Znowu będzie o dyniakach, no ale Festiwal Dyni tuż, tuż :)
Tym razem nie będą to dyniowe stwory, tylko kwiaty.
Pisząc o
Mójdyniu napomknęłam o pani Danusi, hodowczyni dyń ozdobnych. Dałam jej swoją wizytówkę w tamtym roku na festiwalu. Owa pani zadzwoniła pod koniec kwietnia, mówiąc, że ma na zbyciu ususzone fragmenty dyń i szuka na nie chętnych. Początkowo dość sceptycznie do tej propozycji podeszłam, bo przecież ja swoje stwory tworzę z całych dyń, ale pani Danusia była nieugięta, więc powiedziałam, że przyjadę zobaczyć i wybiorę ewentualnie to co może mi się przydać. Pojechałam na peryferie Wrocławia, pani od dyń wysypała z wora swoje skarby, a ja jak sroka zaczęłam wypatrywać smakowite dla mnie kąski ;) Albowiem było tego sporo, ino że większość przydatne raczej dla florysty. Dlaczego to były tylko fragmenty dyń? Ano pani Danusia kroiła dynie, aby wydobyć z nich nasiona, potem zaś je suszyła i wykorzystywała do kompozycji florystycznych właśnie, a że kończy dyniowy biznes, więc chciała to przekazać w odpowiednie ręce. Moje ręce wybrały, całkiem sporo, z tego dobra, a pani Danusia jeszcze mnie z tym podwiozła pod samiuśką moją chaupę :)
W miarę potrzeb sięgam do daru pani Danusi. Z dyniek od których odcięte zostały ich końce, wymyśliłam sobie, zrobić kwiaty. Są mało skomplikowane, ot takie dyniowe co nieco ;) Z tym, że jeden kwiat jest bardziej okazały, jako że powstał ze sporej dyni, poświeciłam mu więcej pracy i zaangażowania.
|
Z tego co nieco wyszedł taki bukiet :) |
W piękną słoneczną, już jesienną niedzielę, zabrałam kwiatdynie i podjechałam tramwajem na sesyjkę do Parku Wschodniego :)
|
Kasowniki w naszej komunikacji nabrały nowego wyrazu...
Takie wymowne się zrobiły ;) |
|
Popołudniowe słońce wabi w głąb parku... |
Stara wierzba rosnąca nad wodą, wydała mi się akuratnym "dodatkiem" do dyniowych kwiatów ;)
A oto one :)
|
Liście wycięłam z pianki |
|
W środek wkleiłam wysuszoną pestkę awokado. |
|
Dyniowe co nieco wyglądają dość sympatycznie :) |
|
Tu liść z fragmentu tykwy, także od pani Danusi. |
Najokazalszy dyńkwiat!!! Powstał ze sporej dyni, a właściwie z dwóch.
|
Środek dyni wykleiłam filcem i wkleiłam podługowatą dyńkę jako słupek. |
|
Róża i...dziewczyna? |
|
I tak to podwójna wierzba, na stare lata, zakwitła...dyniami ;) |
Na sesyjną wierzbę natknęłam się zaraz po wejściu do parku. Pstrykanie pierdyliona zdjęć zajęło mi dłuuuugą chwilę, gdy uznałam, że już będzie dość, rozejrzałam się wkoło...
Po parku, powoli od niechcenia, snuła się jesień...
Ciekawie przyglądając się tej nieśmiałej jesieni, co to udawała jeszcze lato, dotarłam nad fragment Oławy wylegujący się leniwie pod pierzynką z rzęsy. Bardzo lubię ten odcinek rzeki, zielone maciupkie roślinki, ciasno skupione obok siebie, wyglądają bardzo malowniczo, według mnie.
Przysiadłam na murku nad wodą i zjawił się łabądek :)))
On się posilał, a ja znów wyciągnęłam z plecaka, dyńkwiaty
Zrobiłam kilka zdjęć przepoczwarzonym dyniom i zajęłam się obfotografowywaniem łabędzia, któremu bardzo odpowiadało moje towarzystwo ;) Tak żeśmy sobie trwali, on podszczypywał roślinki, a ja go fotografowałam. I wtedy usłyszałam z tyłu głos mamusi mówiącej z ubolewaniem do swojego synka: Zobacz jaki ten łabędź biedny, musi pływać po takiej brudnej wodzie, no i popatrz, ubrudził się. I tak to moja piękna malownicza rzęsa, została zdegradowana do roli "brudu". Nic to i tak nie przestanę lubić tego fragmentu rzeki :)
Nie można we wrześniowe późne popołudnie cięgiem siedzieć nad wodą, zimno się robi ;) Powiedziałam więc do łabądka: Wiesz muszę już iść i on wziął i odpłynął :)
Więcej zdjęć królewskiego ptaka, będzie w osobnym poście, do którego zabieram się już od kilku miesięcy, ale na pewno go zrobię!!! :)))
Razem z moim druhem aparatem, powędrowałam przez park, w kierunku słońca, które za niedługo miało już pójść spać. No i bawiliśmy się światłem promieni słonecznych, a ono to światło, zadowolone z tego pokazywało co potrafi :)
|
Prawda, że potrafi... |
|
...sporo potrafi... |
|
...nieprawdaż? |
|
Dobrej nocy dniu!!! |
Dla tych którzy chcieli by wiedzieć, a jeszcze nie wiedzą :)
9 października w niedzielę we Wrocławskim Ogrodzie Botanicznym odbędzie się, Festiwal Dyni! Mam tam być ze swoimi dyniakami :) Trzymajcie kciuki za pogodę, bo niestety prognozy som kiepskawe...
Marija, cudne dyniowe kwiaty, cudne.
OdpowiedzUsuńCoz tu duzo mowic - jestem pod wielkim wrazeniem Twojej pomyslowosci.
Bede trzymala kciuki za pogode - prognozy prognozami - ja nie do konca wierze prognozom ;)
No i oczywiscie bede czekala na Twoja relacje z Festiwalu Dyni :)
Serdecznosci :)
Orszulko bardzo dziękuję za taki sympatyczny komentarz :)
UsuńRelacja z Festiwalu będzie, a jakże inaczej :)))
Co do prognoz to dziękuję za kciuki, takie wzmocnienie zawsze się przyda :)
Macham z jesienna lekko, ale bardzo serdecznie :)
I ja trzymam kciuki!!!
OdpowiedzUsuńTak myslę sobie, że z dyń można zrobić wszystko. I samochód, i dom... Kopciuszek przecież jechał dyniową karocą. Ciekawa jestem, co Ty nam jeszcze pokażesz, w co pozamieniasz wysuszone dyńki?:)))
Kwiaty cudne! A światło potrafi, oj potrafi:)
Do czego mogą mnie natchnąć dyńki tego nie wiem, ta niewiadoma zaklęta jest w ich kształtach :)))Będę się starała, aby to było jak najbardziej różnorodne :)
UsuńDzięki za całokształt i za kciuki także :)
A ja sie zastanawiam, skad sie w Twojej glowie takie fajne pomysly biora? Jak nie kijem go, to palka, jak nie stworki dyniowe, to kwiatki-okrawki, jak nie okularowe sówki, to agatowe muszki. Twoja kreatywnosc chyba nie ma granic, a robienie dziela sztuki z niczego osiagnelo level max. :)
OdpowiedzUsuńAnia praktyka czyni mistrza, po prostu kiedyś zaczęłam wymyślać i mi weszło w nałóg, a z nałogiem jak wiadomo trudno walczyć, wiec się nie bronię tylko wymyślam dalej :)))
UsuńFajne te dyniowe kwiaty, jakoś mi się skojarzyły z mięsożerną roślinką. Masz niezwykłe pomysły. A jesienne słońce lubi zadziwiać.
OdpowiedzUsuńChyba masz rację Ewo, że mają w sobie drapieżność.
UsuńBardzo lubię jesienne światło, jest takie łaskawe dla fotografa :)
Kwiaty przepiękne! W życiu nie wpadłabym na to! Wydaje mi się, że ciemnozielony filc w charakterze liści zagrałby lepiej, niż gąbka.
OdpowiedzUsuńMasz Hanuś najprawdziwszą rację, biję się w piersi, poszłam na łatwiznę :) Po pierwsze nie miałam takiego filcu o jakim piszesz, kupić taki nie jest łatwo, ten co mam trzeba by usztywnić i podmalować, a to podwyższało by koszta robocizny. Chcę mieć trochę gadżetów o mniejszym nakładzie pracy :)
UsuńTrza pomyśleć nad czymś innym w takim razie. Podzielę się odkryciem, o ile mnie nawiedzi:)A może liście w ogóle nie są potrzebne? Myślę, że przy niektórych kwiatkach spokojnie można je pominąć - wtedy staną się mniej oczywiste, takie trochę rzezbo-formy.
UsuńDzięki Hanuś :)
UsuńPod względem artystycznym zupełnie się z tobą zgadzam, ale... nie wszyscy mają wyrafinowane gusta, biorę pod uwagę, że niektórym takie dopowiedzenie w postaci liści jest potrzebne. Chcę po prostu to skonfrontować w kontakcie z odbiorcami, Festiwal kiermasz świetnie się do tego nadaje. Najlepiej by było, aby zróżnicować i zrobić różne, ale mam mało materiału, no i przed festiwalem już nie zdążę. Mam jednego który mnie się popsował i po reperacji w takim bądź razie zostawiem go bez listków :)
Jesienne pejzaże czarowne!
OdpowiedzUsuńAle w tej rzęsie nie chciałabym się skąpać, mimo towarzystwa uroczych łabądków;)
Hanna
Hanno rozumiem Twój punkt widzenia, ale ja jestem nauczyciel małych dzieci, co prawda w stanie spoczynku, no ale...
UsuńZ mojego punktu widzenia, ta matka takimi opiniami robi swojemu dziecku krzywdę, bo przekazuje mu swoje uprzedzenia, a nie prawdę o świecie :)
Nie jestem stworzeniem wodnym i dlatego nie wiem czy przyjemne jest kapanie się w rzęsie, ale przecież to miejsce nie jest przeznaczone do ludzkich kąpieli, to ostoja wszelkiego rodzaju fauny i flory. Tam żerują między innymi także czaple, więc może dobrze, że ludzie mają taki stosunek do rzęsy, stoi jakby na straży spokoju swojego świata :)))
Hanno bardzo dziękuję za zachwyt nad moimi jesiennymi zdjęciami :)))
UsuńMario, dziękuję za nauki.
UsuńSądzę jednak, że rodzice innych profesji np.ekonomiści potrafią wychować dzieci nie gorzej niż nauczyciel małych dzieci.A do wody można wpaść przypadkiem bez szczególnego stosunku do rzęsy.Pozdrawiam,
Hanna
Hanno swoją wypowiedzią nie zamierzałam kwestionować wychowawczych kompetencji jakichkolwiek rodziców :) Niektórzy nauczyciele mają pewne skrzywienia dydaktyczne i ja je mam :)
UsuńOdnoszę się tylko do objaśnień owej matki usłyszane w parku, a ona nie przekazała swojemu synowi rzetelnej prawdy o świecie, albowiem rzęsa nie jest brudem, a wręcz przeciwnie. Zdaję sobie sprawę, że kontakt z nią nie dla każdego może być przyjemny.
Czym jest rzęsa wyjaśnia cytat z Wikipedii.
"Rzęsa (Lemna L.) – rodzaj drobnych roślin wodnych z rodziny obrazkowatych, liczący 13 gatunków występujących niemal na całym świecie, z czego 5 w Polsce. Rzęsy są jednymi z najmniejszych roślin zielnych. Osiągnęły niezwykłą skuteczność rozmnażania wegetatywnego, w sprzyjających warunkach potrafią podwoić swoją liczebność nawet w 48 godzin. Z uwagi na wysoką zawartość białka stanowią istotne źródło pożywienia dla wielu gatunków zwierząt. Rośliny te znalazły wiele zastosowań, przede wszystkim jako rośliny pastewne. Z uwagi na swoje zdolności fitoremediacyjne wykorzystywane są też na całym świecie, w tym w Polsce, do biologicznego oczyszczania ścieków."
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rz%C4%99sa
Może w dalszym ciągu niezbyt jasno się wyrażam, ale pisanie nigdy nie było moją mocną stroną :)
Dziękuję za pozdrowienia i także serdecznie pozdrawiam :)))
W porządku Mario, to ja jestem nadwrażliwa;)
UsuńHanna
Dyniowe kwiaty cudowne a Twoja aranżacja z łabędziem bajeczna!
OdpowiedzUsuńSerdeczne dzięki za tak entuzjastyczny komentarz :)))
UsuńMoże mi się uda coś napisać i komp się nie zbiesi wrrrrrrrrr
OdpowiedzUsuńOch Mari, jak zwykle, Twoja wyobraźnia nie zna granic. Bardzo mi się podobają te dyniowe kwiaty. W niektórych widzę gotowe broszki, gdyby je przypiąć do płaszcza to ozdobiłyby go cudnie.
Pogodą się nie martw, będzie dobrze. Tak samo było na moim kiermaszu, zapowiadali gwałtowne burze na całe popołudnie, a deszcz i to w znikomych ilościach, spadł dopiero następnego dnia. Tutaj też wytrzyma pogoda, choć może temperatura rewelacyjna nie będzie.
Te dyniakowe kwiaty trochę za duże na broszki, ale masz rację, że w zmniejszonej wersji, mogłyby pełnić taką rolę :)
UsuńCo się tyczy przypuszczalnego deszczu, to muszę się przed taką ewentualnością zabezpieczyć, ponieważ moja ekspozycja, jest nieodporna na wilgoć, a drabina ją przed nią nie ochroni. Mam już pomysła, mam nadzieję, że nie będę zmuszona go wykorzystać :)
NO ales wymyslila, ladnie wymyslilas! a jeszcze ta pestka awokado...i łabądek w tle piekny i jako wyrozumialy dla Twojej twórczosci. Bedzie co pokazac na festiwalu dyniowym...ten duzo kwiat najbardziej przypadl mi do gustu!
OdpowiedzUsuńCieszę się Grażyno, że Ci się podoba :) Temu dużemu kwiatowi poświeciłam najwięcej czasu.
UsuńPestki awokado dostarcza mi moja koleżanka, mam już całkiem niezłą kolekcję i od czasu do czasu je wykorzystuję, robiłam z nich także broszki. To nie do uwierzenia ile w takiej pestce jest wody, bardzo długo schnie i znacznie zmniejsza swą objętość.
Łabądek zdawał się być bardzo zadowolony z naszego sąsiedztwa ;) Bardzo negatywnie reagował na zbliżające się psy.
jeden taki kwietny dyniak stoi u mnie na półce :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to, że stoi Elu :)))
UsuńTeż ciągle i nieodmiennie podziwiam wytwory Twej wyobraźni, Marija :))
OdpowiedzUsuńCo do rzęsy - no cóż, wychowani już na reklamach różnych mydeł antybakteryjnych i innych domestosach, niektórzy nie potrafią inaczej. Rzęsa brudzi i już. Niektórzy tak mają. I mieli od zawsze, tak na dobrą sprawę.
Ale zostawmy tą panią ...
Może nie będzie tak źle z pogodą, jeszcze tydzień czasu, więc niebo zdąży się rozjaśnić - bo u nas np., pada od przedświtu.
U nas pada od nocy, jest nadzieja, że do niedzieli się wypada, bo w końcu ile może padać ;)
UsuńDzięki Lidka za dobre słowa :)))
Przeczytałam komentarze i przyznam, że liście trochę mi zgrzytały, wolałabym naturalne. Wiesz, świetnie można formować, a nawet malować osłonki z kolb kukurydzy, spróbuj kiedyś.
OdpowiedzUsuńCo do osłonek masz rację Ewo, ponieważ nie jadamy kukurydzy w kolbach, to nie pamiętałam o takiej możliwości, dzięki że mi przypomniałaś :)))
UsuńTeraz już jednak nie będę zmieniać, bo mam trochę innych spraw na głowie, a do niedzieli niewiele czasu zostało.
Można byłoby się nabrać...kwiaty, jak żywe.
OdpowiedzUsuńGdyby je wycyzelować byłyby jeszcze prawdziwsze, poszłam z tymi kwiatkami na łatwiznę, chyba zmęczenie materiału, muszę zastosować płodozmian ;)
UsuńDyniokwietna jesień we Wrocku...:o)
OdpowiedzUsuńAno właśnie tak Gordyjko :)))
UsuńPiękne kwiaciory, wyglądają groźnie, jak owadożerne. Sesja, jak zwykle - CUDNA ! I grzypki piękne, i łabądek :) ... A łabądku to zielone, ta rzęsa, nie szkodzi chyba ?
OdpowiedzUsuńTa moja twórczość w ogóle jest dość drapieżna ;)
UsuńŁabądku na pewno rzęsa nie zaszkodzi, obserwuje je w tym miejscu już od kilkunastu lat i pięknie koegzystują z tą rzęsą :)
Gdzie Ty się Ewuś podziewasz jak Cię nie ma? :)
Jak zwykle piękności, które wychodzą spod Twojej ręki są niepowtarzalne i urzekające. Niecierpliwie czekam na relację z Festiwalu i życzę dużooo słońca :))
OdpowiedzUsuńDziękuję Joanno :)))
UsuńDużo słońca w październiku oznacza już niestety niską temperaturę, więc niech będzie tak pośrodku, bo w tamtym roku przy słonecznej pogodzie bardzo żeśmy marzli :) Najważniejsze, żeby nie padało, bo ta moja drabina nie uchroni dyniaki przed deszczem.
Ciekawy pomysł na ozdoby :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, pomysły to moja specjalność :)
Usuń