Iiiiiiiii przyszło lato!
Iiiiiiiii w przyjemny ciepły wieczór, tuptasz sobie ulicami swojego miasta
Jakieś ważne, a może mało ważne sprawy cię absorbują
Iiiiiiiiiiii zaświdrowało ci w uszach znienacka!!!
Diaboliczny dźwięk doleciał z góry, podnosisz głowę, no i...chmurki na niebie widzisz a na ich tle jakby rój much czy cuś, jednakoż skąd dochodził ten świst to trudno się domyśleć.
Idziesz więc dalej iiiiiiii...znowu iiiiiiiiiiiii, ło tym razem tak nisko że zdaje ci się, że to całkiem nad twoją głową, podrywasz więc łepetynę w górę!
Izgacze są już daleko, przypominają małe czarne odrzutowce i zapitalają z prędkością dozwoloną na autostradach!
" ------ lata z prędkościami rzędu 140-160 km/h, co jest naprawdę nie lada wyczynem, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę rozmiary jego ciała. Jednak analizując sylwetkę tego gatunku, możemy dopatrzeć się niezwykle aerodynamicznej budowy ciała, która pozwala na przełamywanie oporów powietrza."
Ło kurna co to?!?!?!Diabelskie nasienia jakieś!!!
W górze i lecą to...
ani chybi...ptaki
Łe tam strachy na lachy, one wcale nie diabelskie te...
JERZYKI.
Tak, to jerzyki śmigają w przestworach nad miastami, czasami są tak wysoko że przypominają roje much.
To zaś na jakiej wysokości latają uzależnione jest od owadów które chwytają w locie, wysokość lotu owadów uzależniona jest zaś od pogody.
A jak to się stało że możemy zwać jerzyki Latającymi Mieszczanami?
"Pierwotnie jerzyki gniazdowały na półkach skalnych, zakładając swoje gniazda w różnego rodzaju wyrwach, szparach, dość wysoko nad powierzchnią ziemi. Do dziś możemy podziwiać takie naturalne kolonie udając się w Tatry. Urwiska skalne stanowiły doskonałe wręcz miejsce do polowań na jerzyki dla sokołów wędrownych, które jako nieliczne drapieżniki są w stanie dogonić jerzyka.
W pewnym momencie historii nastąpił okres, kiedy zaczęliśmy stawiać murowane, stabilne i dość wysokie budowle. Wtedy ludzkie osady zaczęły jerzykom przypominać ich naturalne biotopy. Ludzie zafundowali ptakom pełno wyrw, szczelin w budowanych przez siebie obiektach, ale także stosunkowo mało polujących na nie drapieżników.
Te czynniki spowodowały, że ptaki przeprowadziły się na przestrzenie dotąd nieznane. Wraz z coraz chętniej budowanymi wysokimi budowlami postępowała miejska ekspansja jerzyka. Jego sąsiedztwo ludziom nie przeszkadzało, co więcej w czasach kiedy nie znano środków owadobójczych, jerzyk był zbawieniem, które pozwalało ograniczać populację uciążliwych owadów.
Śledząc dalej historię ekspansji gatunku, niezwykle ważną datą, kiedy populacja tych ptaków znowu wzrosła, są czasy intensywnej budowy osiedli mieszkaniowych z tzw. wielkiej płyty. W różnych państwach różnie ten proces następował, jednak skutek dla jerzyków zawsze był ten sam – nowe potencjalne miejsca lęgowe.
He skoro to tacy pożyteczni mieszczanie to dlaczego drzewiej zwano jerzyki Diabelskimi Ptakami?
No bo pewne zachowania tych ptaków mogą niepokoić.
Wszak na początku mego posta powiało grozą nieprawdaż? ;)
Tak to jest z tymi ptasimi odrzutowcami, że śmigają po niebie to tu to tam zataczając mniejsze lub większe kręgi, aż z nagła z sobie tylko znanych powodów, formuje się grupa od kilku do kilkunastu ptaków, która tworzy cuś na podobieństwo korkociągu i z niezwykle donośnym, świdrującym wizgiem wiruje, wiruje, wiruje z ogromną szybkością. I równie nagle, pyk, grupa się rozpada i ptaki wypadają w różnych kierunkach z obłędnego kręgu.
Takie brewerie mogły kojarzyć się zabobonnym ludziom, z czarcim pomiotem który wyrwał się z piekła na przeszpiegi!
Śmiganiem późnym wieczorem gdy krwawo zachodziło słońce mogły także zasłużyć sobie na miano diabelskich ptaków.
Albowiem jerzyki żerują do późnych godzin wieczornych, a gdy zrobi się całkiem ciemno to...
powinny iść spać na grzędy, czy cuś w podobie.
Otóż nie!
Jerzyki to nie takie zwykłe ptaki, ich natura jest odmienna od większości fruwającego towarzystwa.
"Badacze ze Szwajcarskiego Instytutu Ornitologicznego przebadali jerzyki alpejskie (Tachymarptis melba). Jedno z najciekawszych odkryć dotyczy niezwykłych możliwości tego ptaka. Jak udowodniono, jerzyki alpejskie mogą nieprzerwanie unosić się w powietrzu nawet przez 200 dni.
Odpowiedzialny za badanie dr Felix Liechti wyposażył 3 jerzyki alpejskie w mikroczujniki. Urządzenia zostały zamontowane na bardzo młodych osobnikach, niedługo po ich wykluciu się z jaj. To jeden z niewielu momentów w życiu jerzyków, kiedy te ptaki w ogóle dotykają ziemi."
Ptaki wzbiły się w powietrze w południowo-zachodniej Afryce i przebywały w powietrzu bez przerwy prawie 7 miesięcy. W locie zbierały pożywienie i poiły się kroplami deszczu. Również podczas latania spały i kopulowały. Przez większość czasu ptaki utrzymywały dość dużą wysokość, wznosząc się nawet na 2500 metrów. Pierwszych lądowań dokonały dopiero na wybrzeżu Morza Śródziemnego, czyli po pokonaniu właściwie całego kontynentu afrykańskiego. – Niewykluczone, że ptakom zdarzało się lądować od czasu do czasu. Jednak bardzo rzadko i nigdy na dłużej niż kilka minut – opowiada dr Felix Liechti."
W Internecie można znaleźć informacje, że te ptaki mogą przebywać w powietrzu ciągiem nawet przez 2-3 lata.
Zastanawiało mnie, dlaczego nie widać jerzyków na nocnym niebie? Skoro w nocy nie przerywają lotu to w jasnych od lamp miastach powinno je być widać po zachodzie słońca.
W necie znalazłam taką odpowiedź.
"...w powietrzu śpią. Potrafią to robić w niezwykły sposób. Jerzyk, który ma potrzebę ucięcia sobie drzemki, zawisa w powietrzu w pozycji pod wiatr, dając się nieść powietrzu. Im wyżej, tym dla ptaka bezpieczniej, dlatego jerzyk w taki sen zapada zazwyczaj na wysokości przynajmniej 3 000 metrów."
Współczesne nie boimy się jerzyków, raczej, jednak wiedza o nich bywa mikra.
Jerzyki dość powszechnie mylone są z jaskółkami, ja także je kiedyś myliłam.
Bo jeszcze niedawno to jaskółki fruwały nad moją kamienicą po letnim niebie, albowiem przed remontem były sublokatorkami w naszej kamienicy.
Pisałam o tym tutaj http://echmarychachacotyrobisz.blogspot.com/2015/11/jaskoki-lekarstwem-na-listopad.html
Ponieważ coraz więcej wyremontowanych kamienic w mojej okolicy, dlatego to jaskółki musiały sobie poszukać innych miejsc do gniazdowania.
Jednakoż niedaleczko na jednej z kamienic zamontowano budki dla jerzyków.
Od kilku lat zamiast jaskółek obserwuję więc jerzyki i już mi się jedne z drugimi nie mylę ;)
Obecność w powietrzu owadów jest uzależniona od pogody, zdarza się że niepomyślna aura sprawia że w pobliżu gniazd owadów jest bardzo mało albo nie ma ich w ogóle. W takiej sytuacji jeżyki lecą w poszukiwaniu pokarmu nawet kilkaset kilometrów. Nie raz poszukiwania trwają kilka albo nawet kilkanaście dni. W tym czasie ich pisklęta zapadają w cuś na kształt letargu, ożywiają się natychmiast po powrocie rodziców z wolami wypełnionymi żarełkiem.
W przyrodzie jest coś za coś, natura dała jerzykom długie i zwinne skrzydła, ale za to krótkie nóżki, wszak gdy krążą po niebie miesiącami a nawet i latami nogi nie są dla nich najistotniejsze.
Na tych krótkich nóżkach bardzo kiepsko radzą sobie, gdy zdarza im się awaryjnie, z różnych powodów, spaść na ziemię.
Dość powszechna jest opinia, że z ziemi nie są wstanie wystartować do lotu, jednak doświadczeni ornitolodzy mówią, piszą, że dorosły ptak który przy upadku nie zrobił sobie krzywdy, po krótkim albo dłuższym odpoczynku sam poradzi sobie ze wzbiciem się w powietrze. Młodym ptakom należy jednak pomóc, trzeba umieścić je na swojej rozpostartej dłoni, unieść ją do góry i poczekać aż odlecą, ewentualnie podrzucić lekko do góry, ale tylko nad miękkim podłożem, aby przy ewentualnym upadku, który może się zdarzyć, nie zrobiły sobie krzywdy.
Gapię się więc w to niebo, gapię i zdjęcia cykam oczywiście! ;)
Usiłując pochwycić te czarne fruwacze w ciekawe kadry.
Łoj z ilu kadrów one mi uciekły!!!
Hmmmmm...
a
może...
to naprawdę...
DIABELSKIE PTAKI!!!
Hehehehe
Żartowałam ;)
No szybkie są, a wszak JA nie jestem fotograficzną profesjonalistką, ino tylko taką tam dużoletnią panią ;) z takim sobie ciut ciut lepszym aparatem.
Jednakoż trochu fajnych kadrów udało mi się jednak ustrzelić ;)
Paczta jaki ciekawski, przez okna zagląda ;)
Et słychane to rzeczy niedawno rok się rozpoczął i szast prast i mamy już LATO
WŁADYSŁAW BEŁZA
Ach! jak gorąco! Niebo bez chmury,
Żar pod stopami, żar zieje z góry,
Człowiek dzień cały jakby w ukropie,
Radby się schował choćby w konopie.
Ach! jak gorąco! Niebo bez chmury,
Żar pod stopami, żar zieje z góry,
Człowiek dzień cały jakby w ukropie,
Radby się schował choćby w konopie.
No gorąco, gorąco, jako że konopi koło mnie nie ma, to kryje się przed tym gorącem w chaupie mej, na dwór schodzę wieczorami siadam na podwórkowej ławeczce i gapię się na...jeżyki ;)
Jeszcze przed letnimi upałami, koleżance mej, taki kwiat oto wymodziłam na imieniny.
A tak zachodziło słońce w pierwszą niedzielę lata.
Uczta wakacyjna
Autorka: ZUZANNA GINCZANKA
Na talerzu szarym ziemi, malowanym w zieleń trawy,
Mam sałatkę, przyrządzoną z kwiatów wonnych i jaskrawych,
I z naczynia w kształcie słońca, które formy swej nie zmieni,
Leje lato na nie ciepły i złocisty miód promieni.
Widoczna na zdjęciach rzeka to Odra w moim mieście Wrocławiu :)
Autorka: ZUZANNA GINCZANKA
Na talerzu szarym ziemi, malowanym w zieleń trawy,
Mam sałatkę, przyrządzoną z kwiatów wonnych i jaskrawych,
I z naczynia w kształcie słońca, które formy swej nie zmieni,
Leje lato na nie ciepły i złocisty miód promieni.
W innej misie z szkła czarnego, niby nocnych chwil kryształy,
Leży banan półksiężyca żółty, gruby i dojrzały;
Lipiec suto obsypuje wnet firmament półksiężyca
Cukrem gwiazdek, których pełna jest wszechświata cukiernica.
Leży banan półksiężyca żółty, gruby i dojrzały;
Lipiec suto obsypuje wnet firmament półksiężyca
Cukrem gwiazdek, których pełna jest wszechświata cukiernica.
Z przezroczego dzbana piję niebo z pianką chmur – oczyma;
Lokaj – lato na swej tacy złotą dynię słońca trzyma.
Wgryzam się zębami uczuć w kraśne jabłko dni czerwonych
I do kosza serca chowam skórki wspomnień już zjedzonych.
Lokaj – lato na swej tacy złotą dynię słońca trzyma.
Wgryzam się zębami uczuć w kraśne jabłko dni czerwonych
I do kosza serca chowam skórki wspomnień już zjedzonych.
I jeszcze letni deszcz na mojej ulicy.
I pierwsza letnia tęcza
KAZIMIERZ WIERZYŃSKI
Leżę na łące,
Nikogo nie ma: ja i słońce.
Ciszą nabrzmiałą i wezbraną
Napływa myśl:
- To pachnie siano.
Wiatr ciągnie po trawach z szelestem,
A u góry
Siostry moje, białe chmury,
Wędrują na wschód.
Czy nie za wiele mi, że jestem?
Ptaki ptakami, ale zdjęcia nieba tez wyszły niesamowicie.
OdpowiedzUsuńBadania przyniosły same rewelacje o jerzykach, a i tak większość ludzi nazywa je jaskółkami.
U nas tez się pojawiły, ale mniej, niż lata temu.
Za oknem mamy 36 stopni w cieniu, czekamy na burzę!
Dzięki, na tym właśnie polega moja zabawa, że usiłuje złapać w kadry jerzyki w momentach gdy chmury zaczynają pokazywać swoje cuda :)
UsuńCo do rozpoznawalności jerzyków to zaczynają już się przebijać do świadomości ludzi, no ale do pełnej świadomości to jeszcze daleko i dlatego mój post, aby ogółowi przybliżyć :)
U mnie też była sauna, na szczęście już gdzieś wkoło łażą burze bo się ochłodziło, tak około 10 stopni spadła temperatura i cuś mokrego pokapuje.
Bardzo ciekawe wiadomości na temat ptaków. Nie miałam pojęcia o większości z nich. Piękne fotografie chmur, a niektóre ujęcia ptaków na tle nieba to mistrzostwo. Odra daje złudzenie dużej zatoki. Czasami ma się wrażenie, że przedstawiasz jakieś południowe miasto. Wenecję?
OdpowiedzUsuńSerdeczne dzięki za uznanie :)
UsuńFotografowanie jerzyków na niezwykłym tle to u mnie prawie natręctwo, nie mogę się oprzeć, bo a nuż mi się uda jednak uchwycić tą śmigającą czarną torpedę na tle tego świetlistego obłoczka? Nie udało się, to trzeba znowu spróbować, o akurat widać księżyc... ;)
Wiesz że Odra we Wrocławiu jest dość szeroka, a reszta to...magia fotografii :)
Światło i odpowiednie kadrowanie daje takie efekty, a co do fotografowania wody w magicznym oświetleniu to też mam natręctwo ;)
Takie natręctwa można polubić i pielęgnować.
UsuńTraktuję je z sympatią i wyrozumiałością ;)
UsuńJerzyki to wyjątkowo zmyślne ptaki. A Tobie udało się to potwierdzić.
OdpowiedzUsuńPieknie je "ustrzeliłaś"....
I niebo wspaniałe!!!
Moje uznanie Mario.
Stokrotka
Serdeczne dzięki za uznanie :)
UsuńFotografie niezwykłego nieba to zasługa narożnego mieszkania na 3 piętrze, z oknami na różne strony świata w kamienicy stojącej przy rozległym skrzyżowaniu, szeroką perspektywę mam. No i fotograficzny fijoł też się przydaje ;)
Ładne zdjęcia, ciekawe informacje o jerzykach, też je kiedyś myliłem z jaskółkami. Pozdrowienia serdeczne, właśnie oglądam jerzyki latające przy moim balkonie :)
OdpowiedzUsuńSerdeczne dzięki za uznanie i za pozdrowienia, także cię pozdrawiam, u mnie jerzyki wzbiły się już na 3000 m i drzemią unoszone przez prądy powietrzne :)
UsuńOstatnio w czasie gwałtownej burzy jeden z nich schronił się na moim balkonie. Przyczepił się do siatki (przeciwko owadom) i chyba był tak zestresowany, że pozostawił trochę odchodów. Gwałtowny wiatr pojawił się w jednej chwili, ale jak tylko zrobiło się spokojniej jerzyk natychmiast odleciał :)
UsuńTo mógł być młody ptak, jeszcze mało sprawny, dobrze że sobie poradził :)
UsuńAch, te Twoje zdjęcia! Niby znam to miasto, a Twoimi oczami i w Twoim obiektywie to zupełnie inne, magiczne miejsce!
OdpowiedzUsuńJerzyki kocham! Jak jeszcze mieszkałam we Wro, na 10. piętrze, lubiłam siadywać sobie wieczorami na balkonie z książką, a jerzyki śmigały mi kilka centymetrów nad głową i z dziką prędkością zakręcały w locie tuż tuż przy ścianie budynku. Może w odległości 2-5 centymetrów! Bo wieczorem przy nagrzanej ścianie było najwięcej owadów. No niesamowite przeżycia to były. Oczywiście za dużo to ja nie przeczytałam, bo się gapiłam na te ptaszyska. A piszczały!!!
Cieszę się, że tak odbierasz moje zdjęcia :)
UsuńI okazuje się że w mieszkaniu na 10 piętrze w blokowisku można spędzać cudne chwile :)
Nie żartuj! Twoje zdjęcia są niesamowite!
UsuńOj tak! Mieszkanie na 10 piętrze z taką panoramą, jaką ja miałam, to coś niesamowitego. Do tego było to szczytowe mieszkanie, a na ścianie była budka dla pustułek. Wieczorami siedziałam pod przelatującymi jerzykami na balkonie, a rano piłam kawę siedząc na kuchennym stole, oparta łokciami o parapet i oglądałam sobie od góry "zawiśniętą" w powietrzu pustułkę w odległości pół metra od mojego okna.
Dzięki Piesie :)
UsuńPustułkę tylko raz miałam okazję oglądać z bliska, polowała nad naszą kamienicą i przysiadła na jakiś czas na kamienicy po drugiej stronie ulicy.
Bardzo lubię jerzyki, a odróżniam je od jaskółek już nawet nie pamiętam odkąd, mam wrażenie, że od zawsze. Ich wysoki krzyk to jedna z najpiękniejszych melodii lata (obok szumu morza, szelestu liści i cykania koników polnych), a najbardziej lubię, kiedy przelatują nisko, tuż przed moim balkonem na pierwszym piętrze. Oczywiście ja też usiłowałam robić jerzykom zdjęcia, ale telefon komórkowy nie bardzo się w tej sytuacji sprawdza ;)
OdpowiedzUsuńJak zwykle zamieszczasz w poście mnóstwo pięknych zdjęć ze świetnie dobranymi opisami i w ogóle post jest wyraźnie edukacyjny (to zacięcie pedagogiczne, prawda? Mnie też zostało). Ja akurat znałam niemal wszystkie te informacje, bo jestem wciąż głodna wiedzy i jeśli czegoś nie wiem, to szukam do skutku.
Jerzyki to cudowne ptaki, są kolejnym dowodem na mądrość, celowość i piękno natury.
I lubisz Wierzyńskiego, jak widzę. Często przytaczasz jego wiersze.
Ja też go lubię:)
Serdecznie dzięki za uznanie, tak post edukacyjny, bo zrobiłam dużo zdjęć i chciałam je pokazać :) Pomyślałam więc sobie że zamieszczę najważniejsze informacje o jerzykach, bo jednak sporo ludzi myli je z jaskółkami.
UsuńA o tym że lubisz Ninko jerzyki wiem, wiem także że jesteś dociekliwa i jak pisałam tego posta to tak sobie myślałam, że ty już o tym na pewno czytałaś :)
Tak lubię Wierzyńskiego szczególnie wiersze z tomiku Wiosna i wino, jest w nich taka olbrzymia siła witalna.
A moje ulubione wersy to
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
Na klombach mych myśli sadzone za młodu
To takie moje życiowe motto i może dlatego tak lubię fiołki ;)
ja wyczytałem (i zapamiętałem), że jerzyk potrafi zjeść dziennie 20 tys owadów - na przykład komarów... diabelski? chyba tylko dla planktonu fruwającego blisko ludzkich siedzib.
OdpowiedzUsuńWięc jednak dla kogoś czy może czegoś diabelski ;)
UsuńW moim mieszkaniu komarów nie ma, i nie pamiętam nawet kiedy takowe w nim widziałam, a nie mam w oknach siatek przeciw owadzich.
Po prostu letnia Marycha...;o)
OdpowiedzUsuń:D
UsuńA lato już mija. I smutno, że znowu trzeba jesiennieć.
OdpowiedzUsuńTak już mija, najbardziej szkoda mi długich dni, bo już znacznie się skróciły niestety.
UsuńZa to wydłużyły się wieczory. Trzeba znowu postarać się pokochać październik i listopad albo przynajmniej je przetrwać. Potem już z górki. Przeczytałam dziś, że jesieniary się cieszą:) Wietrzą swetry i płaszcze, wyciągają koce i świeczki.
UsuńNie jestem jesieniarą, dla mnie dzienne światło to energia potrzebna do codzienności, jednakoż realia naszego klimatu dają nam listopad i musimy się z nim uporać ;) Złota polska jesień niech nas do tego przygotuje!!! :)
UsuńJa też wolę lato! Chlip, chlip!
Usuń