czwartek, 23 lipca 2020

Jechalim, jechalim przez doliny i góry, a dokąd dojechalim? ;)

Wyszarpnąwszy stopy z grząskiej codzienności, co to wsssysa mnie ostatnio, jadę!!! ;)


Tak jak lubię, na miejscu obok kierowcy, ale tym razem za kierownicą, zamiast bratanka, siedzi mój brat :)


Jeszcze kilkanaście minut i zostawimy za sobą nasze miasto!


Miasto za nami a my pomykamy!


Poprzez równiny.


Towarzyszą nam chmury


i niebieski kwiatuszki, to chyba cykoria podróżnik.


Tam w oddali zapewne droga, a przydrożne drzewa jak paciorki różańca...


Jak widać jest to już pora dojrzałych zbóż.


A czy ktoś potrafi mi powiedzieć co to za białawe kwiecie?


A taki intensywnie pomarańczowy łan, co to może być takiego?


Przemykamy także przez wioski i miasteczka.


A dokąd to! A dokąd? Tak nas gna?
Odpowiedź zarysowuje się na poniższym zdjęciu.


Teren przestaje być płaski, jeno wybrzuszać się zaczyna.


Takie nieznaczne na razie te wybrzuszenia.


O tutaj już się całkiem porządnie wybrzuszyło.


I oto już jesteśmy w miarę blisko celu naszej podróży :)




Czyż nie sielski to obrazek?
I prawdziwe krówki na prawdziwej łące :)
Krówek w tej naszej króciutkiej podróży spotkamy znacznie więcej.
Ale to nie krówki są pretekstem naszej podróży :)


Tak, tam na horyzoncie to góry i jesteśmy coraz bliżej nich.


I oto wjeżdżamy do...Jeleniej Góry!
A wkoło Jeleniej Góry są...góry ;)
Kiedyś, w zamierzchłych czasach, chodziłam po nich dość często.
To jednak nie góry przywiodły nas dzisiaj w tą okolicę, a i z moim chodzeniem to tak się porobiło, ej no kiepsko się porobiło.
Jednakoż skoro już tutaj dojechaliśmy to sobie ich choć trochę liźniemy przez szybkę samochodu ;)


Brat zapragnął odszukać pewne domiszcze, które go kiedyś zauroczyło i zapadło w pamięć.


Wspinamy się więc samochodowo do Kopańca, bo to tam stoi ten dom.
Po drodze mijamy wolne krowy.


Oraz ciekawe obiekty.






Brat kopie w pamięci, ale jakoś nic mu nie pasuje do wspomnień.


I tak to jedziemy sobie coraz wyżej.


Na równinach przy drogach towarzyszyły nam niebieskie przydróżki, a w górach machają do nas przyjaźnie naparstnice :)


Sympatyczne kwiaty, bardzo rzadko widuję je dziko rosnące.






Asfaltowa droga pozwoliła naszemu samochodowi wspiąć się do tego punktu.


Wysiedliśmy więc aby nacieszyć oczy panoramą, oraz zrobić pamiątkowe zdjęcie, tak jak każe tradycja ;)


Następnie wsiedliśmy w samochód i rozpoczęliśmy zjazd ku...


Szklarskiej Porębie, hm oddalając się od celu naszej podróży.


Jednakoż dojechać do Jeleniej Góry i nie zahaczyć o Szklarską to przecież wstyd, łokrutny wstyd!!! ;)
Popatrzcie jaki ciekawy słup ogłoszeniowy stoi sobie z boczku.


Zjeżdżamy więc z górki na pazurki,




liżąc wzrokiem przez szybki samochodu górski klimacik,


zamiast przemierzać trasę na własnych nogach.


Ech to się dopiero porobiło!


Zaczyna się urok górskich tras, czyli zarzucanie na zakrętach ;)


Ciekawam czy jeszcze kiedyś
pójdę "w góry cieszyć się życiem,
oddać dłoniom halnego włosy,"
https://bibliotekapiosenki.pl/utwory/Lato_z_ptakami_odchodzi/tekst


Może jeszcze kiedyś "słony pot poczuję w ustach"
Jednakoż spanie w szałasach to już na pewno nie dla mnie ;)


I mamy wiraże przy rzece Kamiennej.


drugi


trzeci


dojeżdżamy do parkingu przy wodospadzie Szklarki.


A zaraz potem jesteśmy w Szklarskiej Porębie.











Minęliśmy Szklarską


i zbliżamy się do


Zakrętu  śmierci


A oto i ten śmiertelny łuk drogi, który ma prawie 180 stopni.


Mieliśmy tutaj wysiąść aby popatrzeć na panoramę, ale jesteśmy już spóźnieni.


Dlatego to jedziemy dalej


malowniczą drogą do Świeradowa Zdroju.


A z poboczy


uśmiechają się do nas naparstnice :)










Świeradów mamy za sobą.


A teraz pędzimy już na umówione spotkanie.


Góry zniknęły.


Jednak w dalszym ciągu jest malowniczo.



Czy wiecie co to takiego tu rośnie?
Jeszcze tylko ten lasek.





I docieramy! :)


Serdeczne powitanie! :)



No a teraz taka oto zapowiedź


ciągu dalszego, która niebawem nastąpi :)
Cieszycie się niewątpliwie, że skończyłam, tak jak skończyłam ;)
Ehhhhhhhhh no cóż zrobiłam tyle zdjęć, że musiałam, no musiałam chociaż część ich wcisnąć do tego posta.
No i mam, dużo fajnych zdjęć zwierzaczków i szkoda, abyście znużeni naszą relacją podróżną, do nich nie dotrwali :)
Zapraszam więc na zwierzaczkowy ciąg dalszy :)
Postaram się go zrobić niedługo, dowiecie się w nim oczywiście do kogo dotarłam :)




36 komentarzy:

  1. Ale fajna wycieczka! Strasznie dawno tam nie byłam, a chciałoby się, oj chciało odmiany od wielkopolskiego, plaskatego krajobrazu. I nigdy w życiu nie widziałam dziko rosnących naparstnic. Oraz nie mam pojęcia co tam rosło po drodze. Jedno wyglądało jak hortensje:) I wiem, gdzie byłaś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię górski krajobraz i właśnie taki zielony nawet wolę od tego skalistego i dlatego właśnie nadłożyliśmy drogi, aby się napatrzeć :)
      Naparstnice to był pyszny bonusik tej wyprawy, a to pierwsze białe to rzeczywiście trochę przypominało bardzo drobne kwitnące hortensje.
      W sprawie celu wyprawy, to zagaiłam na fejsuniu ;)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. ech, bym była piersza, alem się rozpisała i się nie załapałam...

      Usuń
    2. I pierwsze i drugie to świetne miejsca! :)

      Usuń
  3. No, fotorelacja jak się patrzy! Wrażeń i widoków co niemiara! Ale że to w odcinkach będzie?! nakręcasz atmosferę! O kozach proszę więcej, mam nadzieję że będą kozie foty!
    A w tym odcinku - chyba naparstnice mnie najbardziej zafascynowały, nie pamiętam żebym je kiedyś tak dziko spotkała. No i różaniec drzew, super zdjęcie :). Co tam rośnie to białe, to trudno rozeznać po tych zdjęciach w biegu, może "gryka jak śnieg biała", chociaż nie wiem czy jeszcze o tej porze, ewentualnie biała facelia. Pomarańczowe zaś może być czerwonym i to mogą być maki, no chyba że poletko nagietkami ktoś obsiał, lecznicze są...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgoś to nie koza ino...owca :) Właśnie niedawno owczy fryzjer ich nawiedził, dlatego taka gładziutka. I oczywiście będą owcze foty, bo to one były jednym z pretekstów tej wyprawy.
      Spotkanie z dzikimi naparstnicami niezwykle mnie ucieszyło.
      Nieskromnie zaś powiem, żem niezwykle zadowolona z tego różańca z drzew, biorąc jeszcze pod uwagę, że zdjęcie zrobione jest z pędzącego samochodu i ten kościółek na zwieńczeniu tych drzewnych koralików :)
      To pomarańczowe to na pewno nie były maki, wyglądało mi na nagietki, ale że to daleko od drogi było, więc nie jestem pewna.
      Facelie znam i to białe to nie była ona, też pomyślałam o gryce, ale nie miałam czasu sprawdzić w internecie.

      Usuń
    2. hehe, ale ze mnie zoolog :)))) dobra, niech będą owce, też chcę je oglądać!

      Usuń
    3. Te owieczki to nie te najpopularniejsze z tatrzańskich hal, więc i o pomyłkę nietrudno :)

      Usuń
  4. No wiemy, wiemy, gdzie byłaś:) Bardzo piękną podróż miałaś.
    Czekam na ciąg dalszy - te owieczki, pieski i inne miłe obrazki:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednakoż nie wszyscy czytelnicy tego bloga wiedzą do kogo dojechałam :)
      A jak się trochę poczeka na ciąg dalszy to zaostrzy się apetyt i będzie lepiej smakować ;)

      Usuń
  5. Ja już czekam na ciąg dalszy!
    Lubimy także takie wałęsanie się, sama podróż niesie wiele niespodzianek, o ile jest się pasażerem, bo kierowca to ma trochę gorzej:-(
    Mój brat w tych stronach teraz stacjonuje i zdjęcia śle:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od zawsze lubiłam się wałęsać, ale codzienność mnie ostatnio wsysa zanadto niestety, no może kiedyś jeszcze poluzuje :)
      Tak, w takim szlajaniu się znacznie lepiej jest być pasażerem i to obok kierowcy ;)
      Ciąg dalszy pewnie będzie niebawem.

      Usuń
  6. Wiem, gdzie byłaś. Też tam byłam niecały tydzien temu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty to masz dobrze Owieczko, boś prawie sąsiadka :)

      Usuń
    2. a do mnie nie zajechałaś. Następnym razem zrób to.

      Usuń
  7. Chyba tez wiem, z natrzaskalas duzo zdjec i wszystko zostalo nalezycie utrwalone ku pamieci. Jestes bardzo wdzieczna podrozniczka...dalsza czesc zapowiada sie bardzo ciekawie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, natrzaskałam baaaaaardzo dużo zdjęć ;)
      Dalsza część dla zwierzolubnych pewnie będzie ciekawsza :)

      Usuń
  8. Ja też wiem, gdzie byłaś :) a ta relacja - na bogato! Ale szkoda trochę, że nie można pod zdjęciami komentować :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ba, jak to Ty? miałabyś nie wiedzieć :)
      Jak się pstryka zdjęcie za zdjęciem, to musi być na bogato, gdzieś trzeba pokazać chociaż ułamek tych zdjęć ;)

      Usuń
  9. Chyba sie domyslam, te rogi...
    Piekna wycieczka, a co roslo, to jakem dobry botanik, to nie wiem. Musze na duzym ekranie popatrzec :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I pewnie dobrze się domyślasz :)
      Przypatrz się co rosło, bo chciałabym wiedzieć ;)

      Usuń
    2. Jedyne co mi pasuje to gryka, ale trudno rozpoznac, zbyt nieostre :(
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    3. Serdecznie dziękuję Basiu, też mi się wydaje, że to chyba gryka.
      Dziękuję za pozdrowienia i także pozdrawiam :)

      Usuń
  10. Nie dla mnie te zakręty, bo jechałabym z szybkością 20 kilometrów na godzinę...Na zdjęcia można popatrzeć i ponapawać się przyrodą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co prawda to zrobiłam kiedyś prawo jazdy, ale było to 40 lat temu i nigdy samochodem nie jeździłam. A nie siedząc za kierownicą zakręty mi nie straszne, przynajmniej w takich letnich warunkach i przy zaufanym kierującym :)

      Usuń
  11. Wiem gdzie byłaś, tym bardziej zdjęcia z największą ochotą pooglądam.
    Naparstnice w tamtych stronach widziałam, jak byłam w Karpaczu i wędrowałam po okolicy. Pięknie było wtedy, Polana i Samotnia, ech już też nie dla mnie.
    Kwiatków nie rozpoznałam, pomyślałam o gryce, ale znawczyni ze mnie zadna, więc w rozpoznaniu nie pomogę.
    Zdjęcia jak zwykle piękne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż wędrowanie po górach, nawet takich niezbyt wysokich to spore wyzwanie, dobrze więc choć się po nich przejechać i po napawać widokami.
      Dziękuję za pochwałę zdjęć Ewo :)

      Usuń
  12. Będziesz pasać kozy !! ;o)
    W Szklarskiej byłam 47 lat temu, pewnie się zmieniła...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehehehe to nie kozy, ino...owce, szczegóły wkrótce ;)
      Przez Szklarską żeśmy przemknęli, trudno w takich warunkach zauważyć zmiany, aaaaaa na pewno nie było kiedyś tego toru saneczkowego, widać go na jednym ze zdjęć.

      Usuń
  13. Wspaniała wycieczkę do Kotliny Jeleniogórskiej przed chwilą z Tobą odbyłam.
    Dziękuję serdecznie i czekam na ciąg dalszy.
    Bo cudne zdjęcia umieściłaś a ja mogłan sobie przypomnieć jak wiele lat temu tamtędy jechałam.'Serdeczności Mario :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to była fajowska wycieczka bo i aura zrobiła nam miły prezent, temperatury były bardzo przyjazne.
      Dziękuję za pochwałę zdjęć i serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń
  14. No! taka relacja, to jest prawdziwa frajda. Czuję się, jakbym z Wami jechała. Piękne zdjęcia, piękne okolice. Jestem zachwycona.
    Buziaczki.
    PS. Czekam na następne ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Aniu, że Ci się z nami fajnie podróżowało :)

      Usuń
  15. Dziękujemy za zaproszenie na wirtualną wycieczkę po serii zdjęć z przyjemnego wyjazdu Pozdrowienia z Indonezji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i pozdrowienia z dalekiego kraju, moja bratanica podróżowała po Indonezji :)

      Usuń