Co to takiego dyniaki?
Dyniaki to stwory zaklęte w ozdobne dynie, które odczarowuje moja wyobraźnia :)
Historię ich powstania opisałam
TU
Tworzę je już od kilku lat.
Kupuje dynie ozdobne o najdziwniejszych kształtach, suszę je.
Wysuszane czekają aż zdecyduję którą zajmie się moja wyobraźnia.
 |
Z tak wysuszonych dyń ozdobnych powstają dyniaki. |
Początki były zgrzebne hmmmm można by rzec prymitywne ;)
Zaczyna być ciekawiej :)
Bardzo lubię pastuszdynia :)
Forma przejściowa.
Baloniarzdyń
Zaczynają się rozbudowane dyniaki, bardzo czasochłonne.
 |
Szczerbdyń |
 |
Wiedźdyń |
 |
Wiedźdyń |
 |
Słońdyń |
 |
Dabdyń |
Dąbdyń
 |
Ptaszordyń |
 |
Mój anioł stróż. |
 |
Skrzydełka bele jakie, ale za to trzy dłonie ;)
Zabrałam go do Ogrodu Botanicznego :) |
 |
Chabrodyń |
 |
Łabdyń |
Lubdyń.
i wiersz Ninki dla niego napisany:
W pewnej pracowni cichej, bielonej,
co okna na wschód i zachód ma,
z dyni gwieździstej, pięknie zielonej
zrodził się Lubdyń pewnego dnia.
A kiedy oczy miał już i uszy,
tak go zadziwił i zdumiał świat,
że zaraz w podróż wielką wyruszył,
by każdy kamień poznać i kwiat.
W świecie jest tyle rzeczy ciekawych!
Tyle jest ptaków, kotów i psów,
tyle przeróżnych cudownych zjawisk -
- aż do zawrotu serc oraz głów.
Dlatego Lubdyń sam nie wędrował,
lecz towarzyszkę podróży miał.
W jej to plecaku chętnie się schował
i stąd oglądał, co tylko chciał.
A ona miasto mu pokazała,
teatr, fontannę i ludzi tłum,
nawet aparat ze sobą miała
i różne zdjęcia robiła mu.
A potem zdjęcia na blog wrzuciła
i pokazała je wszystkim w krąg!
Pięknym Lubdyniem nas zadziwiła,
dziełem swych zdolnych, cierpliwych rąk.
I teraz Lubdyń sławę zdobywa,
i każdy może przekonać się,
że go Marycha-cha-cha stworzyła
z marzeń, co drzemią na serca dnie.
Lissadyńka to lalka teatralna. Ma ruchomą głowę i kończyny.
Mójdyń stworzony specjalnie na XIII Festiwal Dyni jako ambasador moich dyniaków :)
 |
Dyniak naramienny ;) |
Damuldyńka
Mamćdyńka, pramatka dynia
Niebieściak Bludyń
i wiersz Ninki dla niego napisany:
Na drewnianym fleciku,
na suszonym patyku,
gra Oodyń melodyjkę skoczną.
Zaraz człeka rozśmieszy,
zaraz dusza się cieszy,
i do rytmu serce bije mocno.
I choć szare, niezmienne
dni nadchodzą jesienne,
ta melodia nam serca ogrzewa;
nagle wszystko radośnie
śpiewa o przyszłej wiośnie,
suche liście i deszcze, i drzewa.
Zima stoi u proga -
- jeszcze daleka droga
do wesołych śpiewanek ptaszęcych,
lecz Oodyń wciąż skocznie
gra (ni chwili nie spocznie!),
by złe smutki przestały nas dręczyć.
Cały czas tworzę nowe dyniaki, a więc będzie ich tutaj coraz więcej :)
Niestety dla mnie są kiczowate, trochę jak łabądki zrobione z opon...
OdpowiedzUsuńMnóstwo pracy a efekt wyłącznie dla "koneserów".
Ale może te prace znajdą jednak amatorów, czego Ci życzę.
pozdrawiam AnitKa
Anitko dziękuję za szczerość :)
UsuńOczywiście masz prawo do swojej opinii.
Jakbyś czytała mojego bloga to byś wiedziała, że miałam już jedną wystawę i po za tym robię im plenerowe sesje zdjęciowe i spotkałam się z dowodami uznania dla moich dyniaków, tak że spoko na pewno SĄ amatorzy moich dyniaków :)))
Po za tym są moje własne, wymyślone i wykonane przeze mnie od początku do końca i realizacja ich sprawia mi olbrzymią frajdę! Nawet jeśli nikomu nie będą się podobać to i tak będą je robić :)
"koneser «wytrawny znawca i miłośnik rzeczy w dobrym gatunku»"
UsuńPiszesz, że moje dyniaki są dla koneserów i równocześnie są kiczowate jak łabądki z opon, chyba jesteś niekonsekwentna, czyżbyś zazdrościła mi zdolności?
Napisałam koneser w cudzysłowie!
UsuńNie zazdroszczę zdolności ale mam szacunek dla wkładanej pracy.
pozdrawiam AnitKa
Mogę Cię zapewnić, że są koneserzy bez cudzysłowu, którym się moje dyniaki podobają, sprawdziłam :) Ostatnio niedzielę sprawdzałam na najbardziej uczęszczanym turystycznym wrocławskim szlaku.
UsuńWiem że moje dyniowe stwory nie wszystkim mogą się podobać i cenię sobie różnorakie opinie, ale każda krytyka powinna być konstruktywna, ale twoje "Ale może te prace znajdą jednak amatorów" nie jest konstruktywne, tam jest delikatnie mówiąc duuuuuuży sarkazm. Wnioskuję więc, że zakładasz jednak, że wszyscy podzielą Twoją opinię na temat moich dyniaków :) A tyle moich koleżanek blogowych się nimi zachwyca, czyżby to była tylko zwykła kurtuazja? :)
Bardzo Ci dziękuję AnitKo za Twój sympatyczny komentarz, bardzo mnie podniosłaś na duchu przed moim jutrzejszym udziałem w Festiwalu ;) Piszę to z sarkazmem, bo jeżeli coś tworzysz to nie życzę Ci, a może życzę, aby przed ważnym sprawdzianem Twoich umiejętności, też ktoś Cię tak konstruktywnie na Twoim duchu podniósł!!!
UsuńI chyba Cię nie pozdrawiam, no może jednak pożyczę Ci dobrej nocy :)))
Uważam, że przyszłość tego leży w uczeniu innych,różnych zajęć prowadzeniu,bo samo w sobie, no kurzy sie
UsuńNo cóż od uczenia jako takiego, to ja uciekłam 20 lat temu, wykorzystując okazję jaka mi się nadarzyła i nie zamierzam do uczenia wracać ;)
UsuńPo za tym dyniaków nie da się nauczyć, bo to twórczość a nie rzemiosło, ja w każdym razie nie czuję się na siłach aby uczyć kogokolwiek moich dyniaków.
A kurz na moich dyniakach zupełnie mi nie przeszkadza, bardzo dobrze się wśród tych moich dziwolagów czuję :)
Fajnie by było gdybyś się podpisał anonimie :)
A może to ty AnitKo? Zmieniłaś zdanie co do kiczowatości dyniaków?
Tyle ośrodków różnych potrzebują osób tego typu do prowadzenia zajęć,z talentem plastycznym oczywiście twórczość też musi być dostosowana,no ale co za radość czerpie się z pracy tego typu.nie wszystko się przekazuje jakąś część,ale jest to praca tworcza
UsuńTak jak już napisałam nie mam ochoty wracać do nauczania, zgadza się że może ono sprawiać wiele radości, ale to bardzo trudna praca i fizycznie i emocjonalnie. A ja mam za sobą bardzo trudny okres w życiu i potrzebuję teraz przede wszystkim wyciszenia.
UsuńAnonimowa AnitKo, życzę więcej luzu i poczucia humoru oraz lepszego kontaktu ze swoim wewnętrznym dzieckiem, choć tu akurat przypuszczam, że nie masz pojęcia o czym mówię. ty sobie pozostań ze swoim jakże wysublimowanym poczuciem estetyki, a my się dalej będziemy pełną gębulą uśmiechać do Marii wytworów :)
OdpowiedzUsuńMario, przepraszam za milczenie, kłopoty ze zdrowiem mnie zdominowały. serdecznie Cię pozdrawiam i gratuluję zdobycia kolejnych fanów dyniaków :)
Tempo cieszę się, że Ci się moje wytwory podobają, to cudownie wpływa na motywację :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję i zdrowia życzę!!!!!
dopiero obejrzałam historię Dyniaków i wiesz Maryś co? bardzo wyraźnie tu widać jak się rozwijasz, jak rozkładasz skrzydła :) Tempo ma rację, będziemy się do nich uśmiechać, nie tylko do Dyniaków, ale do wszystkich Twoich "dzieci" bo Ty w nich uśmiechasz się do nas :)
OdpowiedzUsuńStukrotne dzięki Elu:*
UsuńNo wiem to, ale tak fajnie od czasu do czasu, mieć to czarno na białym :)))
Bardzo ładne, a i historia ciekawa
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za odwiedziny w tej zakładce mojego bloga, cieszę się, że się podoba :)
Usuń