wtorek, 25 października 2022

Ot taka moja fruczakowa jesień.

Leciuteńko z gracją, lecą sobie listeczki z drzew, te złote, żółte, czerwone, brązowe...z każdym dniem coraz mniej pozostaje ich na drzewach. Et już tylko ciutkę pozostało kolorowo jesiennego października. Za chwilę listopad wichurami otrząśnie jesień z ostatnich kolorów i przyroda szara i naga po intensywnym owocowaniu będzie sobie odpoczywać...

Hmmmm ja kolorów złotej jesieni widziałam w tym roku niewiele, ale w życiu tak jest, raz z górki, raz pod górkę, u mnie jeszcze w dalszym ciągu pod górkę...

Jednakoż taki jeden niewielki owadzik znakomicie zastąpił mi wszystkie kolory złotej jesieni!

Już Wam o nim wspominałam, to fruczak gołąbek, którego jak już wiecie wypatrzyłam na naszej podwórkowej budlei :)

A właściwie to przylatywały 3 fruczaki.

Tyle ich widziałam równocześnie uwijających się wśród budlejowego kwiecia.

A skoro żerowały tak blisko mnie, to jak mi się udało wyjść z domu

to krążyłam wkoło krzewu i patrzyłam!

Tylko patrzyłam jeśli nie miałam przy sobie aparatu,

a jeśli miałam aparat to oczywiście robiłam zdjęcia! ;)

Mój aparat fotograficzny to przyzwoity kompakt z dużym zoomem i ruchomym wyświetlaczem,

ale z tego fruczaka, jak pamiętacie, w poprzednich postach o tym pisałam, niezwykle szybka bestyja!

I dlatego to umykały mi łobuzy spod obiektywu i umykały. W końcu zirytowana, zamiast namierzać obiekt przy pomocy wyświetlacza...przyłożyłam oko do...wizjera i tak, to była bardzo rozsądna decyzja ;)

Przyzwoity kompakt mój nie ma takich możliwości jak lustrzanka z teleobiektywem. Ma jednak sporą rozdzielczość no i jak już wspomniałam duży zoom.

Pozwoliło mi to na wykadrowanie zdjęć tak aby pokazać Wam dokładnie tego ciekawego owada :)

Napatrzając się tak wnikliwie na te owadzie wiercipięty, zauważyłam że początkowo jak kwiecia na krzewie było jeszcze dużo to one na jednym kwiatostanie spijały nektar tylko z jednego kwiatuszka i frygały do następnego.

Teraz gdy tylko nieliczne kwiatostany mają jeszcze niewiele kwiatuszków, frygi zrobiły się mniej wybredne i spijają nektar z kilku kwiatków na jednym kwiatostanie.

He dziwna jakaś taka stercząca babcia, czyli ja, obok krzewu który w tym stadium kwitnienia nie powala urodą i wgapiająca się w coś czego nie widać...

Któregoś dnia z kamienicy przed którą rośnie ta budleja wyszedł młody facet, z workiem śmieci, poszedł z nimi do śmietników, zaraz wrócił i siadł sobie na ławce obok budlei.

Siadł i patrzy jak pstrykam zdjęcia temu niczemu i taki cień uśmieszku mu się przemyka po licu.

No i tak to...odezwał się we mnie nauczyciel, co to zawsze na posterunku i...zagadałam.

-Wie pan fruczak gołąbek tutaj fruwa, to motyl, a właściwie ćma.

Zainteresował się, ten uśmiechowy cień trącący ironią znikł mu z lica.

Opowiedziałam mu więc o owadzie, on słuchał uważnie i pytania na temat, też zadawał :)

Innego dnia, dwie panie, które siedziały na tej samej ławce co młody człek, spytały:

-Motylki pani fotografuje?

Okazało się, że też nie wiedziały o istnieniu fruczaka gołąbka.

Moja osobista, koleżanka, która ma od 40 lat ogród, też nie wiedziała.

Tak to zafascynowana fruczakiem oświecałam społeczeństwo :)

Nasza budleja już skąpo karmi, tylko dla jednego fruczaka wystarcza nektaru, ale jeszcze ten jeden przylatuje :)

Oprócz fruczaka w kadr wleciał mi taki oto trzmiel.

Rajskie jabłuszka na naszym podwórku obrodziły na bogato.

Liście całkowicie opadną

a one będą cieszyć oczy w listopadzie.

Krótkie listopadowe dni nie dodają mi werwy, a wręcz przeciwnie...

No ale tyle się napatrzyłam na MOJE fruczaki, że będę miała ich widok przed oczami, no i zdjęcia do oglądania hehehe duuuuuuużo zdjęć ;) Tak że pomoże mi to bronić się przed listopadową melancholią.

Wy też zaglądajcie, aby sobie popatrzeć! :)



28 komentarzy:

  1. No nie!!!!padam z zazdrości, przepiękne zdjęcia. świetnie tego łobuza uchwyciłaś a nawet trzech ich miałaś w polu obserwacji. Mam wrażenie, że fruczaków coraz więcej, bo wiele osób zamieszcza o nich informacje, moją opolską koleżankę też taki jeden odwiedza.
    Świetnie go uchwyciłaś. popatrz ile można wypatrzeć cudów wokół siebie..tylko wystarczy mieć oczy otwarte.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że wypatrzyłam te moje fruczaki, niezwykle pozytywnie wpływają na moje samopoczucie :)
      Dzięki za zachwyty nad zdjęciami, w końcu jestem z nich zadowolona :)
      Obie wiemy że cuda można wypatrzeć wszędzie.
      Chyba rzeczywiście fruczaków jest coraz więcej, bo w mojej najbliższej okolicy do tej pory ich nie widywałam, a tu bach i są! Jednak jest jeszcze taka sprawa, że chyba dość mało ludzi dokładnie przygląda się owadom. Najwięcej uwagi ludzie poświęcają tym dużym efektownym jak motyle, żuki. Do tych drobnych podchodzimy z dystansem, obawą, a nawet z obrzydzeniem, małe i wredne, ukąsić to to może...

      Usuń
  2. Zachwycające zdjęcia, magiczne i baśniowe. Mogę zapytać, jakiego aparatu używasz? Cały post jest piękny. Cudownie się czyta, że pomimo, że ciągle pod górkę, to Ty potrafisz się cieszyć tym maluszkiem. Silną jesteś i piękną kobietą. Najserdeczniej pozdrawiam.❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję za bardzo miły i pochlebny komentarz :) Kiedyś nie wiedziałam że mam w sobie siłę, na szczęście udało mi się do niej dotrzeć. Jednak zasoby mocy nie są stałe, potrzebne im są doładowania...
      Mój aparat to Panasonic Lumix DMC FZ1000
      "Panasonic Lumix FZ1000 to aparat typu superzoom z niewymienną optyką. Wyposażony jest w matrycę o rozdzielczości 20,1 Mpix oraz obiektyw Leica z 16-krotnym zoomem optycznym oraz 5-osiową stabilizacją obrazu" https://fotoplus.pl/panasonic-lumix-dmc-fz1000

      Usuń
  3. Zdjęcia zrobiłaś jak rasowy fotograf, piękne ujęcia!
    Niektórzy nawiązują znajomości za sprawą psów, a Ty akurat za sprawa ciem!
    Kilka oświeconych osób to tez sukces, plus czytelnicy bloga:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję, robię taką masę zdjęć, że pewnie zrasowiałam :)
      Niesienie oświaty niezwykle chwalebne jest, nieprawdaż, zwłaszcza teraz gdy szkolnictwo na manowce schodzi ;)

      Usuń
  4. Piękne zdjęcia! I bardzo ciekawy post.
    Niedaleko mojego domu, przy starej kamienicy, rosną dwie budleje. Póki jeszcze kwitły, ilekroć tamtędy przechodziłam, przyglądałam się im wnikliwie, jednak żadnego fruczaka nie zauważyłam. Były różne motyle, głównie różne rusałki, były trzmiele. U nas fruczaki są rzadsze, a poza tym to niezbyt spokojne miejsce, przy dość ruchliwej ulicy.
    Ale coś tu się zmieniło na blogu? Fajna grafika tytułowa(?), winieta(?) - nie wiem, jak to się nazywa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję Ninko :)
      Moja kamienica też stoi przy bardzo ruchliwych ulicach, a zauważyłam, że te fruczaki przylatywały i odlatywały, od strony tego ruchu, więc to chyba im nie przeszkadza. Ja podejrzewam, że duża ilość motyli odstrasza fruczaki, u nas w tamtym roku było motyli bardzo dużo, a w tym tylko pojedyncze i to od czasu do czasu, za to były fruczaki. One chyba potrzebują sporego obszaru do żerowania, dwa dni temu była taka sytuacja, że jeden żerował na tych ostatkach kwiatów, podleciał drugi i jak się zorientował że miejscówka zajęta to odleciał, ale żeby potwierdzić to spostrzeżenie to trzeba by specjalistyczne badania przeprowadzić :)
      Tą grafikę u góry też nie wiem jak nazwać, ale nowa ona i odbiega od tych które były dotychczas, bardziej stonowana, też mi się podoba, zmieniam je dość często, bo przestaję być z nich zadowolona. Ta najnowsza pewnie pozostanie dłużej :)

      Usuń
  5. Marija, mnie tez jeden jegomość fruczak odwiedza na mojej werandzie, na której na zewnatrz wiszą pelargonie. Lubię sobie popatrzeć jak buszuje w tych pelargoniach😊
    Pamietam, jak do mnie przyjechałaś, to na podwórku tez buszowały w pelargoniach i bardzo się nimi zachwycałas 😊
    I zalowalas wtedy, ze nie masz dobrego aparatu😊
    Piękne zdjęcia 😊
    Boje się listopada, to dla mnie każdego roku ciężki miesiąc, gdy nadejdzie będziemy się razem nawzajem pocieszać
    Wszystkiego dobrego ❤️
    Orszulka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Orszulko, pamiętam, pamiętam twojego fruczaka, pierwszy raz widziałam go tak blisko i byłam niepocieszona, że nie mam dobrego aparatu, mój popsuł się 2 dni przed wizytą u ciebie.
      Serdecznie dziękuję za uznanie dla zdjęć :)
      Ty wiesz Orszulko, że bratanek który wojażował przez dwa tygodnie w październiku, powiedział że w listopadzie będzie do mojej dyspozycji wycieczkowej, tak że ten tego, najprawdopodobniej będziemy się mogły uściskać :) Nie znam terminu, bo u niego to płynne jest, ale jak tylko się wyklaruje to dam ci znać.
      Wspólnie damy radę listopadowi Orszulko ♥

      Usuń
    2. Super, daj mi znać Marija 😊
      Orszulka

      Usuń
  6. piękne jabłuszka. fruczaki i trzmiel również.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dostrzegłam, zachwyciłam się i pokazuję innym z nadzieją że też się zachwycą.
      Cieszę się, że ciebie także zachwycają moje zachwyty.

      Usuń
  7. U mnie fruczak upodobał sobie cynie, a u mojej córki kobeę. Zdjęcia fruczaka przy pracy bardzo udane.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale miałaś szczęście !? Ja nigdy nie spotkałam osobiście furczaka gołąbka. Może dlatego, że on taki szybki - ha ha !!! Za to sporo o nim czytałam. Dziękuję za te zdjęcia cudne :)) Pozdrawiam serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypuszczasz Ula że fruczaki tak szybko migają wkoło ciebie, że nie zdążasz ich spostrzec, wiesz bardzo prawdopodobne że kiedyś gdzieś z daleka koło ciebie przemknęły :)
      Życzę ci aby i tobie się poszczęściło i aby fruczaki zaczęły przelatywać całkiem bliziutko ciebie. Mnie przeleciał 2 razy koło ucha, tak że usłyszałam jego furczenie :)
      Serdecznie dziękuję za uznanie dla zdjęć i pozdrowienia, także pozdrawiam!

      Usuń
  9. U nas takie cudaki nie latają...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a to ci dopiero, ciekawe od czego zależy ich występowanie?

      Usuń
    2. Pewnie od temperatur i wiatrów...Ale za to nie mamy kleszczy...;o)

      Usuń
    3. Bonusik niczego sobie, szczególnie jak się tyla czasu spędza w ogrodzie!

      Usuń
  10. Wydaje się mi, że nie mamy w ogrodzie takiego fruczaka. Ostatnio sporo ważek o różnych kolorach się pojawiło, a wcale blisko nas wody nie ma, ani chociaż oczka wodnego.
    Ujęcia piękne i mimo wszystko poczłapię do ogrodu zobaczyć czy może jednak fruczaki nie wylecą spod krzaczka i okaże się, że mamy w ogrodzie nie małą ich armię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak macie duży ogród, a nawet gdy nie jest duży, to może jednak udaje się choć jednemu fruczakowi umykać waszej uwadze, sprawdzić nie zawadzi :)
      Te fruczaki jakoś tak mało sprawiedliwie zasiedlają nasz kraj, w jednym rejonie ich sporo i można się nimi zachwycać i zachwycać, a w innych okolicach, nie ma żadnego ;)

      Usuń
  11. Przecudne jest to maleństwo!!!!
    I słowa uznania dla Ciebie za tę niesamowicie piękne zdjęcia....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję Stokrotko za uznanie!
      Jak tak obserwowałam tego maleńtasa to miewałam odruchy aby go pogłaskać, futerko ma ;)
      Zbieram się, zbieram aby ci napisać o twojej książce, ale ta moja pisująca wena, to straszne ulotne licho, ale napiszę!!! :)

      Usuń