwatorskim i z dofinansowaniem, budynek należy do wspólnoty. Ufff jakie tam były korowody...

      Usuń
  5. Serce boli... Ilu takim cudom pozwolono umrzeć lub je zniszczono. Niedawno Kupiłam sobie Hannibala Smoke'a "Niewidzialne miasto" i "Niewidzialny Dolny Śląsk" - wyć się chce z bezsilnej rozpaczy!
    Galia Anonimia

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakież to musiały być pyszne kamienice w czasach swojej świetności! Dużo bym dała, żeby przejść się po Wrocławiu tak w latach 20-tych. Wrocław ma w sobie coś takiego, że pragnie się podróży w czasie, a nawet w literaturze te ciągoty są wyrażane - patrz Krajewski czy Kisiel :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, były pyszne, a ile ich w czasie oblężenia Wrocławia, zniszczyli sami Niemcy.
      Co do podróży w czasie to jeszcze musimy się zdać na naszą wyobraźnię :)

      Usuń
    2. Nie tylko w latach dwudziestych... Moja ciotka brała ślub we Wrocławiu w 1942 i mówiła zawsze, że to najpiękniejsze miasto, jakie widziała, a bywała i we Wiedniu, i w Berlinie...
      Galia Anonimia

      Usuń
  7. Oj tak. Oglad zdjecia mojego miasta z dawnych lat, było bardzo ladne i tak duzo zieleni.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie dziwię się, że zwlekałaś, bo to "mlaskanie czasu" słychać aż tutaj. Szkoda wielka tych kamienic, bo mają wdzięk i urodę. Tak myślę, że gdyby o jeden biurowiec ze szkła i betonu mniej, to może by się udało więcej uratować. Niestety biznes rządzi.
    Co nie znaczy, że nie mam ochoty oglądać jeszcze, bo warto nawet te nagryzione przez czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, remonty takich kamienic to wielkie koszta, a jak są w takim stanie jak pokazałam to jeszcze większy, przecież wiele elementów trzeba by odtworzyć.
      Pokarzę zdjęcia z ulicy Traugutta, ale nie od razu. Kamienice na tej ulicy należałoby odnowić, ale nie są w takim opłakanym stanie, jak te na Mierniczej, a bardzo ciekawe są.

      Usuń
  9. Dekadencja z nutą perwersji.....ummmmmmmmm..... uwielbiam...mlask:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaskółko taka dekadencja ma swój urok jak się w nią wpada tak dorywczo, a wkoło mnie mlaszcze już przeszło 60 lat, w kamienicy w której mieszkam także, mam przesyt ;) Dlatego to, bardzo mnie cieszy, że moja kamienica doczekała się w końcu remontu :) Dzisiaj odsłonili fundamenty, będą osuszać piwnice.

      Usuń
    2. Nie mogłabym żyć w takim mieście, gdzie cudne kamienice niszczeją. Ta z damą.... aż mnie serce rozbolało, kiedy widzę, w jakim jest stanie. Inne też...

      Usuń
    3. Istoty żywe przemijają, więc może nie powinniśmy się przejmować przemijającymi kamienicami?

      Usuń
  10. Piękne detale, sporo mojej ulubionej secesji, aż żal serce ściska, ze tak marnieją...
    Podobne kamienice i u nas, ale co roku coś tam remontują, może i we Wrocławiu coś drgnie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też remontują, na przykład, między innymi, zaczęli remont mojej kamienicy, ale w kolejce czeka całe mnóstwo tych które się sypią.

      Usuń
  11. Mario, wszędzie są takie zaniedbane kamienice. Dopiero w ostatnich latach dotarło do ludzi, że warto je remontować, bo wcześniej twierdzono, że lepiej zburzyć i wybudować nowy blok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo taniej jest wyburzyć i postawić nowo niż odrestaurować. Jakiś czas temu w samym centrum zabytkowego Ostrowia Tumskiego wyburzono zabytkową kamienicę bez zezwolenie, chociaż wiedziano że będą musieli ją postanowić z powrotem w tym samym kształcie. Zrobili to świadomie bo tak było taniej.
      Sporo kamienic po wojnie wyremontowano, dzieląc na mniejsze mieszkania na piętrze. I pozbijali wszystkie ozdobne elementy, bo tak było taniej.

      Usuń
  12. Mieszkałam kiedyś w tej okolicy. Te zdjęcia napawają mnie nostalgią :) Eteryczną damę mijałam po drodze do pracy. Zawsze fascynowały mnie stare kamienice, ale trochę mi wówczas spowszedniały i nie przyglądałam im się aż tak bardzo - pewne szczegóły dostrzegłam dopiero na tych zdjęciach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tych kamienicach to taka przewrotność jest, te najciekawsze detale znajdują się na samej górze. A na co dzień nie chodzimy z zadartą głową :)
      Mnogość detali też nie ułatwia ich postrzegania, trzeba by się specjalnie zatrzymać i dokładnie się przyjrzeć, a w codziennym zabieganiu, albo nie mamy na to czasu, albo nam się po prostu nie chce.
      Eteryczną damę bardzo łatwo dostrzec bo jest wielka, jednak te maszkarony spostrzegłam dopiero wtedy jak robiłam zdjęcia.
      Na Łukasińskiego zaś bywam bardzo rzadko, no bo to nie jest ulica przechodnia. Poszłam tam specjalnie z aparatem bo wiedziałam, że tam jest ciekawie i odkrywałam detale w trakcie robienia zdjęć.

      Usuń