Jakiś czas temu dostałam od koleżanki granat, taki do jedzenia a nie rzucania ;) Znaczy się ten który mi dała to on już nie był do jedzenia, bo podeschnięty był.
Dziwny prezent? ;)
Dostaję od niej również różnego rodzaju pestki, bo ona wie że zrobię z tego doba jakisik użytek :)
Ten podeschnięty granat leżał sobie u mnie, leżał, leżał, leżał z podeschniętego stał się wyschnięty i dalej leżał.
I tak jakoś w maju wzięłam go do ręki i zaczęłam dorabiać mu gębę ;)
O taką mu dorobiłam :)
Ząbeczki ma jak perełki.
I cuś mu tam błyska za ząbeczkami!
Oprócz gębeczki dorobiłam mu uszka.
I tak to miałam główkę stworka.
Skoro miałam głowę to należało działać dalej.
Tylko że to dalej jest już znacznie bardziej skomplikowane niż sama głowa, albowiem.
Założyłam sobie, że moje Dyniaki mają stać o własnych siłach. A jest to już zadanie konstrukcyjne. Należy się zastanowić jak połączyć ze sobą wszystkie elementy aby postać była stabilna.
I bardzo ważne, trwała, albowiem solidną robotę wyssałam z mlekiem matki i...ojca :) Cokolwiek oni robili to miało to wieczysty okres gwarancji :)
Najczęściej więc aby przejść do kontynuacji, muszę zebrać się w sobie.
Zebrawszy się w sobie zrobiłam to co poniżej.
I...
orzekłam, że absolutnie nie tworzy zgranej całości z głową!
Dlatego to w swojej dość pokaźnej kolekcji dyniek, wyszukałam taką trąbiastą i zrobiłam nową główkę :)
I tak to powstał Długonosdyń :)
Który z wielkim upodobaniem pozował wśród letnich kwiatuszków w Parku Staromiejskim.
Z zadowoleniem stwierdzam, że dyńka z której zrobiłam tą głowinę, jakby specjalnie rosnąc przybrała taki kształt aby przypasować mi do tego, co wydawałoby się błędnie stworzyłam ;)
Zobaczcie, czyż nie mam racji, zgrabna całość?
Długonosdyń nie chciał wyjść z hortensji, dlatego jeszcze dwa zdjęcia ;)
Mam już dyniaka z długim nosem i...mam tylko głowę z granatu.
Należy więc stworzyć drugą postać!!!
Oto jest!
Gapciogranatdyń.
Dynia taka trochę paprykowata świetnie przypasowała do granatowej główki!
Zabrałam oba dziwadła na wspólną sesyję, wszak wynikły jakby z siebie ;)
Jednakoż manipulowanie dwoma sporymi dyniakami, w upalny dzień, gdy nie jest się już całkiem sprawnym fizycznie, to nie letka sprawa!
Długonosy okazał się bardziej przebojowy, dlatego to on ma więcej zdjęć wśród kwiecia ;)
A Gapcio?
Sami widzicie to gapcio :)
Tylko czy na pewno?
|
Taki smaczek.
Czy ktoś z moich czytelników rozpoznaje co jest w tle? :)
|
Wraz z moimi najnowszymi cudakami pozdrawiam serdecznie wszystkich moich czytelników :)
Cudaki jak zwykle niezwykłe i piękną sesję im zrobiłaś.
OdpowiedzUsuńW tle dzieło Hany, tylko nie pamiętam które.
Serdecznie dziękuję Ewo :)
UsuńZgadza się, w tle dzieło Hany, to jedna z kartek z pierwszej Białej Kury. Hana rysowała obrazki, Gosia dawała zdjęcia, a ja łączyłam to w całość, w mailach ustalałyśmy szczegóły, to była jazda!!! ;)
Gapciowaty "granatnik" bardzo sympatyczny, chociaż kojarzy mi się trochę z kosmitą (ale z tych dobrych kosmitów!). Długonosy - fantastyczny! Rewelacyjna parka :))).
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję Małgosiu, cieszę się, że Ci się podobają :)
UsuńGenialne! Oba stwory przeurocze:*
OdpowiedzUsuńHmmmmmm genialne powiadasz, może masz i rację ;)
UsuńSerdeczne dzięki za zachwyt:*
Zachwyciły mnie ogromnie te mordeczki:)
UsuńCieszy mnie to niezmiernie :)
UsuńPrzechodzisz sama siebie..dlugonosy a raczej dlugonosa bo ja widze na niej spodniczke i zamilowanie do kwiatkow jak to kobietom sie zdarza, a jeszcze ten motylek we wlosach A granatnik troche straszny szczegolnie z bliska ale z daleka wyglada lagodniej. Fajne stworki, ciekawe jak reaguja dzieci na Twoje dziwaki...
OdpowiedzUsuńWłaściwie w dyniakowym świecie płeć niepotrzebna, bo przecież to ja je rozmnażam ;)
UsuńSerdecznie dziękuję Grażyno :)
Dziecięcy test trudno mi przeprowadzić, bo jakoś ostatnio mało dzieci wkoło mnie. Tylko od czasu do czasu przychodzi wnuk brata, ale jego interesują głównie dzwonki. Wiesz ja te dyniaki robię głównie, dla mego wewnętrznego dziecka, lubię sobie potem na nie patrzeć :)
Krócej- Ryjkodyń. A jakie ten Gapciodyń ma zarąbiste uszy. Cudne:)O, i jak patrzy z podziwem na ubiorek ryjaka. Jeszcze tylko paluch między te perełkowe ząbki i cała gapa, wypisz wymaluj.
OdpowiedzUsuńNa ostatnim zdjęciu wyglądają jak przed wyjściem do przedszkola:)
Serdecznie dziękuję Jaskółko :)
UsuńGapcio uszy ma z przepołowionych pestek awokado, które dostałam od tej samej koleżanki co i owoc granatu, a patrzy z podziwem na ubiorek ryjka bo może się domyśla że on miał do niego należeć :)
Kiedyś miałam taki pomysł aby chodzić z Dyniakami do przedszkoli na spotkania z dziećmi, może go kiedyś jeszcze zrealizuję.
Nie ma na co czekać. Dyniaki są niesamowite, oryginalne i dzieci ich na pewno nie widziały. A dzieci lubią takie cudeńka. To coś, co pozwoli im zoabczyć, że nie tylko pokemony i inne plastikowe potwory są na świecie.
UsuńMam w tej chwili zbyt dużo problemów, tego typu działalność musi poczekać.
UsuńJestem zachwycona Twoimi dyniakami. Są po prostu fantastyczne,
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję Bogusiu, dają mi wiele radości i satysfakcji te moje Dyniaki, najbardziej je lubię, ze wszystkich rzeczy które zrobiłam :)
Usuńjesteś niesamowita, nie tylko widzisz te swoje stwory oczyma wyobraźni, ale dajesz im nowe życie.
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczne i bardzo oryginalne!
Serdecznie dziękuję Jotko :)
UsuńDyniaki są tak oryginalne jak dynie z których powstały, wybierałam je ze szczególną starannością z pośród setek innych, na Festiwalach Dyni był szczególny wybór.
Niesamowicie zdolna z Ciebie Dziewczyna.
OdpowiedzUsuńWyrazy najwyższego uznania Mario.
Serdeczności :-)
Serdecznie dziękuję Stokrotko, jest mi niezwykle miło :)
UsuńPiękne!
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję!
UsuńZarąbiste !! Oba dwa...;o)
OdpowiedzUsuńDzięki najmocniejsze!!!
UsuńO mamuniu, jakie śliczne cudaczki.
OdpowiedzUsuńTak mało bywam na blogach, pochłonął mnie całkowicie fb, a tu taki piękne.
Serdeczne uściski Marija, nie gniewaj się, że tak rzadko bywam u Ciebie ♥♥♥
Ani chybi Bezowa powinnaś trochu poklęczeć na grochu ;)
UsuńOczywiście żartuję, mam nadzieję, że nie "za gruby" ten żart mi wyszedł♥
Zaglądanie na blogi jest całkowicie dobrowolne, jednakoż to bardzo miłe jak ludziska zaglądają i sympatycznie komentują, to takie słoneczne promyczki w szarej, często upierdliwej rzeczywistości.
Zapraszam więc, zaglądaj jak najczęściej i serdecznie dziękuję za zachwyt :)
♥♥♥
UsuńBuziaki
:*
UsuńMaryś, jesteś niesamowita i nie do podrobienia! A robisz jeszcze okularników? Mam jednego i może do towarzystwa drugi by mu się przydał, masz coś w ofercie?
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuje Elu, wiele satysfakcji daje mi to "nie do podrobienia" :)
UsuńCo do okularnika to ten którego wybrałaś, może do Cię odlecieć, on powstał razem z tym Twoim, i chyba czekał na Ciebie :)