piątek, 14 lutego 2020

Ranniki Julka.

Ranniki małe żółciutkie kwiateczki, chyba nie każdy potrafi je nazwać bo nie są tak popularne jak przebiśniegi, krokusy czy pierwiosnki. A to one w środku zimy przypominają nam, że wiosna nie odeszła od nas na zawsze, że ona na pewno powróci :)
Bardzo długo nie wiedziałam o ich istnieniu, jednakoż jakieś 30 lat temu, gdy pracowałam w przedszkolu, koleżanka przyniosła je aby pokazać dzieciom, wiedziałam już, że takie są, ale nazwy sobie nie przyswoiłam.

Aż kilkanaście lat temu, pod koniec stycznia, za plecami Julka, zobaczyłam setki małych słoneczek z zieloną kryzką .
W środku Wrocławia, nieopodal Rynku jest park Juliusza Słowackiego, w którym stoi pomnik tego poety. Za pomnikiem rośnie 5 olbrzymich platanów, teren pod platanami obniża się tworząc nieckę i na takiej nieckowatej łączce jest królestwo ranników! Jak je tam znalazłam, sprawdziłam jak się nazywają i nazwę tą wbiłam sobie do głowy ;)

Od lat gdy zbliżał się przełom stycznia i lutego nawiedzała mnie myśl, aby zajrzeć za plecy Julka, czy ranniki się już obudziły.
Właśnie tak moi mili, nie pomyliłam się albowiem gdy jest ciepły styczeń, to pod jego koniec zaczynają we Wrocławiu kwitnąć ranniki, mam w archiwum zdjęcia ranników z 31 stycznia, a wydaje mi się, że fotografowałam je jeszcze wcześniej, tylko nie mogę odszukać tych zdjęć.
Tej zimy remont trzyma mnie w domu i nie chce wypuścić, jednakoż 13 lutego urwałam się remontowi, poleciałam do Julka i...
Znalazłam je!!!
Hehehehehehe już są ranniki :)
Te żółciaki tam pod platanami to ONE!!!


W tym roku zima taka niezima i pewnie dlatego tak ich dużo.


Jak widać wzbudzają zainteresowanie przechodniów.


W tle widoczne kamienne plecy poety.


To on pomiędzy tymi dwoma platanami.






Popatrzcie jakie bogactwo, tyyyyylllllle złota :)


I jakie piękne!!!


Złote łebki w zielonych kryzkach.










Ranniki do tej pory trzymały się nieckowatej łączki, ale znalazłam jednego uciekiniera kilkadziesiąt metrów dalej, czyżby zaczynały inwazję w dalsze części parku?


Dla tych którzy niepokoją się, że nagłe opady śniegu i spadki temperatur mogłyby kwiatuszkom zaszkodzić, kilka zdjęć z mojego archiwum.
W 2011 roku zrobiłam zdjęcia rannikom na początku lutego.




 Kilkanaście dni później spadł śnieg, więc 20 lutego poszłam sprawdzić co dzieje się z rannikami.


 A one żółciły się na śniegu.


 Płatki jednak miały zamknięte, wyczytałam, że w ten sposób chronią się przed niską temperaturą.






 Zrobiłam tym samym rannikom zdjęcie na początku marca, jak widać śnieg im nie zaszkodził.


Kwitnie długo, jeśli utrzymuje się niska temperatura. Gdy temperatury przekraczającą 10°C – bardzo szybko przekwita. Z kolei przymrozki i opady śniegu kwiatom nie szkodzą, a jedynie opóźniają rozwijanie się kolejnych. Wieczorami, a także podczas pochmurnej pogody kwiaty stulają okwiat, prawdopodobnie w celu ochrony wnętrza przed niską temperaturą. Rozwijają się zwykle ok. godziny 9 rano. Szczyt kwitnienia przypada na godziny od 10 do 12.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rannik_zimowy

Takie to zimnoluby  z tych ranników :)

Oprócz ranników znalazłam także trochę pomarańczowych krokusów.






Były także krokusy fioletowe.


Takich jasnofioletowych to była nawet spora łączka :)




I kilka przebiśniegów też znalazłam :)


Podziwianie tych kwiatuszków, to dla mnie bardzo miła odskocznia od widoku mojej remontowanej kamienicy, w której kiedyś na pewno będzie pięknie, ale jak na razie nie jest ;)




36 komentarzy:

  1. W śniegu czy w słońcu należą się Julkowi i ranniki i przebiśniegi i inne piękne kwiatuszki bo byl On wybitnym Poetą.
    Pozdrawiam serdecznie Mario.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Należą się Julkowi kwiatuszki i ma je, bo jeszcze chwila i już przed nim, u jego stóp zakwitną krokusy :)
      Ja Ciebie Stokrotko także serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  2. Mario!!!! ales szczesciara, jakie pole rannikow! no pieknie! i te krokusiki. Radosc dla oczu, dla duszy...ciekawe czy gdzies w Warszawie kwitna, polecialabym jak na skrzydalach!
    A za oknem dzisiaj mgla...ladnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas za oknem słońce.
      Krokusów takich typowych jeszcze mało, te fioletowe to jakaś inna odmiana, takich u nas mało, ale taka łączka jest na skraju parku koło, Poczty Głównej.
      Rannikowe królestwo za plecami Juliusza dawno nie było takie bogate. W tamtym roku jak tam zaglądałam to kwitły nieliczne, nie bardzo mogąc się przebić przez platanowe liście, w tym roku większość liści została zgrabiona aby ułatwić kwiatuszkom kwitnienie.

      Usuń
  3. U mnie ranniczki (Winterlinge czyli cos jak zimówki) kwitna pod domem, jest ich kilka sztuk, ale jeszcze do niedawna nie bylo wcale i nie wiem skad ani jak przyszly, ale je mam na wyciagniecie reki i mam wrazenie, ze jest ich z roku na rok coraz wiecej. Moze dozyje dnia, ze bedzie tyle, co u Ciebie w parku. Przebisniegi zakwitly paradoksalnie pozniej niz kiedy jest snieg, dopiero teraz sie rozwinely, a wczesniej bywalo, ze kwitly w styczniu. Krokusy tez juz mamy. Przylecialy bociany i zurawie, wiec wiosna jest!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam w tym roku czasu, ani energii aby śledzić nadejście wiosny, wyrwałam się na chwilę do tego parku, bo na fejsie ukazało się zdjęcie z tymi rannikami, więc poleciałam sprawdzić naocznie ;)
      Po drodze widziałam że przebiśniegów i krokusów jeszcze mało.
      Niech Ci ranniki rosną w siłę! :)

      Usuń
    2. Dziś polazłam z Gutkiem na dłuższy spacer po osiedlu i biała magnolia ma spore pączki kwiatowe i jest ich ogromna ilość. Koło Mamy po lasku nie chodziłam, bo nie lubię tam chodzić sama , a na łączce dla piesów jest piękna zieloniutka trawka

      Usuń
    3. Koło magnolii nie przechodziłam, ale koło takich wiśni co to kwitną na różowo i one mają już pąki kwiatowe.

      Usuń
  4. "Niechaj mnie Zosia o wiersze nie prosi, bo kiedy Zosia do ojczyzny wróci, tam każdy kwiatek powie wierszyk..."(Juliusz Słowacki cytowany z pamięci, więc wybacz jeśli nie dokładnie). Czy przedstawione przez Ciebie kwiatki, też szeptały wierszyki? Pozdrawiam Ciebie i moje miasto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. One całe są poezją Iwono, także Cię pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Cudnie, wąłsnie tak kojarzy mi się Wrocłam na wiosnę,bo kiedy u nas jeszcze ani sladu wiosennych kwiatów,to juz u Was kobierce na trawnikach i skwerkach. Krokusy szczególnie mnie zauroczają;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Wrocławia do Kłodzka nie jest tak daleko ale jesteście wyżej położeni i wegetacja roślin później się u Was zaczyna. Jak dla mnie urocze są wszystkie pierwsze wiosenne kwiatuszki :)

      Usuń
  6. Śliczności.
    Pójdę sprawdzić czy w pobliskim ogrodzie już kwitną. Szkoda, że remont taki upierdliwy i przeszkadza Ci w wędrówkach po mieście, zawsze coś ciekawego wypatrzysz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leć Ewo zobaczyć, pogoda taka łagodna, że ranniki powinny już kwitnąć i u Was :)
      To nie tylko remont Ewo, dawno już nie miałam takiej kumulacji upierdliwości życiowych...jestem zmęczona.

      Usuń
  7. Rozkwiecił się luty pięknie...:o)

    OdpowiedzUsuń
  8. O, dziękuję za oświecenie w kwestii nazwy! Spotykam te ranniki na miejskich skwerach, zwłaszcza tam, gdzie rosną stare drzewa, ale nie wiedziałam jak się nazywają. U mnie w ogrodzie kwitną teraz bordowe ciemierniki - myślałam, że to trochę za wcześnie, ale się okazuje, że one tak właśnie lubią - kwitną jak wszystko inne jeszcze śpi. No, oprócz ranników, jak się okazuje :). Zresztą w tym roku to jakieś szaleństwo w przyrodzie - pierwiosnki zaczęły u mnie kwitnąć w listopadzie i tak sobie kwitną do tej pory, chociaż zwykle zaczynały dopiero gdzieś w marcu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciemierniki kwitną mniej więcej w tym samym czasie co ranniki, nieraz bywam tak wcześnie w ogrodzie botanicznym i widziałam :)
      A pogoda w tym roku mało typowa, jakby zapomniała, że w naszym klimacie powinny być 4 pory roku, a rośliny chyba trochę straciły orientację, jednakoż ranniki i ciemierniki od lat kwitną jeszcze w zimie :)

      Usuń
    2. Ciemierniki od kogoś dostałam dwa lata temu i nie miałam pojęcia, że to zimowe kwiaty. Kwitną drugi raz, ale w tamtym roku to było jednak nieco później, bo były jeszcze niezbyt dorodne. Tym razem w połowie lutego mają już pełne kwiaty. Najpierw trochę mnie to martwiło, ale właśnie wczoraj poszperałam w internecie i już wiem, że to normalka :).

      Usuń
    3. Wydaje mi się, że ciemierniki są popularniejsze od ranników, częściej można spotkać je w ogrodach, przez to że ich kwiat jest duży są bardziej widoczne i pewnie dlatego chętniej uprawiane.

      Usuń
  9. Oprócz przebiśniegów i krokusów żadnych zwiastunów zimnolubnych na żywo nie widziałam, zwłaszcza ranników, u nas na pewno niema, więc znowu wiem coś nowego!
    Będę ich wyglądać uważnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego zrobiłam post o rannikach, bo to nie są zbyt popularne kwiatki. Park Słowackiego to jedyne ogólnodostępne miejsce we Wrocławiu gdzie je spotykam. Są w naszym ogrodzie botanicznym, ale nie wszyscy chodzą do tego ogrodu, rosną także w prywatnych ogródkach.
      Cytat z Wikipedi:
      "Występuje w stanie dzikim w Europie środkowej i południowo-wschodniej. W pozostałej części kontynentu jest uprawiany i dziczejący. Uprawiany jest także, choć rzadko, w Polsce i także czasem rośnie jako uciekinier z upraw (efemerofit)."

      Usuń
  10. A u nas ich nie widziałam:( Piękne i dzielne kwiatuszki. A może sobie posadzę? Julek ma. I ja będę miała!
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jotce napisałam jaka może być przyczyna, że u Was nie ma ranników.
      Skoro Julek ma to i Ty możesz je mieć, nie wiem tylko czy łatwo je nabyć, ale przecież dla chcącego nie ma nic trudnego :)
      :*

      Usuń
    2. O to to! A ja chcąca jestem!
      :*

      Usuń
    3. Życzę aby udało Ci się je nabyć!
      :*

      Usuń
  11. Kwiaty po to się sieją, aby je podziwiać. Ranniki rekonpensują pewne niedogodności, choćby remont kamienicy. Natura już zadba, żeby pustki nie było. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka lat temu, prawie na początku prowadzenia tego bloga, opracowałam grafikę anioła Radosnego Uśmiechu, a we wpisie jego dotyczącym, napisałam tak:
      "-Radosny Uśmiechu biegnij przez świat i rozdawaj swoje uśmiechy, na przekór tego że życie łatwe nie jest, że jakieś chmury i deszcz, że smutno i źle. Bo za uśmiechem Promiennego Anioła kryje się wszystko to co spotka nas w życiu przyjemnego. Gdy dusza zacznie nas uwierać, a z kątów wypełznie coś szare i lepkie, rozejrzyjmy się uważnie wokół siebie czy gdzieś w pobliżu nie ma Promiennego Uśmiechu. Może być w jaskółkach fruwających po starej zniszczonej kamienicy. W motylu, który przysiadł na śmietniku. W chmurach odbijających się w błotnistej kałuży. A może będzie w przyjaznym geście przypadkowego przechodnia, albo w nieśmiało świecącym słońcu na obcym dla nas niebie ? Nieraz niełatwo dostrzec Promienny Uśmiech, ale On na pewno zawsze gdzieś w pobliżu jest. Nie przegapiajmy go !!!"
      https://echmarychachacotyrobisz.blogspot.com/2015/11/anielski-post-z-dedykacjami.html
      Teraz mam taki czas, że niełatwo dostrzec mi uśmiech Anioła Promiennego Uśmiechu i to nie tylko ze względu na remont, ale przede wszystkim na problemy związane z demencją mojej mamy, którą się opiekuję.
      Mimo wszystko cały czas rozglądam się za uśmiechami anioła, staram się ich nie przegapiać :)

      Usuń
  12. Wielu uśmiechów Anioła Ci życzę, spokoju i udanego remontu.
    Rojniki nie na darmo tak się nazywają, pięknie wyglądają...
    Pozdrawiam.:))

    OdpowiedzUsuń
  13. A już myślałam, że u Ciebie śnieg spadł ;) bo u nas nic, a nic praktycznie.
    Ranniki na pewno już widziałam, ale ogólnie to piękne kwiatuszki i warto je promować jako zwiastuny wiosny.
    Ściskam Cię mocno :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten śnieg na zdjęciach to tylko wspomnienie, nie widziałam go w tym sezonie ;)
      Ranniki bardzo mi się podobają, ą że nie wszyscy je znają dlatego je promuję :)
      Dziękuję Liduś:*
      Dzisiaj zapowiedzieli się do wymiany okien i nie przyleźli, jutro niby mają wejść z instalacją wodną, ale czy się zjawią, siedzę w domu i czekam, brata nie mogę samego zostawić, bo gdy się raczą zjawić, nie poradzi sobie z mamą i...kotem, ta najrzydziura musi być tam gdzie coś się dzieje ;)

      Usuń
  14. Dużo ciekawostak ktore ciezko znalec w innych tego typu wpisach! Zazdroszczę wyjazdu! Bardzo piękne miejsca, niczym jak w filmie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś Kasią córką Marysi? Nie bardzo wiem o jakim wyjeździe piszesz, bo komentarz jest pod zdjęciami wrocławskich ranników :)

      Usuń
    2. Kim jest Marysia? chyba pisalem o wyjezdzie do Wroclawia i wroclawskich rannikach, preciez jest napisane "duzo ciekawostek"!:)

      Usuń
    3. Marysia to moja kuzynka, która ma córkę Kasię i one mieszkają w Katowicach, ja natomiast nie muszę wyjeżdżać do Wrocławia podziwiać ranniki bo mieszkam w tym mieście od urodzenia :)
      Serdecznie dziękuję za pochwałę mego wpisu :)

      Usuń