Czy guzik mnie obchodzi że to już jesień? Oznacza to przecież coraz bliższy koniec tego he wszak niedawno rozpoczętego roku? ;)
Cóż zawinił nam guzik że w potocznej mowie oznacza...nic?
Że co?
Że przecież po pięknej szacie pozostał tylko guzik, czyli właściwie nic!
A tak w ogóle to kiedyś guziki były tak cenne że robiły za kasiorę ;)
"Znane przysłowie, że "coś jest guzik warte" ma długą historię i znaczyło kiedyś zupełnie co innego, niż w chwili obecnej. Wiązało się z faktem, że dawniej guziki kosztowały krocie, były oznaką zamożności, statusu. Często kiedy zabrakło tradycyjnych dukatów lub talarów, to padało pytanie - "czy można zapłacić... guzikiem". Więc "guzik warte" oznaczało wtedy walutę wymienną:)"
https://www.facebook.com/krawieckarol/posts/-guzik-warte-znane-przys%C5%82owie-%C5%BCe-co%C5%9B-jest-guzik-warte-ma-d%C5%82ug%C4%85-histori%C4%99-i-znaczy/1062010060503610/
Cennych guzików nie mam, ale całkiem sporo zwyklaków, takich ładniejszych ale i całkiem pospolitych.
Nazbierało się ich, ot tak, bo szkoda ich było wyrzucić.
Moja mama dopóki zajmowała się krawiectwem korzystała ze zbiorów zgodnie z przeznaczeniem.
Ja jednak nie przepadam za szyciem, musiałam więc znaleźć dla nich jakąś inną rolę co by nie zalegały szuflady bezczynnie ;)
Jakiś czas temu wymyśliłam więc
guzikowe kwiaty :)
Naprodukowałam kilkanaście sztuk takowych i przyozdobiłam nimi...drabinę, pamiątkową po oćcu mym, która przez szereg lat służyła mi jako kwietnik oraz drapak dla kota Myka.
W dużych mieszkaniach zazwyczaj znajduje się dużo różnych rzeczy, w naszym między innymi stała, upchana w kąt, drewniana podłogowa lampa z olbrzymim abażurem. Skleciłam kiedyś ten abażur z drucianego dość fikuśnego stelaża, z trykotowej kwiecistej bluzeczki oraz szydełkowej serwety.
Jako że abażur był olbrzymi zajmował oczywiście dużo miejsca, no i zaszła potrzeba zmniejszenia go.
Uwolniłam więc stelaż od tkaniny i delikatniutkimi ręciami swemi ;) zgnietłam druty do pożądanych rozmiarów hehehehe.
Wyszło jak widać na zdjęciach chude i długie :)
Trochę czasu zajęło mi wymyślenie czym oblec szkielet, padło na skórę com ją dostała od Hany z Pastelowego kurnika :)
Chciałam aby światło skierowane było w dół dlatego górę stelaża osłoniłam skórzaną czapeczką
i...czymże ją ozdobiłam?
A większość guzików i guziczków w kwiatuszki splecione :)
Guziki łączyłam cienkim drucikiem. Wpierw łączyłam je w szereg, następnie tworzyłam z nich krąg i na końcu łączyłam z środkowym oczko guzikiem.
Guziki łączyłam cienkim drucikiem. Wpierw łączyłam je w szereg, następnie tworzyłam z nich krąg i na końcu łączyłam z środkowym oczko guzikiem.
Jednakoż uważam że w guziczych kwiatkach mają jakiś taki swoisty urok
Na górze stelaża zrobiłam czapeczkę, na dole zaś wyszło cuś jakby falbanka
Zaś światło przepuszcza środkowa część abażura.
Tak to sobie wymyśliłam, czy będzie to praktyczne czas pokaże ;)
Z ciekawości tak, usiłowałam policzyć ile guzików znalazło swoje miejsce na tym abażurze i doliczyłam się około 150 sztuk. W szufladkach zalega mi jeszcze tak hmmm dziesięciokrotnie więcej ;)
Wrócę teraz do pytania początkowego :)
Wrócę teraz do pytania początkowego :)
Czy guzik mnie obchodzi że to już jesień?
Guzik pominiemy bo o nim już było ;)
A jesień?
Ma swoje zalety i...wady oczywiście.
Jednakoż często tak bywa że to co jest wadą może także być zaletą ;)
Na ten przykład taki coraz krótszy dzień jest dla mnie wadą jesieni numer jeden.
Ale ale taki krótszy dzień oznacza jednak, że aby zobaczyć wschody słońca nie trzeba sterczeć przy oknie o jakieś ekstremalnej godzinie :)
A jeśli już patrzymy w niebo to popatrzcie jeszcze na tą chmurkę udającą parowóz ;)
Taka sympatyczna zaleta jesieni na moim podwórku to wzmożona intensywność wypasu fruczaków gołąbków na naszej budlei ;)
A że to takie owadzie frygi, to obserwując mam wrażenie że razem z nimi wiruje także budlejowy krzew ;)
A tak w ogóle to jesień zazwyczaj piękna jest!
Jednakoż późna jesień bywa dla mnie bardzo dużym wyzwaniem!
Aby więc naładować się pozytywnymi emocjami zawrzosiłam się :)
Mario.... za każdym razem mnie zachwycasz!!!
OdpowiedzUsuńMoje uznanie za ... całokształt:-)
Stokrotka
Serdecznie dziękuję Stokrotko za przemiły i budujący komentarz!!!
UsuńACH, JAK PIĘKNIE CI WYSZŁO TO GUZIKOWANIE! Galia Anonimia
OdpowiedzUsuńNiezwykle się cieszę, że Tobie też się podoba, bo bardzo nieskromnie dorzucę, że mnie też :) Lampa miała być do pokoju brata, jednakoż stoi w moim, chociaż w nim niepotrzebna ;) Może jeszcze lampę podrasuję, bo pospolita ona ;)
UsuńLubię guziki. Jak zawsze fantazja podpowiedziała Ci ciekawy projekt. A dyniowe nie to ni sio przypomina kotecka!
OdpowiedzUsuńJesień potrafi być piękna.
No właśnie, guziki mają w sobie coś za co się je lubi, chyba całkiem sporo osób je lubi :)
UsuńSerdeczne dzięki za uznanie Dora!
Co do dyniowego ni to ni sio to wśród pokaźnej liczby zasuszonych dyń jakie mam, jest trochę takich marnych, pomarszczonych i delikatnych. Chciałam je wyrzucić, ale pomyślałam sobie, po co wyrzucać je do odpadów jak przecież one jako tworzywo naturalne, raz dwa same się rozpadną. Wyrzucać gdzieś na trawnik może być potraktowane jako zaśmiecanie, no a jak dorysuje flamastrami permanentnymi co nieco to będzie stworkiem do którego może ludzie się uśmiechną. Dorysowałam więc i przyczepiłam drucikami do ogrodzenia parku ;)
Super, z pewnoscią u niejednej osoby pojawi się usmiech ,kiedy stworka dostrzeze.
UsuńWczoraj jeszcze kilka stworków rozmieściłam, na naszym podwórku tym razem :)
UsuńŚwietnie, niech bawią i intrygują!
UsuńBrawo! Tak wyeksponowanych guzików jeszcze nie widziałam:) Rewelacyjna lampa!!!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia ciem:))) Niezłe masz oko.
Serdecznie Cię pozdrawiam:)
Serdecznie dziękuję za uznanie i pozdrowienia, także pozdrawiam :)
UsuńGuziki dużo osób inspirują, w necie można znaleźć różne przykłady, ale ja tak mam że muszę po swojemu :)
Piękna guzikomania !! ;o)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńPowtórzę znowu, że zadziwia mnie twoja kreatywność i cierpliwość w tworzeniu, toż to rękodzieło benedyktyńskie!
OdpowiedzUsuńGuziki towarzyszą i mnie od dzieciństwa, była w moim mieście fabryka guzików, a babcia była krawcową amotorką, miała bogaty zbiór guzików, którymi ja się bawiłam.
O, to świetny pomysł na wpis blogowy, dzięki za inspirację!
Jesienne fotki cudowne!
Serdeczne dzięki za uznanie :)
UsuńDość sporo czasu pochłonął mi ten abażur, na raty go robiłam, przyznam się jednakoż, że część guzikowych kwiatków po prostu zrabowałam z drabiny ;) Zrobienie jednego kwiatka nie jest szczególnie pracochłonne, no ale na abażurze jest ich sporo :)
Początkowo post miał być tylko o guzikach, nawet wyszukałam już trochę ciekawostek na ich temat, no ale zanim zabrałam się do pisania to kuncepcja mi się rozszerzyła oraz dokumentacja zdjęciowa i jesień zdążyła przyjść :)
Kiedy byłam dzieckiem, często chorowałam i oczywiście musiałam leżeć w łóżku Marudziłam naturalnie - jak to dziecko - i wtedy babcia dawała mi do zabawy metalowe pudełko pełne guzików. Miała mnie z głowy na jakieś dwie godziny :D Większość tych guzików mam do dziś, tylko leżą w innym pudełku, bo tamto się zepsuło. Dołożyłam też sporo do kolekcji, a przedtem dokładała moja mama. A kiedy zaczynałam robić kartki, panował trend przyczepiania kokardek ze wstążeczek albo sznurków przy pomocy guzików. W tym czasie, chodząc po ciuchlandach, kupowałam często jakieś fajne guziczki, a czasem nawet całe ciuszki tylko dlatego, że miały atrakcyjne guziki.
OdpowiedzUsuńLampa świetna, a zdjęcia jesienne przepiękne, nastrojowe. A fruczaki jakie cudne!
Mnie też to dyniowe coś przypomina kotka, małego, białego kociaczka :)
I, jak powiedziała Stokrotka, za każdym razem zachwycasz. Zachwycasz i zaskakujesz. A powinnam już się przyzwyczaić do Twojej niesamowitej kreatywności.
Ja i mama, też kupowałyśmy guziki bo nam się podobały, ja to nawet całkiem niedawno. Wykorzystuje je do swoich cudaków i trochę broszek z guzikami zrobiłam.
UsuńSerdeczne dzięki za uznanie Ninko :)
Co do kreatywności to predyspozycje mam po rodzicach, oboje byli pomysłowi, no ale predyspozycje nie wystarczą, musi być jeszcze potrzeba. Moją potrzebą jest prowokacja różnych ciekawych przedmiotów, które wołają do mnie: Noooo przerób nas po swojemu! hehehehe
Nasza podwórkowa budleja i fruczaki żerujące na niej to dla mnie wielka radość! Sterczę koło krzewu budząc ciekawość gawiedzi sąsiedzkiej, niektórzy patrzą na mnie z politowaniem, inni z ciekawością, jeszcze inni z sympatią :)
Ty jak już coś wymyślisz Marija, to wbija w siedzenie :)) Guzików nie lubię - nie wiem, dlaczego, ale Twoje ozdoby z nich fajne są :)
OdpowiedzUsuńWrzosy też lubię, Franio zresztą obgryza je czasem, mają właściwości lecznicze, zresztą. Aczkolwiek z kupnymi trzeba na początku uważać, bo mogą być po opryskach.
Na naszym zieleniaku widziałam ostatnio sporo farbowanych .... te już mi się nie podobają.
Niechęć do guzików do może trauma z przedszkola, albowiem w wieku przedszkolnym zapinanie guzików to wyższy stopień wtajemniczenia :)
UsuńSerdeczne dzięki za uznanie dla mej...nieskromnej osoby, mam chyba jakieś natręctwo "łamania sobie głowy" :)
Myk ma zawsze do dyspozycji owies i daje spokój innym kwiatkom :) A człeki już takie som że wszystko muszą "udoskonalić" nawet wrzosy. W naszym zieleniaku był zielony, nie przyglądałam mu się jednak dokładnie. Kiedyś muszę zrealizować marzenie zobaczenia dużego wrzosowiska, W Niemczech kiedyś widziałam i chciałabym to powtórzyć, na Dolnym Śląsku jest więc niedaleko, ino wybrać się trudno :)
Żeby Franio chciał ten owies jeść jeszcze ..... ale u niego zawsze musi być "po jego" .... Z tym nielubieniem to u mnie cos innego musi chyba być, bo do przedszkola chodziłam tylko dwa lata i ogólnie byłam dość ogarnięta - w przeciwieństwie do teraz.
UsuńWrzosowiska są piękne, byłam kilka razy w Bornem Sulinowie.
Jeśli chodzi o intensywność pożerania owsa to Myk ma różne okresy, nieraz skubie codziennie ale miewa i przerwy, najważniejsze że je i nie mam z nim zdrowotnych perypetii :)
UsuńA jeśli chodzi o guziki to po prostu ich nie lubisz bez podtekstów, przecież nie można wszystkiego lubić, lubienie by się w nas nie zmieściło :)
Dobrego samopoczucia życzę, niech się chce chcieć!!!
Maryś, nie przestajesz zadziwiać swoją kreatywnością! Lampa absolutna niezwykłość! I zdjęcia jesienne piękne.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś sweter naszywany ozdobnymi guzikami i marzy mi się zrobić sobie podobny i też guzików użyć. Tylko czas, czas jest towarem deficytowym.
Serdeczne dzięki za uznanie :)
UsuńStrasznie daaaaawno temu jak też robiłam swetry dla siebie to kombinowałam jakieś fikuśnie rozwiązanie zapięciowe aby zaangażować guziki ;)
Jakiejś nadwyżki czasu ci życzę co byś miała go na takie różne zachciewajki, ale hmmmm chyba na to to się u Cię na zanosi...
Kreatywne te rzeczy z guzików :)
OdpowiedzUsuńA zdjęcia krajobrazów jesiennych też niczego sobie!
Pozdrawiam serdecznie
Serdecznie dziękuję za uznanie i pozdrowienia, także pozdrawiam :)
UsuńŚwietne te guzikowe ozdoby. Najbardziej mi się podobają te na lampach - dają niebanalny efekt. Kocham wrzosy, które nieodzownie kojarzą mi się z moimi urodzinami. A krajobrazami się zachwycam, chociaż największe na mnie wrażenie zrobiły Twoje zdjęcia nieba. Są piękne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMieszkam co prawda w centrum dużego miasta ale dość wysoko i przy rozległym skrzyżowaniu i celowo nie mam na oknie firanki, albowiem bardzo lubię patrzeć w niebo, dużo i ciekawie się na nim dzieje, no i na dodatek chmury są bardzo fotogeniczne :)
UsuńDziękuję za pozdrowienia także pozdrawiam :)
Skoro podobają ci się moje niebiańskie zdjęcia to wyszukałam kilka postów z moimi zdjęciami chmur, podaję linki i zapraszam do obejrzenia :)
http://echmarychachacotyrobisz.blogspot.com/2016/02/okno-na-wschod-dar-od-losu.html
http://echmarychachacotyrobisz.blogspot.com/2022/08/paczta-ino-paczta-niebo-goreje-moja.html
http://echmarychachacotyrobisz.blogspot.com/2019/10/okno-bez-firanki.html
Piękne zdjęcia, piękne Twoje zdjęcia i jaka jesteś zdolna! Będę tu częściej zaglądać! Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam do mnie ♥️
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny i za komplementy, cieszę się że będziesz zaglądać!
UsuńOoooo, udało się. Za każdym razem potrzebuję dużo czasu, aby pokonać tę maszynę. Jak już pisałam u siebie, Twoje guzikowe fantazje bardzo mi się podobają. A wschody słońca i stworzenia latające przy kwiatkach, uwiecznione na Twoich fotografiach, prezentują się pięknie. Serdecznie dziękuję za wszelkie komentarze na moim blogu.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ci się udało przebić przez zabezpieczenia systemu operacyjnego i programu antywirusowemu, bo to chyba one są odpowiedzialne za trudności z komentowaniem blogów, dzięki za wytrwałość!
UsuńZa komplementy dla mnie, także serdecznie dziękuję :)
Twoja Nepomucenowa pasja, twoja wytrwałość w tropieniu obiektów, budzi podziw, bogactwo i uroda przedstawień św. Jana Nepomucena zachwyca, jednakoż nie zawsze Nepomuki są urodziwe i wtedy nie jest łatwo skomentować ;)
Ale pomysłowo :D
OdpowiedzUsuńSerdeczne dzięki :) Pomysły to moja specjalność ;)
Usuń