Dlatego ja dzisiaj będę się cieszyć ze swoich osiągnięć, bo stworzenie przeze mnie następnego, całkiem innego dyniaka, uważam za osiągniecie i mam z tego wielką radochę. Sesja zdjęciowa z moją bratanicą Olą , też była bardzo udaną, świetną zabawą, :)))
A teraz opowiem o dyniaku który jest mój i tylko mój, taki Mójdyń :))) Jednak paradoksalnie zrobiony nie tylko przeze mnie :)
Otóż powiadam Wam, z Mójdynia wielki leniuch jest, chodzić mu się nie chce, trzeba go nosić na rękach, a właściwie to na szyi ;) Noooo, dobra nie będę zwalać na niego, to moja wina, to ja go tak wymyśliłam :) Wymyśliłam go, na drugi dzień po ubiegłorocznym moim uczestnictwie we wrocławskim Festiwalu Dyni. Na fali pozytywnych emocji, analizując moje uczestnictwo w tym zdarzeniu, przyszła mi to głowy myśl, że na przyszłość fajnie by było mieć coś, jakiś wyróżnik, wabik, z którym będę mogła poruszać się po Ogrodzie Botanicznym, gdzie odbywają się te festiwale. Po prostu był mi potrzebny ambasador moich dyniaków :) Pomyślałam sobie, że świetnie by się do tego celu nadała dziewiarska chusta zarzucana na ramiona, do której jakimś jeszcze nie wymyślonym sposobem, doczepiłabym głowę zrobioną z dyni.
Potrafię robić na drutach, ale nie jestem wielką entuzjastką tego typu robótek i biegłość też nie ta, jak u niektórych moich blogowych koleżanek. Zastanawiałam się którą poprosić o wykonanie chusty i wtedy przypomniałam sobie, że specjalistką od fantazyjnych chust jest Gardenia, no i tak się złożyło, że w tym czasie spełniałam jej skryte marzenie ;)
Gardenia dała mi namiary na wzory z chustami, spośród tego bogactwa miałam wybrać jaka będzie się nadawać do moich celów. Posłuchałam swojej intuicji i wybrałam bardzo masywny wzór i...jak się dopiero teraz dowiedziałam upierdliwy w robocie. Wielkość chusty podyktował szczęśliwy przypadek, mianowicie jest taka na ile wystarczyło wełny, którą przesłałam Garde. No i ta wielkość okazała się moim zdaniem idealna :)))
Głowa naramiennego dyniaka powstała z zakupionej i wysuszonej przeze mnie dyni. Nogi zaś zrobiłam z fragmentów dyń, które dostałam od hodowczyni tychże, którą poznałam na festiwalu. Odezwała się ona do mnie w maju i obdarowała, różnymi kawałkami dyń, z których przedtem wydobyła nasiona. Przy okazji naocznie przekonałam się , że przecięta dynia może wyschnąć. Do tej pory wydawało mi się, że po prostu zgnije. Do połączenia dyń z chustą, użyłam różnej wielkości zatrzasek, które do dyni przykleiłam klejem magikiem, a do chusty przyszyłam . Ręce dyniaka udrapowałam przy pomocy agrafek, które przy okazji nadały im sztywności i zapobiegają rozciągnieciu dzianiny. Dziewiarska część stwora nie jest niczym wypchana, kształt trzyma masywność chusty.
Tak oto w kooperatywie z Gardenią, powstał dyniak naramiennik Mójdyń.
Na zdjęciach widać, że to właśnie dzięki masywności chusty, dyniowo - włóczkowy stwór prezentuje się dobrze w różnorakim ułożeniu. Zarówno samodzielnie jak i na człowieku.
Samodzielnie prezentuje się tak:
Do tej pory robiąc sesje moim dyniakom starałam się być samowystarczalna, między innymi z tego powodu, że czas który w tym celu wykorzystuję bardzo często kradnę codzienności, więc dyspozycyjność jest tu często mało przewidywalna. Poza tym przy robieniu zdjęć muszę się skupić, przy osobach trzecich często jest to dla mnie trudne
Naramiennego Mójdynia , bardzo trudno dobrze sfotografować , na sobie, próbowałam ;) Poprosiłam więc o współpracę moje najmłodsze bratanice. Jednak w ostatniej chwili okazało się, że jedna z nich, jest niedysponowana. Dlatego też do Ogrodu Botanicznego udałam się tylko z Olą i to o godzinę później, niż było w planach. Ten godzinowy szczegół okazał się bardzo ważny, bo...trafiłyśmy w moment cudownego światła. Właśnie w moment, bo udawało nam się docierać do wybranych miejsc w chwili słonecznego czarowania, niedługo potem słońce kryło się za wysokimi drzewami. Ola okazała się cudowną współpracownicą, bo o tym, że jest śliczną modelką to przecież wiedziałam :)
Rozpisałam się dzisiaj, że ho ho, dlatego teraz pora na zdjęcia :)
Zdjęcia wybierałam tak, aby pokazać trzy czary, czar ogrodu we wrześniowym słońcu, czar mojej bratanicy, oraz czar Mójdynia :)
Popatrzcie teraz jak Mójdyń dogaduje się z Olą :)
Na początek prezentacja w różnych konfiguracjach ;)
Pomimo to, że do dłoni ma także przyklejone zatrzaski, połączyłam mu ręce agrafką i zakładamy go przez głowę, bo tak jest najprościej. |
Następnie należy go wygodnie na ramionach usadowić. |
O właśnie tak! |
Bestia? i dziewczyna... |
Świata poza sobą nie widzą! |
I ucinają sobie pogawędkę? |
Prawi jej jakieś komplimenta :) |
E, chyba jednak plecie androny ;) |
Ech, jak on potrafi patrzeć! |
Razem, zawsze razem... |
zawsze? |
Słońce coraz niżej, w ogrodzie coraz mniej światła, ale za to jaaaakie!!!!
PS
Gardenio serdeczne dzięki, bez pięknej chusty zrobionej przez Ciebie nie byłoby Mójdynia :)
Olusia piękne dzięki, bo bez Ciebie nie było by tej cudnej sesji :)
cuuuuuuuuuuuudne :)) masz prawo być dumna z siebie i zadowolona :)
OdpowiedzUsuńDzięęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęki Ela i przyznaję, że jestem dumna i zadowolona :)))
UsuńGarde, Ty oczywiście też! bez Ciebie nie byłoby takiego idealnego Mójdynia :)
OdpowiedzUsuńDzięki Elu, ja w miarę możliwości robię tylko materiały, a te cuda powstają dzięki wspaniałej fantazji Mari i jej zręcznym rękom:))
UsuńOmatulu, Wy z Garde rozkreccie biznes chustowo-dyniowy. Sukces gwarantowany! Co za oryginalny pomysl i rewelacyjne wykonanie! No nie mam slow, jak bardzo mi sie ten Mojdyn (Twojdyn?) podoba.
OdpowiedzUsuńDzięki Aniu za te entuzjastyczne pochwały, jednak co do tego biznesu to jestem sceptyczna, chyba za bardzo lubię święty spokój ;)
UsuńPowiadasz, ze nie interesuje Cie zostanie milionerka? :)
UsuńMari podzielam Twoje zdanie.
UsuńPanterko dziękuję za uznanie:))
Aniu milionerką na pewno nie, taż ile sępów by się koło mnie kręciło i jak trudno byłoby rozpoznać życzliwe osoby ;)
UsuńMarija, on jest rewelacyjny! Toż to gotowa marionetka! Zrobisz furorę i nie zdziwię się, jeśli jakiś reżyserz zaproponuje Ci współpracę, jak bum cyk!
OdpowiedzUsuńChusta Garde wpisała się w Twój zamysł idealnie - te łuski! Na zbliżeniu widać, jakie to musiało być pracochłonne. Brawo Dziewczęta, to się nazywa współpraca!
Dzięki Hanuś, nie jestem skromna, zdaję sobie sprawę, że jest dobry i ma potencjał. "Wielki świat" mnie jednak nie ciągnie, ale nie miałabym nic przeciwko współpracy z jakim aktorem na przykład :)
UsuńOjtam, wystarczy, żeby współpraca owocna była. Z reżyserzem, albo inno artysto. I żeby te owoce dały Ci luzik i spokój w zagadnieniu rachunków. O to mi się rozchodziło.
UsuńTwójdyń wymiata zwłaszcza na 2 i 3 zdjęciu!
Nieskromny to jest ktoś, kto twierdzi, że jest mądry i piękny do wypęku podczas gdy nie jest. Twójdyń jest niezwykle udany i skromność nie ma tu nic do rzeczy. Ani Twoja, ani Twójdynia.
Hanuś, trafiłaś w sedno, ten wzór nazywa się "łuska krokodyla":))
UsuńHana owoce dające materialny luzik, byłyby bardzo mile widziane ;)
UsuńJakbym miała cierpliwość do programu do animacji, to można by uzyskać ciekawe efekty.
Świetny pomysł i wykonanie trzech Pań. Modelka urocza, Mójdyń bardzo interesujący, brawo dla autorki i wykonawczyni pomysłu.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ewo za uznanie :)
UsuńFiu,fiu,fiuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu.Cudności i pomysłowości:))))))
OdpowiedzUsuńFiu, fiu jaki motywujący komentarz!!!! :))))
UsuńBardzo podoba mi sie sesja zdjeciowa Twojdynia na slicznym czlowieku w pieknych czerwonych trampkach :)
OdpowiedzUsuńCieszę się Orszulko, że Ci się podoba :)
UsuńI dziękuję za komplimenta w imieniu Oli :)
I tak to Mójdyń wystrojony w łuskę krokodyla rusza w świat.......
OdpowiedzUsuńDzięki Mari, że mogłam, choć w niewielkim stopniu, przyczynić się do powstania tego jegomościa:))
Zdjęcia cudowne, a bratanica niezaprzeczalnie piękna dziewczyna i dealna modelka:))
Tak, ciekawe jak daleko zajdzie? ;)
UsuńNiezaprzeczalne korzyści po mojej stronie Garde :)
To ja dziękuję, żeś wytrwale dźgała tą krokodylą łuskę, ale jak widać Twój trud nie poszedł na marne :)
Dziękuję także w imieniu bratanicy :))))
Krokodyń jak ucapi szyję tymi rączkami, to aż strach. ;)
UsuńSuper gość.
Rucianko, co poniektórzy lubią takie ucapienie ;)
UsuńOn jest bardzo mało kłopotliwy na ramionach, bardzo dobrze się układa :)
REWELACJA!!!!!! Niesamowity pomysł i równie rewelacyjne wykonanie. Gratuluję obu paniom :)
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że to mógłby być pomysł, który "chwyci" w świecie teatru - obyś spotkała odpowiedniego człowieka gdy będziesz przechadzała się z Mójdyniem - czyli w zasadzie Twójdyniem ;)niekoniecznie w teatralnej sferze, byleby biznesowej na miarę Twoich oczekiwań :)
Jeszcze raz gratuluję Wam i pozdrawiam piękną modelkę :)
Dziękuję Beata za bardzo sympatyczny komentarz, bardzo miły ten entuzjazm :) Może Twoje pobożne życzenia, jakimś cudem przemienią się w realia :)Jak dotąd w moim niemalże 60 letnim życiu, jakoś nikt nie "chciał mnie odkryć", to ja sama cały czas odkrywam siebie, no ale mam żółwie tempo w tym odkrywaniu, a przedsiębiorczości dopiero się uczę;)
UsuńPrzekażę pozdrowienia pięknej modelce, na pewno ją ucieszą,
dziękujemy :)
Dziękuje Beatko:))
UsuńWszystkie trzy jesteście niesamowite :)))) A na środku sam Twójdyń - sprawca poniekąd ;) i koło napędowe tego zamieszania - mam na myśli sesję zdjęciową i impuls, jaki dał do Twojej głowy, Marija, żebyś go na świat sprowadziła :))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zrobicie furorę na Festiwalu :)
Pętam się z tymi moimi dyniakami po mieście i widzę, że raczej rzadko kto widzi, więc bardzo mnie ciekawi ile ludzi dostrzeże na Festiwalu ;)
UsuńI z tych niesamowitości wyszedł niesamowity Mójdyń. Dzięki Lidka:))
UsuńCudny jest. I taki "ludzki". Albo jak czaroksiężnik z Oz ! A chusta faktycznie, ścieg bardzo upierdliwy, ale baaaardzo efektowny. Modelka DOSKONAŁA ! I bardzo sympatyczna :) Zdolniachy wszystkie trzy :)
OdpowiedzUsuńEwa gdzieś Ty była jak Cię nie było? :)
UsuńDziękuję za czarnoksiężnika, tak chyba coś w nim takiego jest :)
Garde do upierdliwości ściegu przyznała się dopiero jak pokazałam jej zdjęcia Mójdynia ;)
Dziekujemy za miłe słowa :)
A po co Mari miałaś wcześniej wiedzieć:))
UsuńEwa dzięki, to na szczęście była włóczka dosyć gruba, wiec nieco ułatwiało to robotę. Z cienizny do tej pory bym chyba szyplała:))
Maria, ależ on piękny! Takiego chłopaka mogłabym nosić na szyi! Chusta Garde - majstersztyk! Bratanica - śliczna dziewczyna!
OdpowiedzUsuńZachwyconam po prostu:)))
Pięknie się zachwycasz Kalipso :)
UsuńStukrotne dzięki, jak przyjedziesz to dam ci ponosić mojego chopaka :)
Cały wszechświat ci sprzyjał, Mario! To uskrzydlające! Efekt rewelacja! REWELACJA!
OdpowiedzUsuńGosia najmocniej dziękuję za rewelacyjny komentarz :)
UsuńKotowych pieluch nie ma chwilowo w hurtowni, ale mają ponoć być, jak będą to kupią :)
W kategorii cudności Bratanica zajmuje bezapelacyjnie pierwsze miejsce, więc się Twójdyniowi nie dziwię, że go wzięło od pierwszego spojrzenia...;o)
OdpowiedzUsuńNa Festiwalu nagroda murowana !! ;o) Oooo...Sorry...Zadyniowana...;o)
Na Festiwalu będzie się biedak musiał patrzeć na mnie ;)
UsuńFantastyczne !!! Podziwiam wyobraźnię :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
Usuń