środa, 20 października 2021

Ooodyń, szelmowskie diablikowate licho.

Pszepaństwa oto On, mój dyniak najnowszy.

Ooodyń on!


 Dlaczego tak nazwałam to moje nowe dyniowe dziwadło?

Otóż ze zdumienia...że cuś takiego mi się wykluło ;)

Bo on akurat taki, wyszedł mi właściwie przypadkiem :)

Tworząc dyniaki zawsze improwizuję, jednak w trakcie tworzenia Ooodynia pod rękę wchodziły mi materiały które zdecydowały o ostatecznym jego wyglądzie :)

Jak lęgnie się taki dyniak? :)

Ano to było tak.
Spośród mojego pokaźnego zbioru bardzo dobrze wysuszonych dyniek ozdobnych,
 

 

 
 
 
 
 
wybrałam dwie które według mnie pasowały do siebie.

W dyniakach zawsze wpierw powstaje głowa.

Przy pomocy cieniutkiej skórki i kleju przekształciłam ogonek dyńki w pyszczek. Klej służy mi nie tylko do przyklejania, nadbudowuję nim także detale, zrobiłam tak także z oczami, przykleiłam koraliki, a potem wymodelowałam wkoło klejem. Uszy to skórka także wymodelowana klejem.


Jak już mam głowę, zaczynam przemyśliwać jak będzie wyglądać reszta. Zazwyczaj mam różne koncepcje i zanim podejmę jakąś decyzję zaczęty dyniak musi sobie poleżeć ;)

  

Najbardziej odpowiedzialnym i skomplikowanym etapem pracy jest wykonanie nóg, to właściwie praca konstrukcyjna, albowiem chcę aby moje dyniaki samodzielnie stały. 

Jak już wyklarowała mi się nożna koncepcja, wybrałam jeszcze jedną odpowiednią dyńkę przecięłam na pół i zrobiłam z niej stopy. Podkleiłam je czerwoną skórką, która mi się właśnie nawinęła ;)

A potem jest bardzo żmudny i skomplikowany proces przytwierdzania do tułowiowej dyni nóg i modelowania ich. Robię to zrywami bo muszę pokonywać zniecierpliwienie i irytację ;)

W końcu ufff, dyniakowy tułów stoi na nogach i to stoi stabilnie!!!

 I paczta jaki zgrabny tyłeczek mu wymodelowałam! ;)

 W końcu nadeszła kolej na montaż głowy, co także proste nie było.

Dyniak już prawie gotowy, jednakoż musi sobie trochę odstać, bo w głowie mej wykluwają się koncepcje jego kończyn górnych ;)

Skoro ta czerwona skórka jest pod ręką to robię z niej dłonie, ale rączentowe kuncepcje w dalszym ciągu się jeszcze lęgną ;)

He, ręce także już są! 

Teraz muszę dyniaka pomalować, a nie jest to mój ulubiony etap tworzenia, albowiem do farb podchodzę z dużą rezerwą. Tak już mam że wolę tworzyć przestrzennie niż malować.

No cóż...po zmontowaniu cudaka wylazło z niego jakieś takie licho czy cuś, chyba nawet jakiś diablik w nim chichotał :)

 
 
A skoro chichocze w nim diablik, no i ma te czerwone dłonie i częściowo stopy, to malnęłam mu jeszcze głowinę na czerwono i dorzuciłam czerwieni do rąk i stóp. Na tułowiowej dyni poszłam zaś w ciemne brązy, bez przesady jednakoż, większą jej część pozostawiając w naturalnym kolorze.

 
Ooodynia zabrałam na sesyję zdjęciową w październikowo przekwitające kwiaty.

 Stoi sobie w ostatniej już jesiennej zieleni i gra na badylu dylu, dylu.

Niby diablik ale paczta, wcale niestraszny on!

Bym nawet rzekła że sympatyczny :)


Ot takie szelmowskie diablikowate licho ;)


Dylu, dylu na badylu,
Firli, firli, plum, plum
Fiku-miku na patyku,
Trarararara, bum, bum, bum!



Myko obwąchał i też stwierdził, że Ooodyń sympatyczny i na pewno absolutnie niegroźny.

Człap, człap, człap człapie do nas listopad, już mało wiele a będzie, przywlecze ze sobą króciutkie szare dni i wtedy takie diablikowe szelmowskie licho ze swoim dylu dylu na badylu na pewno rozweseli duszę :)



26 komentarzy:

  1. Najpiękniejszy Oooodyń jakiego w życiu widziałam !! ;o)

    OdpowiedzUsuń
  2. To żadne dziwadło, tylko bardzo sympatyczny dyniowiec!
    Znam Twój kunszt, ale ten jest niebywale sympatyczny i dopracowany, taki niby anioł, niby diablę, wszystko w nim jest wesołe:-)
    Moje uznanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję i bardzo się cieszę się Jotko, że tak fajnie go odbierasz :)

      Usuń
  3. Czarcik jak się patrzy😀

    OdpowiedzUsuń
  4. Niezły ten stworek, taki jakby elf z Irlandii. Może da szczęście?
    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję, może rzeczywiście przyniesie szczęście :)

      Usuń
  5. Bardzo mi się Oodyń spodobał. Tak bardzo, że napisałam o nim wierszyk :D

    Na drewnianym fleciku,
    na suszonym patyku,
    gra Oodyń melodyjkę skoczną.
    Zaraz człeka rozśmieszy,
    zaraz dusza się cieszy,
    i do rytmu serce bije mocno.
    I choć szare, niezmienne
    dni nadchodzą jesienne,
    ta melodia nam serca ogrzewa;
    nagle wszystko radośnie
    śpiewa o przyszłej wiośnie,
    suche liście i deszcze, i drzewa.
    Zima stoi u proga -
    - jeszcze daleka droga
    do wesołych śpiewanek ptaszęcych,
    lecz Oodyń wciąż skocznie
    gra (ni chwili nie spocznie!),
    by złe smutki przestały nas dręczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie zauważyłam, że zjadłam mu jedno "o" w imieniu! Bo to Ooodyń, a nie Oodyń! Ale, jeśli się zgodzisz, to niech tak zostanie, bo bały wierszyk trzeba by przerobić, żeby rytmicznie pasowało.

      Usuń
    2. Cały, nie bały, oczywiście :)

      Usuń
    3. Śliczny wierszyk Ninko, niezmiernie się z niego cieszę i serdecznie za niego dziękujemy ja i Oodyń♥♥♥

      Usuń
  6. Ooooo, co za cudny stworek :)) A kolekcję dyniek masz niezłą, Marija :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdeczne dzięki Lidka za zachwyt :)
      Taaa kolekcja sporo, starczy jeszcze na wiele dyniaków ;)

      Usuń
  7. Jest Ooodyń ..diablikowaty ale ma jakby skrzedełka, taki troche więc aniolkowaty ten diablik i kuż jest wierszyk, proszę można napisać książeczke dla dzieci o dyniakach...byłaby niezwykła. Chyba jeszcze raz Ci powiem! jestes genialna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Genialna, brzmi cudnie i tak miło łaskocze w jestestwie, serdecznie ci dziękuję Grażyno :)
      Bajka pewnie byłaby niezwykła tylko nie ma kto jej napisać, ale wierszyk Ninki też piękny!

      Usuń
  8. Niesamowita jesteś Maryś! Ooodyń jest śliczny :) A z czego mu nogi zrobiłaś? Bo takie ma solidne udka. No i jesiennie pięknie się prezentuje.
    A wiesz, że w pudełku z dyniami leży sobie i czeka ptak kiwi? Na zdjęciu doskonale go widać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdeczne dzięki za pochwały dla Ooodynia :)
      Chciałam aby udka były solidne, dlatego to sięgnęłam po czapisko com to je kiedyś z lumpeksu przywlokła. Z bardzo grubej wełny ono było, sfilcowane, a więc sztywne jak koci ogon, no i akuratnie nadało się na udka. Jak się przyjrzysz to widać ścieg, okleiłam je jeszcze skórą ;)
      Kiwi zoczyłaś hmmmm dzięki za sugestię :)

      Usuń
    2. W życiu bym nie wpadła na to, że ponętne udka są dziergane!
      Kiwi, no jak nie, jak tak! Zdjęcia skrzynek z półproduktem twórczym - trzecie od góry lub drugie od dołu patrząc, po lewej u góry kiwi jak żywe!

      Usuń
  9. Ten dyniowy diabełek pocieszny i być może komuś rozweseli duszę, ale ja czartów zawsze się bałam. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooodyń Iwono nie ma w sobie nic z diabolicznego czarta, wszak sama napisałaś że pocieszny on, no bo on właśnie jest takim pociesznym małym lichem i na pewno nie zrobi nikomu krzywdy :)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  10. Przesympatyczny, kapitalny OOOOOdyń. Ależ masz wyobraźnię, no podziwiam:) I dzięki, za omówienie etapów tworzenia. Zawsze byłam ciekawa, jak sobie radzisz z różnymi częściami i detalami dyńków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję Jaskółko za podziw dla Ooodynia :)
      Co do opisów, to są dla mnie dużym wyzwaniem, bo ja nie przepadam za pisaniem i dlatego lakonicznie wypowiadam się na temat powstawania moich cudaków.

      Usuń
  11. Zakochałam się w tym uroczym OOOdynie:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie to cieszy Stokrotko że zrobił na tobie aż takie wrażenie :)

      Usuń