To ci dopiero, wygląda jakby jakiś cudak nawiewał z Teatru Lalek! Ciekawe dlaczego? Czyżby go nie doceniali? Nie chcieli wylansować? A może gaża go nie zadowalała?
Nie, tym razem będzie bez ściemy, albowiem Lubdynia nie znalazłam, ani nie uprowadziłam z teatru, ja go po prostu sobie zrobiłam ;))) A pod teatr zaniosłam na własnych plecach! Robiłam przymiarkę czy do tego miejsca pasuje hehehehe
Łypie gałami dyniowe licho ;) |
Robiąc przegląd wszystkich dyń jakie zanabyłam na ostatnim Festiwalu Dyniowym, stwierdziłam, że dwie z nich pasują do siebie jak ulał i na pewno powstanie z nich jakiś stwór.
Oto one, ta duża zielona i ta mniejsza biało-zielona. |
Upalne ubiegłoroczne lato sprawiło, że obydwie dopasowane do siebie dynie pomimo swej okazałej wielkości szybko wyschły, dlatego też robiąc prawie że seryjnie dyńptaki, równocześnie zaczęłam montować coś okazalszego :)
Zrobiłam głowę, połączyłam z tułowiem i...robota mi utknęła. Obie dynie są masywne, szczególnie ta brzuszna, to powoduje że są ciężkie, musiałam więc zrobić masywne nogi, aby zrównoważyć ciężar góry. Na dodatek chciałam aby nogi mogły się poruszać. Miałam pomysł jak to zrobić, ino zanosiło się że będzie to upierdliwe, więc trudno było mi się do tego zabrać ;) Po kilku dniach jednak pokonałam opór mojego wygodnictwa i....pooooszło! ;))) Z tym, że ze względu na ciężar dyniaka, jednak nogi nie są tak ruchome jak chciałam, ale ręce dają radę :)
Stopy zrobiłam z dyni przeciętej na dwie części, wypełniłam je masą papierową, aby były cięższe, muszą bowiem utrzymywać masywną górę. Nogi i ręce są druciane, obciągnięte grubą mięsistą, ale równocześnie miękką skórą, którą dostałam od Hany i Ogniomistrza, stukrotne Wam dzięki! :)))
Najwięcej ambarasu mam zawsze z malowaniem, albowiem w tym czuję się najmniej pewnie. Jednakowoż z malowaniem też dałam radę, z tym że naturalny kolor dyni brzusznej tak mi się podobał, że nie kalałam go farbami :)))
Tak to powstawał Lubdyń i już jest!!! Ponoć twórca nie powinien być za bardzo zadowolony ze swoich dzieł, ale ja...jestem! :)))
Dlatego też zabrałam go w niedzielę w ludne miejsce Wrocławia i czekałam na reakcje i te reakcje mnie nie zawiodły ;)))
A teraz pora na prezentację jego:
PROSZĘ PAŃSTWA OTO LUBDYŃ ;)))
-Tak, tak, tak witam Was szanowni oglądacze, jestem Lubdyń!
- Mary cha cha ta dyniowa maniaczka właśnie z dyń mnie zrobiła, co bardzo mnie cieszy, bo w końcu mogłem zaistnieć!!!
-A tak wygląda mój boczny tył! |
-O przepraszam! Jeszcze raz boczny tył, na poprzednim zdjęciu się zgarbiłem :))) |
-A tera drugi boczny tył. |
-A tak w całej okazałości wygląda mój tył. -Ach ten teatr hmmm... |
-Teatr jak na razie sobie darujemy, bo to może jednak będzie...film hehehehe |
-Teatr czy film poważne dylematy, co ja sobie tam będę moją dyniową głowę zawracał, niech się tym martwi, ta Mary cha cha, cha cha cha cha zrobiła mnie to niech ma...problem ;)
-Trzeba by się tera jakoś zrelaksować, czy co, bo mówię Wam takie powstawanie z dyń to bardzo meczące jest!!! Jak to taki twórca, no ta Mary cha cha, jest w stanie swoje dzieło czyli mnie wymaltretować, wygina, przycina, klei, przewraca, obraca. Mówię Wam, bardzo meczące, no i wlecze się to w nieskończoność...a i jeszcze cię maluje, przemalowuje, no mówię Wam upierdliwe to, że ACH!!!
-Rozejrzyjmy się, gdzież ona mnie przyniosła? No tak jest ten cały teatr, dobrze, że nie cyrk dyńma!!!
- A, jest jeszcze cuś! Jest woda, sporo wody!
-O! Czyżby ktoś mi się przyglądał? :) |
- Jak już rzekłem jest ta woda i...jakieś kurduple! -Pokraczne takie, jestem od nich na pewno ładniejszy! |
To jest przecież fontanna ze stylizowanymi krasnoludkami! Krasnoludki to takie stworki które mieszkają w bajkach dla dzieci. Przywędrowały tutaj przed ten teatr, bo tak się utarło, że Teatr Lalek to głównie dla dzieci jest.
-Powiadasz, że to krasnoludki, stylizowane... i że przyszły tutaj z bajki... dla dzieci... -Ciekawe jak jest w takiej bajce, może ja też bym w takiej zamieszkał...hmm |
-Czy TO w pomarańczowym, to jest...dziecia? |
-Oooooooooo dyńma!!! Idzie, idzie tutaj!!! -Coraz większa!!! |
-A teraz zmalała, no mała jest, taka maaalutkaaa :) -Ta bajka to może dobry pomysł... -Może taka bajka ze mną by jej pomógła fajnie dorosnąć :))) |
- Te ty Mar cha cha, zrobisz mi jakąś bajkę? |
No wiesz to że dałam radę zrobić ciebie to wcale nie oznacza, że dałabym radę z tą bajką, ale może jeszcze do tego dorosnę, może...
Dla takiego Lubdynia można warto dorosnąć, ale może dla bajek lepiej jak je piszą nie do końca dorosłe ludzie ;)
-Ciekawe jak długo będę musiał czekać na tą bajkę od ciebie? |
-A jak nigdy się nie doczekam? |
-Jak ona będzie dorastać i dorastać i dorastać, to tej bajki dla mnie nigdy nie będzie. -Poszukam sobie może jakiegoś bajkopisarza... |
-Hop, hop, hop, kto napisze dla mnie bajkę!!! |
-Co się tak pan wgapiasz we mnie, bajki pan potrafisz pisać? -Eeee nie wygląda na takiego co by potrafił... |
-Gapią się, gapią się na mnie, ale pisać to chyba jednak nie potrafią :( |
E Lubdyniu, Lubdyniu wiesz, że cię lubię, nie będzie bajki, to może będzie teatr, a może będzie film...
-O dyńma, bajka, teatr, film... |
Bajka, teatr, film, właściwie to wszystko wzajemnie się nie wyklucza ;)
Ba!!!!
No to żeśmy sobie z Lubdyniem pofantazjowali hehehehehehehe
-Och May cha cha ,miał być relaks, a nas tak poniosło... |
-Ta woda tak pięknie migocze,jak...iluzja |
Iluzja?
Piękne dopełnienie tego wpisu!!!
Lubdyniu! Lubdyniu! Lubdyniu!
Masz! Masz! Masz bajkę! Cuuuuuuuuuuuuuuuuuudowną!!!!!!!!!!!! :))))))))))))))
Ninka, ta co to pisze piękne wiersze adoptacyjne u Gosianki napisała nam bajkę-wierszyk:
Lubdyń chciał mieć bajkę. Wena przyszła do mnie dość niespodziewanie, podczas gotowania obiadu:))) więc proszę, oto bajka dla Lubdynia:) (tak napisała Ninka w komentarzach :) )
W pewnej pracowni cichej, bielonej,
co okna na wschód i zachód ma,
z dyni gwieździstej, pięknie zielonej
zrodził się Lubdyń pewnego dnia.
A kiedy oczy miał już i uszy,
tak go zadziwił i zdumiał świat,
że zaraz w podróż wielką wyruszył,
by każdy kamień poznać i kwiat.
W świecie jest tyle rzeczy ciekawych!
Tyle jest ptaków, kotów i psów,
tyle przeróżnych cudownych zjawisk -
- aż do zawrotu serc oraz głów.
Dlatego Lubdyń sam nie wędrował,
lecz towarzyszkę podróży miał.
W jej to plecaku chętnie się schował
i stąd oglądał, co tylko chciał.
A ona miasto mu pokazała,
teatr, fontannę i ludzi tłum,
nawet aparat ze sobą miała
i różne zdjęcia robiła mu.
A potem zdjęcia na blog wrzuciła
i pokazała je wszystkim w krąg!
Pięknym Lubdyniem nas zadziwiła,
dziełem swych zdolnych, cierpliwych rąk.
I teraz Lubdyń sławę zdobywa,
i każdy może przekonać się,
że go Marycha-cha-cha stworzyła
z marzeń, co drzemią na serca dnie.
Ninko jesteś cudowna♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ tak jak Twoja bajka dla nas, to piszę ja Mary cha cha i Lubdyń rzecz oczywista cha cha cha cha cha cha!!!
Też bym się z przyjemnością przyjrzała takiemu przystojnemu Lubdyniowi.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że bajek nie umiem pisać, ale może ktoś się znajdzie.
Ewo dziękuję, a co do bajek to próbowałaś kiedyś jakąś napisać, bo może jednak...
UsuńPróbowałam i skończyło się na przerabianym w nieskończoność początku.
UsuńA nie jesteś perfekcjonistką i stawiasz sobie za duże wymagania?
UsuńWiesz co, Mania? Ty jestes po prostu genialna!
OdpowiedzUsuńA Lubdyn mnie zachwycil tak, zem sie zakochala miloscia wielka i dozgonna. :)
Ania nie przesadzajmy, pozostańmy przy tym, że...zdolna, może trochę bardziej niż przeciętnie ;)))
UsuńW Lubdyniu jak na razie też jestem zakochana po uszy!!!
Dzięki :)))
O jacie! Cudny on:))) A jaki rozgadany! Będziesz sławny, Lubdyniu! A właściwie już jesteś:)))
OdpowiedzUsuńRozgadany powiadasz Kalipso? No to dziwne, ale większość dyniaków to gaduły ;)))
UsuńTrochę osób rzeczywiście już o nim wie ;)))
Dzięki :)))
Jesteś niesamowita, Marija :))))
OdpowiedzUsuńA może wyślij fotkę Lubdynia do teatru, może się zainteresują?? Życzę Wam tego, no i bajki dla stworka :))
Dzięki Lidka :)))
UsuńTen post to taki puszczanie wici, może a nuż coś gdzieś...
Te moje dyniaki jak na razie są za statyczne, mogą co najwyżej pełnić rolę dekoracyjną. Lubdynia można by ewentualnie spróbować animować komputerowo :)
Do dzieła zatem, Marija :))
UsuńBajkę już masz :)
Jak to brzmiało: wiśta-wio łatwo powiedzieć ;) Nie znam się na animacji komputerowej, jak na razie :)))
UsuńJa się tak nieśmiało zapytam: ile Twój Lubdyń ma wzrostu? Bo odnoszę wrażenie, że jest WIELKI ;-)))
OdpowiedzUsuńA poza tym... brak słów ;)
Jest spory Inkwi jak na dyniaka, ma około 40 cm wysokości, no i bardzo masywny, a przez to ciężki. To zdjęcia tak go wyolbrzymiły ;)))
UsuńWymowny ten brak Twoich słów, dzięki :)))
Jest fantastyczny i to co najmniej w dwóch znaczeniach tego słowa:) Mario, podziwiam z całego serca Twoją wyobraźnię i umiejętności. To jest sztuka, bez dwóch zdań.
OdpowiedzUsuńSztuka, może...tylko taka mało poważna, na wystawę chociażby w Zachęcie, raczej chyba nie można liczyć ;)
UsuńDziękuję Ninko :)))
Przeszłaś samą siebie !! I Lubdynia też !! ;o)
OdpowiedzUsuńWłaściwie im jestem starsza tym coraz bardziej przechodzę siebie i bardzo mnie to cieszy, mam nadzieję, że się w tym utrzymam ;)
UsuńDzięki :)))
Pierwsze zdjęcie fantastyczne. Lubdyn jakby posąg rzeźba od zawsze w tym miejscu. Ależ on Ci fajny wyszedł I do tego taki cwaniak:-)
OdpowiedzUsuńA jak przyjęła to publiczność? Czy dziewczynka chciał to dotknąć albo pan zawinąć do domu?
Dzięki CzeKo :)))
UsuńTen pan na zdjęciu to chyba akurat gapił się na mnie, bo zdjęcia robiłam w cudacznej pozycji, no i zestawienie siwiejącej pani i tego cudaka, to też takie mało spotykane ;) Było sporo fajnych reakcji i kilka rozmów. Dziewczynka po początkowym onieśmieleniu próbowała go zarekwirować :) Była także pani całkiem dorosła która zachowała się co najmniej dziwnie. Dyniak stał dość daleko ode mnie, ona podeszła tak jakby chciała go wziąć, ale szybko na to zareagowałam, podeszłam a ona wtedy udawała, że patrzy gdzie indziej ;)
Lubdyń chciał mieć bajkę. Wena przyszła do mnie dość niespodziewanie, podczas gotowania obiadu:))) więc proszę, oto bajka dla Lubdynia:)
OdpowiedzUsuńW pewnej pracowni cichej, bielonej,
co okna na wschód i zachód ma,
z dyni gwieździstej, pięknie zielonej
zrodził się Lubdyń pewnego dnia.
A kiedy oczy miał już i uszy,
tak go zadziwił i zdumiał świat,
że zaraz w podróż wielką wyruszył,
by każdy kamień poznać i kwiat.
W świecie jest tyle rzeczy ciekawych!
Tyle jest ptaków, kotów i psów,
tyle przeróżnych cudownych zjawisk -
- aż do zawrotu serc oraz głów.
Dlatego Lubdyń sam nie wędrował,
lecz towarzyszkę podróży miał.
W jej to plecaku chętnie się schował
i stąd oglądał, co tylko chciał.
A ona miasto mu pokazała,
teatr, fontannę i ludzi tłum,
nawet aparat ze sobą miała
i różne zdjęcia robiła mu.
A potem zdjęcia na blog wrzuciła
i pokazała je wszystkim w krąg!
Pięknym Lubdyniem nas zadziwiła,
dziełem swych zdolnych, cierpliwych rąk.
I teraz Lubdyń sławę zdobywa,
i każdy może przekonać się,
że go Marycha-cha-cha stworzyła
z marzeń, co drzemią na serca dnie.
Och!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ninko♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ jaka piękna bajka i to dla Lubdynia i dla mnie, dla takich chwil warto blogować!!!!!!
UsuńPrzepięknie Ci dziekujemy:********************
Wkleję zaraz do tekstu :))))))))))))))))
No, proszę, i już jest pierwszy odcinek filmu dla dzieci :)
UsuńNinko, Mario, normalnie film widzę :)
UsuńEwo Ty wizjonerka jesteś, dziękujemy najmocniej!!! :)))
UsuńJak by co, to przydałby się ktoś, kto by ten film nakręcił :)
Mario, Twoja reakcja jest najpiękniejszą nagrodą! Sparafrazuje Twoje słowa - dla takich chwil warto pisać i to przecież dzięki Wam wszystkim powstają coraz to nowe wiersze♥♥♥
UsuńNinko wiersz bardzo mi się podoba i jest taki mój, bo przecież do nikogo innego nie będzie pasował, no i akurat teraz bardzo był mi potrzebny...
Usuń:*****
Bajeczka zachwycająca!
UsuńLubdyń i cały post też cudowny. ;)))
Gosia dziękujemy :)
UsuńJest fantastyczny!!!!
OdpowiedzUsuńA bajka Ninki piekna, jak Jej wszystkie utwory. Pozdrawiam znad biurka.
Dziękuję Owieczko :)))
UsuńTak się cieszę z bajki od Ninki, jest taka moja i...Lubdynia oczywiście :)
Owieczko wakacje a Ty znad biurka? Jak Twój przychówek, już wszystkie owieczki urodziły, czy cały czas jest ciąg dalszy?
Pozdrawiam serdecznie:)))
Dopiero połowa. Już jest 26 maluchów. Jedną karmię butelką (własnie wróciłam), bo koza te małą polizała i owca uznała to za skandal. Nie karmi, ale poza tym pilnuje jej, woła i poczuwa sie do bycia mama, ale jeść daję ja.
UsuńZnad biurka, nie udało mi się skończyc pracy jeszcze. Trochę się przeliczyłam.
Myślałam, że sie szybciej uporam, ale tego nie da się zrobić szybciej. Ale nic to. Najważniejsze, że do przodu.
Owieczko 26 i jeszcze drugie tyle, to stadko ci się potroi?
UsuńCiekawe charaktery mają te Twoje owieczki :)))
Do samego przeczytania 1000 stron potrzeba sporo czasu, a trzeba czytać ze zrozumieniem, no i korygować, praca gigant!!! :))) Życzę aby posuwało się sprawnie!
Mario, Lubdyń jest niesamowity. I duży. Ma cudne pióra-nie pióra- na karku i przy stopach. jest taki trochę smokowaty. Wrocław ma swego smoka ! Gotowy bohater do animacji bajkowych :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś jakaś animacja z nim powstanie, kto wie? :)))
UsuńJak się jemu dobrze przyjrzeć do można przyjąć, że ma skrzydła, a te niby piórka maskują jego konstrukcję i łączenia, on cały opleciony jest drutem którym połączone są ze sobą wszystkie części składowe.
Serdeczne dzięki Ewo za tyle ciepłych słów:*
Niesamowity jest Lubdyń, jak postać z jakiejś gry. Hmmm może Ty postać tego Lubdynia jakoś zastrzeż, żeby Ci ktoś pomysłu nie ukradł, bo bardzo fajny jest.
OdpowiedzUsuńZ tym zastrzeżeniem Mnemo to pewnie masz rację, ale z drugiej strony to skopiowanie tych rzeczy które robię z dyni jest bardzo trudne, właściwie prawie niemożliwe, bo przecież te dynie są unikatowe, nie ma drugich takich samych, chyba żeby zrobić taką postać z
Usuńjakiegoś innego materiału. Celowo nie pokazuje szczegółowo jak zrobione są moje dyniaki.
Kurczę Marija, zatkło mnie! I Lubdyń piękny (i trochę straszny), i wierszyk Ninki! Tak zamotałaś, tak zamotałaś, że w końcu nie wiem jaki naprawdę duży jest Lubdyń? Tak czy siak, teatr będzie Cię teraz prosił o współpracę:)
OdpowiedzUsuńLubdyń ma około 40 cm wysokości, wiec jest spory, największy z dotychczas przeze mnie zrobionych dyniaków, także przez swoja masywność.
UsuńStraszny powiadasz? Jest w nim coś niesamowitego, dość realistycznie mi wyszedł, ale jak mu się dobrze przyjrzeć to jest sympatyczny, przynajmniej ja go tak odczytuje :) A wiersz Ninki fajnie go dopełnia :))
No to żeby nie zostać w niemym zachwycie nad Lubdyniem i...jego historią opisaną przez Ninkę:fiu,fiu,fiuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Orko za to wymowne fiu,fiu,fiuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu :))))
UsuńPiękny wierszyk!!! Lubdyń ma już swoją bajkę:)))
OdpowiedzUsuń:)))
Usuń