Pod koniec
października pokazywałam jesień rozpasaną kolorami, taka jesień bardzo łatwo się zachwyca. Mamy jednak listopad, dużo drzew pogubiło swoje kolorowe liście i o zachwyt nad jesienią już trudniej.
Jeśli jednak uważnie przyjrzymy się liściopadowej jesieni, to odkryjemy, że w dalszym ciągu ma urok, tylko nie skacze już nam z nim tak nachalnie do oczu, bo żeby docenić listopad trzeba mieć uważne spojrzenie i hart ducha :)
Hart ducha bardzo nam się przyda, aby w ogóle wyjść z domu. Coraz krótsze dni albowiem rozmemłują nas wewnętrznie i wyjście z domu staje się coraz trudniejsze. Pewnie nie wszyscy tak mają, ja jednak tak miewam ;)
Jeśli jednak przezwyciężymy wewnętrzny bezwład, to potem jest już coraz lepiej...
a może się okazać, że jest nawet urokliwie :)
Słoneczne promienie sprawiają że piękno jest bardziej widoczne...
Jeśli zaś chmury przesłonią słońce to dużo zależy od naszej uwagi, bo jeśli zechcemy znaleźć piękno to na pewno je znajdziemy :)
3 listopada w Parku Wschodnim trochę zaskoczyło mnie, że tak dużo drzew wystrojonych jest jeszcze w kolorową szatę, w moim bezpośrednim otoczeniu, większość drzew była już bezlistna.
W piątek byłam w Parku Wschodnim, a w niedzielę zachciało mi się jeszcze do ogrodu botanicznego :) Poszłam się z nim pożegnać, do wiosny :)
Dotarłam do ogrodu o 14,15, a tam pomimo wczesnej pory i prawie bezchmurnego nieba, promienie słoneczne nie zalewały równomiernie światłem całego ogrodu, ich kąt padania sprawiał, że docierały do otoczenia bardzo wybiórczo.
Listopad pomimo słonecznej aury znowu zmuszał do uważnego patrzenia
Bo dopiero gdy popatrzyłam uważnie, to gdzieś tam, na górze, na dole, w głębi... dostrzerzegałam igraszki światła, i przy pomocy zoomu, udawało mi się uchwycić cuda!!!
|
To naturalna sepia, bez użycia specjalnej opcji. |
Ten milin miał szczęście nie przesłaniał go żaden cień, całą swoją okazałością kąpał się w słońcu.
|
Niedługo jednak, bo w kilka chwil potem, zaczął zakradać się do niego cień.
|
I znowu przydaje się uważność, trzeba dostrzec te ciekawie oświetlone trawy,
i wkadrować je w otoczenie.
Przechodząc obok mojego ulubionego modrzewia można dostrzec, że jest piękny, zrobić mu zdjęcie i pójść dalej.
|
Można także zatrzymać się na dłużej |
|
i wypatrzeć w nim wiele pięknych kadrów |
Chodzę więc sobie po ogrodzie, uważnie, bardzo uważnie.
|
Tak ciekawie oświetlony miłorząb. |
|
Popatrzmy na niego bliżej... |
I jeszcze inny miłorząb.
"Światło ucieka" coraz wyżej, zadzieram więc głowę do góry :)
Im bardziej zadzieram głowę tym więcej piękna znajduję :)
Jest dopiero kilka minut po 15,00, jednak promienie słoneczne docierają tylko do najwyżej położonych gałęzi drzew.
Te fioletowe kulki są już za nisko dla promieni słonecznych.
Możemy je jednak wykadrować tak, że bardzo zyskają na atrakcyjności.
Podobną sztuczkę zrobimy i z tym czerwonym krzewem :)
Ech ten krótki listopadowy dzień, 15,25, niby otwarta przestrzeń, a tylko pojedyncze promyki docierają do fontanny.
Latarnik więc zapala lampy gazowe.
Kończy się dzień, zaczyna się długi listopadowy wieczór.
W ogrodzie robi się coraz bardziej tajemniczo i...zimno.
Wyruszam więc do domu :)
Jesień ma jeszcze rumieńce, bo to dopiero początek listopada, jednak będzie ona blednąć z dnia na dzień, dni będą coraz krótsze, coraz więcej determinacji będzie potrzeba aby jednak wyjść z domu na łazęgę i coraz więcej uważności, aby dostrzec piękno, no ale przecież nie będziemy siedzieć w domu :)
Nie będziemy:) Piękna opowieść listopadowa, tzn. liściopadowa:)
OdpowiedzUsuńSerdeczne dzięki Kalipso, cieszę się, że nie będziecie siedzieć w domu :)
UsuńDzielna jestes, Marija. Kiedy w tylek podwiewa, nie chce sie go ruszyc z cieplych pieleszy. Kiedy wracam z fabryki, pozostaje juz tak niewiele czasu na chodzenie, ze czesto sie rezygnuje, bo sie nie oplaca, szczegolnie w pochmurne dni.
OdpowiedzUsuńTaka całkiem dzielna to ja Aniu nie jestem, na pewno dzielniejsza jest ode mnie Ewa2. Moja sytuacja jest inna niż twoja, bo ja nie pracuje, kiedyś zdecydowanie więcej się włóczyłam, ale miałam mniej obowiązków związanych z codziennością. A teraz nieraz w trakcie zakupów zahaczam o park :) A w niedzielę obowiązkowo kilka godzin przeznaczam na łazęgę :)
UsuńMnie zostaje tylko weekend na dluzsze wloczegi, ale jezeli pogoda nie sprzyja, to niestety siedze w chalupie i zadna sila mnie nie zmusi. Z Toyka chodzi wtedy slubny. :)
UsuńA ja jestem tak uwarunkowana, że w niedziele nawet jak leje muszę wyjść z domu, najwyżej szukam wtedy zadaszonego miejsca :)
UsuńJeśli zechcemy znaleźć piękno to na pewno je znajdziemy - fajnie to napisałaś :) Ten krzew z fioletowymi kuleczkami mnie zaintrygował, piękna barwa fioletu, ciekawa jestem bardzo jak to ma na imię. Fakt, ze listopadowo trudniej się wybrać z domowego ciepełka ale choć chwila na powietrzu zmienia nasze samopoczucie. Pozdrawiam Marija :)
OdpowiedzUsuńJuż wiem :) To Pieknotka Bodiniera :)
UsuńDziękuję Orszulko :)
UsuńPięknotka Bodiniera rośnie we Wrocławiu w kilku miejscach, ale muszę sprawdzić jak kwitnie, bo w tej chwili nie kojarzę, też mi się podobają jej fioletowe kuleczki :)
Macham Orszulko letko melancholijnie z zachmurzonego Wrocławia :)
Zgadzam sie z Toba w 100%! tez tak patrze na swiat, w listopadzie trzeba sie troche bardziej napracowac nad wydobyciem ulotnych a pieknych chwil, ulotnych, kaprysnych spacerkow promieni slonecznych po otaczajacych nas swiatach. Te trawy tez fotografowalam w Przemyslu, pieknie wygladaja podswietlone sloncem, pan od latarni bardzo romantycznie sie przedstawia, fontanna wspaniala...piekny lisciopad! pozdrawiam Marijo...z Marija, fizyczka, z Waszyngtonu ostatnio spacerowalam po Portugalii, Z jej imienia Marzena, nie do wymowienia przez Amerykanow, zrobiono Marije..i tak sie do niej zaczelam zwracac...hahaha
OdpowiedzUsuńFajowsko, to masz teraz dwie koleżanki Marije :) W Niemczech nie zdrabniają imion, ale Maria to Marija właśnie, a Anna to Ana. Na moją koleżankę Annę, tam mieszkającą, mówią Ana, ona do mnie zwraca się Maria, ale już do swojej niemieckiej koleżanki Marii mówi Marija :)
UsuńNa Ostrowiu Tumskim bywam bardzo często, ale pana od latarni widziałam tylko kilka razy, jakoś tak rozmijamy się zazwyczaj. Tym razem zobaczyłam go w ostatniej chwili i już myślałam, że nie uda mi się go sfotografować, bo tam nie można podejść całkiem blisko do ogrodzenia ogrodu aby wystawić aparat poza pręty.
Ja także pozdrawiam Cię serdecznie, pewnie trudno Ci się przestawić z upalnego października w Portugalii, na nasz rozchlapany listopad, no ale na szczęście ten nasz listopad miewa sympatyczne przebłyski :) A i w ponurości obie potrafimy znaleźć coś fajnego :)
Absdolutnie się zgadzam. Ale ja mam ten kłopot w wyjściem ;)
OdpowiedzUsuńNo i czasu ostatnio mało mam :) Co nie znaczy, że nie mam, tylko źle się organizuję pewnie.
Piękne zdjęcia, gratuluję uważności :)
Stukrotne dzięki Beata :)
UsuńNo z tym wyjściem nieraz bywa ciężko, na szczęście rzadko mi się to zdarza :) A czas ma to do siebie, że nieraz przecieka przez palce, ja generalnie nie lubię pośpiechu, lubię sobie żyć powolutku. Chyba, że gdzieś wyjeżdżam, wtedy nie lubię siedzieć w domu :)
Jak ktoś umie patrzeć tak jak Ty to piękno znajdzie nie tylko w listopadzie. Miłorząb i modrzew podświetone słońcem wyglądają bajkowo. Ostatnio mam coraz większe kłopoty z wyjściem z domu, za szybko robi się ciemno i wrócił ten paskudny smog.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Ewo :)
UsuńModrzew i miłorząb to moje ulubione drzewa ze względu na malowniczość, w ogrodzie mam takich dwóch wybrańców, młodziutki modrzew i młodziutki miłorząb, zachwycają mnie bez względu na porę roku, ale wiosną i jesienią są szczególnie urodziwe :)
Ten listopad to bardzo trudny miesiąc, muszę jednak dodać, że miałam taki okres, że znosiłam go o wiele gorzej niż teraz.
Kocham drzewa a Ty je tu tak pięknie pokazałaś..na szczęście są takie miejsca w zaludnionych miastach, gdzie można pospacerować:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Pat, też bardzo lubię drzewa, a we Wrocławiu jest dużo sędziwych pięknych drzew :) Spacerowych miejsc też u nas dostatek :)
Usuńna szczęście:)
Usuń:)
UsuńCudne zdjęcia z takiej zwykłej, mogłoby się wydawać, wędrówki po mieście :)
OdpowiedzUsuńMnie się nie chce wychodzić, jedynie kotu mobilizuje, choćby na parę minut, bo stoi pod drzwiami i miaukoli do wyjścia ;)
Stukrotne dzięki Lidka :)
UsuńJak dobrze, że masz wychodzącego kota, Bonus wie co robi :)))